Scarlet Wilson - Za cztery dni w Paryżu.pdf

(720 KB) Pobierz
Scarlet Wilson
Za cztery dni w Paryżu…
Tłumaczenie: Iza Kwiatkowska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Sullivan, to bardzo pilne, przysięgam.
Sullivan przegarnął palcami zlepione potem włosy.
– Gibbs, zawsze mówisz, że sytuacja jest wyjątkowo poważna
– mruknął, zaglądając do wojskowego namiotu.
Kolega się roześmiał.
– Tym razem jest wręcz kryzysowa. Asfar Modarres zasłabł.
Jakiś problem z jelitami. Szczęście, że w porę udało się go
ewakuować.
– Co z nim? – zaniepokoił się Sullivan.
Zdążył polubić Irańczyka, który dołączył do Lekarzy bez
Granic mniej więcej w tym samym czasie co on. Nie mieli okazji
pracować razem, ale słyszał o jego poświęceniu
i kwalifikacjach.
– Wyjdzie z tego. Kilka godzin temu był operowany. – Gibbs
odetchnął głęboko.
Nieźle, pomyślał Sullivan.
– Chodzi o to, że misja w Namburze kończy się za dwa
tygodnie, a na miejscu został jeden lekarz. To decydujący etap,
zwłaszcza że wielolekooporna gruźlica w Namburze szaleje.
Potrzebujemy jeszcze jednej pary rąk.
– Gibbs, jestem chirurgiem. – Sullivan potrząsnął głową. –
Ostatni raz miałem do czynienia z gruźlicą na studiach. Tym
bardziej nie mam pojęcia o szczepach wielolekoopornych.
Nie żartował. Lancet chirurgiczny nie miał dla niego
tajemnic. Szczycił się tym, że jako chirurg wojskowy operował
w najbardziej dramatycznych sytuacjach. Miałby znaleźć się
w sytuacji, w jakiej nie czułby się ekspertem?
– Sullivan, jesteś lekarzem, a ja potrzebuję lekarza. Poza tym
nie mam nikogo innego. Jest jeszcze jedna sprawa.
– Słucham.
– W Namburze mogą być… problemy.
– Wal.
– Lekarzem jest tam Gabrielle Cartier. Są jeszcze dwie
pielęgniarki, Lucy i Estelle, oraz farmaceutka Gretchen.
Sullivan jęknął. Cztery baby. Plemiona zamieszkujące okręg
Nambury kurczowo trzymały się tradycji, więc należało liczyć
się z tym, że ich wodzowie nie zechcą nawet rozmawiać
z kobietami z Zachodu.
Kilka miesięcy wcześniej usłyszał o tym od koleżanki lekarki,
więc tym bardziej nie mógł na to narazić tej czwórki. Jego ojcu
na myśl by nie przyszło narazić kolegów na ryzyko i te zasady
wpajał mu od dziecka.
– Okej. Na kiedy załatwisz transport?
– Przygotuję dla ciebie najnowsze informacje oraz procedury
dotyczące gruźlicy wielolekoopornej. Zapoznasz się z nimi
podczas lotu, a śmigłowiec przyleci po ciebie za pięćdziesiąt
minut. – Gibbs się rozłączył.
Pięćdziesiąt minut, czyli Gibbs wysłał śmigłowiec, jeszcze
zanim do niego zadzwonił. Jakby wiedział, że Sullivan nie ma do
czego wracać.
Ojciec zmarł, gdy służył w Afganistanie, więc Sullivan
przyleciał do Stanów, uczestniczył w pogrzebie, gdy ojca
chowano ze wszystkimi honorami, a po zakończeniu zmiany
w prowincji Helmand odszedł z armii i zgłosił się do Lekarzy
bez Granic.
Przez minione trzy lata był w domu przez dziewiętnaście dni
z przerwami. Nawet nie przejrzał rzeczy ojca.
Rzuciwszy telefon na pryczę, sięgnął po torbę.
Szedł przez dżunglę jedyną ścieżką z lądowiska, nasłuchując
głośnej muzyki. Próbował się zorientować, z którego kierunku
dolatuje, aż w końcu wyszedł na rozległą polanę upstrzoną
takimi samymi namiotami jak te, które zostawił za sobą kilkaset
kilometrów i trzy godziny temu.
Rozejrzał się. Układ niezmienny na całym świecie. Mesa,
toalety, prysznice, centrum operacyjne oraz namioty personelu.
Z jednego z nich dobiegała głośna muzyka. Intrygujące.
Stała tyłem do niego. Bardzo dobrze, bo mógł podziwiać jej
opalone nogi. Różowy T-shirt zawiązany na węzeł w talii
podkreślał jej kształty. Ciemne włosy uczesane w koński ogon
podskakiwały przy każdym ruchu. Do tego wystrzępione szorty.
To chyba obcięte spodnie. Miał ochotę uścisnąć dłoń osobie,
która to zrobiła.
Na nogach, które poruszały się rytmicznie, wojskowe buty
i zrolowane skarpety. Tańczyła w rytm piosenki Justina
Timberlake’a, ale nie tylko podskakiwała. Śpiewała na cały
głos.
Rozbawiony, z założonymi rękami obserwował jej ruchy
niczym oglądany setki razy wideoklip. Miała świetne poczucie
rytmu.
Nie mógł oderwać od niej wzroku.
Czuł, że krew w żyłach mu przyspieszyła, co dawno mu się
nie przytrafiło.
Ta nieplanowana misja zapowiada się interesująco.
Kto to jest? Ta Gabrielle, o której wspomniał Gibbs? Chociaż
Zgłoś jeśli naruszono regulamin