PROLOG
Dwóch mężczyzn w pomieszczeniu o wielu drzwiach. Jeden wysoki, odziany w szaty, o srogiej twarzy naznaczonej okrucieństwem i inteligencją, drugi niższy, bardzo smukły, z niesamowitą strzechą włosów, w wielobarwnym stroju błazna, który zwodził oko.
Niższy zaśmiał się, był to dźwięk wielowymiarowy, równie dobrze mógłby zabijać ptaki w locie, jak i wzbudzać gałęzie do kwitnienia.
– Zawezwałem cię! – Wysoki mężczyzna zaciskał zęby, jakby w wysiłku utrzymania na miejscu tego drugiego, choć ręce miał opuszczone wzdłuż ciała.
– Niezła sztuczka, Kelemie.
– Wiesz, kim jestem?
– Znam wszystkich. – Drapieżny uśmiech. – Jesteś magiem drzwi.
– A ty?
– Ikol. – Błazeński strój z szarego w szkarłatne fleur–de–lis, zmienił się w niebieski w żółtą poszarpaną kratę. – Olik. – Uśmiech olśniewający i ostry. – Loki, jeśli wolisz.
– Jesteś bogiem, Loki? – W rozkazującym głosie Kalema nie było krzty humoru. Tylko władczość i ogromna, natężona koncentracja w kamiennoszarych oczach.
– Nie. – Loki okręcił się, oglądając drzwi. – Ale znany jestem z kłamstw.
– Wezwałem najpotężniejszego...
– Nie zawsze dostajesz to, czego chcesz. – Nieomal śpiewnie. – Czasem jednak dostajesz to, czego ci trzeba. Dostałeś mnie.
– Jesteś bogiem?
– Bogowie są nudni. Stawałem przed tronem. Zasiada na nim Woden, jednooki starzec, ojciec burz, któremu kruk szepce do każdego ucha. – Loki uśmiechnął się. – Zawsze kruki. Zabawne.
– Potrzebuję...
– Ludzie nie wiedzą, czego potrzebują. Rzadko nawet wiedzą, czego chcą. Woden, ojciec burz, bóg bogów, surowy i mądry. Ale głównie surowy. Spodobałby ci się. Wieczniewidzący, och i to jak widzący, rzeczy, które ujrzał! – Loki obrócił się, oglądając pomieszczenie. – Ja, ja jestem tylko błaznem na dworze, gdzie stworzono świat. Wygłupiam się, dowcipkuję, pląsam. Jestem nieważną figurą. Wyobraź sobie jednak... a gdybym to ja pociągał za sznurki, a bogowie tańczyli, jak im zagram. Co jeśli u samego źródła, gdybyś kopał wystarczająco głęboko, odkryłbyś wszelką prawdę... Co jeśli sercem wszystkiego... byłoby kłamstwo, jak robak drążący środek jabłka, zwinięty niczym Uroboros, jak sekret, który ludzie ukrywają w każdej swej cząstce, niewidoczny, jak...
renfri73