Charteris Leslie - Święty 05 Przedstawiając Świętego.txt

(307 KB) Pobierz
Charteris Leslie - więty 05 Przedstawiajšc więtego

Featuring The Saint
Ewa Panasiuk
Dla Barbary
Częć I
Przygoda logiczna
Rozdział I

Jeżeli miałbym przedstawić przygody więtego, wolałbym wybrać je sporód tych póniejszych, pochodzšcych z czasów, gdy w zasadzie pracował samotnie  chociaż Patrycja Holm zawsze była w pobliżu, a Roger Conway chętnie służył pomocš w razie potrzeby. Często mylę, że do szczególnego usposobienia więtego najbardziej pasowała samotnoć. Był on tak samodzielny i tak bardzo ufał swoim możliwociom, że irytowała go koniecznoć powierzania najdrobniejszego szczegółu swoich planów rękom, które mogłyby co zepsuć. Był zrozpaczony, kiedy musiał tłumaczyć, omawiać i spierać się o swoje pomysły z umysłami mniej lotnymi i podejmujšcymi decyzje wolniej, mniej pewnie niż on. Przez takie próby przechodził okazujšc charakterystyczny dla niego dobry humor. Nie ma najmniejszej wštpliwoci, że czasem cierpiał z tego powodu. To prawda, że kiedy więty utworzył co w rodzaju bandy; razem z nim działała grupa niespokojnych młodych ludzi, którzy podšżali ochoczo drogš przestępstwa, jakš ich wiódł z pogodš i bezprzykładnym zuchwalstwem, czynišcym imię więtego sławne, czy raczej niesławne, na całym wiecie. Ale nawet te przygody były niczym innym jak tylko epizodami w życiu więtego. Stanowiły etap jego rozwoju, ale nie były jego uwieńczeniem. Ostateczne przeznaczenie nadal znajdowało się przed nim. Wiedział, że jest przed nim, lecz go nie znał. Kiedy nazywano go ostatnim bohaterem, ale historia jego bohaterstwa jeszcze się nie rozpoczęła, nie mógł jej przewidzieć nawet w snach.
Historia ta jest więc jednš z wielu, jakie odnalazłem w swoich notatkach o czasach przejciowych, kiedy więty czekał na Los. Były to czasy, gdy wydawało się, że on zabija czas, lecz, jak można było oczekiwać od człowieka jego pokroju, skracał sobie ten czas na swój niezrównany sposób, z niespotykanš werwš. Nie mógł jednak uniknšć wycinięcia swojego piętna na historiach, które były wyłšcznie jego. Opowiadania te powinny przedstawić to, co czuł w danej chwili. Nie byty one naprawdę ważne, niemniej stanowiły fantastycznie rozkoszne interludium. Simon Templar był niezdolny do brania czegokolwiek w życiu bez entuzjazmu  nawet okresu przejciowego. Być może z wyżej wymienionych powodów oraz dlatego, że miał żywe poczucie miłego braku znaczenia tych przygód, duch rozemianej, zuchwałej donkiszoterii, którš uznano za jego największy urok, przebija przez te opowiadania i nieliczne opowieci.
Mylę tu przede wszystkim o historii, która znajduje się na poczštku mojej listy  niepozornej historii, lecz jednak historii. A zaczęła się praktycznie od niczego  jest to charakterystyczne dla najlepszych przygód więtego. Mówi się, że Simon Templar ma więcej szczęcia w wyszukiwaniu ciekawych przygód, niż dziesięciu facetów razem wziętych. Nie ma nic bardziej nieprawdziwego. To niezawodny, niesamowity geniusz więtego, jego naturalne wyczucie przygody kazały mu podawać w wštpliwoć rzeczy, jakie normalny człowiek uznałby za oczywiste, i wysyłały go na szerokie, pewne szlaki, których ladu normalny człowiek nawet nie zauważał, za drzemišca w nim energia nadawała gwałtowny bieg wypadkom w sytuacji, która komu innemu wydawałaby się nieobiecujšca.
Przygoda, doskonale obrazujšca ten punkt widzenia, zaczyna się całkiem zwyczajnie, w Barze Amerykańskim hotelu Piccadilly, od dwóch manhattanów* i egzemplarza gazety Evening Record.
 Osiem do jednego  powiedział półgłosem więty z niezadowoleniem  i doszedł w podskokach, wychodzšc na dwie długoci do przodu! To następne 40 funtów szterlingów do starego dębowego kuferka. Gdzie to uczcimy, kochanie?
Patrycja Holm umiechnęła się.
 Czy kiedykolwiek przestaniesz interesować się wyłšcznie sprawozdaniami z wycigów?  spytała.  Z pewnociš nie wiesz nawet, jaki teraz mamy rzšd: konserwatywny czy labourzystowski?
 Nie mam najmniejszego pojęcia  przyznał więty ochoczo.  Poza faktem, że koń, którego nigdy nie widzielimy, zarobił dla nas na najlepszy w Londynie obiad, nic się dzisiaj ważnego w Anglii nie wydarzyło. Na przykład  przewrócił strony gazety  nie interesuje mnie doniesienie, że Dowody wyjštkowego charakteru Henry Stobbsa, mechanika, który został znaleziony nieżywy w garażu w Balham w dniu wczorajszym, ujawni ledztwo. Nie wierzę, że ten człowiek miał w ogóle wyjštkowy charakter. Człowieka tak niezwykłego nie można znaleć nieżywego w garażu w Balham Nie ekscytuje nas również wiadomoć, że Ciało Marty Danby, służšcej, która była nieobecna w domu w South Norwood od stycznia, zostało znalezione w nieczynnej kopalni koło Tavistock, wczesnym rankiem, przez włóczęgę w stanie daleko posuniętego rozkładu. Nawet nie żal mi tego włóczęgi, chociaż wędrowanie po tym wiecie w stanie daleko posuniętego rozkładu musi być dla niego wyjštkowo przykre. Uważam jednak, że
 Wystarczy  powiedziała Patrycja.
 W porzšdku  zgodził się więty uprzejmie.  Jak długo, rozumiesz, dlaczego jestem tak Hallo, a co to?
Składał włanie gazetę, by wrzucić jš do najbliższego kosza na mieci, gdy w oko wpadło mu znane nazwisko.
Z nagłym zainteresowaniem przeczytał fragmenty artykułu pt.: Tu i tam, zamieszczone w zachwycajšcym dziale, firmowanym przez Podsłuchiwacza  niestrudzonego i wszędobylskiego plotkarza.
 Doskonale  wycedził więty z tak szczególnš intonacjš, że Patrycja spojrzała na niego wyczekujšco.
 O co chodzi?
 To tylko towarzyskie wystšpienie  rzekł Simon.  Nasz przyjaciel pieje hymny na temat postępu w lotnictwie cywilnym; pisze, że wydarzyło się kilka poważnych wypadków, od kiedy kluby awionetek zaczęły powstawać w całym kraju, oraz jak każdy wzbija się w powietrze z przekonaniem, że jest to jego właciwy żywioł. Potem stwierdza: Sš oczywicie wyjštki. I tak np. pan Francis Lemuel, doskonale znany impresario kabaretowy, jeden z założycieli Thames Valley Flying Club, czynił doskonałe postępy w trakcie zdobywania licencji pilota. Przeżył jednak ogromny wstrzšs w czasie katastrofy, jaka mu się ostatnio przydarzyła, i na polecenie lekarza zrezygnował z dalszego szkolenia się na pilota. Reszta artykułu to zwykły komentarz na temat błyskotliwej działalnoci zawodowej Lemuela. A teraz rzecz najważniejsza: nasz drogi Francis marzy o skrzydłach Ćmy*.
 Ale dlaczego?
więty umiechnšł się błogo i złożył Evening Record.
 Jest wiele epizodów w moim młodym życiu  powiedział cicho  o których nic nie wiesz, najdroższa. Mały Francis jest jednym z nich. Nie zdawałem sobie jednak sprawy z tego, że był on odważnym, choć złym człowiekiem. Oczywicie, po godzinach urzędowania A teraz, staruszko, zjemy obiad tutaj czy przeniesiemy się do BerkeleyArms?
To było wszystko, co powiedział o Francisie Lamuelu tej nocy, jak również w trakcie następnych dziesięciu dni, w cišgu których, ulegajšc probom Patrycji, usiłował prowadzić praworzšdny tryb życia. Jednak znajšc go Patrycja była lekko zdziwiona, że tak szybko porzucił ten temat. Znajomoć jego charakteru spowodowała, że westchnęła cicho z pełnš smutku rezygnacjš, spotkawszy go przy lunchu dziesięć dni póniej. Ujrzała bowiem na jego twarzy oznaki zwiastujšce poczštek kłopotów. Ożywienie zawsze ekscytujšcej osobowoci więtego, w połšczeniu z pogodnš beztroskš umiechu, który nigdy tak naprawdę nie opuszczał jego błękitnych oczu, były wyranymi znakami ostrzegawczymi . Gładkie uczesanie błyszczšcych włosów wydawało się jeszcze bardziej nieskazitelne niż zwykle, jego żywa, opalona twarz wyglšdała jeszcze bystrzej, za rysy twarzy były jeszcze zgrabniej cyzelowane niż zazwyczaj. Znała te oznaki z przeszłoci, więc zapytała go, nim dokonał wyboru hors doeuvre*.
 O co tym razem chodzi, więty? Simon upił z wdziękiem sherry.
 Dostałem pracę.
 Co takiego?
 Przecież wiesz, pracę. Dramatispersona*: Simon Templar, pracowity syn tej ziemi.
 Idiota! Co to za praca?
 Osobisty pilot do specjalnych poruczeń pana Francisa Lemuela  odpowiedział więty z umiechem w oczach.  Z tego nie możesz się miać.
 Czy to z tego powodu byłe ostatnio taki tajemniczy?
 Tak. I powiem ci, że to nie było łatwe. Pan Lemuel ma specyficzny gust w kwestii doboru pilotów. Ubawiłem się niele przekonujšc go, że jestem doć podejrzanym typem.  więty umiechnšł się na to wspomnienie.  Ale jako oficer RAF, usunięty ze służby z powodu zwinięcia trzech lotek, czterech podłużnie i klamry kštów lizgowych, miałem obiecujšcy start.
 Czego od ciebie oczekuje?
 Mam wynieć go w przejrzyste, niebieskie przestworza.
 Dokšd?
więty przecišł sardynkę z precyzjš i wprawš.  W tym rzecz  stwierdził.  Zgodnie z plotkš, Francis zamierza rozszerzyć swojš kabaretowš działalnoć również i na inne stolice europejskie. Ale dlaczego samolotem? Osoba inteligentna odpowiedziałaby, że jest to najnowszy i najszybszy rodek transportu. To prawda. Jednak cała cywilizowana Europa obsługiwana jest przez bardzo wygodne linie lotnicze, naprawdę komfortowe, za badania nad charakterem pana Lemuela nigdy nie nasunęły mi myli, że jest on człowiekiem gotowym powięcić fotel w solidnie zbudowanym, latajšcym pulmanie, by dać się wytrzšć w otwartej, dwumiejscowej awionetce, a wszystko po to, by zaoszczędzić godzinę tu czy tam. Tajemnica numer 1. To włanie z tego powodu zaciekawiła mnie wzmianka o solowych próbach pilotażu w wykonaniu brata Francisa. Przypominasz to sobie?
Patrycja przytaknęła.
 Zastanawiam się
 Nigdy nie wypowiadaj się, zanim nie chwycisz byka za rogi  rzekł więty.  To moje motto. Zawsze byłem wyznawcš drugiego spojrzenia, rzucanego na wszystko, co choć trochę odbiega od normalnoci. Dotyczy to przede wszystkim ludzi pokroju Francisa Lemuela. Wydawało mi się, że jest on zbyt szacowny, by stać poza wszelkim podejrzeniem. Teraz być może dowiemy się czego nowego.
Usiłowała dowiedzieć s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin