!Michael Farquhar - Królewskie skandale.docx

(278 KB) Pobierz

 

Michael Farquhar

 

KRÓLEWSKIE SKANDALE

 

(tłum Zbigniew Kościuk)

 

2002

 

Szokująco prawdziwe opowieści o najnikczemniejszych, najdziwaczniejszych i najbardziej rozwiązłych królach, królowych, carach i cesarzach

 

Zabawna, utrzymana w lekkim stylu książka, opisująca najbardziej niestosowne czyny dokonane przez królów oraz popełnione na ich królewskich osobach. Przedstawia galerię najbardziej skandalicznych postaci od zrzędzącej matki Nerona (która była również jego kochanką) po zestaw kochanków Katarzyny - o których nigdy nie dowiecie się na lekcji

historii. Humorystyczne, nieprzyzwoite, czasami wręcz perwersyjne - podobnie jak wielu monarchów - Królewskie skandale ukazują najlepsze lub najgorsze, przykłady ekscesów, których królowie dopuszczali się w ciągu minionych wieków. Od starożytnego Rzymu po Anglię epoki edwardiańskiej, od wspaniałych sal Wersalu po najciemniejsze lochy Bastylii, wielcy monarchowie Europy przodowali w nieludzkim wychowaniu potomstwa, rywalizacji na śmierć i życie, i patologicznej żądzy. Jedni ginęli haniebną śmierci, drudzy, zwyczajnie, nie mieli dość szczęścia.

Niektóre opowieści, zapisane na kartach tej książki, są niewątpliwie znane miłośnikom historii. Są to jednak epizody klasyczne, bez których nie może się obyć żadna antologia królewskich ekscesów. Inne zostały wydobyte z mroków przeszłości, gdzie spoczywały niedostępne ludzkim oczom. Wszystkie zebrane tutaj wydarzenia stanowią próbkę bogatego asortymentu skandali, które bujnie rozkwitały na całym obszarze Europy. I, dzięki wielu królewskim pokoleniom, które je nieświadomie tworzyły, pozostają do dziś niezwykle interesujące.

Gratisowo: Jedenaście drzew genealogicznych rodów królewskich z okrutnie splątanymi konarami! Oś czasu ukazująca monarchów na tle współczesnych wydarzeń!

 

Część I

Lubieżni cesarze

 

„Lubieżność to dobrze przyrządzona namiętność”, napisał kiedyś francuski wolnomyśliciel i pisarz, markiz de Sade. „Stawia żądania, osacza i tyranizuje”. Markiz de Sade mógł był dodać, że ten nienasycony grzech nie zważa na pozycję społeczną człowieka. Dlatego teoria głosząca, że monarchowie zajmują wyższą pozycję od zwykłych śmiertelników i że z racji swego wysokiego urodzenia bliżsi są Bogu - wydaje się w jakimś stopniu pomijać fakt, że królowie i królowe byli równie podatni na pokusy cielesne jak ludzie z gminu, którzy im służyli. Jedyna i różnica polegała na tym, że piastujący władzę mogli w bardziej pomysłowy i skuteczny sposób spełniać swoje lubieżne zachcianki.

 

1. Z gorącymi wyrazami miłości pozdrowienia z Rosji

 

Katarzyna Wielka kochała konie. Kochała również seks. Jednak, wbrew krążącym legendom, nigdy nie udało się jej połączyć obydwu namiętności. Mimo to autokratyczna caryca Rosji zdołała przenieść atmosferę entuzjazmu, towarzyszącą pełnej wigoru przejażdżce konnej, do swojej wypełnionej tłumem kochanków sypialni. Po uwolnieniu się od męża imbecyla. Piotra III, w 1762 roku otrzymała Katarzyna koronę rosyjską i panowała niepodzielnie przez następne trzydzieści cztery lata. Umocniwszy swoją pozycję, caryca zaczęła śmiało ulegać swoim zachciankom, zmieniając przystojnych młodych kochanków z nienasyconym apetytem, który nieraz szokował jej współczesnych. „To nie kobieta, to syrena!” - wykrzyknął jeden z nich. Caryca rozkoszowała się swoją słabością do mężczyzn, ulegając przyprawiającemu o zawrót głowy romantyzmowi, który zdawał się przeczyć jej chłodnemu i pragmatycznemu panowaniu. Lubiła być zabawiana, nawet w podeszłym wieku, przez liczne grono dorodnych młodych ogierów gotowych zadowolić ją na każde skinienie. „Całe nieszczęście w tym, że moje serce nawet przez godzinę nie potrafi być szczęśliwe bez miłości”, napisała. O tym, jak bardzo nienawidziła Piotra, dowiemy się w Części III, rozdział 4 Dzielenie łoża z cesarzową wiązało się z pokaźnymi nagrodami, do których należało przebywanie w wąskim kręgu władzy. Dostanie się tam nie należało jednak do rzeczy łatwych. Kształtne ciało i przyjemne oblicze połączone z odrobiną wykształcenia i inteligencji stanowiło zaledwie punkt wyjścia. Przyszli kochankowie musieli oprócz tego posiadać odpowiednie pochodzenie oraz przejść pomyślnie próbę najważniejszą. Katarzyna miała bowiem kilka dam dworu - swego rodzaju „kierowców doświadczalnych” - których zadaniem było sprawdzenie, czy kandydaci do łoża ich władczyni okażą się zdolni do zaspokojenia wymagającej cesarzowej. Kandydatów podsuwał najczęściej były kochanek cesarzowej - człowiek, którego wielu historyków uważa za potajemnego męża carycy - jednooki Gńgońj Aleksandrowicz Potiomkin. Katarzyna zakochała się w tym nieokrzesanym oficerze stosunkowo wcześnie w swojej bujnej karierze seksualnej, przytłoczona jego olbrzymią posturą, zuchwałą odwagą, bystrą inteligencją i niemal zwierzęcą seksualnością. Nie tracąc czasu na odsunięcie swego ówczesnego faworyta, Aleksandra Wasilczikowa, Katarzyna rozpromieniła się na widok Potiomkina, gdy ten odwiedził ją pierwszego wieczoru, nie mając nic pod nocną koszulą, gotów do działania. „Pozbyłam się pewnego zacnego, lecz bardzo nudnego jegomościa, którego zastąpiła, sama nie wiem jak, jedna z największych, najdziwaczniejszych, najbardziej zabawnych i oryginalnych postaci tego okresu żelaza”. Potiomkin wzbudziłby odrazę wielu pań z powodu swoich długich zatłuszczonych włosów i brudnego ciała. Jednak Katarzyna rozkoszowała się jego siłą, urokiem osobistym i seksualną dominacją. Nigdy nie miała dosyć tego dziwnego mężczyzny, który sprawiał, że zapominała o swojej królewskiej godności. Zawsze, gdy się rozdzielali, nawet na kilka godzin, zasypywała go lawiną miłosnych liścików, z których każdy przyprawiony był

przynajmniej jednym z pieszczotliwych przezwisk, które mu nadawała: „Moja posągowa piękności”, „moje najdroższe kochanie”, „moja ukochana laleczko”, „złoty kogucie”, „lwie z dżungli”, „mój słodki cukiereczku”.

W jednym z listów udawała, że jest zdumiona siłą swojej namiętności i stara się nad sobą zapanować: „Wydałam stanowczy rozkaz całemu mojemu ciału, aż do najmniejszego włoska, by nie okazać Ci żadnego znaku miłości. Zamknęłam miłość wewnątrz swojego serca i zasunęłam dziesięć zasuw. Moja miłość dusi się tam i napręża, lękam się, że pewnego dnia może wybuchnąć”. W innych listach cieszy się jego wspaniałym towarzystwem: „Kochanie, jakie zabawne historie opowiedziałeś mi wczoraj! Do dziś śmieję się, gdy o nich pomyślę... spędziliśmy ze sobą wiele godzin, bez chwili nudy. Zawsze z żalem Cię opuszczam. Mój najdroższy gołąbku, kocham Cię bardzo. Jesteś przystojny, inteligentny, zabawny”.

Katarzyna lubiła seks, a w przypływie uniesienia przemawiała raczej jak pisarz poślednich romansów, niż wszechwładna caryca Rosji:

- Nie ma cząstki mojego ciała, która nie czekałaby z utęsknieniem na ciebie, ty niewiemiku!...

- Dziękuję ci za wczorajszą ucztę. Mój mały Grisza nakarmił mnie i zaspokoił me pragnienie, lecz nie winem...

- W mojej głowie panuje zamęt, niczym w głowie kotki podczas rui...

- Stanę się dla ciebie „płonącą kobietą”, jak często powiadasz. Będę się jednak starała ukryć swój żar.

Nastrojowy i pełen temperamentu, podatny na fale czarnej depresji i ataki zazdrości, Potiomkin był czasami czule besztany przez swą królewską kochankę: „Jest na świecie kobieta, która Cię kocha i która ma prawo oczekiwać od Ciebie czułego słowa. Ty imbecylu. Tatarze, Kozaku, niewiemiku, moskwiczaninie, morbleau Ich związek cechował się tak wielką fizyczną bliskością, że Katarzyna nie obawiała się dzielić z nim nawet najbardziej pospolitymi dolegliwościami:Cierpię dzisiaj na biegunkę. Poza tym mam się dobrze, mój ukochany... Nie martw się moją chorobą, która jedynie wyczyści wnętrzności”.

Nie ma dowodów potwierdzających pogłoski, że Katarzyna poślubiła potajemnie Potiomkina, chociaż często w listach nazywała go „swoim ukochanym mężem” lub „najdroższym małżonkiem”. Niezależnie od tego, czy wzięli ślub, ich związek z pewnością wykraczał poza granice sypialni i z czasem przerodził się w polityczne partnerstwo.

Katarzyna dzieliła się z Potiomkinem swym ogromnym królestwem tak, jakby ten był królem. Radziła się go we wszystkich sprawach państwowych i ściśle z nim współpracowała, opracowując ambitny plan poszerzenia granic Rosji i zmiażdżenia muzułmańskich Turków Wpływowy kochanek cesarzowej został, być może, najlepiej zapamiętany z powodu tzw. „wiosek Potiomkina”, które założył z myślą o wielkiej podróży Katarzyny po nowych

rosyjskich ziemiach, jakie dla niej zdobył. „Wioski” owe, jak mówiono, były przemyślnymi atrapami kwitnących osad, zaludnionymi radosnymi chłopami pańszczyźnianymi. Po odjeździe Katarzyny rozmontowywano je i przewożono w inne miejsce według starannie zaplanowanej trasy podróży cesarzowej. Fasadowy charakter wiosek Potiomkina dla wielu stał się symbolem płytkości Katarzyny i jej pozoranckich wysiłków, zmierzających do zreformowania i zliberalizowania królestwa.

Chociaż związek z Potiomkinem przetrwał do jego śmierci w 1791 roku, namiętność między nimi wygasła już po kilku latach. Utraciwszy uprzywilejowaną pozycję w buduarze carycy, pozostał w łaskach Katarzyny, podsuwając jej kolejnych kochanków. Zapewniał nieprzerwany korowód nowych młodzieńców, ciągnących do sypialni jego dawnej ukochanej.

Każdy z kawalerów płacił mu sporą sumkę za przywilej służenia władczyni. Był Zawadowski, po nim Zończ, Rimski-Korsakow, Lanskoj, Jermołow, Mamonow i tak dalej, i tak dalej. Zamieszkawszy w oficjalnym apartamencie przeznaczonym dla kochanków Katarzyny, nowy faworyt zabawiał i adorował namiętną monarchinię z chłopięcym nieomal entuzjazmem. Każdy jednak został w końcu odsunięty, znudził się bowiem carycy lub jakimś niebacznym posunięciem uraził jej serce. Jednak tylko nieliczni odeszli ze służby bez przyzwoitej zapłaty. Kiedy w 1776 roku odprawiono Zawadowskiego, kawaler de Corberon, francuski charge d’affaires w Rosji, napisał: „Otrzymał od Jej Wysokości odprawę w wysokości 50 000 rubli, pensję 5000 rubli oraz 4000 ukraińskich wieśniaków, którzy byli wówczas w cenie [chłopów pańszczyźnianych uważano wówczas za towar handlowy podobnie jak bydło]... Musisz przyznać, przyjacielu, że praca tutaj nie jest rzeczą złą”. Jeden z byłych kochanków carycy, książę Stanisław August Poniatowski, otrzymał nawet koronę Polski, chociaż ostatecznie Katarzyna oderwała ogromne połacie jego królestwa i włączyła je do własnego państwa. Wszyscy badacze są zgodni, że hojna zapłata, wypłacana byłym kochankom, sięgała w dzisiejszej walucie miliardów dolarów. Gdy przyjaciel Katarzyny, francuski filozof Voltaire, delikatnie ganił ją za niestałość w miłości, odpowiadała, że jest, przeciwnie, „absolutnie wierna”. „Komu? Oczywiście, pięknu. Pociąga mnie tylko piękno!”

 

2. Francuski pocałunek.

 

Franciszek I był typowym monarchą doby renesansu: wojownik, hojny mecenas sztuki i wielki kobieciarz. Ten król kochał kobiety - całe mnóstwo kobiet. „Dwór bez kobiet jest jak rok bez wiosny lub wiosna bez róż”, zauważył kiedyś. Niestety, zrywając owe róże pełnymi garściami, Franciszek zaraził swoją, obdarzoną anielską cierpliwością, królewską małżonkę bolesną odmianą syfilisu. Jego syn i następca tronu, Henryk II, był równie namiętnym kochankiem. Jednak, zamiast choroby przenoszonej drogą płciową, w porywie uniesienia obdarował swoją ulubioną kochankę, Dianę de Poitiers, zupełnie innym prezentem: francuskimi klejnotami koronnymi.

Zauroczenie Henryka II Dianą, która mogłaby być jego matką, było wprost proporcjonalne do niesmaku, jaki odczuwał na widok swojej otyłej i nieatrakcyjnej włoskiej małżonki, Katarzyny Medycejskiej. Mimo to żona i kochanka władcy nawiązały pewną nikłą nić porozumienia. Królowa ze spokojem tolerowała romans króla, jej rywalka zaś, przeprowadziwszy się do pałacu Henryka, okazywała Katarzynie swoiste uczucie - opiekowała się nią, nawet gdy ta zachorowała na szkarlatynę. To Diana delikatnie poszturchiwała króla, wypychając go ze swojego łoża, by spłodził z małżonką prawowitych potomków, jak tego wymagał królewski obowiązek.

Mimo zachowywania zimnej krwi w tej dziwacznej sytuacji, temperament królowej czasami brał górę. Pewnego razu, podczas sprzeczki z królem i jego kochanką w sprawie polityki Henryka wobec jej ojczyzny, Katarzyna z pogardą wystąpiła przeciwko Dianie. „Czytając dzieje tego królestwa, odkryłam, że we wszystkich okresach od czasu do czasu dziwki rządziły sprawami królów”, pouczyła swoją rywalkę. Wiele lat później, po śmierci Henryka II w 1559 roku, (Zginął, gdy lanca przebiła osłonę jego hełmu i zmasakrowała mu twarz, śmiercią rzekomo przepowiedzianą przez słynnego astrologa Nostradamusa.) Katarzyna wyjawiła swoje prawdziwe uczucia do męża i jego kochanki. „Zachowywałam się wobec niej [Diany] przyjaźnie. On był królem. Zawsze jednak dawałam mu jasno do zrozumienia, że mam do niego ogromny żal. Nigdy żona, kochająca męża, nie polubi jego dziwki. Chociaż jest to brzydkie słowo, nie można jej nazwać inaczej”.

Zważywszy na atmosferę, w której dorastały, trudno się dziwić, że niektóre dzieci Henryka i Katarzyny przejawiały skłonność do niekonwencjonalnych zachowań seksualnych. Henryk III, który objął tron po ojcu, oraz dwaj jego bracia z linii francuskich Walezjuszy nie kryli się ze swym transwestytyzmem. Otaczali się zgrają służalczych młodzieńców o skłonnościach homoseksualnych, których w języku francuskim określa się zjadliwie mignons. Ulubionym zajęciem króla i jego męskiego haremu było przebieranie się i paradowanie po Paryżu w koronkowych kołnierzach i długich lokach, spływających spod filigranowych kapeluszy. Na szczególne okazje Henryk stroił się we wspaniały jedwabny strój ociekający diamentami. „Nie wiadomo, czy to kobieta jest królem, czy mężczyzna królową”, zauważył zdezorientowany obserwator ówczesnej sceny politycznej.

Historycy odnotowali niezwykłe uczucie, którym Katarzyna Medycejska darzyła swojego syna Henryka. Ta budząca grozę kobieta, którą Francuzi nazywali „Madame Serpente” (Kobieta Wąż), po śmierci męża umocniła swoją władzę i teraz, z trzema synami, którzy kolejno mieli być władcami Francji, stała się najważniejszym przykładem królowej matki w historii Europy. Ta gorliwa wyznawczyni doktryny władzy, przedstawionej w Księciu Machiavellego, uważała swojego florenckiego rodaka niemal za osobistego guru.

Stosując kombinację przebiegłości, zdrady i przenikliwej inteligencji, ta pulchna matrona ubrana w tradycyjną czarną suknię była bezwzględna w walce o władzę dla swej rodziny. Chociaż kierowała życiem wszystkich swoich dzieci, w celu zrealizowania własnych celów politycznych używając ich jak pionków w grze, Henryka traktowała w sposób szczególny. Z pewnością pobłażała jego ekstrawaganckiemu stylowi życia, a nawet organizowała wystawne orgie, aby zaspokoić jego królewskie apetyty. Jednak Henryk znajdował się pod całkowitą kontrolą swoich mignons z których niejeden miał nad nim olbrzymią władzę. Często dochodziło do starć - niekiedy śmiertelnych - między jego wyperfumowanymi faworytami, zmagającymi się o królewskie względy.

Jednak, mimo ogromnego matczynego poświęcenia, Katarzyna wypadła z obiegu. W królestwie rozdartym wojnami religijnymi, zagrożonym wojną z sąsiednim królestwem Hiszpanii, przy pustym skarbcu Katarzyna musiała błagać, by Henryk zwrócił uwagę na rozpaczliwą sytuację, której ze wszystkich sił starała się zaradzić. „Sytuacja jest gorsza, niż się wydaje”, napisała, borykająca się z trudnościami królowa matka w jednym ze swoich długich listów z podróży po Francji, na próżno zabiegając o pozyskanie wsparcia dla króla. „Błagam Cię, byś bacznie rozważył swoje wydatki i zarezerwował potrzebne środki bez łupienia własnych poddanych, znajdujemy się bowiem na krawędzi powszechnej rewolty... okłamie Cię każdy, kto powie, że jest inaczej”.

Niestety, wszystkie te niestrudzone wysiłki, które Katarzyna podejmowała z myślą o swym ukochanym synu, były ignorowane. Jej strapienia nie miały końca. Król Henryk był zbyt zajęty swoimi mignons, by wsłuchiwać się w falę matczynych próśb i ostrzeżeń. „Król Błahostek”, jak zwykli nazywać go zdegustowani poddani, okazywał znacznie więcej zainteresowania wynalezieniem nowych zabaw dla swoich chłopców niż losem Francji.

Czasami jednak ogarniała go gwałtowna, przytłaczająca odraza do swej wrodzonej frywolności. Wtedy zamieniał się w religijnego fanatyka - publicznie biczował się, szedł boso w dziwacznych procesjach religijnych i przebierał się w strój mnicha, mając u pasa różaniec z małych czaszek wykonanych z kości słoniowej. „Ogarnęło mnie przerażenie, gdym ujrzał, że

nie wszystko jest ze złota”, napisał Ougier de Busbecq, świadek popisu pobożności Henryka.

W okresie kilku maniackich zwrotów w stronę religii król odbywał bose pielgrzymki do Chartres, błagając Maryję Dziewicę, by dała mu syna i spadkobiercę. Niestety, w tej sprawie nawet Matka Boska nie mogła mu pomóc. Chociaż uwielbiał stroić swoją żonę, królową Luizę, nakładać jej makijaż i bawić się jej włosami, bynajmniej nie był gotów sprostać zadaniu spłodzenia z nią potomka.

Równie wiele miejsca w życiu Henryka, co jego śliczni młodzieńcy i sporadyczne epizody pokuty, zajmowały burzliwe waśnie z jego piękną siostrą, Marguerite. Margot, bo pod takim imieniem była znana, miała nienasycony apetyt seksualny. Jednak za sprawą pogardzanego brata romans z nią prawie zawsze kończył się śmiercią kochanka. Właściwie to kilku członków rodziny Walezjuszy sprawiło, że życie miłosne Margot przypominało śmiertelną broń.

Margot była najmłodszą i najpiękniejszą z trzech córek Henryka II i Katarzyny Medycejskiej. W wieku dziewiętnastu lat ambitna matka wydała ją za jej kuzyna z dynastii Burbonów, Henryka, króla Nawarry. Było to cyniczne posunięcie polityczne, mające poprawić stosunki z maleńkim królestwem, leżącym pomiędzy Francją a Hiszpanią. Nawet gdyby nowożeńcy naprawdę się kochali, co najwyraźniej nie zachodziło, mogliby radować się

swoim szczęściem jedynie przez kilka dni po ślubie.

Matka Margot uknuła potajemny spisek w celu zamordowania przywódcy hugenotów. Do zabójstwa miało dojść zaraz po ślubie, jednak plan się nie powiódł. Obawiając się, że jej rola w spisku zostanie odkryta i dojdzie do powstania protestantów, Katarzyna i jej syn (król Karol IX, który panował we Francji przed Henrykiem III) potajemnie spowodowali mord hugenotów, którzy przybyli do Paryża, by świętować związek katolickiej księżniczki Francji z protestanckim królem Nawarry. Wydarzenie to, znane jako masakra w noc św. Bartłomieja, miało być weselnym podarunkiem. Chociaż Margot, teraz królowa Nawarry, zdołała ocalić swojego nowego męża od śmierci podczas krwawej rzezi, zatrzymano go w Paryżu jako więźnia. Sytuacja ich i tak już słabego związku nie uległa poprawie. Margot i Henryk byli ludźmi o niezwykle namiętnych temperamentach niestety, nie przejawiali ich we wzajemnych kontaktach.

Rozpaczliwie szukająca szczęścia Margot, wkrótce po ślubie, wzięła sobie pierwszego z długiego szeregu przeklętych kochanków. Nazywał się Joseph de Boniface de La Molle. Rodzina Margot nienawidziła go serdecznie. Oskarżony o spiskowanie przeciwko królowi Karolowi IX, La Molle był okrutnie torturowany. Wydarto mu paznokcie i pogruchotano kości. W końcu został ścięty, wcześniej jednak przesłał Margot pozdrowienia z szafotu.

Powiadano, że oszalała z rozpaczy królowa poleciła potajemnie zabrać wystawioną na publiczny widok głowę kochanka i dostarczyć ją sobie w celu zorganizowania pogrzebu.

Po egzekucji La Molle’a Margot miała kilku kochanków, którym udało się, chociaż zaledwie o włos, uniknąć gniewu jej rodziny. Później, pragnąc uciec swojemu bratu Henrykowi, będącemu teraz królem Francji, oraz mężowi, z którym pozostawali w seperacji, królowi Nawarry, Margot przeniosła się do francuskiego miasta Agen. Zobaczywszy olśniewająco piękną królową, młody oficer Aubiac wpadł w zachwyt. „Niech mnie powieszą, bylebym spędził z nią choć jedną noc!” Wkrótce obydwa życzenia miały się spełnić. Podczas gdy miasteczko Agen plądrowały wojska króla, Aubiac pomógł Margot w ucieczce. Zostali kochankami, za co biedak miał zapłacić słoną cenę. Gdy Aubiac został pojmany, Henryk III ogłosił, że królowa matka nalegała, by kochanek Margot „został powieszony w obecności swej żałosnej kochanki na dziedzińcu zamku w Usson, aby wystarczająca liczba ludzi mogła być świadkiem egzekucji”. Nieszczęsnego młodzieńca

powieszono do góry nogami. Odcięto go, gdy jeszcze oddychał, wrzucono do grobu i żywcem pogrzebano.

Don Juan powiedział kiedyś o Margot: „Wyglądem bardziej przypomina niebiańską boginię, niż ziemską księżniczkę. Jej wdzięki jednak mogą łacniej służyć zniszczeniu mężczyzn niż ich wybawieniu. Jej piękno zesłano, by nas potępić”. Korowód kochanków, nad którymi zaciążyło przekleństwo, dowiódł, że Don Juan miał słuszne przeczucie.

Z czasem olśniewająca uroda Margot zaczęła gasnąć, wymierać też poczęła jej despotyczna rodzina. Po śmierci matki i zabójstwie brata Henryka (obydwa wydarzenia miały miejsce w 1589 roku) Margot została ostatnią z rodu Walezjuszy. Ponieważ francuskie prawo zakazywało kobietom dziedziczenia tronu, korona dostała się jej najbliższemu męskiemu krewnemu. Okazał się nim jej mąż, z którym od dawna była w separacji. Henryk z Nawarry został królem Henrykiem IV. On też dal początek francuskiej dynastii Burbonów. Między bezdzietnymi małżonkami zapanowała autentyczna przyjaźń i, za sutą zapłatę, Margot zgodziła się dać rozwód Henrykowi, by ten mógł się powtórnie ożenić i założyć rodzinę. Z wiekiem coraz bardziej otyła i ociężała, często paradująca w jasnej peruce, Margot przypominała własną karykaturę. Rozkoszowaniu się wolnością towarzyszyło jednak przesadnie wyolbrzymione libido. Wcześniej dzieliła łoże z arystokratami, teraz pojawił się w nim szereg młodych prostaków, wśród których znaleźli się m.in. syn miejscowego kotlarza, pasterz, wędrowny muzykant i syn cieśli. Była królowa troszczyła się o swych kochanków, dając im posady i tytuły, a nawet aranżując korzystne małżeństwa. Jeden z nich rozgniewał ją jednak, okazując się zbyt oddanym mężem panny, którą mu wybrała, i pozostawiając biedną Margot na lodzie.

Monarchia francuska osiągnęła szczyt rozkwitu za czasów długiego panowania wnuka Henryka IV, Ludwika XIV (1643 - 1715), by zupełnie podupaść w latach, które nastąpiły po straceniu Ludwika XVI w 1793 roku. Nawet gdyby Ludwik XV - który panował pomiędzy obydwoma wymienionymi władcami - miał świadomość, że zasiada na tronie, który za chwilę runie, prawdopodobnie nie zrezygnowałby bynajmniej z dobrej zabawy. Oczywiście, dla Ludwika dobra zabawa oznaczała również wielość doznań seksualnych.

Skutecznie pokonawszy chłopięcy wstyd okazywany damom, Ludwik XV stał się tak nienasycony, że musiał założyć w Wersalu prywatny burdel, by zaspokoić swoje potrzeby. W ten sposób mógł mieć kobietę prawie zawsze, gdy tego potrzebował. Chociaż Ludwik miał na dworze kilka oficjalnych faworyt - w tym najsławniejszą madame Pompadour, która z powodu swojego wpływu na króla miała ogromną władzę, oraz madame Du Barry, dawną prostytutkę, która służyła w pałacu otoczona chwałą - ich obecność nie zawsze wystarczała do zaspokojenia nienasyconego monarszego libido. Z pewnością potrzebom Ludwika XV sprostałaby jego skromna i nieinteresująca żona, polska królowa, Maria Leszczyńska. Wyczerpała się zupełnie po urodzeniu Ludwikowi dziesięciorga dzieci w ciągu dziesięciu lat. W trakcie swojej „falhcznej” kariery król miał kolejno pięć sióstr, wówczas w większości mężatek. „Czy wybranie wszystkich pięciu sióstr jest przejawem stałości, czy niewierności?”, takie pytanie zadawali sobie Francuzi. Najstarsza z sióstr, madame de Mailly, była pierwszą kochanką Ludwika XV. Popełniła wielki błąd, zapraszając na dwór swoją siostrę. „Nudzisz mnie”, żachnął się Ludwik, bezceremonialnie odprawiając madame de Mailly i zastępując ją jej własną siostrą, madame de Vintimille. Nowy związek trwał jednak krótko, madame de Vintimille zmarła bowiem po upływie niecałego roku, wydając na świat królewskiego bastarda. Zastąpiła ją kolejna siostra, madame de la Tournelle, która okazała się mądrzejsza od swojego rodzeństwa. Zażądała tytułu księżnej, dużego apartamentu w pałacu w Wersalu, nieograniczonego funduszu na własne wydatki, nieukrywania ciąży, prawnej adopcji bastardów oraz wygnania swojej starszej siostry, madame de Mailly. Otrzymała wszystko, o co prosiła, zapomniała jednak zabezpieczyć się przed dwiema innymi siostrami, które już czekały za drzwiami. Na nie również miała przyjść kolej.

 

3. Anglia chwieje się

 

Brytyjczyków rzadko kojarzy się z niepohamowaną zmysłowością. Może rzeczywiście mają ściągniętą górną wargę, lecz nic ponad to. Zważywszy na bogactwo i rozmaitość seksualnych skłonności, które brytyjscy monarchowie wykazywali w ciągu minionego tysiąclecia, ta krytyczna opinia wydaje się całkiem niezasłużona. Ludzie, którzy u schyłku XV wieku zetknęli się z królem Edwardem IV, uważali go za człowieka zdumiewająco przyjaznego i bezpretensjonalnego. „Witając się z ludźmi, okazywał wiele serdeczności”, odnotował ówczesny kronikarz Domenico Mancini. „Widząc, że przybysz czuje się onieśmielony jego królewskim wyglądem i monarszym przepychem, dodawał biedakowi odwagi, kładąc mu rękę na ramieniu”. Może było tak w przypadku

mężczyzn. Większość kobiet odczuwała jednak coś zupełnie innego, przebywając w towarzystwie tego wysokiego, przystojnego monarchy.

„Król był rozwiązły w stopniu najwyższym”, donosi Mancini. „Powiadano, że wiele uwiedzionych, najczęściej wbrew własnej woli, kobiet bardzo źle potraktował, gdy bowiem tylko się nimi znudził, oddawał je swym dworzanom. Uganiał się, bez wyjątku, za mężatkami i pannami, arystokratkami i plebejkami, chociaż nigdy żadnej nie zgwałcił. Zdobywał je pieniędzmi i obietnicami, a gdy już je posiadł, odprawiał”. Ciekawe, jak właściwie Mancini rozumiał gwałt, skoro król Edward groził Elizabeth Woodville sztyletem, gdy ta miała czelność odmówić mu miłości przed ślubem.

Na tle ówczesnych królewskich standardów wnuk Edwarda IV, Henryk VIII, miał stosunkowo niewiele kochanek. A to dlatego, że większość z nich poślubił. Wydaje się, że Henryk przejawiał pewną skłonność do dworek, co musiało wywrzeć negatywny wpływ na atmosferę panującą na jego dworze, zamieniając go w istne piekło. Jego druga żona. Anna Boleyn (Henryk sypiał również z jej siostrą), była damą dworu jego pierwszej małżonki.

Katarzyny Aragońskiej, trzecia zaś, Jane Seymour, służyła pierwszej i drugiej. Później Henryk zakochał się w swojej piątej żonie, Katarzynie Howard, gdy ta była na służbie u jego czwartej małżonki, Anny Cleves. Dwie pierwsze dworki zostały ścięte. Seks i gwałtowna śmierć splotły się w umyśle córki Henryka VIII, Elżbiety I, tak jak łączy się ze sobą sen i senne marzenia. Nie miała jeszcze trzech lat, gdy pod zarzutem cudzołóstwa ścięto jej matkę, Annę Boleyn. Gdy była dziewięcioletnią dziewczynką, jej młodą macochę, Katarzynę Howard, zaciągnięto, krzyczącą, na spotkanie z katem. Jako nastolatka Elżbieta flirtowała z Tomaszem Seymourem - bratem swojej pierwszej macochy, który poślubił po śmierci Henryka VIII w 1547 roku jej ostatnią macochę, Katarzynę Parr. Seymour również został ścięty, także dlatego, że próbował ją uwieść. Nic dziwnego, że Elżbieta postanowiła nie wychodzić za mąż.

Mimo głoszonego staropanieństwa, „Królową-Dziewicę” przez dłuższy okres jej panowania otaczała aura naelektryzowana seksem. Elżbieta silnym uczuciem darzyła Roberta Dudleya. Uczucie to sięgało czasów, gdy oboje byli więźniami londyńskiego Tower, za panowania jej siostry, „Krwawej” Marii I Tudor. Gdy tylko ta młoda rudowłosa kobieta wstąpiła na tron w 1558 roku, mianowała Dudleya wielkim koniuszym, w końcu zaś hrabią Eeicester. Nakazała przeniesienie jego apartamentu na dworze bliżej własnego i prowadziła z nim otwarty flirt, entuzjastycznie wysławiając cnoty jego ciała i umysłu. Ambasador Hiszpanii napisał: „Lord Robert darzony jest taką przychylnością, że czyni, co mu się podoba.

Powiadają, że Jej Wysokość odwiedza go w jego komnatach we dnie i w nocy”. Pełną opowieść o Henryku VIII i jego sześciu żonach znajdziesz w Części 3. rozdział 2.

A wszystko to działo się kilka wieków przed wstąpieniem Katarzyny Wielkiej na tron Rosji, w okresie, gdy królowe na tronie należały do rzadkości, a ich reputacja musiała być pozbawiona najmniejszej skazy. Jednak plotki, które krążyły nieuchronnie na temat flirtu z lordem Robertem, w najmniejszym nawet stopniu nie przeszkodziły władzy Królowej-

Dziewicy. Kiedy jej stara piastunka, Katarzyna Ashley, błagała Elżbietę, by okazywała więcej ostrożności w kontaktach z faworytem, wyparła się niestosownego romansu, z irytacją wskazując, iż służące, które stale ją otaczają, czynią potajemny związek prawie niemożliwym.

„Chociaż, gdybym zechciała... Nie wiem, kto mógłby mi tego zabronić!”, zakończyła dumnie nadąsana.

Faktycznie, w wieku dwudziestu pięciu lat młoda królowa doznawała upojnego poczucia wolności, po raz pierwszy w życiu mogąc robić to, na co miała ochotę. Chociaż postanowiła, że nigdy nie wyjdzie za mąż - ani nie zaryzykuje ciąży w wyniku romansu - z radością oddawała się przyjemnościom związku z urodziwym wielkim koniuszym. Niech będą przeklęte złe, plotkujące języki! To, że Dudley był żonaty i pochodził z niskiego rodu splamionego hańbą, nie stanowiło żadnej przeszkody w kontynuacji coraz bardziej skandalicznego związku. Nawet podejrzana śmierć żony Dudleya, która spadła ze schodów, łamiąc sobie kark, jedynie tylko na chwilę ostudziła zapały kochanków. Burzliwy związek przetrwał trzydzieści lat, aż do śmierci Dudleya w 1588 roku. Chociaż była mu prawdziwie oddana, Dudley w żadnym razie nie był jedynym mężczyzną w jej życiu. Elżbieta rozkoszowała się podziwem cudzoziemskich książąt, zabiegających o jej rękę, oraz młodszymi dworzanami, takimi jak sir Walter Raleigh, Robert ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin