Jennie Lucas - Marzenia się spełniają.pdf

(746 KB) Pobierz
Jennie Lucas
Marzenia się spełniają
Tłumaczenie:
Ewa Pawełek
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Dla Hallie Hatfield rodzina była wszystkim. Rodzina
oznaczała dom. Dawała poczucie bezpieczeństwa, ochronę
i wsparcie w najgorszych i najtrudniejszych momentach. Nawet
gdy nie starczało już na chleb. Rodzina, to zawsze mieć do kogo
się zwrócić i odwdzięczyć się tym samym.
Gdy mała Hallie dorastała w starym drewnianym domu,
zbudowanym przez pradziadka, bawiąc się w ogrodzie
z bratem, śpiewając radosne piosenki z mamą i odbywając
odkrywcze wyprawy z tatą, nie miała wątpliwości, jak powinno
wyglądać jej życie i czego od niego oczekiwała. Pewnego dnia
wyjdzie za mąż. Będzie wychowywać swoje dzieci, może bez
wielkiego bogactwa, ale w domu przepełnionym miłością.
Razem z mężem zamieszkają nieopodal i będą z nadzieją
i ufnością patrzeć w przyszłość, spacerując pośród zielonych
wzgórz Appalachian, gdzie się urodziła. Ich życie będzie
rozbrzmiewać muzyką i śmiechem.
Aż nagle, gdy miała dziewiętnaście lat, całkowicie bez
ostrzeżenia, Hallie w jednej chwili straciła rodzinę, dom.
Wszystko, co się dla niej liczyło i dawało poczucie
bezpieczeństwa, nagle przestało istnieć.
Teraz, gdy miała dwadzieścia cztery lata, jej jedyną rodziną
było nowo narodzone maleństwo, które tuliła w ramionach.
Mieszkała w Nowym Jorku, była bez pracy, bez pieniędzy i nie
miała dokąd pójść. Ale, żeby to miało być rozwiązaniem jej
problemów? Wykluczone.
– Nie. Nie ma mowy! – zadecydowała.
– Ależ, Hallie…
– Mam powiedzieć mojemu byłemu szefowi o dziecku? –
spytała, zniżając głos, by nie obudzić małego. – Po tym, jak
mnie potraktował? Przenigdy!
Przyjaciółki spojrzały na nią z troską. Poznała te dwie
wspaniałe kobiety kilka miesięcy temu, na grupie wsparcia dla
samotnych matek. Łączyło je to, że były w ciąży z pierwszym
maleństwem i żadna nie powiedziała jeszcze o tym ojcu
dziecka.
Jeśli chodziło o Hallie, miała ku temu powody. Przez całe
swoje życie starała się widzieć w ludziach wszystko, co
najlepsze. Być miła i współczująca dla innych. Ale do Cristiana
Morettiego czuła wyłącznie nienawiść. Po tym, co jej zrobił, nie
zasługiwał na to, by się dowiedzieć, że ma syna.
– Ale jest ojcem twojego dziecka – nalegała łagodnie Tess
Foster. Urocza, uśmiechnięta i płomiennie ruda nowo upieczona
matka, która pracowała w cukierni swojego wuja. –
Potrzebujesz pomocy, Hallie. Musisz mu powiedzieć.
– Nie możesz pozbawiać własnego dziecka tego, co mu się
słusznie należy – zawyrokowała Lola Price, stanowcza
blondynka, wciąż oczekująca na rozwiązanie. Ostatnio była
coraz bardziej rozdrażniona, ale przyjaciółki rozumiały
doskonale jej stan. – Po prostu nie masz do tego prawa. To
byłoby nieuczciwe wobec twojego syna.
Hallie doskonale wiedziała, że nie miała też prawa pozwolić,
by jej szef, hotelowy miliarder, tak łatwo ją uwiódł. W jednej
chwili przepadły jej marzenia o rodzinie, domu… Wszystko
przez jedną namiętną noc. Nawet nie całą noc! Pół nocy, bo
Cristiano wyrzucił ją z łóżka zaraz po północy, a następnego
ranka dowiedziała się, że nie pracuje już w jego hotelu, gdzie
była zatrudniona jako pokojówka. Kto tak postępuje? Tylko
egoistyczny drań bez serca. Mężczyzna, który bez litości skazał
ją na biedę i bezdomność, bo pozbawił ją także miejsca
w hotelu dla pracowników. Tylko dlatego, że nie chciał się czuć
skrępowany, gdyby kiedyś natknął się na nią na hotelowym
korytarzu.
Hallie spojrzała z czułością na synka śpiącego w jej
ramionach. Kochała go z każdym dniem coraz mocniej. Zawsze
marzyła o tym, żeby mieć dzieci. Teraz Jack był dla niej całym
światem. Zrobi wszystko, żeby był szczęśliwy i bezpieczny.
– Przecież nie masz się nawet gdzie podziać – zmartwiła się
Tess.
– U mnie nie możesz się zatrzymać – oświadczyła Lola, bez
słowa wyjaśnienia.
– Chciałabym móc cię zabrać do siebie, ale wiem, że ciotka
i wuj się nie zgodzą – stwierdziła Tess żałosnym tonem. – Grożą,
że i mnie wyrzucą – westchnęła. – Nie powinnaś była drzeć tego
czeku, który szef włożył do koperty z twoją odprawą.
– Mam swoją dumę – uniosła się Hallie.
– Ale to było sto tysięcy dolarów! – wykrzyknęła Tess.
– A dumą nie nakarmisz syna – mruknęła Lola.
Hallie opadły ramiona. Lola może nie była tak czuła jak Tess,
ale pomagała jej trzeźwo spojrzeć na sytuację.
Była w szoku, gdy wręczono jej nagłe wypowiedzenie
i kopertę z wypłatą. Ku jeszcze większemu zaskoczeniu,
w środku znalazła czek, osobiście podpisany przez Cristiana.
Jak gdyby myślał, że jeśli zapłaci jej za zabrane dziewictwo, to
wszystko będzie załatwione. Zraniona do głębi podarła czek bez
zastanowienia.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin