Brust Steven - Vald Taltos 01 Jhereg.pdf

(2229 KB) Pobierz
Spis treści
Karta tytułowa
Akcja cyklu
Wstęp
Cykl
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Zakończenie
2002
Akcja cyklu dzieje się w Adrilance, stolicy planety Dragaera,
zamieszkanej przez elfy i ludzi, którzy stanowią tu mniejszość rasową.
Głównym bohaterem jest baronet Vlad Taltos - należący do
dragaeriańskiej mafii uczciwy zawodowy zabójca i czarnoksiężnik.
Vlad, który wszedł właśnie w posiadanie jherega Loisha -
inteligentnego,
latającego
gada,
potrafiącego
telepatycznie
porozumiewać się z właścicielem - dokłada wszelkich starań, by
zrealizować trudny kontrakt i nie dopuścić do kolejnej wojny między
dwoma domami mafijnymi.
Niech wiatr nocny gna po lesie,
Myśliwego na łów niesie.
Tchnienie mroku niech zaplata
Ścieżki losu oraz świata.
Jheregu! Cichcem mnie nie mijaj,
Wskaż kryjówkę swoich jaj.
I
Wstęp
stnieje duże podobieństwo między wrażeniem wywołanym przez
przytknięte do karku ostrze noża i chłodny powiew wiatru
(używając nieco górnolotnego porównania). Wiem, bo doświadczyłem
obu, i jeśli się postaram, udaje mi się dokładnie przypomnieć, co
wówczas czułem. Chłodny powiew był zawsze znacznie
przyjemniejszy. Co do noża…
Miałem wtedy jedenaście lat i sprzątałem w restauracji ojca.
Wieczór był spokojny i cichy - jedynie dwa stoły były zajęte, a ja
szedłem do trzeciego opuszczonego właśnie przez grupę gości. W rogu
siedziała para Dragaerian - z jakichś powodów ludzie rzadko do nas
przychodzili. Może dlatego, że my także byliśmy ludźmi i to im się
nie podobało, a może dlatego, że to ojciec jak mógł unikał kontaktów
i interesów z własną rasą.
Przy stole pod ścianą siedziało trzech mężczyzn, także Dragaerian.
Zacząłem sprzątać ze stołu, na którym nie zostawiono napiwku, kiedy
usłyszałem za plecami westchnienie. Odwróciłem się w momencie,
gdy twarz jednego z tej trójki zetknęła się z talerzem, na którym
leżało pieczyste w sosie pieprzowym. Ponieważ ojciec pozwalał mi już
wówczas przyrządzać sosy, moją pierwszą, kretyńską zresztą myślą
było to, czy mu sos nie zaszkodził.
Dwaj pozostali podnieśli się, jakby nic się nie stało, i ruszyli ku
drzwiom. Zrozumiałem, że nie mają zamiaru zapłacić, i poszukałem
wzrokiem ojca, ale był na zapleczu. Ponownie spojrzałem na
Zgłoś jeśli naruszono regulamin