Konrad Fiałkowski - Zerowe rozwiązanie.pdf

(1458 KB) Pobierz
Spis treści
01.
Karta tytułowa
01.
ADAM, JEDEN Z NAS
02.
WŁÓKNO CLAPERIUSA
03.
WITALIZACJA KOSMOGATORA
04.
BIOHAZARD
05.
ELEKTRONOWY MIŚ
06.
POPRZEZ PIĄTY WYMIAR
07.
CZŁOWIEK Z AUREOLĄ
08.
GATUNEK HOMO SAPIENS
09.
ZEROWE ROZWIĄZANIE
10.
TEN, KTÓRY TRWA NAD GRANICĄ DWU CZASÓW
11.
KONSTRUKTOR
12.
PLOXIS
13.
WSPANIAŁE PIWO NA WIGILIJNY WIECZÓR
Seria:
Archiwum Polskiej Fantastyki (tom: 50)
2004
ADAM, JEDEN Z NAS
I
Gdy wyszedł na taras, słońce było już czerwone i niemal dotykało
wierzchołków wzgórz. Upał dnia minął, ale wieczorny wiatr nie
nadszedł i w powietrzu czuło się zapach dymu z palenisk domowych
miasta, gdzie szykowano teraz wieczerzę. Miasto schodziło tarasami
ku strumieniowi i z wysoka, stamtąd gdzie stał, widział wąskie
uliczki, dachy i białe ściany wzniesione z kamienia z okolicznych
wzgórz. Spojrzał na wzgórza, gdzie kończyły się domy przechodząc w
zieleń
drzew
oliwnych
przygaszoną
szarością
nadchodzącego
zmierzchu. Pomyślał, że jeszcze jeden dzień pobytu tutaj, w tym
mieście i na tej planecie, minął, i że dni tych zostało już niewiele.
Usłyszał za sobą kroki, stukot drewnianych sandałów o kamienną
powierzchnię tarasu, i wiedział, że nadchodzi człowiek, na którego
czekał. Odwrócił się i patrzył na znajomą sylwetkę w długim szarym
płaszczu, twarz z ciemnymi oczyma, czarne włosy i brodę z białymi
pasmami siwizny, widocznymi dopiero z bliska. Za nim pół kroku
szedł żołnierz ze straży towarzyszący mu od bram pałacu, bo taki był
regulamin, jaki kiedyś sam ustanowił. Żołnierz zatrzymał się w
odległości kilku kroków, a mężczyzna podszedł do niego.
— Witaj, proktorze — powiedział i pochylił głowę.
— Witaj, Kario — odpowiedział i skinął ręką żołnierzowi, który
wykonał zwrot i odszedł.
— Patrzysz na ogrody? — zapytał Kario.
— Na miasto. Z tej wysokości wydaje się ono zawsze spokojne.
— Gdyby tak było, panie, siedziałbym w swym kantorze i nie miał
szczęścia rozmawiać z tobą.
— A więc co nowego?
— Admis, którego raczysz otaczać opieką, przebywa w północnych
prowincjach…
— Mówią o nim w mieście?
— Nie i prawdę mówiąc nie rozumiem tego. Powinni wszyscy go
znać i słuchać tego, co głosi. Jest to tak niezwykłe i tak piękne, że dni
naszego życia, którym tutaj żyjemy, wydają się bezsensowne i
przetrącane.
Proktor uśmiechnął się i spojrzał na mężczyznę w płaszczu.
— Czyżbyś mu uwierzył, Kario? — zapytał.
— Wypełniam twoje polecenia, panie, i wypełniam je skrupulatnie.
On nie wie, nawet nie podejrzewa, że istnieje źródło, z którego
dostaje pieniądze, on i ci, co mu towarzyszą.
Nawet nie myśli o tym i to też jest w nim urzekające.
— Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, Kario.
— To jest trudna odpowiedź, panie. Trudno uwierzyć w coś, co jest
zaprzeczeniem wszystkiego, z czym się zrosło i zżyło. Ale dobrze jest
o tym posłuchać.
Proktor milczał. Pomyślał, że może w tym, co przed chwilą usłyszał
od
tego
człowieka,
tkwi
wyjaśnienie
dotychczasowego
braku
Zgłoś jeśli naruszono regulamin