Kat Cantrell- Switching Places 02 - Seks na zgodę.pdf

(656 KB) Pobierz
Kat Cantrell
Seks na zgodę
Tłumaczenie:
Leszek Stafiej
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Ilekroć zdarzało mu się wejść do siedziby Fundacji LeBlanc
Charities, Xavier LeBlanc zawsze odnosił wrażenie, że budynek
jest opuszczony. Było to ostatnie miejsce na ziemi, w którym
miałby ochotę przebywać, mimo że nosił to samo nazwisko co
założycielka fundacji.
Niestety, na swoje nieszczęście od trzech miesięcy zmuszony
był wpadać tu prawie codziennie. Co gorsza, czekało go to
samo przez kolejne trzy miesiące, aż do zakończenia tego
przeklętego procesu dziedziczenia spadku. W ten szatański
sposób ojciec Xaviera zmusił synów, by tańczyli, jak im zagra,
jeszcze długo po jego śmierci.
Obaj bracia, Xavier i Val, mieli zamienić się rolami i tylko pod
tym warunkiem będą mogli odziedziczyć należny im spadek.
Tak więc, by sprostać wymaganiom ojca, nie wystarczyło
dziesięć lat poznawania jubilerskiej korporacji LeBlanc
Jewelers ani kolejnych pięć lat pokornego oczekiwania na
objęcie stanowiska dyrektora wykonawczego.
Okazało się, że to za mało, by zasłużyć na pięć milionów
dolarów, które, jak Xavier sądził, już raz zarobił.
Teraz czeka go jeszcze jedna próba.
Jednak zamiast podjęcia jakiegoś sensownego zadania,
testament zobowiązywał Xaviera do zajęcia miejsca brata, Vala,
w Fundacji LeBlanc Charities. Val zarządzał tam
pozyskiwaniem funduszy na statutową działalność fundacji.
W zamian za to Val miał zasiąść na miejscu Xaviera w fotelu
dyrektora LeBlanc Jewelers.
Taka zamiana ról.
Chociaż upłynęły już trzy miesiące, odkąd Xavier się o tym
dowiedział, wciąż dostawał piany na ustach na myśl
o krzywdzie, jaką wyrządził mu ojciec, stawiając te warunki.
Inaczej mówiąc, ojciec ich zdradził. Uknuł pośmiertny spisek,
by pokazać obu swym dziedzicom, jak bardzo ich nie lubi.
To przykre doświadczenie zbliżyło obu braci, chociaż do tej
pory, oprócz podobieństwa fizycznego – byli bliźniakami –
łączyło ich niewiele.
Wybrali całkowicie odmienne ścieżki kariery. Val poszedł
w ślady matki, zajął się fundacją i powodziło mu się świetnie.
Tymczasem Xavier, stroniąc od wszystkiego, co choćby
w
najmniejszym
stopniu
miało
coś
wspólnego
z dobroczynnością, objął stanowisko szefa rodzinnej firmy
LeBlanc Jewelers, jednej z największych światowych korporacji
na rynku handlu diamentami.
I wszystko na nic.
Klauzula ojcowskiego testamentu zraniła go tak boleśnie, że
długo będzie musiał dochodzić do siebie. Uczucie zgorzknienia
w najmniejszym stopniu nie oddawało tego, co czuł do ojca.
Napędzało go jednak na tyle, że postanowił wyjść z tej próby
zwycięsko.
Najlepszą zemstą jest przecież sukces.
Przystąpił więc do nowej roli z gniewnym zapałem. Niestety,
ojcowska klauzula nakładała na Xaviera dodatkowy obowiązek
zgromadzenia dziesięciu milionów dolarów w darowiznach.
I nie było to wcale zadanie łatwe.
Nie poddał się jednak i poddawać nie zamierzał. Była dopiero
szósta rano, a fundacja pod nowym kierownictwem tętniła
życiem. Stołówka dla bezdomnych działała codziennie
piętnaście godzin na dobę, co zdaniem Xaviera było
absurdalnym marnotrawstwem, bo we wczesnych godzinach
porannych nie było tam żywej duszy. Toteż jedną z pierwszych
decyzji Xaviera była zmiana godzin otwarcia tej stołówki.
Obraziła się na niego za to śmiertelnie szefowa administracji
i obsługi, Marjorie, i chociaż Xavier odwołał swą decyzję,
wkrótce złożyła wymówienie.
Fundacja charytatywna to zupełnie inna branża niż ta,
w której pracował dotychczas i w której czuł się jak ryba
w wodzie. Tu nikt oprócz niego nie był posiadaczem żadnych
diamentów. Już po pierwszym dniu pracy przestał nosić swój
luksusowy, wart pięćset tysięcy dolarów, zegarek Yacht-Master.
Jak niedelikatnie skomentowała to Marjorie, podopieczni
fundacji albo myśleliby, że to podróbka, albo próbowaliby go
ukraść, lub w najlepszym wypadku oskarżyliby Xaviera o rażący
brak wrażliwości. A najpewniej wszystko naraz.
Yacht-Master spoczywał więc w szufladzie. Kolejne
marnotrawstwo.
Wczoraj Xavier pracował w magazynie, porcjując jedzenie do
toreb. Przygotowywano je dla najbardziej wygłodniałych
podopiecznych, którzy wpadali do stołówki, porywali torbę
i w pośpiechu wybiegali.
Fundacja serwowała też raz dziennie gorący posiłek do
spożycia na miejscu. Działem żywieniowym kierowała Jennifer
Sanders. Wszyscy pracownicy fundacji podzielali przekonanie,
że w odróżnieniu od Xaviera jego brat Val potrafił dokonywać
prawdziwych cudów.
W takiej sytuacji wszelkie starania Xaviera nie na wiele się
zdawały, dlatego dzisiaj rano zamknął się w gabinecie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin