Roxy Sloane - 3 - Uwodzenie III.pdf

(344 KB) Pobierz
The Seduction 3
3 część sprośnej, uwodzicielskiej,
nowej serii Roxi Sloane
Tłumaczenie nieoficjalne: sylwiaz97
Nie zgadzam się na umieszczanie moich
tłumaczeń na innych chomikch, forach
ani na przesyłanie ich na e-maile!!
Spis treści
1
........................................................ str.
4
2
........................................................ str.
7
3
........................................................ str.
12
4
........................................................ str.
18
5
........................................................ str.
21
6
........................................................ str.
26
7
........................................................ str.
31
8
........................................................ str.
33
9
........................................................ str.
37
10
......................................................str.
42
11
........................................................ str.
46
12
........................................................ str.
49
13
....................................................... str.
54
14
........................................................ str.
59
15
.
................................... .................. str.
64
16
....................................................... str.
67
1
Keely
Limuzyna sunie gładko przez zielony gąszcz północnego Nowego Jorku. Wyglądam przez
przyciemnione okno na jasne niebo i nieznajomą scenerię i czuję jak węzeł paniki w mojej piersi
zaciska się. Tylko kilka tygodni temu, byłam zwykłą dziewczyną. Zawaloną pracą praktykantką w
firmie prawniczej w LA, męczącą się by przeżyć i spełnić marzenia o staniu się prawdziwą
prawniczką. Wtedy wszystko się zmieniło.
Mój klient Charles Ashcroft zmarł nagle, mianując mnie dziedziczką jego pięciuset
miliardowej fortuny. Jego adoptowane dzieci próbowały temu zapobiec, twierdząc, że uwiodłam go
i zmanipulowałam do zmiany woli, ale wtedy testy DNA ujawniły prawdę: byłam jego córką. Moje
posiadanie majątku stało się prawowite.
Bogactwa są moje.
Teraz jadę zapoznać się z nimi po raz pierwszy odkąd usłyszałam nowiny. Posiadłość
Ashcrofta znajduje się kilka godzin drogi za miastem. Jego dzieci zaoferowały, że wyślą po mnie
helikopter, ale bilety pierwszej klasy na samolot były wystarczającym szokiem. Cały lot siedziałam
przerażona, zastanawiając się co na mnie czeka.
Teraz, zjeżdżamy z głównej drogi i zatrzymujemy się przed ogromną bramą wykutą z
żelaza.
O Boże.
Jesteśmy, - szepczę gdy brama się otwiera. Ashcroft Manor, rozwlekły majątek który mój
ojciec nazywał domem.
Ściskam rękę mężczyzny siedzącego obok mnie. Vaughna. Seksownego, tajemniczego – i
jedynej osoby na świecie, której mogę teraz ufać. Zaproponował, że ze mną przyjdzie i razem
stawimy czoła Ashcroftom. Chwyciłam się jego oferty, bojąc się wejść samej w paszczę lwa. Brent
Ashcroft, najstarszy syn już próbował zrobić wszystko żeby mnie zwolniono i wydziedziczono.
Wątpię, żeby test na DNA zatrzymał go na długo.
Vaughn ściska moją dłoń.
Uspokój się, - rozkazuje. - Dasz radę. Jestem tuż obok.
Ale spójrz na to, - gapię się przez okno gdy jedziemy długim, zaokrąglonym podjazdem.
Posiadłość góruje w oddali na brzegu jeziora: cztery piętra piaskowca, błyszczącego w
letnim słońcu. Jest ogromny, jak coś prosto z filmu. - To nie może być moje.
Kazałem ci się uspokoić. - Vaughn puszcza mnie, przesuwając rękę na moją nogę. Podsuwa
mi spódniczkę do góry i wsuwa palca głęboko między moje uda.
Odwracam się do niego z sapnięciem. Patrzy na mnie z ciężkimi powiekami i tym
stalowym, dominującym uśmiechem na twarzy.
Zastanawiam się, - nuci. - Czy uda ci się dojść zanim dojedziemy do frontowych drzwi.
Przełykam ślinę. Od domu dzieli nas ledwie mila.
Vaughn, - sapię, ale on ucisza mnie wzrokiem.
To nie było pytanie, - warczy. - Chcę twojej zaciskającej się cipki na moim języku w ciągu
następnych trzydziestu sekund. Nie wyjdziemy z tej limuzyny dopóki nie dojdziesz.
Szybkim ruchem, szarpie mnie za nogi i rozsuwa szeroko, przyciągając mnie do siebie tak
że opadam na plecy, gdy on zakopuje twarz między moimi udami.
O Boże.
Spójrz na siebie, ociekająco mokra. - Vaughn prycha. Liże mnie mocno przez majteczki,
które są już przemoczone od żądzy. - A minęła tylko godzina odkąd pieprzyłem cię w
samolocie.
Szturcha moją łechtaczkę nosem.
Chcesz tego? - mruczy. - Chcesz mojego języka liżącego twoją pyszną cipkę?
Jęczę. Jak on mi to robi?
Tak, - sapię. - Proszę.
Szarpie materiał na bok i wpycha język głęboko w moją spragnioną dziurkę.
Wydaję z siebie stłumiony krzyk, wyginając się do jego grzesznych ust. O kurwa. Wpycham
pięść do buzi by nie krzyczeć, świadoma kierowcy znajdującego się za szybą tylko kilka stóp dalej.
Vaughn ma go w dupie. Nie obchodziło go nic podczas lotu tutaj: przechylił mnie przez
zlew w kabinie pierwszej klasy i wypieprzył mnie tak mocno, że myślałam że umrę z rozkoszy.
Teraz, moje ciało znów jest spragnione gdy pieprzy mnie językiem, wsuwając go i wysuwając w
nieugiętym rytmie przez który robię się dzika, spiesząc na krawędź. Ściskam tył jego głowy,
próbując wsunąć go głębiej, brykając szalenie przy jego twarzy. Wysuwa język i w kółko mocno i
cudownie liże łechtaczkę, gdy wpycha głęboko dwa palce w moją wilgotność i pompuje.
Vaughn, - jęczę, przyjemność ogarnia moje ciało. Samochód zwalnia, dojeżdżając do
głównego domu, ale ja odlatuję. Nadziewam się na jego pchające palce, tracąc głowę dla
ostrej, grubej inwazji. - O Boże, Vaughn, proszę.
Warczy przy mnie, dudniąc śmiechem i zakrzywia palce. Pierzy mnie głęboko, liżąc we
wściekłej orgii doznań. Samochód się zatrzymuje gdy tracę całą kontrolę, całą przyzwoitość, bo on
zamyka usta wokół mojej łechtaczki i ssie, mocno. Dochodzę z krzykiem, rzucając się na siedzeniu
tak bardzo, że uderzam głową w drzwi, gdy rozbijają się we mnie fale orgazmu.
Dobra dziewczynka.
Vaughn wyjmuje palce i wsuwa je do moich ust. Ssę, na bezdechu, czując jak orgazm
pomału odchodzi.
A teraz pozbieraj się do kupy, - mówi mi prychając i wyciera dłoń. - Wyglądasz jakbyś
właśnie doszła na tyłach limuzyny.
Wkłada na siebie kurtkę, otwiera drzwi i wysiada jakby nigdy nic.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin