Goering, wilk i polska świnia.pdf
(
660 KB
)
Pobierz
Goering, wilk i polska świnia
Goering na polowaniu w Białowieży. Zamieszkał w pałacu reprezentacyjnym. Zabił dzika -
donosił 30 stycznia 1935 roku "Głos Poranny".
To nie było zwykłe strzelanie VIP-ów do dzikiego zwierza. Reprezentacyjne polowania w
Puszczy Białowieskiej znaczyły coś więcej w czasach II RP. Wśród leśnych ostępów robiło
się politykę wagi państwowej i międzynarodowej. Zapraszano elity polityczne, dyplomatów
zagranicznych, a nawet głowy państw.
Podpisana w styczniu 1934 roku deklaracja polsko-niemiecka o niestosowaniu przemocy
sprzyjała nawiązaniu lepszych stosunków z zachodnim sąsiadem. Już wiosną tego roku
ambasador Polski w Berlinie, Józef Lipski proponował polskiemu rządowi zaproszenie na
białowieskie polowanie Hermanna Goeringa. Ponieważ sezon łowiecki 1934 był już
zakończony, wizytę odłożono do następnego roku.
"Głos Poranny" w środę 30 stycznia 1935 roku informował:
Premier pruski Hermann Goering przybył do Białowieży w niedzielę o godz. 21.05
specjalnym pociągiem na rampę Białowieża - Pałac. Po powitaniu na dworcu p. Goering
udał się do apartamentów specjalnie dla niego zarezerwowanych w pałacu reprezentacyjnym.
Polowanie białowieskie w dniu przyjazdu premiera Goeringa było już w pełnym toku. W
pierwszym turnusie polowania brali udział przedstawiciele senatu wolnego miasta Gdańska.
W tym pierwszym turnusie pan Prezydent Rzeczpospolitej zabił lisa, Gdańszczanie natomiast
położyli jednego rysia i dwa odyńce.
Drugi turnus polowania rozpoczął się w poniedziałek, 28 bm. W tym turnusie zostało na polu
8 dzików, 4 zające i 1 ryś. Pan Prezydent upolował rysia, a premier Goering dzika.
Na cały czas polowania dworzec białowieski jest pod specjalną ochroną, a dostęp do pałacu
bez osobnej przepustki jest bezwzględnie zabroniony. Schronisko turystyczne białowieskie na
cały czas polowania jest zamknięte.
W kołach politycznych utrzymują, że polowania w Białowieży skończą się dziś, w środę lub w
czwartek i wtedy dyplomaci, biorący w niem udział powrócą do Warszawy.
Strona 1 z 5
Prawie cała prasa krajowa i zagraniczna relacjonowała polowanie w Białowieży. Podkreślano
przede wszystkim jego doskonałą organizację. Zakwaterowanie przedstawicieli gdańskich w
prezydenckim pałacu białowieskim przedstawiano jako specjalny zaszczyt. Major policji
gdańskiej Bethke, który ustrzelił rysia i odyńca, oświadczył ponoć w rozmowie z
dziennikarzami, że wspaniałe wrażenia z polowania pozostaną mu na zawsze w pamięci.
Prasa gdańska ponadto zauważyła, że prezydent Rzeczpospolitej kilkakrotnie rozmawiał z
prezydentem senatu gdańskiego Greiserem. Przypuszczano, że poruszane były ważne sprawy
polityczne i, że pobyt gdańskich przedstawicieli w Białowieży przyczyni się do rozwoju
przyjaznych stosunków między Polską a Wolnym Miastem Gdańskiem.
Goering był nie tylko ministrem lotnictwa i premierem Prus, ale sprawował również urząd
wielkiego łowczego Rzeszy. Na polecenie Hitlera szukał kontaktów z najwyższymi
osobistościami II RP, w celu stworzenia sojuszu przeciw bolszewickiej Rosji.
W prasie twierdzono, że premier Prus był usatysfakcjonowany wizytą w Polsce. I myśliwsko,
i dyplomatycznie. Po powrocie do Berlina zlecił przygotowanie upominków dla uczestników
polowania z wygrawerowanymi ich nazwiskami. Zostały one później dostarczone przez
polską ambasadę. Na przykład, łowczy Stefan Charczun otrzymał na pamiątkę tego polowania
sztylet z napisem: „Wielkiemu Łowczemu Puszczy Białowieskiej Wielki Łowczy III Rzeszy -
Herman Goering”.
Tak optymistycznie białowieskie polowanie przedstawiały ówczesne mass media. Skrótowo i
sztampowo, najczęściej w oparciu o informacje rządowej Polskiej Agencji Telegraficznej.
Rzeczywistość była bardziej skomplikowana. Hermann Goering przyjechał do Białowieży na
drugą turę polowania. Trwała ona dwa dni: 28 i 29 stycznia 1935 roku. Poza prezydentem
Mościckim i jego najważniejszym gościem z Niemiec, udział w tym polowaniu wzięli także:
marszałek Senatu Władysław Raczkiewicz, generałowie Sosnkowski i Fabrycy, kilku posłów
i ministrów oraz dyrektor Lasów Państwowych Adam Loret.
W białowieskiej kniei Goering zaproponował polskim generałom przystąpienia do paktu
antykominternowskiego, który przygotowywały Niemcy. Polska miałaby za udział w wojnie
przeciw Sowietom otrzymać Ukrainę, aż do Morza Czarnego. Dziś możemy powątpiewać w
wiarygodność tej oferty, ale faktem jest, że hitlerowskim Niemcom zabrakło do pokonania
Związku Radzieckiego mniej więcej tyle dywizji, ile miała zapewnić sojusznicza Polska.
Takim samym niezaprzeczalnym faktem, jak to, iż III Rzesza nie dokonywała pogromów
krajów sojuszniczych, więc przyłączenie się do paktu uratowałoby miliony Polaków i
uchroniło kraj od katastrofalnych zniszczeń. Ostatecznie pakt ten podpisały 25 listopada 1936
roku rządy Niemiec i Japonii. Potem dołączyły do niego Włochy, Węgry, Hiszpania,
Bułgaria, Dania, Finlandia, Chorwacja i Słowacja.
Prawdopodobnie Goering rozmawiał o tych planach z Piłsudskim, 31 stycznia, w drodze z
Białowieży do Berlina. Schorowany, bliski śmierci Marszałek propozycji nie przyjął.
Ostatecznej, odmownej odpowiedzi minister Józef Beck udzielił dopiero w styczniu 1939
roku. Wtedy to Hitler, z charakterystyczną dla siebie zaciekłością, zaczął energicznie
przygotowywać się do wojny z Polską. Wyglądało na to, że próba totalnego zniszczenia
Polski była zemstą za odmowę sojuszu z Niemcami...
Strona 2 z 5
Dla Goeringa pierwsze polowanie w Białowieży nie było udane nie tylko z powodów
politycznych. Wielki Łowczy wielkiej Rzeszy ustrzelił tylko dwa dziki. Ranił ponoć wilka,
ale możliwe, że trafienia nie było, tylko wyjątkowo gościnni gospodarze wmówili je
Goeringowi.W każdym razie wilk uciekł, więc pruski premier postanowił zostać w puszczy
jeszcze jeden dzień, aby go dopaść.
Szczegółowo ten epizod polowania z 1935 roku opisał białowieski przewodnik Roman
Jasiński w książce "Wrzesień pod Alpami". Po przybyciu do Białowieży Goering zastrzegał,
że koniecznie musi ustrzelić wilka, bo jego skórę obiecał narzeczonej*. Początkowo szczęście
mu sprzyjało, wilk pojawił się na linii strzału, ale Goering chybił. Przekonano go, że ranił
ciężko zwierza i wysłano trzech myśliwych na poszukiwania. Tropiący jednak szybko
zorientowali się, że wilk nie został trafiony, uciekł cały i zdrów. Taki mizerny był efekt tego
specjalnego polowania. Rozczarowany premier Prus wyjechał wieczorem do Warszawy.
Rano polscy myśliwi na terenie nadleśnictwa Zwierzyniec zabili trzy wilki i jeszcze tego dnia
wysłali telegram do stolicy z informacją, że znaleźli i dobili zwierzę ranione przez Goeringa.
Następnego dnia "wilk Goeringa" specjalnym samolotem poleciał do Berlina. Dodatkowo,
by zrekompensować pruskiemu premierowi tę łowiecką porażkę, władze Polskiego Związku
Stowarzyszeń Łowieckich, tj. prezes gen. Sosnkowski i wiceprezes gen. Fabrycy,
zdecydowali o nadaniu mu odznaczenia łowieckiego "Złom".
Hermann Goering brał udział w białowieskich polowaniach także w następnych latach, aż do
roku 1938. Trzykrotnie polował w towarzystwie prezydenta Ignacego Mościckiego. W
kolejnych latach polityczny cel jego przyjazdów do Polski były niezmienny: przekonanie
rządzących II RP do współpracy z hitlerowskim reżimem. Cele łowieckie też były zawsze
podobne. Najbardziej prominenta III Rzeszy interesowały wilki i rysie, których brakowało mu
w lasach niemieckich.
Ostatnie reprezentacyjne polowanie w Białowieży odbyło się w lutym 1939 roku. Goerning
nie przyjechał, już wiedział, że jego plany sojuszu z Polską, po latach starań, legły w gruzach.
W zastępstwie do puszczy przybył inny amator polskiej zwierzyny - Heinrich Himmler.
Strona 3 z 5
W Berlinie pracowano już intensywnie nad radykalną zmianą celów politycznych. Hitler
zrezygnował z krucjaty antysowieckiej, jako pierwszego i najważniejszego punktu podboju
świata. Szykował się antypolski pakt Ribbentrop-Mołotow a nad Polską zbierały się czarne
chmury. Teraz ona miała stać się pierwszym obiektem ataku w przygotowywanej wojnie o
przestrzeń życiową dla Niemców.
Kilkuletnie próby zbliżenia odwiecznych wrogów nie powiodły się. Choć głównym aktorom
tego dramatu nie brakowało dobrej woli i nie żałowali sobie przyjaznych gestów. Goering,
poza wspomnianymi drobnymi upominkami dla gospodarzy białowieskich polowań, hojnie
obdarowywał prezydenta Mościckiego. Na przykład, w 1937 roku przekazał mu psa
myśliwskiego rasy posokowiec hanowerski, a w roku następnym najdroższy prezent, jaki
mógł podarować urzędnik III Rzeszy - luksusowy samochód. Dopiero w 2010 roku
Jarosławowi Krawczykowi z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku
udało się ustalić, że był to Mercedes - Benz G5. Przed laty informacja ta została utajniona i
zachowała się tylko w nielicznych dokumentach.
Prezydent II RP odwzajemniał się przede wszystkim gościnnością, ale pojawiła się też
szokująca dziś rodaków informacja, że w roku 1936 odznaczył Hermana Goeringa Orderem
Orła Białego. Na trop tego zdarzenia wpadł zmarły niedawno dziennikarz i pisarz Aleksander
J. Wieczorkowski. Inne źródła tego jednak nie potwierdzają. W każdym razie, nazwiska
Goeringa nie ma na liście kawalerów tego orderu, ani fakt ten nie został ujęty w jego
szczegółowej biografii. Choć wśród 88 cudzoziemców, którym przyznano to odznaczenie w II
RP, są nazwiska, dziś niekoniecznie wzbudzające pozytywne skojarzenia: Petain, Mussolini,
Hirohito, Horthy...
Hojność Goeringa była z pewnością bardzo pragmatyczna, miała skłonić Polaków do bliższej
współpracy z III Rzeszą. Ale z zachowanych dokumentów i fotografii można też odnieść
wrażenie, że prezydenta Mościckiego połączyła z jednym z twórców III Rzeszy nic sympatii,
może nawet przyjaźni. Mimo dużej różnicy wieku: w 1935 roku Goering miał 42 lata,
Mościcki - 68 lat. Zbliżyły ich wspólne pasje: myślistwo i motoryzacja.
Strona 4 z 5
Późniejsze losy "przyjaciół" z Białowieży potoczyły się zgoła odmiennie. Hermann Goering,
jak wiadomo, stał się współwładcą niemal całej Europy. Ignacy Mościcki zaś musiał 17
września 1939 roku ukradkiem opuścić ojczyznę i dać się internować w Rumunii. 30 września
złożył swój urząd, wyznaczając na następcę Władysława Raczkiewicza. W grudniu 1939 roku
zamieszkał w Szwajcarii, gdzie zmarł 2 października 1946 roku. Został pochowany na
cmentarzu w Versoix koło Genewy. Szczątki jego w 1993 roku przewieziono do Polski i
złożono w podziemiach bazyliki św. Jana w Warszawie. Ma też Mościcki symboliczny grób
w alei zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, gdzie spoczywa jego żona.
W klasztorze na Jasnej Górze znajduje się archiwum Ignacego Mościckiego stworzone przez
Marię Mościcką.
Niespełna 2 tygodnie po śmierci prezydenta Mościckiego, 15 października 1946 roku,
Hermann Goering, zażywając cyjanek, popełnił samobójstwo w celi w Norymberdze. Był
oskarżonym numer jeden w procesie zbrodniarzy hitlerowskich. Najbliższej nocy miał być
powieszony wraz z innymi skazanymi na karę śmierci władcami III Rzeszy. Ciała wszystkich
zbrodniarzy zostało spalone, a prochy rozsypane w nieznanym miejscu.
*10.04.1935 roku Georing ożenił się z aktorką Emmą Sonnemann (była jego drugą żoną).
Źródła:
Jarosław Krawczyk: Lasy Drugiej Rzeczpospolitej w dawnych zapisach prasowych
Piotr Bajko: Hermann Göring w Białowieży, czyli wielka polityka w cieniu puszczy
[http://czasopis.pl/]
http://www.encyklopedia.puszcza-bialowieska.eu/index.php?dzial=haslo&id=848
http://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20101225/MAGAZYN/555916191
sobota, 8 lutego 2014
Strona 5 z 5
Plik z chomika:
pyza59
Inne pliki z tego folderu:
1935_Wizyta oficjalna ministra spraw zagranicznych Polski Józefa Becka w Niemczech (2).jpg
(1211 KB)
1935_Wizyta oficjalna ministra spraw zagranicznych Polski Józefa Becka w Niemczech.jpg
(1456 KB)
1935_Wizyta oficjalna ministra spraw zagranicznych Polski Józefa Becka w Niemczech (3).jpg
(1097 KB)
1935_Herman Goering (pierwszy z lewej) ogląda z prezydentem Ignacym Mościckim upolowanego wilka – luty 1937 roku Fot. Archiwum Piotra Bajko.jpg
(472 KB)
Hermann_Göring_-_Röhr.jpg
(1621 KB)
Inne foldery tego chomika:
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin