kapitan Dale Blake - lot do nieba.pdf

(5507 KB) Pobierz
’ Bestseller J
r
wydany w 7 językach
DALE BLACK
KATASTROFA LOTNICZA... JEDYNY OCALONY.
PODRÓŻ DO NIEBA... I Z POWROTEM
Potem, zwracając się do pasażerów takspokojnym głosem, jak to tylko możliwe, mówię
- Proszę sprawdzić, czy pasy są zapięty do lądowania. I proszę nie przerywać modlitw,
dobrze?
Teraz nie ma już odwrotu.
Klapy poszły w dół; podwozie zostało opuszczone i zablokowane na zamkach.
Chcę coś zobaczyć - piasek, chodnik, cokolwiek. Byle nie wodę. Byle nie drapacz chmur.
- Pięćset stóp powyżej minimum.
Chwilę później...
- Sto stóp powyżej.
Mija sekunda.
- Minimum, brak kontaktu z ziemią. Minimum.
- Widzisz coś?
-N ie .
- Schodzimy poniżej minimum, Steve.
Nagle ostrzegawcze dźwięki i komendy przyrządów nawigacyjnych zaczynają wydo­
bywać się z głośników umieszczonych ponad naszymi głowami: „GLIDE SLOPE, GLIDE
SLOPE (ścieżka podejścia, ścieżka podejścia) - PULL IIP (do góry)".
- Poniżej minimum, sto stóp poniżej.
- Widzisz coś?
-N ie . Brak kontaktu.
„GLIDE SLOPE, GLIDE SLOPE - PULL UP".
Usilnie staram się ignorować automatyczne ostrzeżenia systemu wbudowanego w od­
rzutowiec należący do naszej firmy.
- Poziom stu stóp, Steve. Nie możemy zejść niżej. Patrz cały czas na zewnątrz. Powia­
dom, jak coś zobaczysz.
Nie mogę oderwać oczu od przyrządów; znajdujemy się zbyt blisko ziemi. Nie mogę
oderwać oczu od kokpitu.
- Steve, powiedz mi, że coś widzisz. Nie możemy tutaj pozostać, nie na tej wysokości.
Steve, potrzebuję odpowiedzi... TERAZ.
Przyrządy znów informują:
„GLIDE SLOPE, GLIDE SLOPE - PULL UP".
- Steve!
KAPITAN
DALE BLACK
LOT
do
NIEBA
PRAWDZIWA HISTORIA PILOTA
KATASTROFA LOTNICZA... JEDYNY OCALONY...
PODRÓŻ DO NIEBA... I Z POW ROTEM
NAPISANE WE WSPÓŁPRACY Z KENEM GIRE’EM
TŁUMACZENIE: PAWEŁ KOPYCKI
Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne
R ad om 2010
K sią ż k ę tę d ed y ku ję m ojej ż o n ie Pauli,
którą ko ch am i uw ielbiam , cen ię i szanuję.
B ez j e j p ełn eg o d elikatn ości i m iłości p rzypom in an ia
n ie przeczy taliby P aństw o o m ojej p o d r ó ż y d o nieba
i n ie m ieliby P aństw o w rękach tej książki.
P am ięci m ojeg o d ziad ka, R ussella L. P ricea
—człow ieka, k tó ry uczył, j a k chodzić,
kieru jąc się wiarą, a n ie w zrokiem .
PODZIĘKOWANIA
Dziś widzę, jak wiele jej ostateczna postać zawdzięcza innym.
Największe podziękowania należą się osobie, która najbar­
dziej przyczyniła się do powstania tej książki - mojej najlepszej
przyjaciółce i zarazem już od niemal czterdziestu lat żonie, Pauli
Black. Moja miłość i wdzięczność wędrują także do moich dzieci
—Erica i Kary, którzy wzbogacają moje życie na tak wiele różnych
sposobów.
Chciałbym podziękować pisarce Beverly Swerling Martin, mo­
je j nauczycielce pisania, za jej nieocenione wskazówki i zredago­
wanie tej książki. Wyrazy wdzięczności kieruję do Leli Gilbert za
pomoc w pisaniu wcześniejszego manuskryptu i do Grega John­
sona, mojego agenta literackiego, który od początku wierzył w po­
wodzenie tej książki i szybko przygotował jej publikację. Dziękuję
Kyle Duncan za to, że była tak dobrym i efektywnym łącznikiem
z wydawnictwem Bethany House Publishers w ramach tego pro-
N
apisanie tej książki zajęło mi cztery lata. Przez kolejne
dwa wiele osób pracowało nad tym, by mogła się ukazać.
7
Zgłoś jeśli naruszono regulamin