Morze 1928-12.pdf

(8267 KB) Pobierz
C E N A 1.20 Z Ł .
%
STARY PORT
W
M A R S Y U l.
M ALOW AŁ M A C IE J NEHR1NG.
( Obraz zaszczytnie wyróżniony na salonie Tow. Zachęty Sztuk Pięknych w W arszawie w r. 1928).
RUDZIEŃ
1 9 2 8
r.
Z E S Z Y T 12
u s
Czy jechałeś już polskim okrętem?
l-a LOTERJA FANTOWA LIGI MORSKIEJ I RZECZNEJ
250 000 losów
Co piąty los wygrywa
5 0 .0 0 0 fantów wartości
przeszło
pół miljona złotych
Między innemi rozlosowane będą:
10
automobilów
2 łodzie m o t o r o w e
10 ł o d z i ż a g l o w y c h
40
łodzi
kanadyjskich
160 miejsc wycieczkowych do Kopenhagi i Stockholmu
na pięciodniową podróż okrętem z utrzymaniem na statku.
Wyjątkowa sposobność odbycia interesującej morskiej po­
dróży i wyjazdu zagranicę bez specjalnego paszportu.
1.900 fantów wartości od 10 do 250 zł : rowery, poważne dzieła morskie i kolonjalne, przybory spor­
towe, jak rakiety, piłki tennisowe etc.
15.000 fantów wartości od 5 do 10 zł.: belletrystyka morska, drobne przybory sportowe.
32.000 fantów wartości od 3 do 5 zł.: różne przedmioty i pamiątki z zakresu sportu i morza.
Cena losu 3 zł.
Losy nabyw ać m o żn a:
w Centrali Ligi Morskiej i Rzecznej, Warszawa, Elektoralna 2, i w jej Oddzia­
łach, oraz w Jeneralnej Kolekturze: Kantor Wymiany Juljana Dzierżanowskiego,
Warszawa, Nowy-Świat 64,- i we wszystkich kolekturach Loterji Państwowej.
Cena numeru 1.20 zł.
Nr. 12.
TRFŚĆ
na
N U M E R U ; 1. R e w ja sił i ś r o d k ó w —
A.
W s c h o d z ie —
lnż.
11.
B lis k im
Warszawa, grudzień 1928 r.
Rok V
7 . T a je m n ic a w a lk i
A. Uziemblo;
i D z ia ł O f ic ja ln y L
Uziemblo;
2. Z b r o je n ia N ie m ie c n a m o rz u
Dr. W Rosiński
; 3 Z W a r s z a w y n a G o p ło
—Konrad Prószyński
; 4 . T y d z ie ń
.
Witold Komocki;
5 . S ła w n e b ifw y m o r s k ie L is s a
Bohdan Pawłowicz
; 6 . M a ła w o jn a i w o jn a m a łe m i s iła m i n a m o rz u — S .
K. K.\
p o d w o d n e j—S .
T.;
8 . W ła s n o ś ć p r y w a tn a , ja k o łu p w w o jn ie m o r s k i e j— //.
B.;
9 . W ig ilja n a m o rz u —
Tadeusz Szczygielski;
10 . W ie lk a d y s k u s ja —
G a d u łk i w ilk a m o r s k ie g o —
M. Zaruski;
1 2 . P o r t
—Zdzisław Andrzejowski;
1 3 . P o d r ó ż do N a n fe s —
Stanisław Dmochowski;
o r a z b o g a ta
K r o n ik a
M . i R z . — P J O N 1 E R K O L O N J A L N Y : 1 4 . K o n c e n t r o w a ć , c z y r o z p r a s z a ć
-K . Głuchowski
; 15. A k c ja k o l o n ji l n a L ig i M o r s k ie j i R z e c z n e j; 16 . H a n ­
d e l w e w n ę tr z n y A n g o li
—Fr Łyp.:
1 7 . P r z e g lą d K o lo n ja l n y —
Dr. Jan Rozwadowski.
34
I L
U
S
T
R
A
C
J E
I
R Y S U N K I
W
T E K Ś C I E .
R E W J A SIŁ I Ś R O D K Ó W
Pierwszy Walny Zjazd Delega­
tów L. M. i R. wywarł na wszyst­
kich swych uczestników wrażenie
imponujące. Liczba delegatów, ich
wysoki poziom umysłowy i ideowy,
rzeczowy stosunek do wszystkich
zagadnień, jakie porządek obrad
wyłonił, wzorowa organizacja zjaz­
du ze strony sympatycznych gospo­
darzy— wszystko to sprawiało wra­
żenie niezwykle dodatnie i pozwoli­
ło stwierdzić, żeśmy się istotnie
skonsolidowali wewnętrznie, że sta­
nowimy organizację zwartą i moc­
ną, zdolną do podejmowania i pro­
wadzenia twórczych wysiłków.
Z natury rzeczy, zjazd miał cha­
rakter przedewszystkiem organiza­
cyjny. Trzeba było utwierdzić to,
co życie stworzyło, dać ramy statu­
towe temu, co już się stało, przeo­
brazić stowarzyszenie lokalne na
organizację ogólno-państwową w
całem tego słowa znaczeniu, ustalić
wzajemny stosunek poszczególnych
ogniw Ligi i to zostało zrobione
przynajmniej w najbardziej zasad­
niczych zarysach.
Przyszły zjazd na tem polu już
nie będzie miał tyle do roboty.
Oczywiście, że dalsza dyskusja nad
naszym ustrojem wewnętrznym mu­
si być prowadzona. Doświadczenie
roczne zapewne wykaże pewne
usterki, być może wykaże koniecz­
ność pewnych uzupełnień. Prace
nad tworzeniem okręgów, które się
już rozpoczęły pozwolą nam spraw­
dzić, czy szkicowo nakreślone arty­
kuły statutu, poświęcone tej spra­
wie czynią zadość potrzebom. W
każdym razie dyskusje te, o ile się
wyłonią, będą najwyżej wstępem do
ułożenia jakichś konkretnych wnio­
sków.
Główny nacisk atoli będzie zjazd
musiał położyć na ideologję Ligi i
na ucieleśnienie jej zamierzeń. Pod
tym względem Zjazd katowicki, po­
za dość szczegółowem opracowa­
niem zagadnienia komunikacji śród­
lądowej, wyniósł jedną tylko za­
sadniczą rezolucję, domagającą się
tworzenia floty nie na podstawie
składek, lecz drogą tworzenia wiel­
kiej organizacji gospodarczej pod
gwarancją Państwa, organizacji ak­
cyjnej, któraby mogła zrzeszyć naj­
szersze warstwy społeczeństwa, nie
jedynie na drodze ofiary, ale otwie­
rając widoki oprocentowania wło­
żonego kapitału. Ta niezmiernie do­
niosła uchwała, przesądzająca sta­
nowisko Ligi względem całego sze­
regu nieprzemyślanych posunięć,
zachwaszczających dziś naszą myśl
morską, wytknęła drogę, ale jeszcze
jej nie utorowała.
Jedno z pism codziennych, oma­
wiając obrady naszego zjazdu w
Katowicach, nazwało go parlamen­
tem morskim Polski i jeżeli na okre­
ślenie to, jak dotąd nie zasłużyli­
śmy w całej rozciągłości, to naj­
bliższa przyszłość musi je w całej
rozciągłości usprawiedliwić. Zjazd
L. M. i R. winien dać obraz całko­
wity naszych poczynań na morzu i
potrzeb morskich, kolonjalnych, po­
stulatów w dziedzinie żeglugi śród­
lądowej. Równolegle rozwijać mu­
simy konieczności gospodarcze, jak
i stale zaniedbywane i dość syste­
matycznie pomijane wymogi goto­
wości obronnej na morzu, marynar­
ki wojennej, pojętej nie jako jeden
z rodzajów broni, lecz jako samo­
dzielnej zupełnie siły zbrojnej, któ­
rej rozwój bez szkody dla stanowi­
ska mocarstwowego Państwa nie
może być pominięty.
Zjazd nasz ma za zadanie kreślić
drogi, jakiemi zdążać będziemy do
ziszczenia wszystkich tych życia
wymogów. Musi wyraźnie powie­
dzieć, czego w tej dziedzinie będzie­
my się domagali od władz ustawo­
dawczych i wykonawczych i czego
od sfer gospodarczych, od kapitału,
przemysłu i handlu i rolnictwa, od
poszczególnych regjonów kraju i
zawodów i szerokich warstw spo­
łeczności, od generacji starszej i od
młodzieży. Doświadczenia i przeży­
cia pozwalają nam zdobyć się na to,
czego nikt poza nami nie zrobi, na­
kreślić plan wielki pracy nad prze­
obrażeniem psychiki narodowej i
stworzeniem wszystkich organów,
niezbędnych do pełnoprawnego by­
towania nietylko w śródlądziu, ale
i na kuli ziemskiej.
Rzecz jasna, że do tak potężnego
zjazdu przygotować się należy nie
na dwa miesiące przed jego zwoła­
niem, ale przez cały rok, że roku
pracy nawet na to zamało, że jeże­
li wogóle ważymy się na stworzenie
parlamentu żeglugowo-kolonjalne-
go, to dlatego, że mamy za sobą
dziesięciolecie twórczych wysiłków,
w którego czasie wyrobiliśmy wła­
sną ideologję i, śmiemy twierdzić,
umieliśmy zmusić Polskę to myśle­
nia o morzu.
Przygotowanie tej wielkiej rewji
idei morsko-kolonjalnej musi być
dziełem wszystkich naszych ciał or­
ganizacyjnych i wszystkich naszych
członków. Już teraz winny być
przygotowane tematy i referaty z
najróżnorodniejszych dziedzin ży­
cia, już teraz powinny być opraco­
wywane wnioski i szerokie ich uza­
sadnienie, już teraz trzeba groma­
dzić materjał o znaczeniu zarówno
ogólno-państwowem, jak i regjo-
nalnem, trzeba wzmagać organiza­
cję naszą — aby spełnić to, co speł­
nić jest naszym obowiązkiem.
A . U Z 1EM BŁO
ZBROJENIA NIEMIEC NA MORZU
Kiedy po zwycięskich wojnach z
Austrją, a później z francuzami Niem­
cy zabrali się do konsolidacji swoich
stosunków wewnętrznych — cała ich
uwaga zwróciła się przedewszystkiem
na zbrojenia.
Buta niemiecka wzrosła do niemoż­
liwych poprostu rozmiarów. Naduży­
wanie haseł ludzkich i boskich było
tam na porządku dziennym: „Deutch-
land iiber alles“*i „Gott mit uns“ ce­
chowały psychikę niemiecką aż do
czasów przegranej przez Niemcy woj­
ny światowej.
Dzisiaj, Niemcy, aczkolwiek zwycię­
żone — nie zdołały jednak w całości
swojej odrodzić się moralnie. Zamiast
cały swój wysiłek wkładać w pokojo­
wą pracę kulturalną i gospodarczą, za­
miast pracować nad przysporzeniem
dorobku ogólnoludzkiej kulturze —
Niemcy pracują i dzisiaj nad gazami
trującemi, armatami i pancernikami.
Parlament Rzeszy, aprobując w dniu
10 listopada r. b. budowę pancernika,
stwierdził, że większość reprezentan­
tów Republiki Niemieckiej dąży ofi­
cjalnie i zdecydowanie do odbudowa­
nia potęgi militarnej Niemiec.
Jak wiadomo, zbrojenia można
usprawiedliwić, ale wtedy tylko, o ile
państwu grozi obcy najazd. Co nato­
miast grozi niemcom? Przeciwko ko­
mu więc zbroi się obecny rząd socja­
listycznego kanclerza?
Analizując ostatnie zbrojenia nie­
mieckie, b. członek aljanckiej komisji
kontroli wojskowej w Berlinie, angiel­
ski generał Morgan, w artykule napi­
sanym do ,,Times'a" stwierdza, że
Niemcy, mimo kontroli, dokonywanej
przez sojuszników, zachowały około
10.000 dział oraz poważne ilości inne­
go materjału wojennego. Generał Mor­
gan stwierdza również, że oficjalny
budżet wojskowy Niemiec jest fikcją,
ponieważ wydatki wojskowe poukry­
wane są w budżetach wielu ministe-
rjów cywilnych, tak Rzeszy, jak i po­
szczególnych państw związkowych.
Ze swej strony zauważyć musimy,
że zbrojenia niemieckie na morzu, nie
ograniczają się bynajmniej do obecnie
będącego w budowie pancernika.
Budowa pancernika odgrywa tutaj
raczej rolę taranu, którym Niemcy pra­
gną rozbić nieprzychylny dla ich zbro­
jeń stosunek mocarstw europejskich.
Pancernik ten nie będzie ani pierw­
szy, ani też ostatni. Imperjalizm i mili-
taryzm zaczyna się na nowo odradzać.
Według artykułu zamieszczonego
ostatnio w „Kreuzzeiłung", nowy pan­
cernik ma być dziełem ostatniego wy­
razu techniki. Siła bojowa i zdolność
obronna pancernika ma być daleko
większa, niż na innych podobnych
okrętach. Pancernik ten ma być zbu­
dowany z najbardziej wartościowej
stali, przygotowanej najnowszemi i do­
tychczas nieznanemi sposobami. Za­
miast normalnych parowych maszyn,
posiadać on będzie motory Diesla, co
go znakomicie odciąży i umożliwi zao­
patrzenie okrętu w znacznie silniejszą
artylerję. Pancernik ten posiadać ma
6 dział 28-cm., kilkanaście średnich
i wielką ilość dział przeciwlotniczych.
Szybkość nowego pancernika wynosić
będzie 26 mil morskich na godzinę.
Pisząc dalej o praktycznem znaczeniu
pancernika, „Kreuzzeitung“ odkrywa
karty: „w razie konfliktu (Niemiec)
Polską, Francja ze względu na Wło­
/.
chy nie zdecyduje się na wysłanie na
Bałtyk wielkich, trudnych do zastąpie­
nia okrętów linjowych i ograniczy się
do wysłania tam tylko nowoczesnych
szybkich krążowników o 10.000 ton po­
jemności, które nowy pancernik (nie­
miecki) przewyższać będzie pod każ­
dym względem, a przedewszystkiem
w uzbrojeniu i opancerzeniu".
O ile dodamy, że Niemcy już dzisiaj
rozporządzają poważną flotą wojenną
morską, złożoną z całego szeregu ło­
dzi podwodnych, torpedowców i róż­
nej wielkości krążowników oraz hy-
droplanów, to zobaczymy, iż obecnie
budujący się pancernik jest ukorono­
waniem tych zbrojeń.
Nie należy w każdym razie mieć
żadnych złudzeń. Zbrojenia niemieckie
są wymierzone przeciwko Polsce i
Francji. Trzeba sobie to jasno uświa­
domić, zresztą wszelkie złudzenia roz­
wiewa nam właśnie cytowany wyżej
artykuł „Kreuzzeitung", który jasno
i wyraźnie wskazuje, dla jakich celów
obecny pancernik się w Niemczech bu­
duje.
Pomimo, że granice Niemiec mają
dostateczne gwarancje bezpieczeństwa
tak ze strony Polski jak i Francji —
morskie zbrojenia swoje Niemcy potę­
Wprawdzie nacjonaliści niemieccy
we wniosku swoim w parlamencie Rze­
szy „motywowali" konieczność budowy
pancernika potrzebą zabezpieczenia się
przed... Sowietami, jednak tego wy­
krętu nikt poważnie brać nie może.
Robotę odwetową niemieccy nacjona­
liści przygotowują nie przeciwko So­
wietom. Stamtąd nie Niemcom grozi
niebezpieczeństwo.
Niema jednak nic złego, coby na do­
bre nie wyszło. Niemcy, podejmując
z nami wojnę celną, doprowadziły do
wzmożenia wysiłków naszych w dzie­
dzinie gospodarczej. Wojnę tę wygra­
liśmy, budując własny port w Gdyni,
oraz wchodząc na drogę normalnej
współpracy gospodarczej z Gdań­
skiem.
Na prowokację militarną niemiecką
Polska też będzie musiała i znajdzie
sposoby.
Dr W. ROSIŃSKI
gują-
Fragment przystani Yacht Klubu P olski na W iśle w W arszawie.
Z WARSZAWY
Miejże się dobrze flisie i sterniku,
Rotmanie, szyprze, i ty czytelniku.
Dziękuj mi, chceszli, com cię
przeprowadził,
Życzliwość radził.
Bądź bracie łaskaw, a ja zawsze z tobą,
Snąć i po śmierci, jeśli nie osobą
Popłynę, tedy na papierze w sznurach,
Abo w klauzurach.
S. F. Klonowicz. Dokończenie „Flisa
NA
GOPŁO
zresztą spokojnemu prądowi Brdy i
wieczorem staję w Bydgoszczy1). Wi­
dok maleńkiej żaglówki gromadzi tłu­
my na mostach miejskich, pod które-
mi żagielek mój, wznoszący się około
3Ł metr. nad powierzchnią wody,
/a
przechodzi swobodnie.
Na przystani Bydgoskiego Towarzy­
stwa Wioślarskiego nie zastałem ży­
wego ducha. Kajak wyciągnąłem na
pomost, a dla siebie zbudowałem pod
schodami ze stolików, krzeseł i żagla
coś nakształt domku z kart. Wyspa­
łem się znakomicie.
W Bydgoskiej śluzie miejskiej
(Nr, 2) jako „łódź sportowa, zapisana
do jednego z towarzystw krajowych",
zapłaciłem 90 groszy za prawo przeja­
zdu przez wszystkie śluzy aż do sa­
mego Gopła.
Na kanale Bydgoskim w tej porze
roku otwierają śluzy od 7 rano do 6
wieczorem, zaś na górnej Noteci tyl­
ko od 8 rano do 4‘/a wieczorem, przy-
W Toruniu, dokąd przybyłem o pół­
nocy wśród gęstej mgły, reperują sta­
ry most. Wzniesiono pod nim ruszto­
wania, pozostawiając po prawej stro­
nie dwa wąskie przeloty dla statków.
Poniżej przystani rozpoczęto na obu
Na Gopło,
Marę Polonicum Inter-
num,
nieraz odbywano wycieczki dro­
gą wodną. Nie znalazłem jednak opi­
su tej drogi, któryby zawierał potrzeb­
ne dla żeglarza rzeczowe wiadomości.
W końcu października i na począt­
ku listopada r. b. odbyłem 15-dniową
wycieczkę z Warszawy na Gopło na
żaglowym kajaku, zbudowanym z
dychty. Myślę, że te krótkie notatki
mogą się przydać niejednemu z miło­
śników wodnej włóczęgi i może trochę
zwrócą uwagę na ważną drogę wod­
ną, dostępną dla statków o znacznem,
jak dla naszych wód, zagłębieniu.
Droga ta przy dalszem zarastaniu i za­
niedbaniu wzmacniania brzegów dojść
może do zupełnej ruiny.
Podróż z Warszawy do Brdyujścis
(260 kim.) zajęła mi 3 doby. Nocowa­
łem na przystaniach wioślarskich w
Płocku i Toruniu.
Ruiny średniowiecznego zamku na wy­
spie wiślanej pod Bobrownikami.
brzegach Wisły budowę filarów no­
wego mostu.
W Brdyujściu duży ruch tratew,
berlinek i statków parowych. Nie po­
trzebowałem długo czekać. Niebawem
rozwarły się podwoje „sezamu".
Wpływam do śluzy wraz z jakimś ho­
lownikiem. Wrota za nami zamknięto.
Znalazłem się w obszernej cembrowa-
nej studni. Wtem otwarto podwodne
upusty, jakby nagle z dna wytrysły
olbrzymie źródła. Spieniona woda z
szumem wypełnia śluzę. Zdaje się, że
kajak pływa po powierzchni wrzące­
go ukropu. W 5 minut woda w śluzie
podniosła się o kilka metrów. Otwarto
górną zastawę. Wypływam na Brdę,
do portu drzewnego.
Za prześluzowanie łącznie z innym
statkiem zapłaciłem 50 gr. Oddzielnie
musiałbym zapłacić 1 zł.
Przykre wrażenie sprawia widok
nieskończonych szeregów tratew, spła­
wianych do Niemiec. To kondukt po­
grzebowy lasów nadnarwiańskich.
Korzystając z pomyślnego, wschod­
niego wiatru, żeglugę przeciwko dość
Zaimprowizowany nocleg w Bydgoszczy.
tern tylko w dnie powszednie. U śluzy
w Lisim Ogonie na kanale górnej No­
teci staję w sobotę o godz. 51/* wie­
czorem, na otwarcie śluzy musiałbym
więc czekać aż do poniedziałku. Lu­
dzie, otwierając śluzę, przychodzą
*) Dobre zdjęcia śluz w Bydgoszczy
były w zeszycie 3, marcowym („Pomor­
skim") „Morza" z r. b.
Wspaniała przystań Tow. Wioślarskie­
go we Włocławku w ujściu rzeki Zgło­
wiączki.
We Włocławku z przyjemnością
oglądam nową wspaniałą siedzibę to­
warzystwa wioślarskiego przy ujściu
rz. Zgłowiączki do Wisły. Brzegi rzecz­
ki, ocembrowane drzewem, tworzą
piękny port dla łodzi.
W Bobrownikach (15 kim. poniżej
Włocławka) zatrzymuję się, chcąc sfo­
tografować malownicze ruiny średnio­
wiecznego zamku na wyspie. Byłem
tu już w tym celu w zeszłym roku na
„Vedze", ale ówczesne zdjęcia uległy
zniszczeniu. Teraz chciałem sobie wy­
nagrodzić zeszłoroczną stratę. Nie-
zawsze jednak można zrobić dziś to,
czego nie zrobiono wczoraj. Zamek,
nie podtrzymywany widać przez niko­
go, zdążył już od zeszłego roku zmie­
nić swój wygląd. Wspaniały występ
muru, wznoszący się groźnie na samej
krawędzi wyspy, zapewne podmyty
przez wodę, runął w fale wiślane.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin