Annie West - The Princess Seductions 02 - Księżniczka Amelia.pdf

(722 KB) Pobierz
Annie West
Księżniczka Amelia
Tłumaczenie:
Izabela Siwek
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Nic nie rozumiem.
Amelia odpoczęła chwilę i spróbowała jeszcze raz, starając
się opanować szczękanie zębami. Temperatura spadła o kolejne
kilka stopni.
– Kyrios
Evangelos, parakalo. Czy
mogę rozmawiać z panem
Evangelosem?
Domofon zaskrzeczał i usłyszała serię greckich słów,
wypowiadanych z szybkością strzałów padających z karabinu
maszynowego. Nie miała najmniejszej szansy ich zrozumieć.
Wykorzystała już cały niewielki zasób greckich słów, jakie
znała.
Najwyraźniej kobieta znajdująca się w domu nie miała
cierpliwości dla cudzoziemców. A może nie znała żadnego
innego języka poza greckim. Amelia próbowała już mówić po
francusku, angielsku, niemiecku, a w końcu nawet zadała swoje
pytanie po hiszpańsku i rosyjsku.
Ale właściwie po co gospodyni, jeśli to była ona, miałaby
mówić w jakimkolwiek innym języku poza greckim? Posiadłość
znajdowała się wysoko w górach w północnej Grecji. Turyści
kierowali się zwykle na plaże Morza Egejskiego lub do
starożytnych ruin. Chyba tylko najbardziej śmiali i żądni
przygód przybysze z innych krajów zapuszczali się tutaj, w te
odludne, choć piękne, regiony. Albo też mocno zdesperowani.
Amelia nie była poszukiwaczką przygód, ale tu przyjechała,
gdy pewne zrządzenie losu postawiło cały jej uporządkowany
świat na głowie. A słowo „zdesperowana” wydawało się zbyt
łagodne na określenie jej w tej sytuacji.
– Proszę.
Parakalo
– zaczęła znowu, kuląc ramiona przed
lodowatym wiatrem, ale domofon milczał.
Spojrzała z niedowierzaniem na kamerę nadzorującą
umieszczoną nad bramą. Kobieta, z którą rozmawiała,
wyłączyła się na dobre, musiała ją jednak widzieć, trzęsącą się
zimna przy wejściu. Amelia czuła oburzenie połączone
z ciekawością. Nigdy przedtem nie została tak zupełnie
zignorowana… odrzucona.
Właściwie nie była to prawda. Spotkała się już kiedyś
z odrzuceniem ze strony człowieka, do którego tutaj przyszła.
W grę wchodziło wtedy jej własne szczęście i przyjęła jego
odmowę z gracją, jakiej uczyła się przez całe życie. Tym razem
jednak, gdy chodziło o los Seba i jego niepewną przyszłość, nie
zamierzała pogodzić się z odmową.
Zrobiła minę, którą jej ojciec nazywał niegdyś zawziętą. Ale
jego nigdy nie potrafiła zadowolić, obojętnie, jak bardzo się
starała, jak wiele obowiązków rodzinnych na siebie brała. Poza
tym nie było go już na świecie, tak samo jak jej brata Michela
i jego żony Irini.
Powstrzymała łzy napływające do oczu. Od chwili wypadku
nie miała czasu na płacz. Oczekiwano, że będzie silna. To
wydarzenie mogło ją załamać, gdyby od lat nie stanowiła
podpory rodziny i wszystkich innych. Chodziło też nie tylko
o żal po utracie bliskich, ale pewne skomplikowane następstwa,
wynikające ze śmierci Michela.
Odetchnęła głęboko, postanawiając skupić się na tym, co
pozytywne. Wciąż miała Seba. Rzuciła okiem na wynajęty
samochód stojący przed masywną bramą. W środku panował
bezruch. Chłopczyk prawdopodobnie wciąż spał. Podróż z St.
Galli go wyczerpała. Podobnie jak ją. Chciała przyłożyć dłoń do
bolącej głowy, ale się powstrzymała. Ktoś z pewnością
obserwował ją przez kamerę z wnętrza domu. Przez całe życie
uczyła się nie okazywać słabości. Jeśli Lambis Evangelos i jego
pomocnicy myślą, że Amelia potulnie odejdzie, to się mylą. Na
jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Nie mają pojęcia, do
czego rozpacz może doprowadzić. Nie wiedzą, do czego Amelia
jest zdolna.
Powoli podeszła do auta. Nie wzdrygnęła się nawet, gdy na
twarz spadły jej pierwsze płatki śniegu. Chciała tylko zakończyć
tę okropną podróż, która rozpoczęła się od potajemnej
wycieczki do Aten jachtem przyjaciół, aby uniknąć paparazzich.
Nękali ją na St. Galli, zmuszając do wymknięcia się w środku
nocy. Podróż trwała długo, zatłoczone Ateny mocno dały im
w kość, a gdy dotarli do biura firmy Evangelos Enterprises,
natrafili na przeszkodę, ponieważ go tam nie zastali. Potem
była jeszcze długa i wyczerpująca jazda na północ.
Dotarli tak daleko. Nie chciała wracać do domu pokonana.
Toczyła grę o zbyt wielką stawkę. Otwarła tylne drzwi od
samochodu i usiadła obok Seba. Na szczęście spał, zwinięty
w kłębek, z pluszowym misiem pod głową. Jasne loki opadały
mu na bladą twarz. Zdjęła kaszmirowy płaszcz i przykryła nim
chłopca i siebie.
Znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Musiała wymyślić jakiś
inny plan. Póki co jednak pozwoliła sobie na chwilę
wytchnienia. Dziesięć minut odpoczynku, zanim opracuje inny
sposób działania. Zamknęła oczy…
Obudziło ją pukanie w okno samochodu. Zapadł już mrok
Zgłoś jeśli naruszono regulamin