Brown Sandra - Opowieść teksańska 02 - Powrót do życia (Chase).pdf

(1080 KB) Pobierz
Brown Sandra
Opowieść teksańska
02
Powrót do życia
(Chase)
Chase Tyler, szkolny idol, do którego wzdychają wszystkie dziewczyny, nie ma
pojęcia, że kocha się w nim koleżanka z klasy, Marcie Johns. Gdy po kilku
latach jego żona przyprowadza do domu atrakcyjną i elokwentną agentkę
nieruchomości, z zaskoczeniem rozpoznaje w niej dawną nieśmiałą, zakopaną
w książkach Marcie. Tego dnia szczęśliwego męża spotyka okrutny cios: w
wypadku samochodowym ginie ukochana żona, nosząca pod sercem ich
dziecko.
Po pewnym czasie Marcie spotyka przypadkowo Chase’a, gdy wraz z
klientami wybiera się na doroczne zawody rodeo. Jest przerażona jego stanem.
Nadużywający alkoholu, zaniedbany i zrezygnowany Chase nadal opłakuje
umiłowaną żonę, bez której życie nia ma dla niego najm niejszego sensu.
Marcie, wciąż głęboko zakochana w Chasie, postanawia go ratować. Nie traci
nadziei, że jej ryzykowny plan się powiedzie.
PROLOG
- Chase, proszę, wyjdźmy stąd. Nie powinniśmy jej teraz niepokoić.
Słowa te musiały przebić się przez ból i narkotyki, żeby dotrzeć do jej
świadomości. Jakoś dotarły. Marcie Johns uchyliła zapuchnięte powieki.
Chociaż w szpitalnej sali panował półmrok, skąpe światło dnia, które
przenikało przez zaciągnięte zasłony, zdawało się razić. Potrwało chwilę,
zanim jej oczy przyzwyczaiły się do jasności.
Przy jej łóżku stał Chase Tyler. Towarzyszył mu młodszy brat, Lucky. Od
razu go rozpoznała, mimo iż nigdy wcześniej się nie spotkali. Chase
wpatrywał się w nią intensywnie, a Lucky sprawiał wrażenie
zalęknionego.
Nie była pewna pory dnia. Wydawało się jej, że to poranek, który nastąpił
po tym fatalnym wypadku samochodowym. Nieco wcześniej personel
szpitala przeniósł ją z oddziału intensywnej terapii na normalną salę w
Szpitalu Metodystów św. Lucky'ego.
Badał ją cały zespół lekarzy, a każdy z nich był specjalistą w innej
dziedzinie. Poinformowano ją, że obrażenia są poważne, ale nie zagrażają
życiu. Doznała wstrząsu mózgu, miała złamaną rękę i obojczyk i
znajdowała się w szoku.
Cieszyła się, że żyje, a optymistyczne rokowania, iż odzyska pełne
zdrowie, przyniosły jej ulgę. Niepokoiło ją, że nikt nie wspomniał nawet
o Tani. Gdy odzyskała przytomność na oddziale intensywnej terapii,
zaczęła się o nią dopytywać. W końcu powiedziano jej, że Tania Tyler
zmarła wskutek obrażeń doznanych w chwili zderzenia. Student Wyższej
Szkoły Technicznej w Teksasie, jadący do domu na wakacje,
nie zatrzymał się przed znakiem „stop" i spowodował kolizję, uderzając
w bok samochodu.
Marcie jechała przypięta pasem bezpieczeństwa. Mimo to siła uderzenia
rzuciła ją w bok, potem w górę i w przód. Głową trzasnęła o deskę
rozdzielczą, w wyniku czego twarz miała posiniaczoną i poocieraną.
Oczy były mocno podbite, a nos i wargi potłuczone i spuchnięte. Teraz
ramię znajdowało się w specjalnym uchwycie, który je unieruchamiał. W
wypadku zginęła żona Chase'a.
W ciągu niecałych dwudziestu czterech godzin Chase bardzo się zmienił.
Rysy twarzy nosiły teraz ślady cierpienia. Był rozczochrany, nie ogolony,
miał podkrążone oczy. Z trudem go rozpoznała.
Tylerowie zaangażowali ją jako pośredniczkę handlu nieruchomościami,
ale pracowała wyłącznie z Tanią. W ciągu kilku tygodni obejrzały kilka
posiadłości. Entuzjazm Marcie na widok pewnego szczególnego domu
okazał się do tego stopnia zaraźliwy, że Tania niemal się w nim
zakochała. Chciała jeszcze tylko poznać opinię Chase'a.
Chase'a Tylera i Marcie Johns przez trzynaście lat łączyła wspólna klasa.
Od tego czasu nie widzieli się jednak całe lata, aż do wczoraj, kiedy to
niespodziewanie Tania postanowiła wpaść z nią do Chase'a do pracy, do
biura Spółki Wiertniczej Tylera.
- Sówka! - Wstał i okrążył biurko, by przywitać ją uściskiem dłoni i
krótkim, przyjaznym objęciem.
- Cześć, Chase - powiedziała, śmiejąc się ze swojego przezwiska ze
szkolnych lat. - Miło cię znowu widzieć.
- Dlaczego nie pojawiłaś się na żadnym zjeździe naszej klasy? - Jego
uśmiech sprawił, że uwierzyła mu, gdy dodał: -Wyglądasz fantastycznie!
- Nie mogę ścierpieć, że zwracając się do niej, używasz tego okropnego
przezwiska! - wykrzyknęła Tania.
- Nie obraziłaś się chyba, prawda? - spytał Chase.
- Jasne, że nie. Skoro tolerowałam je jako nastolatka, to tym bardziej
mogę je znieść jako osoba dorosła. Mieszkałam
kilka lat w Houston i jakoś nigdy nie udało mi się przyjechać na spotkanie
klasowe.
Jeszcze raz wyraził jej swoją aprobatę.
- Naprawdę wspaniale wyglądasz, Marcie. Lata były dla ciebie więcej niż
łaskawe. Wręcz szczodre, śmiem twierdzić. Słyszałem, że interesy też ci
doskonale idą.
- Dziękuję, rzeczywiście tak jest. Bardzo się cieszę, że mam własną firmę.
Od roku już występuje zastój w całej gospodarce, ale mnie się udaje jakoś
prosperować.
- Szkoda, że nie mogę tego samego powiedzieć o sobie -z żalem zauważył
Chase.
- Och, ale za to macie inne, szczególne powody do radości.
- Powiedziałam jej o dziecku - poinformowała go Tania. -Przekonała
mnie, że stać nas na dom pomimo skromnego budż.etu, tym bardziej iż
teraz jest idealny czas na kupowanie. Dla kupujących rynek stoi otworem.
- Czy mam już wyciągnąć książeczkę czekową? - spytał z lekką ironią.
- Jeszcze nie. Marcie i ja chcemy, abyś pojechał z nami i zobaczył dom,
który oglądałyśmy wczoraj. Myślę, że byłby dla nas doskonały.
Pojedziesz?
- Kiedy? Teraz?
- Tak.
- Przykro mi, kochanie, ale w tej chwili nie mogę - odparł Chase.
Na ożywionej twarzy Tani pojawiło się zakłopotanie.
- Kiedy indziej pojechałbym z przyjemnością, ale teraz oczekuję właśnie
przedstawiciela towarzystwa ubezpieczeniowego. Miał się tu zjawić
natychmiast po lunchu, zawiadomił mnie jednak telefonicznie, że
przyjdzie nieco później. Muszę na niego zaczekać.
- Czytałam w porannych gazetach, że twój brat został uwolniony od tych
śmiesznych podejrzeń o podpalenie - odezwała się Marcie. - Czy macie
jakieś problemy, Chase?
- Nie - odparł. - Po prostu musimy przeprowadzić inwen-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin