Quick Amanda - Ginevra.pdf

(1153 KB) Pobierz
AMANDA QUICK
Ginevra
Tytuł oryginału
RECKLESS
1
W świetle księżyca wyglądał doskonale.
Gabriel Banner, hrabia Wylde, w srebrnym blasku oświet-
lającym łąkę przypominał tajemniczego i niebezpiecznego
bohatera legendy.
Phoebe Layton zatrzymała konia na skraju lasu i wstrzy-
mała oddech, patrząc na zbliżającego się hrabiego. Zacisnęła
palce na lejcach, usiłując powstrzymać drżenie rąk. Musiała
wziąć się w garść, udawała się przecież na poszukiwania.
Potrzebowała pomocy błędnego rycerza i nie miała
wielkiego wyboru. W gruncie rzeczy Wylde był jedynym
znanym jej mężczyzną, który posiadał niezbędne kwalifika-
cje. Musiała go jednak najpierw przekonać, aby przyjął jej
propozycję.
Od wielu tygodni pracowała nad projektem całego
przedsięwzięcia. Aż do dzisiejszego wieczoru hrabia, samo-
tnik i odludek, uporczywie ignorował jej zagadkowe listy.
Zdesperowana Phoebe zmieniła taktykę. Usiłując wyciągnąć
go z pustelniczego gniazda, zwabiła go w pułapkę przy
pomocy jedynej, kuszącej przynęty, jakiej nie mógł się
oprzeć.
Obecność Wylde'a tutaj, na pustej wiejskiej drodze
w Sussex, oznaczała, że Phoebe wreszcie się udało skusić go
na spotkanie.
Wylde nie wiedział, z kim ma się spotkać, w listach
bowiem Phoebe podpisywała się jako „Zamaskowana
Dama". Niestety, drobne oszustwo było w tym przypadku
niezbędne. Gdyby Wylde od początku znał jej tożsamość,
IM pewno odmówiłby pomocy. Phoebe musiała przekonać
5
AMANDA QUICK
go do podjęcia się poszukiwań, nim odważy się zdradzić,
kim jest. Była pewna, że kiedy Wylde wszystko zrozumie,
nie będzie miał do niej pretensji.
Phoebe nie widziała hrabiego dokładnie od ośmiu lat.
Jako szesnastolatka wyobrażała go sobie jako żywą legendę
- szlachetnego, mężnego rycerza wywodzącego się wprost
ze średniowiecznego romansu. W jej młodych oczach
brakowało mu tylko błyszczącej zbroi i miecza.
Doskonale pamiętała, kiedy widziała Wylde'a po raz
ostatni, choć zdawała sobie sprawę, że on jej wtedy nie
zauważył. Był zajęty planowaniem ucieczki z siostrą Phoebe,
Meredith.
Teraz, kiedy Wylde się zbliżał, oczekiwała go z niecier-
pliwością. Niestety przez woalkę, w bladym świetle księżyca
zbyt mało mogła zobaczyć, by stwierdzić, czy bardzo się
przez te lata zmienił.
Na pierwszy rzut oka wydawał się wyższy. Szczuplejszy.
W jakiś sposób twardszy. Pod opończą rysowały się szerokie
ramiona. Obcisłe spodnie podkreślały silny, muskularny
zarys nóg. Zawinięte rondo kapelusza rzucało posępny,
ochronny cień na twarz Wylde'a.
Nagle pomyślała z niepokojem, że to może wcale nie
być Wylde. Może czeka ją spotkanie z prawdziwym
łotrem czy rozbójnikiem. Poruszyła się niespokojnie w sio-
dle. Jeśli coś jej się stanie dziś w nocy, biedna rodzina
będzie mogła z pełnym uzasadnieniem umieścić na nagrobku
Phoebe odpowiednią inskrypcję. Coś w rodzaju:
„W końcu poniosła karę za swą nieostrożność". Nadopie-
kuńczy krewni uważali, że Phoebe przez całe życie wpada
z jednych tarapatów w drugie. Tym razem mogła przebrać
miarę.
- Tajemnicza „Zamaskowana Dama", jak sądzę? - za-
pytał zimno Gabriel.
Phoebe odetchnęła z ulgą. Jej wątpliwości znikły
w mgnieniu oka. Rozpoznała niski, szorstki głos nawet po
ośmiu latach. Zaskoczyło ją natomiast to, że dźwięk jego
głosu przeszył ją dziwnym, niepokojącym dreszczem.
- Dobry wieczór, hrabio - powiedziała.
6
GlNEYRA
Gabriel zatrzymał czarnego ogiera j a k i ś metr od Phoebe.
- Otrzymałem pani najnowszą przesyłkę, madame.
S/a lenie mnie zirytowała, podobnie jak i poprzednie.
Phoebe z wysiłkiem przełknęła ślinę, kiedy zdała sobie
sprawę z jego kiepskiego nastroju.
- Miałam nadzieję, że pobudzę pańską ciekawość, sir.
- Odczuwam wielką niechęć do wszelkiego oszustwa.
- Ach, tak.
Serce jej zamarło. Wielką niechęć do wszelkiego oszus-
twa. Pomyślała, że być może popełniła poważny błąd
taktyczny wciągając w to Wylde'a. Dobrze, że wykazała na
tyle ostrożności, aby włożyć woalkę. Jeśliby poczynione
stania nie przyniosły żadnego rezultatu, wolałaby, żeby
Wylde nie wiedział, kim jest.
- Tym niemniej cieszę się, że postanowił pan przyjąć
moje zaproszenie.
- Zwyciężyła ciekawość.
Gabriel uśmiechnął się przelotnie, ale był to powierz-
chowny uśmiech zimnych ust. Wyraz jego oczu pozostawał
ocienioną tajemnicą.
- Od dwóch miesięcy jest pani cierniem w moim boku.
Spodziewam się, że zdaje sobie pani z tego sprawę.
- Przepraszam - powiedziała z przejęciem Phoebe. - Ale
prawdą jest, że moja sytuacja staje się coraz bardziej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin