Rocznik_Towarzystwa_Literackiego_imienia_Adama_Mickiewicza-r2005-t40-s155-168.pdf

(944 KB) Pobierz
Anna Kamińska
Krzemieniec Tomasza Augusta
Olizarowskiego
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 40, 155-168
2005
Rocznik Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza XL/2005
A n na E lżbieta K am ińska
K R Z E M IE N IE C T O M A SZ A A U G U ST A O L IZ A R O W S K IE G O
Tomasz August Olizarowski pobierał nauki w liceum krzemienieckim w latach
1823-18311, zgodnie z wolą ojca poety, który chciał zapewnić synowi jak najlep­
sze wykształcenie2. Stąd decyzja o przeniesieniu się rodziny Olizarowskich z Gali­
cji na Wołyń3, gdzie istniały większe możliwości wychowania młodzieży w duchu
polskim: „Kto mógł wiózł na Wołyń dziatwę swoją, by ją ochronić od nacisku
szkół germanizujących”4.
Utrzymanie zapewniał przyszłemu poecie wuj, który później wycofał się z roli
mecenasa. Utrata poparcia była spowodowana inklinacjami poetyckimi siostrzeń­
ca5. Lecz dzięki wstawiennictwu Józefa Korzeniowskiego, wówczas nauczyciela
języka polskiego w liceum, Olizarowski pozyskał nowego dobroczyńcę w osobie
byłego wychowanka szkoły - Gustawa hrabiego Olizara6.
Olizarowski przygotowywał się początkowo do wykonywania zawodu nauczy­
ciela matematyki! „Z woli rodziców, wbrew swemu powołaniu, uczęszczał na wy­
dział matematyczny, co nie przeszkadzało wieszczemu duchowi młodego poety
rozlewać się w wierszach, które - jak twierdząjego współcześni - szyderstwo ko­
legów nań ściągały”7. Osiągał dobre wyniki ze wszystkich przedmiotów, ale celo­
wał w matematyce: „Przykładał się do niej gorliwie i poznał ją gruntownie. Będąc
w klasie drugiej napisał
Arytmetyką,
której później korepetytorowie w wykładzie
uczniom trzymali się jako przewodnika”8. Seweryna Duchińska stwierdziła nawet,
że matematyka była mu pomocna w twórczości poetyckiej: „Później obudziła się
w nim chęć do poezji: nauka matematyki dzielnie mu posłużyła do normalnego
układu zgłosek i do ścisłego obliczania się z myślą, jaką pragnął wyrazić”9.
O zdolnościach matematycznych a jednocześnie o zamiłowaniu młodego Oli-
zarowskiego do literatury wspominał Władysław Chodźkiewicz:
W Krzemieńcu odznaczył się on zrazu jako jeden z najlepszych uczniów wydziału nauk ścisłych, tak
dalece, że napisane przezeń zasady początkowej arytmetyki przyjęte zostały jako dzieło elementarne
do wykładu w klasach niższych. Później dopiero, jak sam powiada, usposobienie do poezji
156
wywołane zostało w nim przypadkowo przez współuczniów i rozwinięte zachętą Józefa
Korzeniowskiego i Gustawa Olizara. [...] i odtąd - rzucając matematykę poszedł za poszeptem Muzy
Rodzinnej i do ostatka życia w biedzie i chłodzie pozostał jej w iem y10.
Twórczość poetycka młodego Olizarowskiego nie od razu zyskała aprobatę.
Byli tacy, którzy ją ośmieszali i usiłowali odwieść poetę od pisania wierszy:
Złośliwi koledzy postanawiają bądź co bądź skruszyć pióro zuchwalca, ośmieszyć go w oczach całej
szkoły. Przepisują więc kajet literami w kształcie drukowanych; przekręcają wyrazy i całe zwroty,
dodają do nich najniedorzeczniejsze wierszydła. Zbroszurowany tomik, z wypisanym na okładce
imieniem Olizarowskiego, przebiega z rąk do rąk, staje się celem ogólnego pośmiewiska. Szczególny
śmiech budzi jakiś wiersz elegijny, w którym nieszczęśliwy kochanek „Omdlał i stoi obok swej Chloi”.
Był to wiersz młodego Michalewicza, najzłośliwszego z antagonistów poety".
Olizarowski zaniechał kontaktów koleżeńskich, ale nie zrezygnował z pisania:
„Biedny nasz uczeń, ścigany jak jeleń obławą, zerwał wszelkie stosunki z towa­
rzyszami. Mieszkając z nimi pod jednym dachem, wolał cierpieć głód, niż do
wspólnego siadać stołu” 12. Po latach wspominał swoich „prześladowców”:
O was ja dumam i o was rówieśni,
Coście z mej młodej urągali pieśni.1
3
Odrzucenie przez rówieśników było przyczyną wewnętrznej izolacji począt­
kującego poety, który spędzał samotnie czas na spacerach po wzgórzach krzemie­
nieckich14. Nie wszyscy podzielali opinię o domniemanej mizantropii Olizarowskiego
w czasie jego lat szkolnych. Michał Rolle napisał: „w Krzemieńcu wedle innych
źródeł uczyli się, figlowali, uczęszczając na wieczorki i baliki o tyle tylko, o ile
w naukach dobre uzyskali noty: August Tomasz Olizarowski, tryumfator w zaba­
wach uczniowskich, a potem poeta (i inni)” 15. W pamiętniku Karola Witte czyta­
my również, że poeta był „najdzielniejszym” graczem i uczestnikiem zabaw, które
odbywały się w Maćkowej Dolinie16.1 dalej:
Olizarowski pozostał swobodnym młodzieńcem, pobożnym śpiewakiem na chórze licealnego kościoła,
zawołanym graczem w palanta, jeźdźcem i dzielnym rębaczem, choć już napisał piękną prawdziwie odę
do lutni, hymn do Boga, do słońca i dwa dramatyczne fragmenty rzeczywistej poetyckiej wartości17.
Ogromne znaczenie dla rozwoju talentu przyszłego poety miał Józef Korzenio­
wski, nauczyciel języka polskiego, łubiany przez młodzież profesor18:
Korzeniowski zasłużył się jeszcze w literaturze tym, że wykształcił wielu zdolnych uczniów. Tu,
nie wspominając innych, powinienem napomknąć o Tomaszu Olizarowskim. Jeszcze w liceum
krzemienieckim pod okiem Józefa Korzeniowskiego, oddał się pilnym studiom nad Schillerem,
czy Szekspirem, który był jego ulubionym autorem19.
157
Profesor Korzeniowski miał wielki wpływ na młodego Olizarowskiego, zarów­
no na jego życie osobiste (pomoc finansowa, relacje z kolegami), jak i na twórczość.
Nauczyciel pozytywnie ocenił pierwsze utwory literackie swojego wychowanka i za­
chęcił go do dalszej pracy20. Olizarowski
słuchał z zapałem jego wykładów; profesor ze swej strony oceniając pilność ucznia, śledził go bezustannie
okiem. Ośmielony tym młodzian, odważył się wypracować wierszem ćwiczenie. Z bijącym sercem złożył
je do rąk profesorowi. Biegły krytyk poznał młode lwiątko po pazurach, z drobnej próbki odgadł zdolność
poety. Odtąd szczególną otoczył go opieką, zachęcał do pisania, rozmawiał z nim po przyjacielsku; surowy
dla drugich, ale z pozoru tylko, w obejściu z Olizarowskim okazywał dziwną dobroć i słodycz. Nieraz brał
go pod rękę, odbywał z nim dalekie przechadzki. Obejście profesora oddziałało na całą szkołę. Zatargi
ustały, miejsce ich zastąpił powszechny szacunek. Wkrótce o mury licealne kościoła rozległ się hymn
młodego poety odśpiewany chórem przez uczniów. Szyderstwa umilkły, wszystko poszło w niepamięć.
Tryumfator przebaczył z serca prześladowcom: ci, ze swej strony odkryli w nim pomazańca Muz i z cichym
poglądali nań z uwielbieniem21.
Wśród pierwocin literackich Olizarowskiego znalazły się hymny krzemieniec­
kie z 1827 roku:
Do Boga, Do Słońca
i
Hymn Żeglarza
drukowane we Lwowie
w roku 1831 w „Czasopiśmie Naukowym”22. Dwa pierwsze były śpiewane w cza­
sie nabożeństw w kościele licealnym23 z muzyką Józefa Waniauczka, organisty
i szkolnego nauczyciela muzyki24. Prawdopodobnie
Chwała Tobie, nieobjęty25,
hymn ogłoszony drukiem dopiero pod koniec XX wieku, uświetnił niejedną
szkolną uroczystość.
Korzeniowski ganił Olizarowskiego, gdy ten tworzył kosztem nauki:
Szczęśliwy młodzian oddał się wyłącznie poezji; bez ustanku kreślił coraz to nowe wiersze. Brakło
czasu na uprawę innych nauk. Przy końcu roku szkolnego, przychylniejsi towarzysze jęli upominać go,
przepowiadając, że otrzyma złe stopnie. Poeta żartował sobie z tych wróżb; ufny w życzliwość
Korzeniowskiego, pewien był, że wyjdzie szczęśliwie z próby. Jakież było jego zdumienie, jaki wstyd,
kiedy zobaczył na cenzurze wyraz mierny, nakreślony właśnie ręką życzliwego mu profesora26.
Obu krzemieńczan łączyła wyjątkowa przyjaźń, o której Marian Dubiecki na­
pisał w „Przeglądzie Powszechnym”:
Korzeniowski pospolicie zimny, obojętny, niezbyt skory do otaczania się młodzieżą, wyróżniał, to
przygarnął go do siebie, zachęcał do pracy. To zainteresowanie profesora uzdolnionym
młodzieniaszkiem wywarło wpływ pomyślny, nastąpiła szybka zmiana: nie dość, że umilkli ci, co
z szyderstwem witali pierwsze dźwięki młodocianej lutni, ale nawet, idąc za głosem profesora,
zachwycać się zaczęli owymi poetycznymi próbami27.
Radość z przypadkowego spotkania po latach w Ostendzie dowodziła istnienia
silnej więzi emocjonalnej między nauczycielem i uczniem:
158
podczas wakacji letnich roku 1846 udał się do Ostendy na kąpiele morskie i tam spotkał Józefa
Korzeniowskiego. Milczący zwykle, nie wspomniał o tym, wrażenie zamknął na dnie serca.
W papierach pozostałych znaleźliśmy na zżółkłym świstku skreślonych kilka jego wierszy; pod
cytatą stał dopis: Dawny profesor powtórzył z pamięci przed uczniem tę strofę z poematu
Skald,
pisanego w Krzemieńcu w roku 1829:
W takiej Skald chwili stąpał nad brzegami,
Kędy natura, słońcem nie karmiona,
Gardzi południem i jego kwiatami.
Łatwo pojąć, co czuły te dwa serca, tak silnie połączone ze sobą ogniwem tylu wspomnień. Dawny
profesor złamany chorobą, z bólem zapewne śledził bruzdy na czole drogiego mu ucznia, którego
przed laty dwudziestu pożegnał kwitnącym młodzieńcem; z równym bólem uczeń spostrzegł cień
śmierci, krążący już nad obliczem drogiego mu nauczyciela. Korzeniowski przy pożegnaniu,
nakreślił smętne zwrotki, przytaczamy je tutaj:
Nadejdzie wiosna, jej wonne tchnienie
Serca przyjaciół ożywi,
Miłości nada śmielsze wejrzenie:
Szczęśliwsi będą szczęśliwi28.
Olizarowski był autorem
Śpiewu Krzemieńczan.
Utwór napisany w 1848 roku29
opublikowano kilka lat później w paryskiej „Biesiadzie Krzemienieckiej”, relacjo­
nującej spotkanie byłych wychowanków szkoły w dniu 5 października 1857 roku.
Tekst
Śpiewu
przedrukowano po latach w londyńskiej, współczesnej wersji „Biesia­
dy”30 z informacją o Wojciechu Sowińskim jako autorze muzyki31. Powstały na emi­
gracji
Śpiew Krzemieńczan
potwierdza wierność poety wobec ideałów szkoły
krzemienieckiej oraz świadczy o głębokich relacjach łączących absolwentów liceum:
Nie zerwane jeszcze związki!
Czas nie kruszy ogniw ducha.
Precz zwątpienie - jest otucha,
I są życia obowiązki.32
Hymn był literackim hołdem złożonym Tadeuszowi Czackiemu. Ludwik Jano­
wski, autor
Wpromieniach Wilna i Krzemieńca33,
uznał Olizarowskiego za najlep­
szego wyraziciela idei krzemienieckiej szkoły:
Czacki był duszą Krzemieńca i taką potęgą była jego indywidualność, że i po śmierci jego, choć ta
stała się stratą niczym nie zapełnioną, moc jego przykazań wsiąkła w te mury, unosiła się
w atmosferze i została jako święta tradycja. Pamięć jego cnót jaśniała tam i przechodziła jako
dziedzictwo do następnej generacji uczniów34.
Strofy
Śpiewu Krzemieńczan
wyrażają zasady, w których była wychowywana
młodzież Liceum Wołyńskiego. Wartości te, wpojone za młodu, pozwoliły wielu
Zgłoś jeśli naruszono regulamin