Konrad Fiałkowski
ZEROWEROZWIĄZANIE
Spis treści:
Adam, jeden z nas
Włókno Claperiusa
Witalizacja kosmogatora
Biohazard
Elektronowy miś
Poprzez piąty wymiar
Człowiek z aureolą
Gatunek homo sapiens
Zerowe rozwiązanie
Ten, który trwa nad granicą dwu czasów
Konstruktor
Ploxis
Wspaniałe piwo na wigilijny wieczór
ADAM, JEDEN Z NAS
I
Gdy wyszedł na taras, słońce było już czerwone i niemal dotykało wierzchołków wzgórz. Upał dnia minął, ale wieczorny wiatr nie nadszedł i w powietrzu czuło się zapach dymu z palenisk domowych miasta, gdzie szykowano teraz wieczerzę. Miasto schodziło tarasami ku strumieniowi i z wysoka, stamtąd gdzie stał, widział wąskie uliczki, dachy i białe ściany wzniesione z kamienia z okolicznych wzgórz. Spojrzał na wzgórza, gdzie kończyły się domy przechodząc w zieleń drzew oliwnych przygaszoną szarością nadchodzącego zmierzchu. Pomyślał, że jeszcze jeden dzień pobytu tutaj, w tym mieście i na tej planecie, minął, i że dni tych zostało już niewiele.
Usłyszał za sobą kroki, stukot drewnianych sandałów o kamienną powierzchnię tarasu, i wiedział, że nadchodzi człowiek, na którego czekał. Odwrócił się i patrzył na znajomą sylwetkę w długim szarym płaszczu, twarz z ciemnymi oczyma, czarne włosy i brodę z białymi pasmami siwizny, widocznymi dopiero z bliska. Za nim pół kroku szedł żołnierz ze straży towarzyszący mu od bram pałacu, bo taki był regulamin, jaki kiedyś sam ustanowił. Żołnierz zatrzymał się w odległości kilku kroków, a mężczyzna podszedł do niego.
– Witaj, proktorze – powiedział i pochylił głowę.
– Witaj, Kario – odpowiedział i skinął ręką żołnierzowi, który wykonał zwrot i odszedł.
– Patrzysz na ogrody? – zapytał Kario.
– Na miasto. Z tej wysokości wydaje się ono zawsze spokojne.
– Gdyby tak było, panie, siedziałbym w swym kantorze i nie miał szczęścia rozmawiać z tobą.
– A więc co nowego?
– Admis, którego raczysz otaczać opieką, przebywa w północnych prowincjach...
– Mówią o nim w mieście?
– Nie i prawdę mówiąc nie rozumiem tego. Powinni wszyscy go znać i słuchać tego, co głosi. Jest to tak niezwykłe i tak piękne, że dni naszego życia, którym tutaj żyjemy, wydają się bezsensowne i przetrącane.
Proktor uśmiechnął się i spojrzał na mężczyznę w płaszczu.
– Czyżbyś mu uwierzył, Kario? – zapytał.
...
renfri73