264. Cassidy Carla - Dziewczyna z wesołego miasteczka.pdf

(484 KB) Pobierz
CARLA CASSIDY
Dziewczyna z wesołego
miasteczka
Under The Boardwalk
Tłumaczyła: Alina Patkowska
PROLOG
Niespokojnie przewracała się na wąskim łóŜku... Czekała... Wiedziała,
Ŝe
on przyjdzie, zanim jeszcze księŜyc przemierzy połowę swojej drogi po niebie,
zanim piasek na plaŜy ostygnie po upalnym dniu.
Usiadła, gdy usłyszała znajomy szmer palców ocierających się o rozpiętą
w oknie siatkę. Z głośno bijącym sercem wstała z łóŜka, odsunęła siatkową
zasłonę i opierając się na ramieniu męŜczyzny, przeskoczyła przez parapet.
Przez chwilę patrzyła na niego, tłumiąc radosny
śmiech. Światło
księŜyca
ślizgało
się po jego pięknej, wyrazistej twarzy. Bez słowa odwróciła się i
pobiegła przez wydmy, w stronę huczącego oceanu. Za plecami słyszała
śmiech
radosny, męski.
Na brzegu zatrzymała się na chwilę i zrzuciła bawełnianą nocną koszulę.
Naga i swobodna, dała nurka w fale. Woda była tak zimna,
Ŝe
zaparło jej dech.
Wynurzyła się i zerknęła na brzeg. Stał tam. On takŜe zdąŜył się juŜ rozebrać,
ale wiedziała,
Ŝe
w
Ŝaden
sposób nie uda jej się go namówić do kąpieli w
lodowatym oceanie.
Płynęła, patrząc na niego. Jasne
światło
księŜyca lśniło na opalonym,
muskularnym ciele. Stał cierpliwie, czekając, aŜ ona się zmęczy i poszuka ciepła
jego ramion.
Gdy wreszcie wróciła na brzeg, wziął ją na ręce i zaniósł pod drewniany
pomost. Tam delikatnie połoŜył ją na piasku. Wygięła się, gotowa na jego
przyjęcie.
Wszedł w nią, czując na ustach słone krople wody. Ich ciała poruszały się
w jednym rytmie z rozbijającymi się o brzeg falami.
Potem leŜeli, objęci mocnym uściskiem.
– Na zawsze – szepnął do niej.
– Na zawsze – powtórzyła z namiętnością i wiarą młodości.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nicolette Young pociągała za sznurki, wprawiając w ruch trzy tańczące
na scenie marionetki. Nagraną na taśmie muzykę zagłuszał
śmiech
publiczności.
Uśmiechnęła się z satysfakcją.
śyrafy
były gwoździem programu i dlatego
właśnie zawsze prezentowała je na ostatku. Widok trzech stworzeń o długich
szyjach, poruszających się w rytm najnowszych przebojów muzyki rap, był tak
zabawny,
Ŝe
widownia reagowała gromkimi oklaskami.
Podniosła głowę i ukradkiem wyjrzała przez czarną zasłonę oddzielającą
ją od widzów. Przesunęła wzrokiem po rzędach ludzi siedzących na krzesłach i z
zadowoleniem ujrzała nieznajome twarze. Oznaczało to,
Ŝe
rozpoczął się nowy
sezon turystyczny.
Miała nadzieję,
Ŝe
będzie to dobry rok, w przeciwieństwie do dwóch
ostatnich. Kraj przeŜywał recesję i mniej ludzi wyjeŜdŜało na wakacje. A ci,
którzy decydowali się na wyjazd, rzadko zatrzymywali się w Land’s End,
wesołym miasteczku niedaleko Oceanview w stanie New Jersey.
Nikki automatycznie pociągała za sznurki i nagle go zobaczyła. W jej
uszach rozległo się głuche dudnienie.
Drgnęła i
Ŝyrafy
przylgnęły nosami do ziemi. Widownia znów
wybuchnęła
śmiechem,
uznając to za zamierzony efekt.
Nikki natychmiast oprzytomniała i kontynuowała występ, w głowie
jednak czuła pustkę. Nie mogła oderwać wzroku od męŜczyzny, który był
częścią jej przeszłości. Dlaczego on się w ogóle nie zestarzał? zastanawiała się,
patrząc na piękną twarz o ostrych rysach. Niczym portret Doriana Graya,
Greyson Blakemore wyglądał zupełnie tak samo jak przed siedmiu laty, gdy
widziała go po raz ostatni. Włosy miał kruczoczarne, choć krótsze niŜ wtedy, a
jego oczy przypominały dwa węgle. Jedno spojrzenie tych oczu zawsze potrafiło
sprawić,
Ŝe
topniała jak wosk.
Co on tu robi? Dlaczego tu przyszedł? W jej umyśle pojawiały się
pytania, na które nie znała odpowiedzi. Tyle czasu juŜ minęło, tyle wspomnień
wiązało się z tamtymi latami, słodkich, gorzkich i takich, które nadal sprawiały
jej cierpienie. Zdumiała się, gdy zauwaŜyła,
Ŝe
udało jej się zakończyć
przedstawienie punktualnie co do sekundy. Przycisnęła guzik, dzięki czemu na
scenę opadła kurtyna, i słuchała nagranego na taśmę własnego głosu, który
zapowiadał termin następnego spektaklu.
OstroŜnie zwinęła sznurki marionetek i powiesiła lalki na
ścianie,
gdzie
miały czekać na kolejne przedstawienie. Za plecami słyszała szuranie stóp i
gwar dziecięcych głosów. Publiczność wychodziła z sali.
Poruszała się jak odrętwiała, w głowie miała zamęt.
Czy nie zapomniała rano zamknąć drzwi domu? MoŜe to nie on, tylko
ktoś podobny do Greya. Czy na pewno wyłączyła ekspres do kawy? MoŜe tylko
tak jej się wydawało.
– Nikki?
Niski głos dobiegał od strony widowni. Zamknęła oczy i poczuła dreszcz
przebiegający po plecach. Czy wytwór imaginacji moŜe mówić ludzkim
głosem?
– Nicolette Richards?
Tak, to był Greyson. Nikt inny nie potrafił wypowiedzieć jej imienia w
taki sposób.
Wzięła głęboki oddech, wyszła zza kurtyny i stanęła przed męŜczyzną,
którego kiedyś kochała, a który dopuścił się wobec niej najgorszej zdrady.
– Cześć, Grey. – Na szczęście jej głos brzmiał chłodno i spokojnie. Nic w
nim nie zdradzało emocji kłębiących się w jej sercu.
– Podobało mi się to przedstawienie. Zawsze byłaś bardzo utalentowana.
– On równie dobrze kontrolował brzmienie swego głosu. Nic nie wskazywało na
to, by jej widok poruszył go choć trochę.
Jacy my jesteśmy wobec siebie uprzejmi, pomyślała, wpatrując się w
niego w milczeniu. Jak dwoje ludzi, którzy pierwszy raz w
Ŝyciu
widzą się na
oczy. Z bliska zauwaŜyła,
Ŝe
jednak się postarzał. W kącikach ciemnych oczu
miał zmarszczki, a po obu stronach zmysłowych ust wyraźne bruzdy. Na
skroniach lśniło kilka pasemek przedwczesnej siwizny. Ostatnim razem, gdy go
widziała, miał zaledwie osiemnaście lat. Teraz miał dwadzieścia pięć. Był
dojrzałym, przystojnym męŜczyzną. Zirytowało ją to, nie wiadomo, dlaczego.
– Co ty tutaj robisz, Grey?
– Chciałem z tobą porozmawiać – odrzekł spokojnie, z twarzą nie
zdradzającą
Ŝadnych
uczuć.
Nikki spojrzała na niego z zaciekawieniem. O czym on chce rozmawiać? I
gdzie, do diabła, był, gdy go potrzebowała siedem lat temu?
Naraz zapragnęła znaleźć się gdzieś na otwartej przestrzeni, gdzie jego
obecność nie wydawałaby jej się tak przytłaczająca.
– MoŜemy porozmawiać na zewnątrz – zaproponowała, idąc do drzwi.
Grey szedł tuŜ za nią. Gdy się zatrzymała i jeszcze raz spojrzała na jego twarz,
uświadomiła sobie, co się w nim zmieniło. Nie chodziło o upływ czasu, tylko o
ubranie. Grey, jakiego znała kiedyś, był opalonym, beztrosko uśmiechniętym
chłopakiem, który chodził w dŜinsach z obciętymi nogawkami i bez koszuli.
Teraz miała przed sobą męŜczyznę w dobrze skrojonym garniturze i drogich
skórzanych butach. Co więcej, otaczała go charakterystyczna dla Blakemore’ów
atmosfera arogancji i pewności siebie.
– O czym chcesz ze mną rozmawiać?
– Pewnie słyszałaś o
śmierci
mojego ojca – zaczął. Nikki skinęła głową.
– Przykro mi z tego powodu – skłamała. Ojciec Greya był szorstkim w
obejściu,
świętoszkowatym
człowiekiem, który od samego początku nie krył,
Ŝe
dziewczyna syna nie podoba mu się. „Gówniara z wesołego miasteczka” nie
była odpowiednim towarzystwem dla jednego z Blakemore’ów.
Nikki czekała na to, co Grey powie dalej. Patrzyła na jego czarne włosy.
Miała ochotę wpleść w nie palce i poczuć ich miękkość. Zacisnęła dłonie w
pięści, wbijając paznokcie w ciało.
Grey stanął na krawędzi pomostu, oparty o drewnianą poręcz. Za jego
plecami fale rozbijały się o brzeg, odbijając
światło
księŜyca w pełni.
– Wróciłem tutaj i właśnie przejmuję rodzinne interesy. PoniewaŜ
większość z nich wiąŜe się z wesołym miasteczkiem, uznałem,
Ŝe
powinienem
porozmawiać z tobą. Zawsze dobrze wiedziałaś, co się tu dzieje.
– A co cię interesuje? – zapytała obojętnym tonem.
– Wszystko wskazuje na to,
Ŝe
Land’s End niebawem zbankrutuje.
– Mieliśmy kilka kiepskich lat – przyznała Nikki niechętnie. – Ale ten
sezon powinien być o wiele lepszy.
– Dostałem ofertę kupna tego terenu.
Nikki zmruŜyła oczy. Owszem, słyszała pogłoski,
Ŝe
jakiś inwestor chce
kupić ten teren pod budowę luksusowego hotelu.
– Czy masz zamiar ją przyjąć? – zapytała, czując,
Ŝe
serce jej przestaje
bić z lęku.
Grey wpatrywał się w dal wzrokiem równie nieprzeniknionym jak wody
oceanu.
– Jeszcze nie podjąłem decyzji.
Nikki wzięła głęboki oddech, by opanować wzbierający w niej gniew.
– Jeśli sprzedasz Land’s End, pozbawisz wielu ludzi dachu nad głową.
Grey mocno zacisnął usta.
– Przyjechałem tu po to,
Ŝeby
rozeznać się w sytuacji i podjąć decyzję,
która będzie najlepsza dla wszystkich.
– Jestem pewna,
Ŝe
niezaleŜnie od tego, jaką decyzję podejmiesz, będzie
ona słuŜyła przede wszystkim interesom Blakemore’ów – odrzekła Nikki z
goryczą.
Grey spojrzał na nią beznamiętnie.
– Gdyby tak było, to juŜ bym podpisał odpowiednie dokumenty i nie
próbowałbym nawet z tobą rozmawiać.
– Więc dlaczego tu jesteś? – zapytała ze zniecierpliwieniem. Nie potrafiła
oddychać ani myśleć swobodnie, gdy on znajdował się tak blisko. Zapach jego
wody po goleniu, chłodny i korzenny, budził wspomnienia, które wolałaby
odsunąć jak najdalej od siebie.
– Chciałbym,
Ŝebyś
zorganizowała spotkanie pracowników wesołego
miasteczka, w czasie którego moglibyśmy porozmawiać o przyszłości Land’s
End.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin