Prace_Polonistyczne_Studies_in_Polish_Literature-r1985-t41-s227-242.pdf

(1042 KB) Pobierz
Tadeusz Sivert
O wczesnych dramatach
historycznych Tomasza Augusta
Olizarowskiego
Prace Polonistyczne Studies in Polish Literature 41, 227-242
1985
Prace
Polonistyczne,
ser.
X
LI,
1985
PL
ISSN
0079-4791
TADEUSZ
SIVERT
O
WCZESNYCH
DRAMATACH
HISTORYCZNYCH
TOMASZA
AUGUSTA
OLIZAROWSKIEGO
Dzieła
te,
w
skończonych
rękopisach,
bliscy
Olizarowskiego
znajomi
czytają...
Kiedy
drukowane
lub
grane
będą???
Nie
wiemy!
Cyprian
Norwid
Cyprian
Norwid
dzieląc
wspólny
los
z
Olizarowskim
w
domu
weteranów
św.
Kazimierza
w
Paryżu,
czytywał
często
różne
utwory
poety
przezeń
dostarczone,
wyrażał
się
o
nich
z
uznaniem,
wiedział
też,
że
krążą
one
w
rękopisach
wśród
wielu
paryskich
emigrantów,
że
zyskują
sobie
przechylną
ocenę,
nie
mają
jednak
wielkich
szans
ukaza­
nia
się
drukiem.
Na
ogólną
liczbę
zebranych
45
tytułów
12
tylko
zostało
opublikowanych,
w
tym
5
drobnych
utworów
dramatycznych
w
wydawnictwie
„Teatr
dla
dzieci”,
2
zaś
wyszły
po
śmierci
autora
(Złote
wesele
1880
oraz
Omanki
1886),
a
więc
33
dramaty
pozostały
w
rękopisie,
nie
wszystkie
się
też
dochowały.
Nic
dziwnego,
że
Norwid,
tak
żywo
interesując
się
twórczością
swego
współtowarzysza
niedoli
paryskiej,
wyrażał
głęboką
troskę
o
ich
dalsze
dzieje.
Za
życia
poety
poza
przekładem
Mickiewiczowskich
Konfederatów
Barskich
grana
była
w
krakowskim
teatrze
jedynie
Rognieda,
prócz
tego
kilka
komedyjek
odegrały
dzieci
w
przytułku
św.
Kazimierza
w
Paryżu
i
św.
Stanisława
w
Juvisy
pod
Paryżem1.
Po
śmierci
poety
wystawiono
dokończenie
Konfederatów
Barskich
w
Krakowie
i
Poznaniu.
Olizarowski
wszystkie
swoje
dramaty
pisał
w
języku
polskim,
nie
mógł
więc
liczyć
na
wystawienie
ich
we
Francji,
drukował
niektóre
z
nich
w
czasopismach
krajowych,
niewiele
zaś
na
emigracji.
W
języku
francuskim
napisał
kilka
komedyjek
dziecięcych,
żadna
z
nich
jednak
nie
przetrwała
do
dzisiej-
1
Przytułek
w
Juvisy
był
filią
schroniska
św.
Kazimierza.
Dzieci
grały
tam
sztuki
w
języku
polskim
i
francuskim.
228
szych
czasów.
Mimo
licznych
znajomości
z
emigrantami
polskimi,
mającymi
kontakty
z
krajem,
mimo
opieki
i
pomocy
tak
wpływowych
ludzi,
jak
Leonard
Niedźwiecki,
Aleksander
Chodźko,
małżeństwo
Duchińskich
i
wielu
innych,
Olizarowskiemu
nie
udało
się
rozpowszech­
nić
swej
twórczości
dramatycznej
na
terenie
kraju,
choć
korespondował
z
wydawcami
(Żupański
w
Poznaniu),
bądź
dyrekcjami
teatrów
(Koź-
mian
w
Krakowie,
Sarnecki
w
Poznaniu).
Z
pewnością
nie
sprzyjało
mu
szczęście,
ale
okoliczności
związane
z
trudnościami
wydawniczymi,
a
także
z
cenzurą
teatralną
zaborców
nie
ułatwiały
mu
możliwości
udostępnienia
czytelnikom
i
widzom
sztuk,
nasyconych
ideą
patrioty-
czno-wyzwoleńczą.
Były
też
niewątpliwie
i
inne
przyczyny.
Późnoro-
mantyczny
dramat
Olizarowskiego
o
różnorodnej
wartości
artystycznej
nie
zawsze
trafiał
do
przekonania
dyrektorom
teatrów,
którzy
bądź
wprowadzali
na
sceny
nowoczesny
dramat
realistyczny,
bądź
też
odkrywali
dla
publiczności
nieznaną
na
scenie
twórczość
wielkich
romantyków
polskich.
W
tych
warunkach
szanse
Olizarowskiego
w
kraju
były
niewielkie,
na
emigracji
zaś
utwory
jego
odczytywano
na
zebraniach
Towarzystwa
Historyczno-Literackiego,
bądź
też
małe
grono
przyjaciół
przekazywało
je
z
rąk
do
rąk,
wypowiadając
swoje
opinie2.
Najwcześniejsze
dramaty
Olizarowskiego
pochodzą
z
okresu
lon­
dyńskiego.
Pierwszy
ich
ślad
łączy
się
z
rokiem
1842,
gdy
powstał
Graf
Worow.
Niewiele
jednak
dochowało
się
w
zbiorach
paryskich
z
tego
dzieła.
Jak
wynika
z
tytułu,
interesowały
autora
nieprzerwanie
zdarzenia
z
dziejów
Rusi,
które
wypełniły
niejeden
jego
dramat
późniejszy.
Z
Grafa
Worowa
pozostał
tylko
drobny
fragment
końcowy
sztuki,
w
którym
Aktor
nawiązuje
do
tytułowego
bohatera,
kończąc
jak
w
Intermediach
sowizdrzalskich:
Brnąć
w
dalsze
rozważania
mnie
dziś
nie
wypada;
Więc
życzę
dobrej
nocy.
Niech
zasłona
spada.
Dwa
następne
dramaty:
Magnetyzer
z
1843
r.
i
Wołogdy
z
1844
r.
również
nie
dochowały
się
wśród
rękopisów
paryskich,
choć
o
sztuce
ostatniej
wiadomo
nieco
więcej.
Miał
mianowicie
w
swoich
rękach
Cyprian
Norwid
i
w
1863
r.
przesłał
list
do
Olizarowskiego,
wyrażając
o
niej
swoją
opinię3.
Prawdopodobnie
Norwid
dostał
dramat
do
prze-
2
Olizarow
skiemu
poświęciło
podwójny
zeszyt
czasopismo
„Poezja”,
1983,
nr
11/12.
3
List
Norwida
do
T.
A.
Olizarowskiego,
zob.
Dwie
aureole,
wyd.
i
opr.
J.
W.
Gomulicki,
Warszawa
1949.
229
czytania
kilkanaście
lat
po
przeleżeniu
rękopisu
w
autorskiej
szufladzie.
Warto
powtórzyć
we
fragmentach
przedruk
tego
listu,
który
rzuca
światło
na
nieznany
dramat
Olizarowskiego,
charakteryzuje
jego
głów­
ne
postaci
i
podkreśla
wartości
twórcze
samego
dzieła:
Łaskawy
Tomaszu
Auguście
Niech
Ci
nie
będzie
wstrętnym
ton,
z
jakowym
o
Tragedii
Twojej
(którą
raczyłeś
mi
dać
do
przeczytania)
mówić
będę
ton
ten
pochodzi
z
przyczyny,
iżja
cenię
i
ważę
zdanie
moje.
Ludzie,
którzy
tak
skromni,
że
nie
ważą
swojego
zdania,
mają
w
zamian
miłą
korzyść,
że
nigdy
się
nie
narażają
na
omyłkę
oni
nieomylnymi
przez
elastyczność
mają
rodzaj
Papiestwa
przez
nicość!
Ja
inaczej,
ja
mogę
mieć
boleść
omyłki
dlatego
właśnie,
że
ja
wagę
przyznaję
zdaniom
moim.
Zdanie
moje
brzmi
tak:
Gdybym
miał
jeszcze
wilgoć,
którą
nazywają
łzami,
a
którą
już
prawie
postradałem,
tedy
płakałbym
czytając
tragedię:
tak
jest
ona
niesłychanie
wierną
i
okropną!4
Najpiękniejszą
postacią
tragiczną
jest
Zbigniew,
syn
Starosty
człowiek,
który
niebezpieczeństwa
wojny
ma
za
fraszkę
armat
huki
za
szczekanie
psów,
który
z
grobem,
trucizną
i
sztyletem,
choćby
mu
one
z
rąk
własnego
rodzica
do
rąk
i
piersi
szły,
żartuje
jak
z
fraszką
człowiek
tragiczny
tak
tragiczny,
spostrzeżenie
postaci
takowej
znaczy
już
przez
to
samo
niezawodny
dramatyczny
talent
i
dar
rzadki,
dar
osobny.
Krasiński
wywołał
postać,
ale
Krasiński,
sam
wiedząc,
że
uzupełnienie
tej
postaci
jest
arcytrudne,
postąpił
jak
Mistrz
zręczny,
to
jest
zostawił
Twego
Zbigniewa
niedorostkiem
i
pacholęciem
i
dał
mu
nazwę
Orcia.
Krasińskiemu,
który
sam
był
policzkowany
jako
zły
patriota,
zdawało
się,
że
nie
jest
w
stanie
tej
postaci
w
większych
rozmiarach
narysować
i
zostawił
w
pierwszej
młodości...
Zbigniew
nie
dba
o
życie,
z
boleści
żartuje
i
kiedy
Ojczyzna
przez
kilka
miesięcy
bój
toczy,
on
się
kocha
w
kobiecie
takiej,
jaką
takie
społeczeństwo
wydać
mogło,
to
jest
w
kobiecie
żadnej.
Piękna
tu
jest
to
jest
piękna
tragicznie,
nie
politycznie
ironia
człowieka
przyszłości
Zbigniewa,
który
przynajmniej
w
lada
czymś,
przynajmniej
i
w
tym,
co
takie
społeczeństwo
porzucić
mu
może,
ale
kocha
się
przecież!!
Ojciec
jego
zaś,
Starosta,
człowiek
przeszłości,
nie
kocha
się
już
w
niczym,
oprócz
w
kontynuacji
siebie
samego
archeolog
nie
mający
żadnego
nerwu
i
sensu
Człowieczości
i
Chrześcijaństwa,
a
przeto
bez
przyszłości
żadnej
postać
kawał
herbarza
wcielonego,
z
nosem
czerwonym
i
dużymi
zaślinionymi
wąsami.
który
spać
nie
może
dlatego,
że
syn
jego
jeszcze
mu
dość
nie
przywiózł
zakrwawionych
laurów,
aby
wielkie
imię
Wołogdów
nie
zaginęło.
[...]
Łukasz
jest
najpiękniejsza
i
najsmutniejsza
postać
niewolnik
to,
sclavus
saltans,
wierny
jak
pies
domowy,
który
pamięta
o
panu
swoim
przed
skonaniem,
ale
który
jest
najsmutniejszą
postacią,
albowiem
cała
inicjatywa
heroizmu
tego
narodu
leży
tu
już
w
jednym
tylko
starym
służącym!!!
przed
rzezią
galicyjską
można
było
coś
podobnego
widzieć
i
czuć...
Dlatego
to
u
Zygmunta
mały
Orcio
woła ojca
swego
i
pokazuje
mu
sąd,
i
4
Okropną
tutaj
w
znaczeniu:
okrutną.
230
mówi:
to
za
to,
ojcze!
że
ty
oprócz
siebie
i
swego
ideału
nic
nigdy
nie
poważałeś
na
świecie
[...]
Hrabia
słusznie
jest
szczęśliwym
i
kochanym,
jest
to
człowiek
przyjmujący
podłą
obecność
pomiędzy
ludźmi,
z
których
jeden
jest
tylko
ostatnim
mętem
-
przeszłości,
a
drugi
tylko
bladą
mgłą
przyszłości.
1863
Cyprian
Norwid
P.S.
O
języku
i
układzie
mówić
literatowi,
który
stanowczo
występował,
a
tym
mniej
Tobie,
panie
Auguście,
byłoby
nieprzyzwoitością.
Nadmienię
tylko
moje
osobiste
przekonanie,
że
purytanizm
języka
a
tout
prix
uważam
za
rzecz
śmiertelną.
Wolę
hellenizmy
i
latynizmy,
niż
purytanizm
słowiański,
na
którym
ażeby
się
ograniczyć,
należało
by
pierw
z
filozofią
i
fizjologią,
z
historią,
z
historiozofią,
z
chemią
i
z
astronomią
i
z
polityką
zerwać
zupełnie,
dlatego
słów
ku
temu
sw.
>jsk
ich
nie
ma.
[...]
jest
jeszcze
jedna
smutna
rzecz!
mówisz
w
tragedii
o
Klickim!!
mój
Boże!
zmarł
on
trzymając
tak
silnie
moją
rękę
we
swojej,
że
ledwo
wyciągnąć
mogłem.
Zacny
generał
Klicki
umarł
w
Rzymie
w
r.
1847.
Całe
noce
przy
nim
siedziałem
ja
i
jedna
dama
z
moich
bliskich.
Konając
wziął
nasze
ręce
i
tak
ścisnął,
że
zaledwośmy
je
wyciągnąć
potem
mogli
i
śmieli.
Nigdy
tego
zapomnieć
nie
potrafię!
[...]
C.N.
Przytoczony
z
niewielkimi
skrótami
list
Norwida
do
Olizarowskiego
pozwala
na
ustalenie
kilku
realiów
dramatu.
Można
więc
ujawnić
imiona
jego
głównych
bohaterów,
domyślić
się
konfliktu
zachodzącego
między
synem
Zbigniewem
i
ojcem
Starostą,
a
także
Zbigniewem
i
wybranką
jego
serca.
Uwidaczniają
się
też
różne
charaktery
tych
postaci;
dowiadujemy
się
o
bohaterstwie
i
śmierci
wiernego
sługi
Łukasza,
który
reprezentuje
„heroizm
tego
narodu”
przeciwstawia­
jąc
się
szlacheckiej
prywacie
Starosty.
Poznajemy
też
miejsce
akcji,
ukochany
przez
Olizarowskiego
rodzinny
Wołyń,
akcja
zaś
dramatu,
nie
pozbawiona
pierwiastków
autentyzmu
(postać
gen.
Klickiego),
rozgrywa
się
prawdopodobnie
na
tle
walk
powstańczych
okresu
koś­
ciuszkowskiego,
w
których
generał
Klicki
brał
czynny
udział.
Ciekawa
jest
uwaga
Norwida
o
pewnych
wpływach
Nieboskiej
komedii,
którą
w
szkicu
O
literaturze
dramatycznej
polskiej
Olizarowski
ocenił
bardzo
wysoko.
Dramat,
nad
którym
Olizarowski
pracował
wiele
lat
i
stworzył
kilka
jego
wersji,
to
Wincenty
z
Szamotuł.
Pierwsza
jego
część
napisana
była
z
pewnością
przed
1846
r.
skoro
została
już
omówiona
w
rozprawie
Budzyńskiego,
wydanej
w
Paryżu
w
tymże
właśnie
roku5.
Drukiem
5
W.
Budzyński,
Kilka
uwag
o
poezji
narodowej
z
powodu
nowo
wydanych
..Woskresenek"
T.
A.
Olizarowskiego,
Paryż
1846.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin