Ryszard Wójcik - Umarli wracają do baz.pdf

(601 KB) Pobierz
W STALOWEJ OBRĘCZY
16 września 1941. Kronsztad.
Od
świtu
w całym porcie wyją syreny alarmowe. Nad grzmotem artylerii
przeciwlotniczej piętrzy się ogłuszający łoskot wybuchających bomb. Na
niebie, ogołoconym z radzieckich samolotów, kołują jak sępy formacje
Jun-
kersów.
Są tak pewne łupu i czują się na tyle bezpieczne,
że
nie zbaczają z
kursu nawet pod gradem pocisków. Co chwila nurkują, znacząc trasę swo-
jego lotu wykwitającymi w dole gejzerami ognia i oleistymi kłębami dymu.
Płoną składy portowe, to tu, to tam wybuchają wciąż nowe wysepki ognia.
Nad widniejącym w dali Leningradem od tygodnia
ściele
się gęstniejąca
zasłona dymów. Tam piekło rozpętało się 8 września; wieczorem tego dnia
Niemcy zrzucili na miasto ponad sześć tysięcy bomb zapalających, wznie-
cając sto kilkadziesiąt pożarów. Tutaj - w Kronsztadzie - piekło dopiero się
zacznie. Wprawdzie opasana morzem twierdza wydaje się być bezpieczna,
ale tam, na lądzie... Jednostki 42, 55 i 23 armii radzieckiej, a także główne
siły floty znalazły się w okrążeniu. Dziś nieprzyjaciel po krwawych walkach
złamał opór 8 armii i dotarł w rejonie Strelny do wybrzeży Zatoki Fińskiej.
Tam, na morzu, u bram miasta, okręty floty prowadzą nierówny pojedy-
nek z okopanymi na lądzie bateriami wroga. Niemieckie działa biją ogniem
bezpośrednim po mieście, okładają pociskami baseny portu. Bateriom
kronsztadzkich fortów odpowiada ogniem dwunastocalowych luf stojący na
kotwicy okręt liniowy
Oktiabrskaja Rewolucja
i - basem swoich siedmioca-
lówek - ciężki krążownik
Maksym Gorki.
Do wczoraj z Morskiego Kanału
wspomagał je skutecznie okręt liniowy
Marat...
Zbliża się epilog wielkiej bitwy na wodach Bałtyku. Bitwy, która trwa już
trzeci miesiąc i - jak dotąd - przynosi Niemcom krwawe sukcesy.
Intensywne naloty bombowe na Kronsztad to złowroga oznaka pogarsza-
jącej się z dnia na dzień sytuacji. Wokół Leningradu zacisnął się już stalowy
pierścień blokady. Radziecka Flota Bałtycka, wykrwawiona w nieustannych,
uporczywych działaniach obronnych, kąsana przez przeważające siły nie-
przyjaciela, powietrzne i morskie, opuściła przed trzema tygodniami naj-
ważniejszą po Kronsztadzie bazę morską na Bałtyku - Tallinn. Ewakuacja
Tallinna przebiegała w skrajnie niekorzystnych dla jego obrońców warun-
kach. Oba brzegi Zatoki Fińskiej znalazły się już wtedy w rękach Niemców,
tory wodne zostały przez nich zaminowane, w dogodnych do ataku pozy-
cjach zaczaiły się niemieckie okręty podwodne i kutry torpedowe, a na nie-
bie królowała bezkarna Luftwaffe. Radzieckie lotnictwo, przeznaczone do
osłony floty, pod naporem niemieckich wojsk, osaczających Leningrad,
zmuszone było wycofać się do baz położonych tak daleko na wschód, iż
wyruszający z Tallinna konwój znalazł się już poza jego zasięgiem. Było to
prawdziwie tragiczne szamotanie się w gęstniejącej z każdą godziną sieci.
Należało także ewakuować bronione zaciekle bazy na półwyspie Hanko i
fortyfikacje na Wyspach Moonsundzkich. Wobec postępów nieprzyjaciela
na lądzie straciły one swą kluczową pozycję, polegającą na szachowaniu
wejścia do Zatoki Fińskiej. Gdy wreszcie podjęto spóźnioną decyzję o ewa-
kuacji tych baz - droga powrotna do Leningradu stała się zdradliwą pułapką.
Straty były ogromne.
Ewakuowano Tallinn, wycofywano się po kolei z Wysp Moonsundzkich,
czyniono przygotowania do opuszczenia półwyspu Hanko. Wycofane z
ognia jednostki i sprzęt pospiesznie przerzucano do leningradzkiego „kotła”.
Tam - na lądzie - w murach miasta i na jego bliskich przedpolach miała się
rozegrać rozstrzygająca bitwa frontu północnego.
PIĘŚĆ CZY ROZWARTE PALCE
Wszystko, co pływało na morzu - okręty, ludzi i sprzęt - podporządko-
wano jednemu zadaniu: obronie Leningradu. Z pokładów
ścigaczy
i torpe-
dowców schodzili na ląd marynarze - maszyniści, minerzy, łącznościowcy,
okrętowi artylerzyści... Trafiali wprost do okopów, a często, gdy nieprzyja-
ciel przerywał pierścień obrony, z marszu szli do ataku. Topniały w bitwie i
rozpraszały się na niezliczonych pozycjach najlepsze kadry floty. W samym
tylko wrześniu dowództwo floty skierowało na ląd ponad trzydzieści tysięcy
ludzi - dokładnie połowę stanu. Sztab Frontu argumentował nieustępliwie:
aby utrzymać miasto, trzeba zacisnąć wszystkie siły w stalową pięść. Meto-
da działania „rozwartymi palcami” - obrony wszystkich możliwych odcin-
ków frontu - nie zdała egzaminu. Zbyt wiele kosztowało utrzymywanie do
ostatka rozproszonych baz na Bałtyku. Za ich ewakuację płacono później po
stokroć wygórowaną cenę. Lądowi sztabowcy gotowi byli teraz do końca
wyczerpać ludzkie zasoby floty. Nie było czasu na dyskusje. Nad flotą zawi-
sło widmo kompletnej zagłady.
I oto zacumowane u nabrzeży, zakotwiczone w basenach portowych
Kronsztadu, wprowadzone do wąskich koryt leningradzkich kanałów i od-
gałęzień Newy - stoją ze skierowanymi w niebo lufami dział na poły opu-
stoszałe okręty bałtyckiej armady. Nie stoją bezczynnie. Większość z nich
zamieniono w pływające baterie artyleryjskie, inne - mniejsze - spełniają
rolę punktów kierujących ogniem artylerii, jeszcze inne utrzymują komuni-
kację na Newie i wodach pobliskich jezior. W krytycznych dniach zacie-
śniającej
się wokół miasta blokady
środkami
floty udało się przewieźć wiel-
kie zapasy
żywności,
składowane w fortach Kronsztadu. Zadanie to wyko-
nały transportowce pod nieustannym ostrzałem niemieckiej artylerii, lawiru-
jąc między bombami i minami, zrzucanymi do Zatoki po nocach przez nie-
mieckie samoloty.
Flota nie chciała i nie mogła skapitulować. Zmieniła się tylko jej rola w
obronie oblężonego miasta. Teraz, gdy sytuacja zmuszała do zaniechania
działań zaczepnych, trzeba było się przystosować do warunków oblężenia.
Ukryte w zakamarkach portu jednostki bojowe starannie maskowano, po-
kłady okrętów pokrywano grubymi stalowymi pancerzami, pomosty i nad-
budówki okrywano belami bawełny, przekonano się bowiem,
że
bawełna
stanowi znakomitą osłonę przed odłamkami. Dla oka niemieckiego pilota
zamaskowane okręty stanowiły trudne do rozpoznania cele. Na podstawie
lotniczych obserwacji Niemcy doszli do pochopnego wniosku, którego nie
omieszkali obwieścić całej Europie -
że
dla radzieckiej floty wojennej na
Bałtyku nastały ostatnie dni. Sądzili,
że
po krwawej ewakuacji Tallinna i
ciągłych bombardowaniach Kronsztadu większość radzieckich okrętów zo-
stała zatopiona, a pozostałe są bądź poważnie uszkodzone, bądź znajdują się
w tak szczelnym zamknięciu na redach Kronsztadu i w ujściu Newy, iż nie
ma mowy o ich aktywnych działaniach. Jednakże sami widocznie nie bardzo
w to wierzyli, skoro postanowili wycofać z Bałtyku dwa liniowe okręty -
Tirpitz
i
Scharnhorst.
W
ślad
za nimi opuściła te wody cała flotylla torpe-
dowców. Dziwne również było i to, iż z jakichś względów poniechali
otwartych działań przeciw radzieckim okrętom, mimo iż armii niemieckiej
musiało bardzo zależeć na szybkim zagwarantowaniu łączności morskiej z
Zgłoś jeśli naruszono regulamin