Carrisi Donato - Marcus 01 Trybunał dusz.txt

(695 KB) Pobierz
O ksišżce
Paenitentiaria Apostolica, zwana też Trybunałem Sumienia  powołany w XII wieku organ Kocioła zajmujšcy się osšdzaniem ludzkich grzechów i gromadzšcy informacje pozyskane w trakcie spowiedzi  ma swojš siedzibę w Watykanie. Jego tajna baza danych to największe archiwum zła na wiecie, kartoteka przestępców, o jakiej mogłoby tylko marzyć FBI. Penitencjariusze analizujš wydarzenia kryminalne, wyjaniajš zbrodnie i  w razie potrzeby  interweniujš lub dyskretnie informujš władze. Choć w XX wieku działalnoć kongregacji została uznana za nielegalnš, jej członkowie nadal działajš z potrzeby sumienia. Agenci Trybunału, Marcus oraz jego mentor i przyjaciel Clemente, próbujš wyjanić zagadkę zniknięcia w Rzymie studentki Lary. Podejrzewajš, że została uprowadzona. Choć okolicznoci były podobne, policja nie łšczy tego zdarzenia ze sprawš Jeremiaha Smitha  przebywajšcego w klinice Gemelli w stanie pišczki mężczyzny, w którego willi znaleziono przedmioty dowodzšce, iż jest seryjnym zabójcš czterech młodych kobiet. Marcus, człowiek obdarzony wyjštkowym zmysłem obserwacji, wierzy, że jest szansa na uratowanie dziewczyny, że Smith nie zdšżył jej zabić. Czy jego przeczucie może mieć innš przyczynę, a on sam, nie zdajšc sobie z tego sprawy, jest zamieszany w porwanie Lary, a nawet gorsze zbrodnie? Jaki czasu temu został postrzelony w głowę, wskutek amnezji nic nie pamięta ze swojej przeszłoci. Nieustannie dręczy go pytanie  kim jest? W tym samym czasie Sandra Vega, policjantka z Mediolanu, po otrzymaniu dziwnego telefonu od człowieka podajšcego się za agenta Interpolu, rozpoczyna prywatne ledztwo w sprawie zagadkowej mierci męża. Jak się okazuje, nie była ona wypadkiem, lecz morderstwem. Czy David został zabity, bo chciał zdemaskować nielegalnš działalnoć Trybunału Sumienia? Kto stoi za seriš morderstw popełnianych na sprawcach okrutnych przestępstw, którzy dotšd byli poza wszelkimi podejrzeniami? Człowiek prowokujšcy krewnych ofiar do wymierzania sprawiedliwoci na własnš rękę? Mciciel, który ma dostęp do tajnej kartoteki Paenitentiaria Apostolica? Watykański ksišdz?

DONATO CARRISI
Włoski scenarzysta i dramatopisarz. Absolwent prawa ze specjalnociš w kryminologii i behawiorystyce. W trakcie studiów założył Grupę Teatralnš Vivarte, dla której napisał pięć sztuk i dwa musicale. Od 1999 współpracuje z państwowš telewizjš RAI. Spod jego pióra wyszły scenariusze popularnych seriali Casa Famiglia, Il Croupier Nero, Falene, Nassiriya, Era mio fratello i Squadra Antimafia. W 2009 zadebiutował powieciš kryminalnš Zaklinacz. Ksišżka odniosła ogromny sukces komercyjny (ponad 250 tys. egzemplarzy sprzedanych w samych Włoszech, przekłady na 20 języków). We Francji Zaklinacz znalazł się w gronie trzech finalistów prestiżowej nagrody literackiejPrix de lecteurs. W kolejnych latach Carrisi opublikował trzy powieci: Trybunał dusz, La donna dei fiori di carta oraz sequel Zaklinacza zatytułowany Lipotesi del male.
www.donatocarrisi.it
Tytuł oryginału:
IL TRIBUNALE DELLE ANIME
Copyright Š Donato Carrisi 2011
All rights reserved
Published by arrangement with Luigi Bernabo Associates S.R.L.
Polish edition copyright Š Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz s.c. 2014
Polish translation copyright Š Jan Jackowicz 2014
Redakcja: Beata Słama
Ilustracja na okładce: Brooke Shaden
Projekt graficzny okładki: Andrzej Kuryłowicz
ISBN 978-83-7985-034-1
Wydawca
WYDAWNICTWO ALBATROS ANDRZEJ KURYŁOWICZ S.C.
Hlonda 2a/25, 02-972 Warszawa
www.wydawnictwoalbatros.com

Nie istniejš tak straszliwi wiadkowie ani tak nieubłagani oskarżyciele jak sumienie, które zamieszkuje w duszy każdego człowieka.
Polibiusz
Godzina 7.37
Trup otworzył oczy.
Leżał na wznak na łóżku. Pokój był pomalowany na biało i owietlony dziennym wiatłem. Na wprost niego wisiał na cianie drewniany krzyż.
Przyjrzał się swoim rękom wycišgniętym wzdłuż boków na czystych przecieradłach. Wydawało mu się, że nie należš do niego, ale do kogo innego. Uniósł jednš z nich  prawš  i przytrzymał przed oczami, żeby lepiej jej się przyjrzeć. Wtedy włanie dotknšł lekko bandaży na głowie. Był ranny, ale uwiadomił sobie, że nie czuje bólu.
Odwrócił się do okna. Zobaczył słabe odbicie swojej twarzy w szybie. W tym momencie ogarnšł go strach. Zadał sobie pytanie, które sprawiło mu przykroć. Ale jeszcze bardziej przykra była wiadomoć, że nie potrafi na nie odpowiedzieć.
Kim jestem?
PIĘĆ DNI WCZENIEJ
Godzina 0.03
Adres wskazywał, że miejsce znajduje się poza miastem. Z powodu złej pogody i le działajšcego GPS-u, który nie pomagał w znalezieniu drogi, dotarcie do tego odosobnionego miejsca zajęło im przeszło pół godziny. Gdyby u wylotu alejki dojazdowej nie paliła się mała latarnia, pomyleliby, że nikt tu nie mieszka.
Karetka posuwała się powoli przez zaniedbany ogród. Błyskawica wydobyła z mroku pokryte mchem posšgi nimf i bogiń z obtłuczonymi rękami. Pozdrawiały ich bezmylnymi umiechami, zastygłe w eleganckich przypadkowych pozach. Plšsały tylko dla nich, tkwišc nieruchomo w miejscu.
Stara willa powitała ich niczym bezpieczna przystań poród burzy. W rodku nie było widać wiateł, ale drzwi były otwarte.
Dom czekał na nich.
Było ich troje. Monica, młoda internistka, która tej nocy miała dyżur w pogotowiu ratunkowym. Tony, sanitariusz, majšcy duże dowiadczenie w nagłych interwencjach. Oraz kierowca, który pozostał w karetce, podczas gdy Monica i Tony, nie zważajšc na burzę, ruszyli w stronę domu. Zanim przekroczyli próg, głono uprzedzili ewentualnych mieszkańców o swoim przybyciu.
Nikt im nie odpowiedział. Weszli do rodka.
Zapach stęchlizny, mdłe pomarańczowe wiatło rzędu lamp owietlajšcych długi korytarz o ciemnych cianach. Po prawej stronie schody prowadzšce na piętro.
W pokoju w głębi kto leżał.
Przyspieszyli kroku, żeby udzielić mu pomocy, i znaleli się w saloniku z meblami przykrytymi białymi pokrowcami. Wyjštkiem był podniszczony fotel stojšcy na rodku, dokładnie naprzeciwko starego telewizora. Prawdę mówišc, wszystko w tym wnętrzu tršciło starzyznš.
Monica przyklękła obok leżšcego na podłodze mężczyzny. Z trudem oddychał. Przywołała Tonyego niosšcego zestaw reanimacyjny.
 Jest siny  zauważyła.
Tony upewnił się, czy drogi oddechowe mężczyzny sš drożne, po czym przyłożył mu do ust końcówkę respiratora, podczas gdy Monica sprawdzała latarkš jego tęczówki.
Był nieprzytomny, miał najwyżej pięćdziesišt lat. W piżamie w pršżki, skórzanych domowych pantoflach i szlafroku, z kilkudniowym zarostem i mocno przerzedzonymi, potarganymi włosami wyglšdał niechlujnie. W jednej ręce ciskał komórkę, z której zadzwonił na pogotowie, skarżšc się na silne bóle w klatce piersiowej.
Najbliższym szpitalem była poliklinika Gemelli. Lekarz dyżurny stwierdził, że przypadek zasługuje na interwencję w pierwszej kolejnoci, i połšczył się z załogš najbliższej karetki, jaka była do dyspozycji.
Dlatego Monica znalazła się tutaj.
Zobaczyła przewrócony stolik, a obok niego szczštki potłuczonego kubka, rozlane mleko i rozsypane biszkopty, wszystko to zmieszane z moczem. Mężczyzna musiał poczuć się le podczas oglšdania telewizji i zrobił w spodnie. Klasyczny przypadek, pomylała Monica. Mieszkajšcy samotnie mężczyzna w rednim wieku dostaje ataku i jeli nie zdoła wezwać pomocy, zazwyczaj zostaje znaleziony martwy, gdy sšsiedzi zaczynajš czuć smród rozkładajšcych się zwłok. Ale w tej stojšcej na uboczu willi sprawy potoczyłyby się inaczej. Jeli nie miał bliskich krewnych, mogły minšć lata, zanim kto by zauważył, że co mu się przydarzyło. W każdym razie Monica miała wrażenie, że widziała już takš scenę, i poczuła współczucie. Przynajmniej dopóki nie rozpięli mu góry od piżamy, żeby zrobić masaż serca. Na piersi miał wytatuowane dwa słowa: Zabij mnie.
Lekarka i sanitariusz udali, że tego nie widzš. Ich zadaniem było ratowanie życia. Ale od tej chwili w ich ruchach można było wyczuć pewne skrępowanie.
 Saturacja spada  powiedział Tony, sprawdziwszy dane na mierniku stężenia tlenu. Powietrze nie docierało do płuc mężczyzny.
 Trzeba go zaintubować, bo inaczej koniec z nim.  Monica sięgnęła do torby po laryngoskop i zajęła miejsce za głowš pacjenta.
Usunšwszy się, odsłoniła sanitariuszowi widok i zauważyła błysk w jego oczach, zakłopotanie, którego powodów nie rozumiała. Tony był zawodowcem przyzwyczajonym do różnych sytuacji, a mimo to co go poruszyło. Co, co znajdowało się dokładnie za jej plecami.
Wszyscy w szpitalu znali historię młodej lekarki i jej siostry. Nikt z niš o tym nie rozmawiał, ale ona widziała współczucie i niepokój w oczach współpracowników, gdy spoglšdali na niš, zadajšc sobie w duchu pytanie, jak można żyć z takim ciężarem.
W tym kłopotliwym momencie na twarzy sanitariusza pojawił się ten sam wyraz, ale towarzyszyło mu dużo większe przerażenie. Monica odwróciła się więc i zobaczyła to, co zauważył Tony.
W kšcie pokoju leżała porzucona łyżworolka, która musiała tu trafić prosto z piekła.
Była czerwona i miała złocone sprzšczki. Identyczna z tš, która znajdowała się nie tutaj, ale w innym domu, w innym życiu. Monice te łyżworolki zawsze wydawały się trochę kiczowate, natomiast Teresa twierdziła, że sš super. Były bliniaczkami, więc Monice wydawało się, że oglšda samš siebie, gdy zwłoki jej siostry zostały znalezione na polanie nad rzekš w zimny grudniowy poranek.
Teresa miała zaledwie dwadziecia jeden lat i kto poderżnšł jej gardło.
Mówi się, że każdy bliniak wyczuwa, co się dzieje z tym drugim, nawet z odległoci wielu kilometrów. Ale Monica w to nie wierzyła. Nie czuła strachu ani zagrożenia, kiedy porywano Teresę w niedzielne popołudnie, gdy wracała z rolek z koleżankami. Jej ciało znaleziono miesišc póniej. Miała na sobie to samo ubranie, w którym zaginęła.
I ta czerwona łyżworolka, która wyglšdała jak groteskowa proteza na stopie trupa.
Monica pr...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin