Michael Moss - Cukier ,sól, tłuszcz. Jak uzależniają nas koncerny spożywcze.pdf

(2225 KB) Pobierz
Spis treści
prolog: Perły w koronie
CZĘŚĆ PIERWSZA: CUKIER
rozdział pierwszy: Żerowanie na biologii dziecka
rozdział drugi: Jak rozbudzić w ludziach głód?
rozdział trzeci: Wygoda przez duże W
rozdział czwarty: Czy to płatki, czy słodycze?
rozdział piąty: Chcę zobaczyć mnóstwo worków na zwłoki
rozdział szósty: Fantastyczny owocowy zapach
CZĘŚĆ DRUGA: TŁUSZCZ
rozdział siódmy: Ach, ta ciągnąca, kleista konsystencja…
rozdział ósmy: Płynne złoto
rozdział dziewiąty: Drugie śniadanie należy tylko do ciebie
rozdział dziesiąty: Przekaz propagowany przez rząd
rozdział jedenasty: Bez cukru i tłuszczu nie ma handlu
CZĘŚĆ TRZECIA: SÓL
rozdział dwunasty: Ludzie kochają sól
rozdział trzynasty: Ten sam, wspaniały słony smak, który kochają
konsumenci
rozdział czternasty: Tak bardzo żal mi ludzi
epilog: Jesteśmy uzależnieni od niedrogiego jedzenia
podziękowania
uwagi na temat źródeł
adnotacje
wybrana bibliografia
prolog
Perły w koronie
W
Minneapolis 8 kwietnia 1999 roku był wietrzny wiosenny wieczór. Do
kompleksu biurowego przy Szóstej Południowej Ulicy zajechał długi sznur
taksówek oraz limuzyn, z których wysiedli doskonale ubrani pasażerowie. Tych
jedenastu mężczyzn reprezentowało największe amerykańskie koncerny
spożywcze. Razem mieli pod sobą siedemset tysięcy pracowników, a łączna
roczna sprzedaż ich firm sięgała 280 miliardów dolarów. Zanim zasiedli na
wspólnym wystawnym obiedzie, wytyczyli kurs dla swojej branży na najbliższe
lata.
Na tym zebraniu nie było reporterów. Nikt nie stenografował i nie
nagrywał. Na co dzień zaciekli konkurenci, dyrektorzy i prezesi firm zebrali się
na spotkaniu tyleż niecodziennym, co sekretnym. Plan obrad obejmował tylko
jedno zagadnienie: narastającą epidemię otyłości oraz sposoby walki z nią.
Rolę gospodarza wziął na siebie koncern Pillsbury: zgromadzenie odbyło
się w jego głównej siedzibie – dwóch wzbijających się w niebo wieżach ze stali
i szkła, położonych na wschodnich rubieżach miasta. Nieopodal znajdował się
największy wodospad na rzece Missisipi, gdzie wiele pokoleń wcześniej,
zamknięte w budynkach z cegły, skonstruowano pierwsze żelazne młyny, które
uczyniły Minneapolis światowym potentatem w produkcji mąki. Niespokojny
zachodni wiatr, w porywach przekraczający 70 kilometrów na godzinę,
szturmował wieże korporacji, wewnątrz których windy transportowały
biznesmenów na trzydzieste pierwsze piętro.
Wchodzących witał menedżer najwyższego szczebla w Pillsbury, 55-letni
James Behnke. Był niespokojny, ale wierzył w opracowany wraz z kilkoma
innymi wysoko postawionymi ludźmi z branży plan, mający zainteresować
szefów koncernów spożywczych narastającym problemem otyłości w
Ameryce. „Z zaniepokojeniem obserwowaliśmy, że kwestia otyłości zaczyna
wymykać się spod kontroli” – wspomina Behnke. „Ludzie przebąkiwali o
wprowadzeniu »akcyzy cukrowej«, a producenci z branży spożywczej znaleźli
się pod ostrzałem”. Behnke patrzył, jak grube ryby świata spożywczego
biznesu zajmują miejsca, i zastanawiał się, w jaki sposób zareagują na
najdelikatniejszą kwestię, jaka miała zostać poruszona tego wieczoru: że to
właśnie ich firmy – a zarazem oni sami – odegrały kluczową rolę w kryzysie
zdrowotnym. Zebranie szefów tych koncernów w jednym pomieszczeniu i
skłonienie ich do rozmowy na jakikolwiek temat, nawet znacznie mniej drażliwy
niż problem, z którym mieli teraz do czynienia, stanowiło nie lada wyzwanie,
toteż Behnke i jego współpracownicy troskliwie zajęli się każdym szczegółem –
począwszy od rozmieszczenia ludzi przy stole, aż po nadanie istocie problemu
jak najprzystępniejszej formy. „Szefowie firm z branży spożywczej na ogół nie
znają się zbyt dobrze na technologii żywności i nie czują się pewnie na
spotkaniach z technologami, którzy do opisywania swojego warsztatu używają
hermetycznego żargonu” – powiedział Behnke. „Ci ludzie nie lubią, gdy się ich
zawstydza. Nie chcą podejmować niepewnych zobowiązań. Dążą do
zachowania swego statusu i niezależności”.
Wśród obecnych byli przedstawiciele Nestlé, Krafta oraz Nabisco,
General Mills, Procter & Gamble, Coca-Coli i Marsa – największych graczy w
przemyśle żywieniowym, a zarazem bezwzględnych konkurentów, którzy poza
tym tajnym spotkaniem walczyli na śmierć i życie o miejsca w supermarketach.
Tamtego roku kierownictwu General Mills udało się odebrać koncernowi
Kellogg palmę pierwszeństwa w sektorze płatków śniadaniowych. Skusili
klientów ogromnym wyborem nowych produktów i smaków, oferowanych po
promocyjnych cenach, które jeszcze bardziej nakręcały statystyki sprzedaży.
General Mills wiódł też prym w dziale produktów mleczarskich i pochodnych,
pokazując przy tym, jak łatwo można wpłynąć na nawyki żywieniowe
Amerykanów. Marka Yoplait przeistoczyła tradycyjny, niesłodzony jogurt
naturalny w deserowy przysmak. Jogurty sprzedawane pod tą nazwą zawierały
dwukrotnie więcej cukru w jednej porcji niż Lucky Charms, zabójczo
landrynkowe płatki śniadaniowe z dodatkiem słodkiej pianki. Ale ze względu na
tradycyjny sposób postrzegania jogurtu jako wartościowej, zdrowej przekąski
popyt na produkty Yoplait rósł w szalonym tempie, osiągając roczną wartość
rzędu 500 milionów dolarów. Zachęcony sukcesem, dział rozwoju koncernu
General Mills postanowił iść za ciosem i zaproponował jogurt sprzedawany w
wyciskanych tubkach – doskonały dla małych dzieci, jako że sposób pakowania
pozwalał wyeliminować konieczność używania łyżeczki. Produkt został
nazwany Go-Gurt i wprowadzony do handlu na kilka tygodni przed spotkaniem
na szczycie. (Pod koniec roku jego sprzedaż osiągnęła wartość 100 milionów
Zgłoś jeśli naruszono regulamin