Archer Jeffrey - Zlosziejski honor - POPRAWIONY(1).doc

(2743 KB) Pobierz
Dotychczas ukaza³y siênastêpuj¹ce ksi¹¿ki Jeffreya Archera:

173

 

 

Jeffrey Archer

 

 

Złodziejzki Honor

 

 

 

 

Tytuł oryginału angielskiego:

HONOUR AMONG THIEYES

Copyright Jeffrey Areher 1993

 

 

 

 

 

Część I

Ilekroć wskutek biegu wypadków.

 

1.

 

Nowy Jork, 15 lutego 1993

Antonio Cavalli nie spuszczał oczu z Araba, który - jego zdaniem - wydawał się zdecydowanie za młody na stanowisko zastępcy ambasadora.

- Sto milionów dolarów - powiedział powoli, wymawiając każde słowo z niemal nabożnym szacunkiem.

Hamidal-Obaydi przesunął między palcami kolejny paciorek różańca.

Wydawany przez nie odgłos zaczynał Cavallego irytować.

- Sto milionów dolarów to kwota całkowicie do przyjęcia - odparł w nienagannej angielszczyźnie zastępca ambasadora.

Cavalli pokiwał głową.

Jedyną rzeczą, która niepokoiła go w tej transakcji, był fakt, że al-Obaydi wcale się nie targował. Wyglądało to tym bardziej podejrzanie, że suma zaproponowana przez Amerykanina przewyższała dwukrotnie tę, którą spodziewał się otrzymać. Bolesne doświadczenie nauczyło Cavallego, żeby nie ufać nikomu, kto się nie targuje. Oznaczało to na ogół, że kontrahent w ogóle nie ma zamiaru płacić.

- Jeśli wysokość kwoty została zaakceptowana - oświadczył - pozostało nam tylko ustalić, w jaki sposób i kiedy dokonane zostaną wpłaty.

Zastępca ambasadora przesunął między palcami kolejny paciorek żańca i pokiwał głową.

- Dziesięć milionów dolarów w gotówce natychmiast - zaproponował Cavalli. - Pozostałe dziewięćdziesiąt milionów przekażecie na konto w szwajcarskim banku bezpośrednio po zrealizowaniu kontraktu.

- Ale co otrzymam za te pierwsze dziesięć milionów? - zapytał zastępca ambasadora, wbijając wzrok w mężczyznę, którego pochodzenie równie trudno było ukryć, jak jego własne.

- Nic - odparł Cavalli, chociaż musiał przyznać, że Arab miał wszelkie powody, by zadać to pytanie.

W końcu, gdyby umowa nie została dotrzymana, zastępca ambasadora mógłby stracić o wiele więcej niż tylko rządowe pieniądze.

Al-Obaydi przesunął kolejny paciorek różańca, wiedząc, że nie ma wielkiego wyboru - dwa lata minęły, zanim zdołał się umówić na rozmowę z Cavallim.

Do Białego Domu wprowadził się tymczasem prezydent Clinton, a przywódca al-Obaydiego pałał coraz większą żądzą zemsty.

Zastępca ambasadora zdawał sobie sprawę, że jeśli nie przyjmie warunków Cavallego, szanse znalezienia kogoś, kto zdoła wykonać zadanie przed czwartym lipca, są równie duże jak trafienie zera w ruletce.

Cavalli spojrzał na duży portret zawieszony za biurkiem zastępcy ambasadora.

Al-Obaydi próbował się z nim skontaktować już w kilka dni po zakończeniu wojny w Zatoce.

Odmówił Arabowi, jako że niewiele osób wierzyło wówczas, iż przywódca Iraku dożyje czasu, kiedy dojdzie do skutku wstępne spotkanie.

Ale miesiące mijały i Cavalli coraz bardziej skłonny był wierzyć, że jego potencjalny klient pozostanie u władzy dłużej od prezydenta Busha.

W końcu więc spotkanie zostało zaaranżowane. Doszło do niego w siedzibie zastępcy ambasadora w Nowym Jorku przy Wschodniej Siedemdziesiątej Dziewiątej Ulicy.

Mimo że trochę zbyt publiczne, jak na gust Cavallego, miejsce to miało wszakże jedną istotną zaletę: uwiarygodniało mianowicie kontrahenta, który zamierzał zainwestować sto milionów w tak niepewne przedsięwzięcie.

- W jaki sposób mamy wpłacić pierwsze dziesięć milionów? - zapytał al-Obaydi, tak jakby omawiał z agentem nieruchomości kwestię zaliczki na mały domek po drugiej stronie mostu Brooklyńskiego.

- Cała suma musi zostać przekazana w używanych, nieznaczonychstudolarowych banknotach i złożona u naszych bankierów w Newarkw New Jersey - powiedział, mrużąc oczy, Amerykanin.

- Nie muszę chyba przypominać panu, panie Obaydi, że mamy urządzenia, które są w stanie zweryfikować.

- Niech pana nie niepokoi, czy dotrzymamy umowy - przerwał mual-Obaydi. - Te pieniądze są dla nas, jak to wy na Zachodzie mawiacie, zaledwie kroplą w morzu. Dla mnie o wiele istotniejsze jest, czy zdołacie wywiązać się z podjętych dziś zobowiązań...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin