Amber Kell - Moon Pack Series 1- Attracting Anthony.pdf

(246 KB) Pobierz
Attracting Anthony
Moon Pack Series , BOOK 1
Tłumaczenie – Filipina_86
Monis
1
Historia zawiera sceny seksu męsko- męskiego. Jeśli nie trawisz tego typu
opowieści- nie czytaj.
OSTRZEŻENIE.
Anthony stracił miłość swojego życia. Od tamtej pory bał się ponownie
zaangażować i poświęcił się tylko i wyłącznie pracy. W końcu przyjaciel
namówił go by trochę zaszalał, by wybrał się z nim do jednego z
najmodniejszych klubów w mieście. Klubu należącego do przywódcy lokalnej
sfory wilkołaków. Tony nie wie jeszcze, że w zadymionym, przesyconym
erotyzmem lokalu czeka już na niego nowa miłość- czy tego chce czy nie.
2
-Nie mogę uwierzyć, że dałem ci się na to namówić. –Anthony Carrow
rozejrzał się po pomieszczeniu i pomyślał o wyjściu. Włożył cały swój wysiłek,
żeby nie rozdziawić ust, jak ryba wyrzucona na brzeg.
Czuł, że zwraca na siebie uwagę w swoich skórzanych spodniach i bez
koszuli. Strój odkrywał zarówno jego przekłuty lewy sutek, jak i znakomity
pamiątkowy tatuaż na plecach. Uczucie wyblakło, gdy uświadomił sobie, że
więcej ludzi niż na niego patrzy na młodego mężczyznę, który przechodził
obok ze smyczą przymocowaną do uprzęży wokół penisa. Smyczą trzymaną
twardą ręką przez szczupłego mężczyznę ze srebrzystymi włosami i w
modnym garniturze, który szedł z płynną gracją zmienno kształtnego.
W rzeczywistości pod swoim magicznym przebraniem zwracał mniejsza
uwagę niż dziesiątki innych mężczyzn stojących wokół, jakby czekali na swoją
kolej do wzięcia udziału w konkursie Pan Piękny.
Myśl, że to wszystko było okropną pomyłką brzęczała w głowie Anthonego
z oszałamiającą wściekłością.
Jego emocje wibrowały tak głośno w jego głowie, że sam był zaskoczony, że
dźwięk nie odbił się echem od sufitu zatłoczonego baru.
Spanikowany odwrócił się do ucieczki.
Wielka ręka zacisnęła się na jego ramieniu zatrzymując go w miejscu.
-Żadnej ucieczki. Obiecałeś, że ze mną przyjdziesz i obaj wiemy, że musisz
częściej wychodzić. – powiedział Steven, najlepszy przyjaciel Anthonego, jego
oczy podążały w ślad za parą, aż przeszli obok. -Prawie się nie umawiałeś
odkąd zmarł Drew. Nawet z twoim aktualnym wyglądem przykujesz czyjś
wzrok. – Błysnął życzliwym uśmiechem. -Chociaż doceniam wysiłek, że nie
chciałeś przyćmić mnie swoją olśniewającą urodą. Mam jednak przeczucie, że
było to bardziej, żeby się ukryć niż żeby mi w jakikolwiek sposób pomóc.
Tony zdławił śmiech na widok smutnej miny Stevena. Mimo, że zgodził się
towarzyszyć przyjacielowi do klubu, rzucił mocne zaklęcie tłumiące na swój
wygląd, by nie mógł wyróżniać się zbytnio z tłumu. Nie potrzebował
masowego pędu w swoim kierunku podczas swojego pierwszego wyjścia.
Zaklęcie stępiło jego lśniące złote włosy do brudnego blond i jego naturalnie
błyszcząca skórę do jasnego brązu. Rysy zwykle zapierające dech stały się
szorstkie pod ciężarem magii zmieniającej jego zazwyczaj piękną twarz w miłą
3
dla oka ale nie godną zapamiętania. Wszystko inne pozostawił tak jak
stworzyła to natura. Był teraz wystarczająco atrakcyjny, żeby zdobyć
mężczyznę ale nie wystarczająco zachwycający, żeby przyćmić swojego
przystojnego kolegę.
Myśl o ponownym umawianiu się wywołała rozdzierający ból w klatce
piersiowej Tonego. Ci mężczyźni byli olśniewający, wręcz seksowni, ale żaden
z nich nie był Drew. Obrazy jego zmarłego kochanka przeskoczyły mu przed
oczami jak ruchomy film, odrzucając jego obojętność, żeby ujawnić głęboką
stratę grożącą zatopieniem.
Biorąc głęboki oddech Tony ustabilizował swój puls i zmusił się do
uspokajającego uśmiechu mając nadzieję, że oddali zmartwiony wyraz w
oczach Stevena.
Niewątpliwie trzy lata to dostatecznie dużo czasu. Mógł to zrobić. Był
gotowy. Jeśli powtórzy to sobie jeszcze kilka razy, może stanie się to prawdą.
-Nie prosisz mnie, żeby więcej wychodzić. Przywlokłeś mnie tu bo
potrzebujesz moralnego wsparcia w polowaniu na partnera wilkołaka. Czemu
chcesz życiowego partnera jest dla mnie niezrozumiałe.
On stracił swojego przez zawał serca. Tony nie chciał sobie wyobrażać co by
się stało, gdyby Steven znalazł i stracił swoja miłość. Wilki łączyły się w pary
na całe życie, mogło to być dobre albo złe, w zależności od partnera.
-Masz coś przeciwko wilkom? – Ton Stevena był równie prowokujący jak
każdego dzikiego wilka, jego oczy w klubowym świetle były zdziczałe.
Tony czuł zawstydzająca liczbę spojrzeń skierowanych na niego. Świetnie,
właśnie tego mu było trzeba, obrazić pokój pełen nadprzyrodzonych sił. W
pobliżu zabrzmiał niski warkot.
-Nie bądź idiotą, Jesteśmy przyjaciółmi od zawsze. Jeśli miałbym jakiś
problem z wilkami, już byś o nim wiedział. Mam coś przeciwko towarzyszom
życia.
-Oh nie zaczynaj z tym. –Głos Stevena nie był nieuprzejmy ale w jego tonie
była zasadnicza stanowczość mówiąca Tonemu, że jego najlepszy przyjaciel
tracił cierpliwość.
-To, że zmarł twój kochanek nie znaczy, że nie możesz znaleźć innego. Poza
tym jeśli nie zaczniesz się znowu umawiać twoi rodzice interweniują,
poznałem twoich rodziców i śmiertelnie mnie wystraszyli.
4
Tony zadrżał na myśl o swataniu przez swoich rodziców.
-Ostatnim razem umówili mnie z wróżką.
Steve parsknął. -Myślałem, że nie lubisz etykietowania.
-Nie, rzeczywiście był wróżką, wiesz z Krainy Wróżek.
To przykuło uwagę Stevena. -Co się stało?
Tony wzruszył ramionami. -Powiedzmy tylko, że to nie wyszło. – Nie miał
zamiaru na nowo przeżywać nieprzyjemnych szczegółów
tej
randki w ciemno
nawet dla najlepszego przyjaciela. Magiczni książęta byli bardzo drażliwi. -W
każdym razie to tylko udowodniło, że nie byłem gotowy na randki.
-Pieprzyć to Tony, minęły prawie trzy lata. Nawet jeśli nie chcesz
towarzysza życia jest tutaj mnóstwo gorących facetów do poderwania. Do
diabła, nawet jeśli nie znajdę tego „jedynego” samo wybieranie będzie
zabawą.
Steve odwrócił Tonego, żeby na niego spojrzał, jego niebieskie oczy były
pełne współczucia.
-Rozumiem, że straciłeś swoją bratnią duszę, ale nie możesz przez resztę
życia pozostać obojętny.
Tony odwrócił wzrok gwałtownie mrugając. –Wiem, nie będę. To po prostu
trudne.
Westchnąwszy rozejrzał się po klubie. Był to teren łowiecki wilków, gdzie
zmienno kształtni i inni nadprzyrodzeni przychodzili, żeby znaleźć życiowych
partnerów i partnerów seksualnych. Skrajnie ekskluzywny klub, gdzie nie
każdy mógł dołączyć. Tony wiedział, że Steven musiał przejść szczegółową
analizę, żeby otrzymać członkostwo i być wpisanym na zatwierdzoną listę
gości. Tony był jednym z garstki znajomych, którzy na niej byli.
Gdziekolwiek spojrzał mężczyźni i kobiety tańczyli, pili i robili rzeczy
zwykle nie dozwolone w miejscach publicznych. Były pewne zalety
posiadania prywatnego klubu i dopóki pieniądze nie zmieniały właściciela
między partnerami, prawie cała reszta była dozwolona między dorosłymi
świadomymi swoich czynów.
Dziś wieczorem to Steven był na polowaniu.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin