Sposób na kłopoty.pdf

(1331 KB) Pobierz
Cara Summers
Szczęście i
brylanty
Tytuł oryginału:
The Life of Riley
0
ROZDZIAŁ PIERWSZY
-
Źle
się dzieje w państwie duńskim!
- Pod tym względem masz zupełną rację. - Riley nawet nie zadała
sobie trudu,
żeby
spojrzeć na papugę, która przycupnęła na oparciu
stojącego w pobliżu kuchennego krzesła. Bard zazwyczaj komentował
wszystkie wydarzenia pod warunkiem,
że
znalazł dobry cytat z Szekspira. I
tym razem trafił w dziesiątkę.
Riley wyjęła z plecaka dwie małe torebki. W plastikowej była
kanapka, już mocno nadgryziona zębem czasu, z zieleniejącą szynką.
Stanowiła dowód rzeczowy na to,
że
Ben - brat Riley - przez pomyłkę znów
wziął nie swój plecak. Jaka niespodzianka kryła się w papierowej?
-
Źle
się dzieje w państwie duńskim!
- Tak, wiem. Zaraz to wyrzucę.
W chwili kiedy wyrwała kanapkę z jej
środowiska,
przed lodówką
poruszyła się góra gęstego futra. Błysnęły oczy i rozległo się głuche
warczenie.
- Nie, Beowulfie. Nawet o tym nie myśl.
i zatrzasnęła drzwi szafki.
Riley błyskawicznie wrzuciła kanapkę do kosza na
śmieci
pod zlewem
- Zgnilce nie należą do psiego jadłospisu.
Poklepała futrzany
łeb
i z zaciekawieniem spojrzała na papierową
torbę.
- Być albo nie być... Oto jest pytanie - skonstatował Bard.
- Nie. Pytanie brzmi: mam tam zajrzeć?
S
R
1
Wcale nie chciała się mieszać do prywatnych spraw Bena. Brat i stryj
pracowali razem - ale każdy na pół etatu - w prowadzonych przez nią
„usługach dla zwierząt", Foster Care.
Żeby
wszystko szło sprawnie,
każdemu przydzieliła oddzielny plecak, z kalendarzem dyżurów, wszelkimi
instrukcjami, karmą i kluczami do mieszkań klientów. Przez ostatnie pół
roku zdążyła się dowiedzieć,
że
takie rozwiązanie nie daje rezultatów.
Przynajmniej nie w przypadku jej brata i stryja. Ci dwaj ciągle mylili plecaki
i wiele rzeczy trzeba było powtarzać od początku.
Lecz to nie wyjaśniało sprawy papierowej torby. Riley zawsze
używała plastikowych. Wysypała zawartość na stół i przez dłuższą chwilę
wpatrywała się ze zdumieniem w brylantową broszkę. Z niepokojem
zmarszczyła brwi. Była prawie pewna,
że
ją już gdzieś widziała. W ciągu
ostatnich kilku tygodni czworo jej klientów zameldowało o różnych
kradzieżach. Wczoraj była u niej policja. Riley znalazła się na pierwszym
miejscu listy podejrzanych. Stryj Avery stwierdził wręcz,
że
powinna
wynająć adwokata. Riley nie zamierzała jednak pójść za jego radą.
Żaden
klient mimo wszystko nie uważał jej za złodziejkę. Wzięła broszkę do ręki i
w tej samej chwili zadzwonił telefon.
Sięgnęła po słuchawkę.
- Foster Care, słucham?
S
R
2
Uniosła broszkę do
światła.
- Mówi kapitan Duffy - warknął głos po drugiej stronie. - Pani Foster?
- Tak - odparła. W tej samej chwili rozpoznała broszkę. Drobiny
światła
odbitego od brylantów zatańczyły na przeciwległej
ścianie.
Klejnot
wymknął się ze zdrętwiałych palców Riley i z cichym stukiem upadł na
podłogę.
Beowulf szczeknął krótko.
-
Źle
się dzieje w państwie duńskim - zauważył Bard.
Riley z osłupieniem spoglądała na broszkę, którą już kilkakrotnie
widziała u Hattie Silverman.
- Dokonano następnej kradzieży. Przed chwilą dzwoniła jedna z pani
klientek, Hattie Silverman. Proszę przyjść dzisiaj na posterunek, punktualnie
o wpół do drugiej - warknął kapitan Duffy.
Riley klęknęła na podłodze. Próbowała sobie przypomnieć szczegóły
ostatniego spotkania z Hattie. W głowie wirowało jej od natłoku myśli. Skąd
ta broszka w plecaku Bena? Jak to teraz wyjaśnić policji?
- Nie wiem, czy pan mi uwierzy, kapitanie... - zaczęła. Podniosła
broszkę i wstała. - Ale...
-
Żadnych
wykrętów - uciął Duffy. - O wpół do drugiej. Jeśli pani nie
przyjdzie, to wyślę po panią patrol. Zrozumiano?
- Ale...
- Hattie Silverman zeznała,
że
jej zdaniem, nie ma pani z tym nic
wspólnego - ciągnął Duffy. - Wiem jednak,
że
była pani wczoraj w jej
mieszkaniu. Wyprowadzała pani psa, gdy pani Silverman poszła do lekarza.
Czy to prawda?
Już drugi raz w ciągu paru sekund broszka upadła na podłogę. Riley
nie mogła zapanować nad drżeniem dłoni.
dyżur Bena.
- O wpół do drugiej - przypomniał Duffy i odłożył słuchawkę.
Strach chwycił Riley za gardło. Przecież to niemożliwe... Owszem, w
ostatnich dniach dość często sprzeczała się z Benem. Chodziło głównie o
jego naukę. Ale to przecież nie powód,
żeby
go zaraz podejrzewać o
3
S
R
- To prawda - skłamała. Wcale nie była u Hattie. Wczoraj wypadał
Zgłoś jeśli naruszono regulamin