Miron Gaj - Światło (1964).pdf

(13998 KB) Pobierz
MIRON
GAJ
ŚWIATŁO
M i r o n Gaj
Ś WI A T Ł O
W arszaw a 1964
Państwowe Zakłady W ydawnictw Szkolnych
Okładkę projektował i ilustracje wykonał
Zbysław Pisula
Redaktor
Wanda Maciąiek
Redaktor techniczny
Andrzej Syta
PAŃSTWOWE ZAKŁADY WYDAWNICTW SZKOLNYCH
WARSZAWA 1964
*
Wydanie pierwsze.
Nakład 5 000 + 240 egz. Arkuszy druk. 8,75
wyd. 8,02
Oddano do składania 14. I. 1904 r.
Podpisano
do druku 15. VI. 1964 r.
Druk ukończono w czerwcu 1964 r.
Papier ilustracyjny 61 x 86 cm, 80 g, kl. V z fabryki we Włocławku
Zam. 5223/102
Cena zł 1 4 .-
C-6
*
ZAKŁADY GRAF. PZWS W BYDGOSZCZY, JAGIELLOŃSKA 1
I. Wstęp
Z pewnością każdy z Was niejednokrotnie ba­
wił się w popularną „ciuciubabkę". Temu,
który szuka, zawiązuje się oczy i na pewien
czas pozbawia się tylko jednego ze zmysłów, zmysłu wzroku. Nie
biorąc udziału w grze i obserwując z boku widzimy, jak nieporadnym
staje się człowiek, który nie widzi. Nieporadność ta jest tak wielka,
że rozśmiesza nas do łez. W zabawie oczywiście jest to przyjemne,
ale w rzeczywistości, gdyby nam przyszło żyć bez wrażeń wzroko­
wych, życie nasze stałoby się bezbarwne i smutne. Wykonanie naj­
bardziej prymitywnych czynności wymagałoby ogromnego wysiłku,
a wielu z nich nie potrafilibyśmy w ogóle wykonać. Niewielu z Was
potrafiłoby zdobyć się na tyle siły woli, aby przeżyć choć jeden dzień
nie korzystając z dobrodziejstw wzroku. Nie potrzeba nawet jednego
dnia, w czasie o wiele krótszym łatwo się przekonać, jak wszechstron­
nie i prawie w każdej naszej czynności zaangażowany jest zmysł
wzroku. Jesteśmy do tego tak przyzwyczajeni, że po prostu uważa­
my to za naturalne i nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że mogłoby
być inaczej. Ani słuch, ani węch, ani dotyk nie potrafią tak dokładme
i wiernie przekazać informacji o rzeczach nas otaczających, jak uzy­
skujemy to za pomocą wzroku. Przy tym zasięg widzenia jest
ogromny i wielokrotnie przewyższa zasięg działania innych zmysłów.
Wrażenia wzrokowe są tak silnie związane z naszą wyobraźnią, że
bez ich udziału nie jesteśmy w stanie prawidłowo przedstawić sobie
rzeczy niewidzianych. Klasycznym przykładem jest wnętrze atomu.
O jego budowie wnioskujemy na podstawie zjawisk obserwowanych
przy badaniach pośrednich. Tak na przykład model atomu Bohra
został podany na podstawie badań zjawisk promieniowania. Model
ten jednak w miarę poznawania nowych zjawisk (na przykład wielo­
krotne limę widmowe) idegał różnym modyfikacjom. Dzisiaj właści­
wie nie jesteśmy w stanie powiedzieć, a nawet współczesna nauka nie
stara się odpowiedzieć na pytanie „jak wygląda wnętrze atomu".
Dzisiaj bada się raczej własności poszczególnych części składowych
atomu oraz prawa oddziaływania, aniżeli to, jakim byłby atom, gdy­
byśmy byli w stanie go zobaczyć.
Trudności wyobrażenia sobie rzeczy niewidzianych znane są Wam
na co dzień. Ile zjawisk fizycznych czy przyrodniczych wydaje nam
się trudnymi tylko dlatego, że nie potrafimy ich zobaczyć. Często
skomplikowana zasada działania jakiegoś urządzenia staje się cał­
kiem prosta, gdy się je zobaczy (jego model) podczas pracy. Jak
wielką pomocą w przyswajaniu sobie trudnych zagadnień stanowią
modele, zdjęcia, schematy, nie muszę Wam tłumaczyć, gdyż każdy
z Was zna to dobrze z praktyki lekcyjnej. Człowiek niewidomy od
urodzenia wyobraża sobie świat inaczej od człowieka który widzi,
mimo że ludzie, wśród których żyje, starają się wiernie wszystkie
zjawiska mu opowiedzieć. Nie tylko przeżycia wewnętrzne ale i sen
niewidomego jest inny. Wyobraźnia jego jest uboższa, a wiele wzru­
szeń artystycznych i estetycznych jest dla niego niedostępnych.
Obserwując kontury przedmiotów po zachodzie słońca spostrze­
gamy coraz mniej szczegółów. Gdy noc jest bardzo ciemna, to prak­
tycznie nic nie widzimy. Energia świetlna wysyłana przez te ciała
jest za mała, ażeby spowodować pobudzenie odpowiednich komórek
nerwowych. Przedmioty o jasności mniejszej od 0,0000064 stilbów1)
są już niedostrzegalne. Walkę z ciemnością podjął już praczłowiek
z chwilą wynalezienia ognia. Wyjęta z ognia gałąź czy płonąca szcza­
pa zaczęła służyć człowiekowi jako pochodnia. Pochodnia ta nie
tylko oświetlała okolicę, ale również odstraszała drapieżniki. Od po­
chodni do dzisiejszych lamp jarzeniowych upłynęło tysiące lat.
Obecnie potrafimy wytwarzać źródła światła wielokrotnie przewyższa­
jące swą jasnością Słońce. Niemniej jednak jeszcze dzisiaj można spot­
kać oświetlenie stosowane parę tysięcy lat temu. Najbardziej osobliwą
lampę stosowali Eskimosi. Przez upolowanego ptaka zwanego
,,alka“, który się odznaczał tym, że był bardzo tłusty, przeciągali
po prostu knot i zapalali go. Płonący knot stapiał tłuszcz, ten zaś,
nasycając knot, podtrzymywał płomień (rys. 1).. Ptak ten palił się
dość długo, umożliwiając Eskimosom wykonywanie szeregu czynności
w ich domkach. Zapach spalającego się tłuszczu zwierzęcego musiał
być jednak trudny do zniesienia. Jasność takiego źródła światła
oczywiście nie była duża, ale w trwającej całymi tygodniami nocy
nawet takie oświetlenie było dobrodziejstwem.
') Stilb jest jasnością ciała, które w kierunku prostopadłym do powierz­
chni 1 cm2 wysyła światło o natężeniu 1 kandeli.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin