Tajemnica Rudolfa Hessa.pdf

(110 KB) Pobierz
Tajemnica Rudolfa Hessa
Aktorzy:
Rudolf Hess - Jerzy Bończak
Adolf Hitler - Jan Peszek
Józef Stalin - Krzysztof Globisz
Karl-Heinz Pintsch, adiutant Hessa - Olaf Lubaszenko
Prof. Albrecht Haushofer - Krzysztof Kowalewski
Lord Beaverbrook - Adam Ferency
Chłop brytyjski - Witold Pyrkosz
Oraz
Krzysztof
Żurek
i
Łukasz
Klekowski
Późnym popołudniem 10 maja 1941 roku na pas lotniska zakładów Messerschmitta w
Augsburgu wyjechał dwusilnikowy myśliwiec Bf 110. Start następował z opóźnieniem, co było
następstwem awarii instalacji elektrycznej. Usunięto ją na tyle szybko,
że
pilot mógł rozpocząć
lot jeszcze za dnia. A miał to być niezwykły lot, który zapoczątkował serię wydarzeń tak
tajemniczych,
że
nawet dzisiaj, 60 lat później, możemy jedynie domyślać się, o co w nich
chodziło.
Za sterami myśliwca siedział Rudolf Hess, zastępca Hitlera.
Nie było w tym nic dziwnego,
że
wybierał się w powietrzną podróż. Był doświadczonym i
wytrawnym pilotem, który nauczył się latać jeszcze podczas I wojny
światowej,
a później
zdobywał międzynarodowe laury w zawodach lotniczych.
Niezwykły był cel tej podróży: Wielka Brytania! Tak, zastępca Hitlera wyruszał w samotny i
niebezpieczny lot do wrogiego państwa!
O 17.15 samolot wzbił się w powietrze i obrał kurs na północ, aby po pięciu godzinach zbliżyć
się do wybrzeży Szkocji.
Wtedy samotny Messerschmitt został wykryty przez brytyjską stację radiolokacyjną, a następnie
przez posterunek obserwacyjny, którego załoga natychmiast powiadomiła centrum operacyjne
Królewskich Sił Powietrznych w Inverness. Jednakże oficer, który odebrał tę wiadomość,
pomyślał,
że
ochotnicy Home Guardu pełniąc służbę na posterunku wypili za dużo piwa, gdyż
żaden
Bf 110 nie mógł zapuścić się tak daleko, nie mając szans na powrót. Wkrótce jednak
zaczęły nadchodzić meldunki z innych posterunków. Wysłano w pościg samolot myśliwski - ten
jednak nie zdołał odnaleźć intruza. Tak sądzono przez 60 lat. Od niespełna miesiąca znamy zapis
rozmowy pilota hurricana z centrum dowodzenia.
Pilot: Zero, piętnaście, widzę "bandytę" na jedenastej. To Messerschmitt Bf 110. Leci wolno, bez
uników. Nie widzi mnie… Za chwilę wejdę mu na ogon…
Centrala: Piętnaście, melduj o rozwoju akcji.
Pilot hurricana zbliżał się od dołu wrogiego samolotu obawiając się ostrzału ze strony tylnego
strzelca, który zazwyczaj siedział w kabinie pilota i osłaniał samolot przed atakami z góry.
Pilot: "Bandyta" w celowniku, odległość 400 jardów, odległość 350 jardów…, 250 jardów...,
otwieram ogień.
Centrala: Piętnaście, przerwij pościg. Przerwij pościg.
Pilot: Zero, "bandyta" w odległości 200 jardów! Pewny cel!
Centrala: Piętnaście, przerwij pościg, powtarzam: przerwij pościg i wracaj.
Pilot: Potwierdzam, "przerwij pościg". Wracam.
Hurricane dokonał gwałtownego zwrotu. Pilot mógł tylko
żałować, że
tak
łatwa
zdobycz umyka
spod jego karabinów maszynowych. Nie rozumiał, dlaczego kazano przerwać pogoń za wrogiem,
ale musiał wykonać rozkaz. Czyżby finał jego pościgu miał związek z tym,
że
dowódcą 602
dywizjonu myśliwskiego w Glasgow był książę Hamilton? Na to pytanie nie ma odpowiedzi.
Rudolf Hess nie zauważył,
że
znalazł się w zasięgu karabinów maszynowych brytyjskiego
myśliwca. Był zbyt zajęty wypatrywaniem obiektów, które mogły pomóc mu w zorientowaniu
się, gdzie się znalazł. Robiło się coraz ciemniej. Czego szukał?
Dzisiaj już wiemy,
że
w tym samym czasie na prywatnym lotnisku księcia Hamiltona w
Dungavel zapalono
światła.
Sugerowałoby to,
że
oczekiwano tam lądowania jakiegoś samolotu.
Czyżby samolotu Rudolfa Hessa? Nie ma na to odpowiedzi.
Jak twierdzą
świadkowie,
których zeznania ujawniono kilka tygodni temu,
światła
zgasły po 15
minutach. Czyżby obsługa lotniska wiedziała już,
że
oczekiwany samolot nie wyląduje?
Dlaczego Rudolf Hess, lecący do Szkocji z zamiarem dotarcia do księcia Hamiltona, nie
zdecydował się lądować na prywatnym lotnisku księcia, lecz wyskoczył ze spadochronem.
Najprostsza odpowiedź brzmi: stracił orientację w terenie. I to jest bardzo prawdopodobne.
Dochodziła godzina 23.00 10 maja 1941 roku. Było ciemno. Dla samotnego lotnika obserwacja
terenu, nad którym przelatywał, była bardzo trudnym zadaniem.
Łatwo
mógł pomylić trasę. Nie
odnalazł oświetlonego lotniska przy zamku księcia. Musiał skakać. Nie przewidział, jak trudno
wydostać się z kabiny, gdy pęd powietrza wciska go w fotel. Udało mu się to jednak i
bezpiecznie opadł ze spadochronem.
David Maclean, zatrudniony na farmie Floors, jadł kolację, gdy usłyszał warkot samolotu, po
chwili wybuch, a niebo za oknem rozświetlił blask eksplozji. Wybiegł na podwórze i zobaczył w
jasnym
świetle
księżyca skoczka opadającego na spadochronie. Schwycił widły - tak na wszelki
wypadek, gdyby spadochroniarz okazał się Niemcem - i popędził na pole, gdzie rozpostarła się
biała czasza, spod której gramolił się pilot w czarnym skórzanym kombinezonie. Z trudem
usiłował stanąć, miał zranioną nogę.
Chłop: Jesteś Niemcem?
Hess: Tak. Jestem Niemcem. Kapitan Alfred Horn. Chcę dostać się do Dungavel House. Mam
ważną wiadomość dla księcia Hamiltona.
Chłop: Jesteś sam?
Hess: Nie ma poza mną nikogo. Nie mam broni. Chcę się widzieć z księciem Hamiltonem.
Chłop: Nie mogę cię tam zaprowadzić, gdyż lada moment nadejdą
żołnierze.
To już ich sprawa.
Hess nie był
świadom
faktu,
że
wylądował 50 kilometrów od celu, ale to nie miało już większego
znaczenia. Wkrótce przybyli
żołnierze,
którzy zabrali go do koszar w Maryhill. Tam w niedzielę
11 maja o 10.00 rano przybył książę Hamilton. Najpierw przejrzał rzeczy, jakie znaleziono przy
pilocie, a następnie, w towarzystwie oficera
śledczego
i strażnika, wszedł do pokoju, gdzie na
łóżku
siedział Hess. Powiedział on na widok księcia:
Hess: Nie wiem, czy mnie pan poznaje, ale jestem Rudolf Hess. W 1936 roku w czasie
Olimpiady w Berlinie był pan u mnie w domu na obiedzie.
Co odpowiedział książę? Tego nie zanotowano. W każdym razie, pisząc wyjaśnienia dla
premiera Churchilla, trzykrotnie zmienił zdanie. Najpierw napisał:
"zostałem przedstawiony Hessowi". Następnie zdanie zostało przekreślone i nad nim napisano
inne - "O ile wiem, nie było go (tj. Hessa) wśród obecnych".
Te słowa także przekreślono, aby zastąpić je stwierdzeniem:
"Jest możliwe,
że
był jednym z wielu na przyjęciu, w jakim uczestniczyłem, ale nie
przypominam sobie jego nazwiska ani też nie uważałem go za osobę, z którą chciałbym się
zobaczyć".
Książę starał się więc ukryć okoliczności spotkania z Hessem w Berlinie. Rozwój wydarzeń
wyjaśnia, dlaczego mu na tym zależało.
W tym czasie w Niemczech przed willą Adolfa Hitlera, w Alpach Bawarskich, w Obersalzbergu,
zatrzymał się czarny mercedes. Wysiedli z niego dwaj oficerowie i ruszyli
śpiesznie
w stronę
tarasu, gdzie stał esesman. Najwidoczniej uprzedzony o wizycie, poprowadził ich do dużego
hallu i wskazując na fotele poprosił, aby zaczekali na wezwanie Führera.
W holu był już człowiek oczekujący na przyjęcie przez Hitlera. Rozpoznali go natychmiast. Był
to Albert Speer, architekt Hitlera.
Jeden z oficerów podszedł do niego...
Pintsch: Przepraszam, panie Speer. Jestem Karl-Heinz Pintsch, adiutant Rudolfa Hessa.
Przyjechałem ze sprawą wagi państwowej. Czy zgodziłby się pan przepuścić mnie w kolejce do
führera? Mam do przekazania osobisty list Rudolfa Hessa.
Speer, słysząc nazwisko zastępcy führera, skinął głową i powrócił do przeglądania szkiców, które
trzymał w otwartej teczce na kolanach.
Po kilkunastu minutach na schodach pojawił się Hitler, który przemknął szybko przez hol nie
zwracając uwagi na oficerów i wszedł do gabinetu. Po chwili w drzwiach stanął adiutant, dając
znać,
że
goście mogą wejść.
Pintsch podszedł do biurka, przy którym siedział Hitler, i podał mu kopertę.
Pintsch: Mein Führer, to jest osobisty list od ministra Hessa.
Hitler złamał niebieską pieczęć lakową, rozdarł kopertę i podszedł do okna, gdzie jasne
światło
pozwalało mu odczytać treść bez zakładania okularów, czego unikał w obecności podwładnych.
Czytał słowa swojego zastępcy.
Hess: Mein Führer, kiedy otrzymasz ten list, będę w Anglii. Możesz sobie wyobrazić,
że
decyzja
podjęcia takiego kroku nie była
łatwa,
gdyż czterdziestolatek ma inne związki z
życiem
niż
mężczyzna dwudziestoletni. Lecę, aby skontaktować się z ważnymi osobistościami, co
zapoczątkuje negocjacje i zawarcie pokoju między naszymi państwami.
Hitler przerwał nagle lekturę listu i zwrócił się do adiutanta Hessa...
Hitler: Czy zna pan treść tego listu?
Pintsch: Tak jest, Mein Führer!
Hitler: Aresztować ich! Aresztować i do obozu koncentracyjnego! Złamali mój rozkaz! Kazałem
go pilnować! Pilnować!
Esesmani wyprowadzili przerażonych i zdumionych adiutantów Hessa. Tak przebieg wypadków
relacjonował Albert Speer, wciąż oczekujący w holu na wezwanie.
W drzwiach stanął Hitler, wciąż bardzo wzburzony.
Hitler: Dać mi tu Bormanna! Gdzie jest Bormann?!
Wezwać Ribbentropa, Göringa, Goebbelsa i Himmlera. Muszą przybyć natychmiast!
Gdy do gabinetu przybiegł Martin Bormann, sekretarz Hitlera, ten uspokoił się już, choć widać
było,
że
wiadomość o wyprawie jego zastępcy do Anglii wstrząsnęła nim. Krążył po gabinecie
mówiąc do siebie.
Hitler: Któż mi uwierzy,
że
Hess nie poleciał do Anglii w moim imieniu,
że
to wszystko nie jest
ukartowaną grą za plecami moich sojuszników.
Czy rzeczywiście Adolf Hitler nic nie wiedział o tym,
że
jego zastępca Rudolf Hess poleciał do
Wielkiej Brytanii? Jego reakcja na wieść o tym wskazywałaby,
że
był całkowicie zaskoczony.
Niczego to jednak nie dowodzi.
Hitler ubóstwiał aktorskie popisy i wykonywał je w obecności najpoważniejszych przedstawicieli
światowych
mocarstw. Dla niego polityka nie była nudnym spisem dyplomatycznych
konwenansów, lecz pasjonującą grą. Uznał,
że
w niej najwięcej wygrywał ten, który potrafił
zaskoczyć i zaszokować przeciwnika. I Hitler tak grał.
Jeżeli znał zamiary swojego zastępcy dotarcia do Wielkiej Brytanii, to nic dziwnego,
że
nie
chciał się do tego przyznać - do czasu, gdy stamtąd nie nadeszłaby wiadomość,
że
misja nie
zakończyła się powodzeniem.
Dlaczego Rudolf Hess podjął się tak niezwykłej wyprawy, jak lot samolotem z Niemiec do
Wielkiej Brytanii?
Ten człowiek był najbliższym i najbardziej zaufanym towarzyszem Hitlera. Poznali się w 1919
roku, gdy Hess, dzielny
żołnierz
I wojny
światowej,
dwukrotnie ciężko ranny poszukiwał dla
siebie miejsca w powojennym
świecie.
Spodobały mu się poglądy niskiego mężczyzny z
wąsikiem, który wygłaszając płomienne przemówienia w monachijskich piwiarniach
żądał
odrzucenia upokarzającego Niemców traktatu wersalskiego, usunięcia z kraju cudzoziemców i
Żydów.
Hess wstąpił do nazistowskiej partii Hitlera uzyskując legitymację z numerem 16.
Po nieudanej próbie przechwycenia przez nazistów władzy w Monachium 8 listopada 1923 roku,
zdołał zbiec za granicę, lecz dobrowolnie wrócił, aby razem z Hitlerem odbyć karę w więzieniu
w Landsbergu. Tam pomagał mu pisać programowy manifest "Mein Kampf" Był przy jego boku
przez wszystkie lata walki o władzę. Był bez wątpienia człowiekiem, do którego Hitler miał
całkowite zaufanie. Nic więc dziwnego,
że
gdy w 1933 roku objął urząd kanclerza, kierowanie
partią nazistowską pozostawił zaufanemu towarzyszowi. Rudolf Hess pozostał w Monachium,
gdzie mieściła się centrala NSDAP, zaś Hitler pojechał do Berlina. I tam zdawał się zapominać o
Zgłoś jeśli naruszono regulamin