Bakly. Szukajac smierci - Miroslav Zamboch.odt

(5816 KB) Pobierz



 

 

 

Copyright © by Miroslav Žamboch
Copyright © by Fabryka Słów sp. z o.o., Lublin 2019

Wydanie I

ISBN 978-83-7964-437-7

Tytuł oryginału: Hledání smrti

 

Projekt i adiustacja autorska wydania
Eryk Górski, Robert Łakuta

Ilustracja na okładce
Vladimir Nenov

Projekt graficzny serii i opracowanie okładki
Szymon Wójciak

Ilustracje
Paweł Zaręba

Tłumaczenie
Konrad Bańkowski

Redakcja
Agnieszka Pawlikowska

Korekta
Magdalena Byrska

Skład wersji elektronicznej
pan@drewnianyrower.com


Wydawnictwo
Fabryka Słów sp. z o.o.
20-834 Lublin, ul. Irysowa 25a
tel.: 81 524 08 88, faks: 81 524 08 91
www.fabrykaslow.com.pl
e-mail: biuro@fabrykaslow.com.pl
www.facebook.com/fabryka
instagram.com/fabrykaslow/

 

Spis treści

Karta tytułowa

Prolog

Rozdział 1. Spisany na straty

Rozdział 2. Przetasowanie

Rozdział 3. Baronówna Zuzanna Münchauzen

Rozdział 4. Ojciec i córka

Rozdział 5. Powrót z nicości

Rozdział 6. Na peryferiach

Rozdział 7. Formalnie i nieformalnie

Rozdział 8. Zabójcy i ofiary

Rozdział 9. Jak za młodych lat

Rozdział 10. Detale

Rozdział 11. Paląca lekcja

Rozdział 12. Zaciekawiony widz

Rozdział 13. Zabójca i czarodziej

Rozdział 14. Masaż

Rozdział 15. Pracujący człowiek

Rozdział 16. Na szczycie łańcucha pokarmowego

Rozdział 17. Kolektor

Rozdział 18. Ciężki dzień wielkiego mistrza

Rozdział 19. Odwiedziny dniem i nocą

Rozdział 20. Niebezpieczne zakłady

Rozdział 21. Na rozstajach

Rozdział 22. Niebezpieczny posiłek

Rozdział 23. Markiz Henry Parleur

Rozdział 24. Zabawa w kotka i myszkę

Rozdział 25. Praworządny obywatel

Rozdział 26. Kto kogo

Rozdział 27. Sprawy codzienne

Rozdział 28. Intrygi klanowe

Rozdział 29. Degustacja

Rozdział 30. Cień prawie niewidzialny

Rozdział 31. Na żołdzie czarodziejów

Rozdział 32. Obowiązki towarzyskie

Rozdział 33. Zdobycz

Rozdział 34. Kolektor

Rozdział 35. Zbieg okoliczności

Rozdział 36. Wiadomość

Rozdział 37. Rekonwalescencja

Rozdział 38. Gruman i rybaczka

Rozdział 39. Demon stali

Rozdział 40. Markiz i baronówna

Rozdział 41. Nieoczekiwana zmiana

Rozdział 42. Apetyt na ludzi

Rozdział 43. Głaz w ruchu

Rozdział 44. Licytacja

Rozdział 45. Umieranie w pyle

Rozdział 46. Klanowa polityka

Rozdział 47. Spragniona pogawędka

Rozdział 48. Rendez-vous w kanałach

Karta redakcyjna

Okładka

 

 

 

Prolog

 



 

Hrabia Varatchi wlał resztkę zawartości karafki do kielicha wykonanego z jednej bryły doskonale przejrzystego kwarcu. Sprawiało mu przyjemność picie wina z naczynia pochodzącego z czasów wybiegających poza ludzką pamięć, z okresu sprzed Wielkiej Wojny. Kielich był ciężki, chłodny w dotyku. Nalany do niego trunek nabierał blasku i jakimś zaskakującym sposobem zachowywał idealną temperaturę. Varatchi był przekonany, że białe wino zawsze pozostawało w nim chłodniejsze niż czerwone. Choć oczywiście mogło mu się tak tylko wydawać. Porzucił jednak rozmyślania nad artefaktami i skupił się na tekście, który miał przed sobą.

Był to raport agenta z klanu Godetu, który śledził Janicka, przywódcę klanu Rumelkowego. Godzinę wcześniej hrabia studiował już analogiczne sprawozdanie, pochodzące od agenta z klanu Haeren. Wnioski w obu dokumentach były podobne, różniły się jedynie w interpretacji poczynań jego faworyta. I to właśnie tym różnicom przyglądał się teraz z uwagą, bo dawały mu one pośredni wgląd w ukryte zamiary przywódców klanów. Nie miał wątpliwości, że raporty te były przygotowane, a przynajmniej zredagowane przez nich osobiście.

Skupił się na chwilę na poprzedniej myśli. Czy rzeczywiście Janick był jego ulubieńcem? Właściwie chyba tak. Varatchi doceniał jego pragmatyczną bezwzględność w działaniu, ale przede wszystkim fakt, że Janick był od niego w pełni zależny, co było efektem zamierzonych i wyrafinowanych poczynań. Varatchi umyślnie izolował go od pozostałych czarodziejskich klanów, równocześnie wzbudzając w Janicku lęk i nieufność do nich. W ostatnich kilku latach czasy się rzeczywiście znacznie zmieniły i Varatchi już naprawdę mógł mówić o całych magicznych klanach na swoich usługach. Zakon pogromców magii i czarodziejów, przez wieki jedna z najpotężniejszych organizacji, powoli sypał się w gruzy. Faktycznej władzy nie miał już żadnej, pozostała jedynie formalna fasada.

Upił wina i odsunął od siebie stos papierów. Zamiary przywódców klanów to jedno, tym będzie się mógł zająć kiedy indziej. Na razie ich szpiedzy potwierdzili rzecz najważniejszą – że Janick gra z nim w otwarte karty. Informacje, których mu dostarczono, wyglądały na wiarygodne. W przyszłości będzie jednak musiał wybadać, czy też między agentami nie doszło do jakiegoś porozumienia za jego plecami.

Wiarygodność informacji to był klucz. Wyłącznie dzięki temu mógł nie tylko utrzymać swą obecną pozycję, ale też ciągle próbować wspiąć się wyżej.

Z kolei o tym, co zamierzał on, drugi najpotężniejszy człowiek świata, pojęcia nie miał nikt. No, może poza Janickiem.

Varatchi upił kolejny łyk i z niechęcią przyjrzał się swoim kościstym palcom i pokrytym plamami grzbietom dłoni. Jego postępujący wiek stawał się coraz bardziej widoczny. Zastanowił się chwilę nad tym, że im więcej człowiek skupia władzy, tym więcej ma problemów do rozwiązania.

Chwycił za sznur ukryty za długą, wąską kotarą zwisającą tuż przy ścianie. Odczekał, aż służący otworzy jedne drzwi, przejdzie przez sąsiednie pomieszczenie, otworzy kolejne i wkroczy do gabinetu. Varatchi był przekonany, że gdyby się skupił, przypomniałby sobie jego imię. Mężczyzna służył u niego już dość długo. Ostatnimi czasy zaczął trochę utykać na jedną nogę, ale to Varatchiemu nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, czyniło starego jeszcze bardziej od niego zależnym. Wiekowy i nie w pełni sprawny, próżno szukałby innego zajęcia.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin