Davis Patricia - Aromatoterapia.rtf

(1249 KB) Pobierz
Patricia Davis

Patricia Davis

 

Aromatoterapia od A do Z

czyli

poradnik leczenia zapachami

 

 

 

przełożyła Eleonora Karpuk

konsultacja medyczna

lek. med. Jarosław Kasprzak lek. med. Alina Kozłowska

 

Wydawnictwo OPUS

 

 

 

Czym jest aromatoterapia - sztuka leczenia olejkami aromatycznymi? Otóż jest ona metodą prawdziwie holistyczną. Aromato-terapeuta bierze pod uwagę rozum, świadomość, ciało i ducha pacjenta, a także (w równym stopniu) jego styl życia, sposób odżywiania, powiązania społeczne itp.

Chociaż termin ,,aromatoterapia" został użyty jako nazwa kuracji roślinnymi olejkami aromatycznymi dopiero w naszym stuleciu, historia tej metody sięga swymi korzeniami najbardziej starożytnych praktyk uzdrowicielskich. Rośliny, z których obecnie produkuje się olejki, były stosowane tysiące lat przed odkryciem techniki destylacji olejków aromatycznych. Archeolodzy odnaleźli na cmentarzyskach i w osiedlach człowieka pierwotnego ślady wielu roślin o wartościach leczniczych. Można je zidentyfikować dzięki analizie pyłków znajdujących się w skamielinach. Trudno uwierzyć w to, by pierwsi uzdrowiciele nie mieli pojęcia o leczniczych właściwościach stosowanych przez siebie roślin, nawet jeśli początkowo trafiali na nie przez przypadek. Człowiek pierwotny odkrył prawdopodobnie przypadkowo, że pewne liście, jagody i korzenie, które zbierał jako pożywienie, sprawiają, że chorzy zaczynają czuć się lepiej, a soki z niektórych roślin przyśpieszają gojenie się ran. Prawdopodobnie obserwował również rośliny zjadane przez chore zwierzęta. Raz odkryta prawda stawała się dziedzictwem przekazywanym z pokolenia na pokolenie.

 

 

Kiedy gałązki niektórych krzaków czy drzew rzucano na palenisko - początkowo tylko w celu podsycenia ognia - dym i zapach, które wydzielały, przyprawiały ludzi o senność, wywoływały uczucie szczęścia lub podniecenia, a może pozwalały na doznanie ,,mistycznych" przeżyć. Jeśli te same wrażenia pojawiały się u wszystkich zgromadzonych i jeśli powtarzały się, ilekroć palono gałązki z tego samego krzaka, kojarzono sobie, że to właśnie on odpowiedzialny jest za powstawanie niezwykłych efektów i prawdopodobnie uznawano go za "magiczny". Odymianie czy, inaczej mówiąc, okadzanie chorych było jedną z najwcześniejszych metod leczenia, a ponieważ religia i medycyna były ściśle ze sobą związane, użycie dymów stanowiło jednocześnie część wszystkich prymitywnych praktyk religijnych. Kiedy człowiek pierwotny składał swym bogom ofiary z roślin aromatycznych, czasem spalając je, czasem w całości rzucając na ołtarz, poświęcał wyższym istotom coś, co rzeczywiście miało dla niego ogromną wartość. Zwyczaj używania świętych czy magicznych dymów w formie kadzidła zachował się w większości religii zarówno Wschodu, jak i Zachodu, a odymianie chorych dymem z aromatycznych roślin było standardową praktyką medyczną aż do naszego stulecia.. Do niedawna na przykład we francuskich szpitalach palono jeszcze tymianek i rozmaryn w celach dezynfekcyjnych. Jak na ironię, praktyki te zarzucono akurat wtedy, kiedy badania laboratoryjne udowodniły ogromną siłę bakteriobójczą obydwu roślin! Tymczasem w mniej(?) rozwiniętych krajach wciąż się stosuje odymianie.

• Egipcjanie używali roślin aromatycznych prawie trzy tysiące lat przed Chrystusem w celach medycznych i kosmetycznych, a także do balsamowania ciał zmarłych. Gromadzili oni ogromne zapasy perfum do celów prywatnych i publicznych. Podczas ważnych uroczystości państwowych palono kadzidła, a młode niewolnice tańczyły, trzymając na głowach naczyńka wypełnione perfumami. Płyn mieszał się, a jego zapach stopniowo rozchodził się w powietrzu. Na podstawie różnych papirusów, z których najstarsze datowane są na około 2890 r. p.n.e., zidentyfikowano kilka roślin leczniczych i poznano starożytne sposoby ich użycia. Dzięki temu

wiemy, że przygotowywano pigułki, proszki, czopki, lecznicze papki, maści, pasty do użytku zewnętrznego itd. z wielu drzew, roślin, także z ciał zwierząt i substancji mineralnych. Używano również ziołowych popiołów i. dymów. Do najpopularniejszych surowców roślinnych należały: anyż, cedr, cebula, czosnek, kminek, kolendra, rącznik (rycynus), winogrona, arbuzy i wiele, wiele innych. Dziwne, ale przy tak wysokim poziomie technologicznym cywilizacji Egipcjanie najwyraźniej nie potrafili destylować olejków aromatycznych. Zachowały się przekazy na glinianych tabliczkach mówiące o tym, że importowali oni olejek cedrowy i cyprysowy (najlepszy dowód na to, że już wtedy istniał międzynarodwy handel olejkami) i prawdopodobnie były to olejki:, infuzyjne. Żadna wzmianka nie świadczy natomiast o umiejętności destylowania olejków i żadne z naczyń odnalezionych w grobowcach nie nadawało się do ich przechowywania. Wiele nietkniętych słoiczków, przeznaczonych do przechowywania kosmetyków i maści, oraz buteleczek z olejkami znaleziono w piramidach. Były w nich przeważnie tłuste maści lub ciągliwe pasty o wciąż wyczuwalnym zapachu kadzidłowca, styraksu itp.

Trochę dalej na wschód, w Mezopotamii, w dolinie Tygrysu i Eufratu, babilońscy lekarze zapisywali swoje formuły i recepty na glinianych tabliczkach; najstarsze zapisano klinowym pismem Sumerów. W przeciwieństwie do Egipcjan, Babilończycy nie podawali w swoich receptach dawek (które zapewne były ogólnie znane), ale za to ściśle określali liczne szczegóły dotyczące sposobu i czasu użycia danego środka (zwykle o świcie, przed jedzeniem). Jeden z królów Babilonu założył ogród z roślinami leczniczymi. Między innymi znaleźć się tam miały: jabłonie, pigwy, ogórki, dynie, czosnek, cebula, koper, szafran, tymianek, gorczyca, kminelc kolendra, róże, jałowce, mirra, czyli wiele roślin stosowanych w ziołolecznictwie do dziś.

Starożytni Grecy przejęli wiele ze swej medycznej wiedzy od Egipcjan. Naturalnie dokonali też wielu własnych odkryć. Odkryli na przykład, że zapach niektórych roślin pobudza i odświeża, aromat innych natomiast usypia i uspokaja. Używali oliwy z oliwek, podobnie jak dzisiaj powszechnie stosowanej, do absorpcji

 

zapachów z płatków kwiatowych lub ziół, do celów kosmetycznych i leczniczych. Greccy żołnierze zabierali ze sobą na pola bitewne maść do leczenia zranień sporządzoną z mirry. Hipokrates, uważany za "ojca medycyny", wymienia w swoich dziełach wiele roślin leczniczych, a wśród nich i narkotyki (między innymi:

opium, belladonnę, mandragorę) oraz zwyczajne rośliny i owoce (np. pigwę, rabarbar itd.) Nawiasem mówiąc, Hipokrates kładł większy nacisk na moralne kwalifikacje, niezbędne do wykonywania zawodu lekarza, np. zdolność do wyrzeczeń i poświęceń, niż na inne cechy. Przysięgi Hipokratesa uczą się obecnie wszyscy studenci szkół medycznych. Gdyby uczono ich również niektórych metod Hipokratesa, w świecie medycyny nie byłoby może takiego pomieszania z poplątaniem!

Wielu greckich medyków pracowało u Rzymian w charakterze chirurgów wojskowych, osobistych lekarzy imperatorów itp. Galen, który był lekarzem Marka Aureliusza, zaczął swoją karierę jako chirurg w szkole gladiatorów. Zostało udokumentowane, że w czasie pracy Galena w tej szkole w wyniku ran odniesionych w walkach nie zmarł żaden gladiator. Nie ma w tym niczego dziwnego, znał on bowiem ogromną ilość ziół, z których przygotowywał swoje skuteczne preparaty. Galen pozostawił dużo dziel na temat teorii ziołolecznictwa, w których podzielił rośliny lecznicze na wiele kategorii (wciąż znanych jako ,,galenowe"). Wynalazł również tak zwany ,,zimny krem", będący prototypem wszystkich używanych obecnie maści. Innym Grekiem pozostającym na służbie w rzymskiej armii był Dioskorides (tym razem za czasów Nerona). On również zbierał rośliny lecznicze w wielu krajach leżących wokół Morza Śródziemnego. Około roku 78 wszystkie informacje o roślinach i sposobach ich użycia zgromadził w pięciu opasłych tomach swego dzieła zatytułowanego Materia Medica.

Prace Galena, Hipokratesa, Dioskoridesa i innych przetłumaczono na perski i arabski. Po upadku Rzymu lekarze, którzy przeżyli, przenieśli się do Konstantynopola, zabierając ze sobą swoje księgi i wiedzę. W Bizancjum korzystano z ziół nie tylko w medycynie, ale również w perfumerii. Poprzez Konstantynopol, dzięki tłumaczeniom greckich i rzymskich dzieł oraz dzięki słynnym

10

 

zbiorom medycznym biblioteki aleksandryjskiej, wiedza czasów antycznych przeniknęła do świata arabskiego. Pierwszym arabskim lekarzem, o którym mamy szczegółowe dane, był Abu Bakr Muhammad ibn Zakarijja al-Razi (865-925 n.e.). Napisał on ponad dwa tuziny ksiąg medycznych, z których wiele składało się z recept zielarskich. Największym lekarzem świata Islamu był jednak bez wątpienia Abu 'Ali ibn Sina (980-1037 n.e.), znany jako Awicenna. Studiował logikę, geometrię, metafizykę, filozofię, astronomię i inne nauki przyrodnicze oraz medyczne. Był, można rzec, cudownym dzieckiem, albowiem zdobył sławę znakomitego medyka już w wieku osiemnastu lat! Pozostawił cenne dzieła opisujące ponad osiemset roślin oraz ich działanie na ludzki organizm. Nie wszystkie te rośliny zostały zidentyfikowane, ponieważ wiele z nich figuruje w jego dziełach pod ludowymi nazwami, ale wśród tych, których nazwy możemy ustalić, mamy kamforę, rumianek, lawendę - dzisiaj także używane jako źródło olejków aromatoterapeutycznych. Właśnie Awicenna jako pierwszy wprowadził diety całkowicie owocowe (składające się z owoców bogatych w naturalne cukry, na przykład z winogron i melonów), wynalazł wyciągi do nastawiania złamanych kończyn oraz masaże leczące i zapobiegające bólom pleców. Opisał również wiele różnych technik masażu. Jego największą zasługą jest jednak - z punktu widzenia aromatoterapii - odkrycie metod destylacji olejków aromatycznych. Nie ma absolutnej pewności co do tego, czy Awicenna rzeczywiście sam opracował ten wynalazek. Arabskie manuskrypty pochodzące z jego czasów zawierają rysunki de-stylatorów, których tmdowa i zasady działania, mimo ulepszeń, nie uległy zmianie.

Nie wiemy, co się działo w Europie w okresie między upadkiem cesarstwa rzymskiego a mniej więcej dziesiątym wiekiem. Czasy te nazwano "wiekami ciemności", głównie z powodu braku jasnych przekazów na ich temat. Możliwe jednak (właściwie jest to prawie pewne), że istniały wówczas tradycje stosowania ziół leczniczych. Wiemy, że około dwunastego wieku "pachnidła Arabii", czyli olejki aromatyczne, znano już w całej Europie. Krzyżowcy przywieźli nie tylko gotowe perfumy, ale również wiedzę o sposobie ich

li

 

wytwarzania. Brak żywicy drzew orientalnych, bogatej w olejki eteryczne, spowodował, że Europejczycy zaczęli używać lawendy, rozmarynu, tymianku i innych aromatycznych roślin pochodzących z basenu Morza Śródziemnego, wkrótce uprawianych też znacznie dalej na północ.

Średniowieczne manuskrypty zawierają wzmianki o wodzie lawendowej i metodach pozyskiwania pachnących olejków, tak zwanych olejków infuzyjnych. Wynalezienie druku szybko upowszechniło owe recepty i metody, zaczęto bowiem wydawać, herbarze. Każdy, kto umiał czytać, mógł skorzystać z recept na olejki, wody kwiatowe, wywary i napary. Kobiety zaczęły same przyrządzać te wszystkie preparaty. Przygotowywały kulki zapachowe, woreczki lawendowe i inne torebki ziołowe służące do odświeżania zapachów w domu i ochrony ubrań oraz bielizny przed molami. Chociaż w większych gospodarstwach korzystano z własnych destylarii, to bardziej złożone środki kupowano jednak od aptekarzy, którzy handlowali również cennymi olejkami aromatycznymi. W domach podłogi wykładano ziołami, które wydzielały olejki eteryczne, gdy domownicy po nich stąpali; kulki zapachowe lub małe bukieciki wieszano w miejscach publicznych, co miało zapobiegać infekcjom, zwłaszcza epidemiom. Praktyk tych wkrótce zaniechano jako zabobonów, a tymczasem większość roślin używanych wówczas uznano dzisiaj za silne środki dezynfekcyjne, bakteriobójcze i antywirusowe. O innych wiemy natomiast, że są owadobójcze lub przynajmniej odstraszają swym zapachem owady roznoszące bakterie (pchły, wszy, muchy i wiele innych).

Do najbardziej znanych herbarzy należą dzieła Gerarda, Banckesa i Culpepera w Anglii, Ottona Brunfelsa, Leonharda Fuchsa i Hieronymusa Boćka w Niemczech, Nicolasa Monardesa w Hiszpanii (włączył on do swoich prac rośliny pochodzące z obu odkrytych Ameryk), Charlesa de 1'Ecluse'a we Francji oraz Pietra Mattiolego we Włoszech. Herbarz Mattiolego, oparty w całości na pracy Dioskoridesa, został przetłumaczony na wiele języków europejskich i sprzedany w trzydziestu dwóch tysiącach egzemplarzy - był jednym z największych bestsellerów szesnastego wieku!

12

 

Przez całe średniowiecze i epokę Tudorów lekarze i aptekarze używali leków ziołowych we wszelkich postaciach. W siedemnastym wieku narodziła się nowa dziedzina nauki - chemia eksperymentalna. Dało to początek stosowaniu substancji chemicznych w medycynie. Nicholas Culpeper napisał pełen demaskatorskiej pasji traktat o lekarzach, którzy przepisywali pacjentom trucizny (np. rtęć), ale jego słowa trafiły w próżnię. Uznano, że jest staromodny w swoim przywiązaniu do ,,zacofanych" ziółek lub po prostu zazdrosny o sukcesy finansowe i pozycję towarzyską medyków nowej generacji. (Polemiki o skutkach ubocznych działania nowych, często niebezpiecznych leków nie są, jak widać, niczym nowym.) Dziś stosunek do praktyków i zwolenników medycyny ,,alternatywnej" jest bardziej przychylny i światły. Barbara Griggs pisze w Green Pharmacy (Zielona apteka), że siedemnastowieczny szał palenia czarownic zbiegł się z wczesną chemoterapią i w równym stopniu był inspirowany przez medyczny establishment, dążący do wyeliminowania wiejskich znachorek, co przez establishment klerykalny, walczący o wykorzenienie herezji.

Oczywiście nie wszystkie nowe eksperymenty okazały się szkodliwe. Odkryto wówczas wiele różnych naturalnych substancji mineralnych. Działanie niektórych z nich, np, selenu, oraz wpływ na

zachowanie zdrowia i dobrego samopoczucia zrozumiano dopiero w czasach współczesnych.

Chemik Friedrich Hoffman (1660-1742) dokonał wielu od-'kryć dotyczących właściwości olejków aromatycznych i naturalnych wód mineralnych. Inni chemicy przez cały osiemnasty i dziewiętnasty wiek kontynuowali badania mające na celu wydzielenie aktywnych składników z roślin leczniczych. Udało im się uzyskać i zidentyfikować wiele substancji, na przykład: kofeinę, chininę, morfinę, atropinę i inne. Każda z nich okazała się niezwykle przydatna. Niestety poszukiwania wyizolowanych czynników aktywnych doprowadziły wkrótce do odejścia od metod leczniczych, w których stosowano rośliny jako pewne naturalne całości. Nie oznacza to co prawda, że całkowicie zapomniano o olejkach aromatycznych. Wiele z nich wciąż egzystuje w farmakopei naszego stulecia, na przykład olejki: lawendowy, miętowy,

13 •

 

mirra. W drugiej połowie naszego stulecia zostały one jednak wyparte przez środki syntetyczne, uzyskiwane przeważnie z produktów węglopochodnych, a następstwa tego postępu często były i są, jak wiemy, zgubne.

Interesujący i godny uwagi jest stosunek medycyny Wschodu do roślin leczniczych, zwłaszcza w Indiach i Chinach. Ziołolecznictwo jest tam częścią nieprzerwanej tradycji, liczącej tysiące lat. Jest to zjawisko zastanawiające, zwłaszcza jeśli zestawi się ten fakt z sytuacją, jaką możemy zaobserwować w Europie, gdzie dopiero dzisiaj odkrywa się ponownie zapomniane praktyki medycyny naturalnej.

W Indiach ziołolecznictwo jest odzwierciedleniem religijnego i filozoficznego spojrzenia na człowieka jako jednej z części nieustannie zmieniającej się natury. Większość starożytnych tekstów religijnych, takich jak na przykład Rygweda (2000 r. p.n.e.), zawiera konkretne recepty, a także hymny kierowane do roślin:

"Wy, zioła, które istniejecie od tak dawna, które byłyście, zanim narodzili się bogowie! Pragnę zrozumieć siedemset waszych sekretów!... Przyjdźcie, wy, mądre rośliny, i uleczcie dla mnie tego chorego!" Medycyna indyjska oparta jest wyłącznie na ziołach, a więc jej metody lecznicze nie kłócą się z wegetariańskimi zasadami głównych religii Indii. W Indiach rośnie wiele roślin leczniczych, mimo to nawet w dalekiej przeszłości nie wykorzystywano wyłącznie dziko rosnących gatunków. Król buddyjski Aśoka (III w. p.n.e.) zorganizował i prowadził uprawę roślin leczniczych. Wiele uwagi przykładano do warunków, w jakich rosły zioła, i do przymiotów ludzi, którzy zajmowali się nimi: "Musi je zbierać czysty i święty człowiek... który uprzednio pościł.'.. Trzeba je ścinać tylko w miejscach niełatwo dostępnych dla człowieka, o przewiewnej glebie i dobrym nawodnieniu, nigdy w pobliżu świątyń czy innych miejsc świętych ani blisko miejsc pochówku..." Indyjskie rośliny lecznicze zyskały popularność w całej Azji, przeniknęły także do receptur krajów Zachodu, ale przede wszystkim stały się bazą dla współczesnej, wywodzącej się ze starych tradycji, medycyny Indii - Jadżurwedy (Ajurwedy). Mamy wśród nich kminek, pieprz, kardamon, imbir, goździki, drzewo sandałowe, benzoes, konopie indyjskie, olej rycynowy i sezamowy, aloes oraz trzcinę

14

 

cukrową. Pierwszych siedmiu roślin z tej listy używa się ciągle w aromatoterapii w postaci olejków aromatycznych, olej sezamowy natomiast stosowany jest wyłącznie jako olej bazowy.

W Chinach ziołolecznictwo ma bardzo stare tradycje. Stosowane jest obok akupunktury i doskonale ją uzupełnia. I znowu okazuje się, że wiele roślin znano tu od tysięcy lat. Najwcześniejsze przekazy dotyczące ziół zawarto w Żółtej księdze cesarskiej medycyny wewnętrznej, która powstała przed 2000 rokiem p.n.e. Najwybitniejsza postać klasycznego ziołolecznictwa chińskiego, Pen Ts'ao kang-mou, wylicza nie mniej niż 8160 różnych receptur, opartych na prawie dwóch tysiącach różnych substancji, przeważnie roślinnych, choć są tam także składniki mineralne, np. siarka, żelazo t rtęć. Mamy tu więc do czynienia z większym wyborem roślin niż w jakiejkolwiek innej tradycji medycznej. Wiele roślin najczęściej stosowanych w Chinach występuje również często w ziołolecznictwie zachodnim, np. stokrotki, gencjana, lukrecja, orzech włoski, brzoskwinia, platan, rabarbar itd. Chińskiej herbaty używa się przeciwko przeziębieniu, bólom głowy, biegunce. Opium znano jako środek przeciwbiegunkowy już tysiąc lat przed Chrystusem, choć nie palono go aż do szesnastego wieku, kiedy to za dynastii Ming zakazano picia alkoholu.

Wróćmy jednak do Europy i czasów współczesnych. Zauważamy nie tylko intensyfikację badań nad lekami syntetycznymi, wynikającą z inspiracji wielkiego przemysłu (znów warto tu wspomnieć artykuł Barbary Griggs, która zwraca uwagę na to, że nie można opatentować roślin i dlatego ziołolecznictwo jest nieopłacalne!), ale na szczęście także powrót do stosowania roślin i produktów roślinnych w bardziej naturalnej, całościowej postaci.

Zainteresowanie roślinnymi olejkami aromatycznymi stało się częścią owego powrotu, który rozpoczął się w latach dwudziestych naszego wieku, kiedy to Renę Maurice Gattefosse, chemik pracujący w swej rodzinnej firmie perfumeryjnej, zwrócił uwagę na medyczne zalety olejków. Odkrył on mianowicie, że niektóre olejki dodawane do wyrobów z jego firmy, są lepszymi antysep-tykami niż antyseptyki chemiczne stosowane w tych samych artykułach. W niedługim czasie po dokonaniu tego odkrycia do-

15

 

tkliwie poparzył sobie rękę w wyniku eksplozji w laboratorium. Zanurzył poparzoną dłoń w pierwszym płynie, jaki znalazł w pracowni - a był to nie rozcieńczony olejek lawendowy. Rana zagoiła się wyjątkowo szybko, bo w ciągu kilku godzin, nie uległa żadnej infekcji i nie pozostawiła blizny. Zdarzenie to zachęciło Gattefossego do szerszego stosowania olejków w dermatologu i podjęcia szeroko zakrojonych badań nad ich leczniczymi właściwościami. To on jako pierwszy użył terminu "aromatoterapia" i opublikował książkę pod tym właśnie tytułem (1928 r.)

Inni francuscy lekarze, naukowcy i pisarze kontynuowali jego prace. Najbardziej godny uwagi spośród nich jest doktor Jean Valnet, były lekarz wojskowy, który zastosował olejki aromatyczne do leczenia ciężkich poparzeń i ran odniesionych, na polach bitewnych. Później Valnet z wielkim powodzeniem, mimo sceptycyzmu kolegów, leczył pacjentów w klinice psychiatrycznej olejkami i innymi produktami roślinnymi. Jego książka Aromatoterapia, nosząca w angielskim przekładzie tytuł Aromatoterapia praktyczna, stała się klasycznym podręcznikiem aromatoterapeutów--praktyków. Obecnie doktor Valnet jest przewodniczącym Francuskiego Towarzystwa Fitoterapii i Aromatoterapii. Marguerite M aury, Andre Passebecq i Marcel Bernadet również wiele wnieśli do wiedzy o aromatoterapii, zarówno poprzez praktykę, jak również poprzez swoje książki.

W Anglii świadomość możliwości aromatoterapii jest mniejsza niż we Francji. Aromatoterapia jest wciąż lepiej znana jako dziedzina kosmetyki niż dyscyplina terapeutyczna. Niemniej ciągle rośnie liczba ludzi - zarówno terapeutów, jak i "klientów" czy też ,, pacjentów" (nie lubię żadnego z tych określeń, ale nie potrafię znaleźć innego, które nie byłoby zbyt długie i niezręczne) - zainteresowanych aromatoterapia jako częścią medycyny holistycznej.

Odpowiednio przygotowany aromatoterapeuta traktuje problem terapii szerzej i głębiej niż tylko pod kątem zastosowania olejków. Dąży do tego, aby, pomagać każdemu pacjentowi, chroniąc równocześnie równowagę między jego zdrowiem psychicznym, fizycznym i duchowym. Olejki aromatyczne sprzyjają takiemu

16

właśnie podejściu do organizmu człowieka, albowiem są w swym działaniu bardzo wielostronne, w przeciwieństwie do leków syntetycznych oraz wyizolowanych z roślin pojedynczych czynników aktywnych, "skrojonych" wyłącznie "na miarę" jednego specyficznego symptomu.

Olejki aromatyczne mają działanie równoważące, to znaczy pomagają organizmowi w powrocie ze stanu chorobowego do idealnej równowagi, będącej oznaką zdrowia i dobrego samopoczucia. Wielu aromatoterapeutów uznaje chińską teorię jin ijang - dwóch przeciwstawnych sił pozostających w stanie dynamicznej równowagi. Równowaga wszystkich energii w organizmie jest warunkiem zachowania zdrowia. Niektóre konkretne przypadki braku równowagi mogą się objawiać na przykład zmianą ciepłoty ciała - gorączką lub hipotermią (zbyt niską temperaturą ciała), wysokim lub niskim ciśnieniem krwi, nadczynnością lub niedoczyn-nością gruczołów produkujących hormony oraz wieloma innymi dolegliwościami.

Ta sama zasada równowagi odnosi się również do psychiki. Depresja, histeria, gwałtowne zmiany nastrojów, które w skrajnych przypadkach można zakwalifikować jako depresje maniakalne, to również stany zaburzeń równowagi energii. Olejki aromatyczne subtelnie oddziałują na psychikę, a w połączeniu z wrażliwym i pełnym wyczucia podejściem troskliwego terapeuty mogą stać się naprawdę holistyczną, delikatną i naturalną alternatywą dla leków psychotropowych.

Inną istotną zaletą olejków jest wielka różnorodność metod ich stosowania. Masaż z użyciem olejków rozcieńczonych w olejach bazowych jest bardzo ważnym sposobem leczenia z powodu złożonego efektu, jaki daje zastosowanie olejków w połączeniu z kontaktem nawiązującym się między aromatoterapeuta a pacjentem.

Doskonałe efekty dają również kąpiele aromatyczne. Już sama woda ma właściwości terapeutyczne, o czym wie każdy, kto zanurzył się w gorącej kąpieli po ciężkim, męczącym dniu. Kiedy jej działanie połączy się z wpływem olejków, jedno wzmocni drugie. Kąpiele są najprostszą terapią i świetnie wspomagają efekty seansów w pr

 

 

 

 

 

Olejków można także używać do gorących i zimnych kompresów przy leczeniu różnych fizycznych dolegliwości. Dodane do kremów, toników i wód aromatycznych leczą choroby skóry, np. egzemę i trądzik, lub po prostu pomagają w utrzymaniu zdrowej, a więc i pięknej cery.

Olejki są świetnie wchłaniane przez skórę podczas masażu, kąpieli, kompresów czy wcierania preparatów do pielęgnacji skóry, a ich część wnika przez drogi oddechowe bez względu na metodę użycia, są to bowiem substancje bardzo lotne. Sam zapach ma delikatny, lecz widoczny wpływ na psychikę, a poprzez psychikę na c^ało. Inhalacje, czyli wdychanie olejków, mają również ogromny wpływ na całe ciało, ponieważ z płuc lotne drobiny olejków łatwo przedostają się do krwi.

Często spotykam się ze sceptycyzmem ze strony ludzi, którzy nie mogą zrozumieć, w jaki sposób wdychana substancja może oddziaływać na ciało lub psychikę. Proszę ich wtedy, aby pomyśleli o środkach anestezjologicznych, nikotynie czy wreszcie wdychaniu klejów! Podobnie wielu ludzi nie wierzy, że olejki absorbowane przez skórę mogą wpływać na cały organizm. Tymczasem nawet "ortodoksyjna" medycyna przyznaje ostatnio, że niektóre specyfiki są nawet efektywniejsze przy użyciu zewnętrznym. W niektórych szpitalach, zamiast tabletek i pigułek, aplikuje się już plastry nasączone lekarstwami.

Aromatoterapia może uzupełniać inne metody leczenia, zarówno ortodoksyjne, jak i niekonwencjonalne. Nikt nie powinien jednak leczyć się olejkami aromatycznymi bez konsultacji z dobrze przygotowanym aromatoterapeutą. Nawet niewielka ilość olejku może się po jakimś czasie skumulować w organizmie do toksycznego poziomu, a niektóre olejki są nawet trujące. O śmiertelnych przypadkach zatrucia olejkami donosiła prasa medyczna, a ja sama zetknęłam się niedawno z dwoma przypadkami zatruć.

Mimo korzeni sięgających starożytności, aromatoterapia współczesna wciąż jest w powijakach! Miejmy nadzieję, że z nich wyrośnie, rozwinie się i zajmie należne jej miejsce pośród innych form medycyny holistycznej

 

 

.

A

Absolut

Jest to termin określający pewien rodzaj olejków aromatycznych, otrzymywanych z roślin na drodze wyciągów tłuszczowych albo ekstrakcji rozpuszczalnikowej. Metod tych używa się do produkcji esencji z płatków kwiatowych, ponieważ destylacja mogłaby zniszczyć ten delikatny surowiec. W aromatoterapii mamy przeważnie do czynienia z trzema absolutami: różanym, jaśminowym i pomarańczowym, zwanym neroli.

Absoluty różnią się od olejków eterycznych (to znaczy olejków aromatycznych uzyskiwanych na drodze destylacji) tym przede wszystkim, że działają wyjątkowo silnie jako perfumy i jako środki lecznicze. Ogólnie rzecz biorąc, należy ich używać w znacznie niższym stężeniu niż innych olejków aromatycznych. Absoluty są naturalnie zabarwione, tłustsze i bardziej galaretowate niż olejki eteryczne. Na przykład absolut różany zastyga w butelce w temperaturze pokojowej, chociaż szybko zamienia się ponownie w płyn, kiedy potrzyma się go przez chwilę w dłoni. Inne określenia absolutu różanego to atar lub otto różane. Terminy te są częściej stosowane w przemyśle perfumeryjnym niż w aromatoterapii.

Inne absoluty kwiatowe, jak na przykład z goździka ogrodowego, gardenii, mimozy, hiacyntu itp., dodaje sj^do wysokogatunkowych wyrobów perfumeryjnych, ale bardzo rzadko wykorzystuje się do celów terapeutycznych.

19

 

Aerozolowe generatory

Generatory aerozolowe są najnowszym wynalazkiem i służą do nasycania powietrza olejkami aromatycznymi w postaci mikro-zawiesiny. Dokonują tego za pomocą elektrycznej pompy powietrznej i w żadnym wypadku urządzeń tych nie należy mylić z aerozolami, które zawierają potencjalnie niebezpieczne gazy, zamieniające zawartość pojemnika w rozpyloną mgiełkę.

Ilość olejku aromatycznego, który uwalnia się w powietrze, może być regulowana z jednej strony poprzez dobór odpowiedniego rozmiaru generatora i poprzez kontrolę pracy samej maszyny z drugiej. Olejki w takim przypadku nie są ani ogrzane, ani zmienione chemicznie, co daje przewagę generatorom aerozolowym nad tradycyjnymi metodami transpiracji olejków.

Afrodyzjaki

Niektóre olejki aromatyczne mają właściwości afrodyzjaków i powinny być jako takie traktowane poważnie, mogą bowiem nieść skuteczną pomoc w nieporozumieniach małżeńskich, leczyć ludzi cierpiących na impotencję lub oziębłość płciową. Fizyczne powody wymienionych wyżej chorób są niezwykle rzadkie, jednak należy je wykluczyć przez odpowiednie badania, zanim zaaplikuje się jakiekolwiek olejki aromatyczne. Ich podłoże jest niemal zawsze psycho-emocjonalne, toteż aromatoterapia kolejny raz okazuje się najlepszym sposobem leczenia jako metoda działająca właśnie na poziomie emocjonalnym.

Olejki-afrodyzjaki dzieli się (raczej schematycznie) na trzy kategorie: takie, które uspokajają, łagodzą i które wzmagają pożądanie poprzez minimalizację lęków i stresów podczas stosunku; druga kategoria to olejki bezpośrednio stymulujące i te powinny być stosowane z wielką rozwagą; trzecia grupa olejków wpływa prawdopodobnie na system hormonalny organizmu.

Najbardziej godne uwagi olejki z pierwszej grupy to różany i neroli (olejek z kwiatu pomarańczy). Rzymianie rozrzucali płatki róży na łóżku oblubieńców, a panny młode dekorowali wiankami

20

 

z kwiatów pomarańczy, albowiem wiedzieli, że ich zapach oddala lęki i zdenerwowanie związane z nocą poślubną. Olejki szałwiowy i paczulowy (jeśli możecie znieść jego zapach) oraz ilangowy należą do tej samej kategorii. Wszystkie te olejki mają działanie ogólnie relaksujące. Należy pamiętać, że liczne stresy, wywoływane np. kłopotami finansowymi, pracą, przystosowaniem się do nowych warunków, mogą być równie często przyczyną zaburzeń seksualnych jak problemy powstające podczas samego stosunku. Pomoc w redukcji ukrytych napięć może być właśnie tym, czego pacjent potrzebuje najbardziej, a terapeuta zawsze powinien być bardzo wnikliwy i uważny w studiowaniu przyczyn i okoliczności w każdym indywidualnym przypadku. Każdy z tych olejków z osobna lub w mieszance może być stosowany jako aromatyczna kąpiel przed udaniem się na spoczynek lub w postaci masażu oleistego. Jeśli pouczymy kochającego partnera, w jaki sposób mógłby używać olejków do delikatnego masażu pobudzającego, na pewno przyniesie to zadowalające efekty.

Olejki jaśminowy i sandałowy można by włączyć do tej samej kategorii uspokajająco-relaksującej, ponieważ obydwa działają cudownie rozluźniająco, ale ja osobiście wolę je rozpatrywać osobno, ponieważ wydaje mi się, że wywierają również pewien wpływ na system hormonalny organizmu, aczkolwiek zastrzegam, że jest to wyłącznie moje spostrzeżenie, oparte na obserwacji efektów działania obu olejków. Olejki te silnie działają, niemal odurzająco, zarówno na mężczyzn, jak i na kobiety. Ludzie używający tych olejków z powodów absolutnie' nie związanych z jakimikolwiek problemami seksualnymi (na przykład stosujący olejek sandałowy w przypadkach bólów odczuwanych w piersiach) często donosili mi o "erotycznych efektach ubocznych". Myślę, że spostrzeżenia ich są wystarczające, by odrzucić twierdzenia niektórych niedowiarków, którzy twierdzą, że olejki te "działają, bo wiemy, że muszą zadziałać". Żadna z osób poddających się terapii olejkami jaśminowym i sandałowym nie przypuszczała nawet przez chwilę, że zaaplikowane olejki cieszą się reputacją afrodyzjaków.

Zaledwie jeden lub dwa olejki - z czarnego pieprzu, kar-damonu i być może innych rozgrzewających przypraw - mają

21

 

działanie bezpośrednio stymulujące. Można je zastosować, kiedy podłożem niepowodzeń seksualnych jest przemęczenie, ale nigdy nie wolno ich nadużywać, ponieważ przedawkowanie powoduje choroby układu moczowego, trawiennego i inne dolegliwości. W małym stężeniu można ich użyć do masażu dolnej części kręgosłupa, lecz najbezpieczniejszym, jak sądzę, sposobem korzystania z tych roślin jest umiarkowane przyprawianie nimi jedzenia lub napojów.

Każdy z olejków-afrodyzjaków powinien być traktowany jedynie jako środek na okresowe, przejściowe trudności. Nawet jeśli nie ma groźby stopniowego, chronicznego zatrucia, może się zdarzyć, że niektórzy zaczną używać olejków o niewystarczająco zbadanych właściwościach jako swego rodzaju "podpórki" emocjonalnej. Jeśli pr...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin