Spis treści:
Połączona Grupa Bojowa. Odcinek 1. Mroczny patrol
Połączona Grupa Bojowa. Odcinek 2. Krwawe przenikanie
Połączona Grupa Bojowa. Odcinek 3. Misja „Brzask”
Połączona Grupa Bojowa. Wersja poszerzona
POŁĄCZONA GRUPA BOJOWA
ODCINEK 1
MROCZNY PATROL
– Gdzieś musi się toczyć wojna, sierżant Vasquez. To życiowa prawda. Bez konfliktu o przyzwoitym zasięgu zbyt wielu międzynarodowych przedsiębiorców wojennych wypadłoby z interesu. Jeśli więc na horyzoncie nie majaczy w naturalny sposób żadna wojna, może pani liczyć, że PW się zbiorą, żeby taką sprokurować.
Mój wykład instruktażowy nie spełnia ogólnowojskowych standardów. Wygłaszam go na otoczonym murami placu apelowym fortu Dassari, gdy moja PGB – połączona grupa bojowa – przygotowuje się do nocnego patrolu. Po zachodzie słońca temperatura spadła do 35 stopni, za co wszyscy jesteśmy wdzięczni, ale nadal jest cholernie gorąco i panuje oblepiająca wilgoć pory deszczowej. Bursztynowe światła błyszczą na gładkich, czarnych, lśniących od potu policzkach sierżant Jaynie Vasquez, która zaledwie cztery godziny temu przybyła helikopterem z tygodniowym zapasem prowiantu.
Jak pozostali z nas, sierżant Jaynie Vasquez ma na sobie mundur połowy, kamizelkę kuloodporną i szary tytanowy egzoszkielet. Gdy patrzy na mnie spod obrzeża brązowego neuroskalpu żołnierza PGB, wygina z powątpiewaniem łuki pięknie zarysowanych brwi. Podejrzewam, że ostrzeżono ją przede mną, jej nowym dowódcą w forcie Dassari – niesławnym porucznikiem Jamesem Shelleyem z Sił Lądowych Stanów Zjednoczonych.
Nie ma problemu. Wiedza to pozytywna rzecz.
– Jak zatem PW zabiorą się do wywołania wojny? – pytam ją.
Odpowiada rzeczowo, na sposób doświadczonego podoficera:
– To przekracza moją siatkę płac, sir.
– I tak warto to rozważyć. Wyobrażam sobie, że to się dzieje tak: Wszyscy wielcy przedsiębiorcy wojenni, ci PW, których serdecznie nienawidzimy, zbierają się... nie naprawdę, ale na takie wirtualne spotkanie. Z początku są nieco sztywni – taki jest charakter kontraktora wojennego – ale potem jeden z nich mówi: „No, dalej. Potrzebujemy gospodarza kolejnej wojny. Ktoś na ochotnika?”.
– Ja, sir – zgłasza się z uśmiechem specjalista Matthew Ransom, stając przede mną do obowiązkowego przeglądu.
– To poważna sprawa, Ransom.
– Przepraszam, poruczniku.
Mimo to robię przegląd, sprawdzając wyposażenie i upewniając się, że każde złącze jego egzoszkieletu jest zapięte. Jednocześnie podejmuję przerwany wątek:
– „Ktoś na ochotnika?”. To dowcip, rozumiecie? Bo żaden PW nie pozwoli, żeby wojna toczył...
renfri73