Aced_Uwiklani_Seria_Driven_aceduw.pdf

(635 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: The Dirven Series: Aced (Book #5)
Tłumaczenie: Marcin Machnik
ISBN: 978-83-283-3008-5
Copyright © 2016 – Aced by K. Bromberg
All Rights Reserved. The scanning, uploading, and electronic sharing of any part of this
book without the permission of the publisher or author constitute unlawful piracy and theft
of the author’s intellectual property.
Polish edition copyright © 2017 by Helion SA
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniej-szej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficz-ną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za
ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub
autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności
za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Rozdział 2.
Rozdział 2.
Rylee
Strach nie pozwala mi o sobie zapomnieć.
Próbuję go odepchnąć, nie myśleć o nim i wrócić do codziennej
pracy, do chłopców i Coltona, ale co chwilę zalewa mnie na nowo
swoją falą. Nie ma znaczenia,
że
jestem już w siódmym miesiącu.
Dwa razy zostało mi to odebrane i z każdym poruszeniem w brzu-
chu lub bólem w biodrach gdzieś z tyłu głowy odzywa się lęk,
że
tym
razem będzie tak samo.
Siedzę w pokoju dla dziecka pośród stosów
śpioszków,
pieluch
i rożków, ale niczego nie rozpakowuję, bo boję się,
że
rzucę jakiś zły
urok czy coś.
Że
gdy wyciągnę chociaż jedno ubranko, zrobię pra-
nie lub oblekę pościel w
łóżeczku,
to mój upragniony sen o macie-
rzyństwie pęknie jak bańka mydlana.
W fotelu bujanym czuję się bezpiecznie. Mogę tu siedzieć z zam-
kniętymi oczami, czuć ruchy dziecka i falowanie nabrzmiałej skóry
po każdym kopnięciu, po którym na chwilę oddycham spokojniej.
Mogę położyć dłonie na brzuchu i wyobrażać sobie,
że
dziecko jest
silne, zdrowe i nie może się doczekać chwili, gdy wezmę je w ramiona.
Mogę rozkoszować się zalewającą mnie miłością do tego maleństwa,
które stworzyliśmy z Coltonem. Jestem w stu procentach pewna,
że
ta idealna istotka jeszcze bardziej umocni naszą wyjątkową więź.
Próbuję zatrzymać to uczucie,
żeby
odpędzić obawy, gdy podno-
szę się z fotela i przejeżdżam dłonią po materacu
łóżeczka.
Nie mogę
uwierzyć,
że
to naprawdę się dzieje —
że
za niespełna trzy miesiące
w naszym
życiu
pojawi się nowa osoba i
że
wszystko się zmieni, cho-
ciaż jednocześnie nadal będzie tak samo.
27
Kup książkę
Poleć książkę
Aced. Uwikłani
Etapy
życia.
Jak
łatwo
przechodzimy z jednej roli w następną
i nigdy nie zastanawiamy się nad rozległością konsekwencji tych prze-
mian. Czy ta zmiana wpisze się w naszą rzeczywistość, czy może ją
zniszczy?
Dziecko.
Nasze dziecko.
Mimo
że
ta nowa istota rozwija się we
mnie i co jakiś czas przypomina o sobie swoimi ruchami, to wciąż
nie potrafię w to uwierzyć.
Ostrożnie opadam na kolana i zaczynam przeglądać stosy pre-
zentów. Sądząc po nich, nasi znajomi i członkowie rodziny nie mogą
się doczekać młodego Donavana i chcą go rozpieścić. Sięgam po
mechaty
żółty
kocyk i przykładam go do policzka,
żeby
poczuć jego
miękkość, a na mojej twarzy automatycznie pojawia się uśmiech.
— Myślisz,
że
dziecko naprawdę potrzebuje tego wszystkiego? —
Colton wyrywa mnie z zamyślenia. Stoi oparty o futrynę drzwi z kciu-
kami w kieszeniach. Każdy cal jego wysportowanej i umięśnionej
klatki piersiowej i brzucha wznieca we mnie burzę hormonów ciążo-
wych, które przez ostatnie kilka miesięcy rządziły moim popędem
seksualnym.
Zresztą nawet bez hormonów też bym się na niego gapiła, bo chyba
nigdy nie przestanę go pragnąć. Sam jego widok sprawia,
że
krew
zaczyna krążyć szybciej, serce mi
łomocze,
a dusza
śpiewa.
Podziwiam przez chwilę mojego przystojnego męża. Oglądam sta-
rannie całe jego ciało i w końcu docieram do twarzy, a on uśmiecha
się bezczelnie, jakby dobrze wiedział, o czym myślę. Ale gdy spoglą-
dam w jego szmaragdowe oczy, nie znajduję w nich rozbawienia.
Jego wzrok wyraża mieszankę jakichś stłumionych emocji, których
nie potrafię odczytać. Przypominają mi się pełne sekretów pierwsze
miesiące randkowania, a po plecach przechodzi mi nieprzyjemny
dreszcz niepokoju.
Tłumię wrodzoną potrzebę wypytywania i ponaglania i wmawiam
sobie,
że
jeśli coś jest nie tak, Colton mi o tym powie, gdy będzie
gotowy. Odtrącam dręczące mnie obawy. To przypuszczalnie tylko
fobie ciężarnej. Colton znosi to wszystko znacznie lepiej niż się
28
Kup książkę
Poleć książkę
Rozdział 2.
spodziewałam, chociaż od kilku tygodni jest jakby trochę wycofany.
Trapi mnie to, ale wiem,
że
jak każdy przyszły rodzic ma zapewne
własne lęki i wątpliwości.
— Nie wiem, czy to wszystko będzie potrzebne. Trochę dużo tu
rzeczy jak na jedno małe dziecko — odpowiadam w końcu, spoglą-
dając na otaczające mnie stosy prezentów.
— Jesteś prześliczna.
Słysząc ten nieoczekiwany komplement, podnoszę wzrok i spoglą-
dam Coltonowi w oczy, a w mojej piersi wzbiera miłość. To niemoż-
liwe,
żeby
naprawdę sądził,
że
jestem prześliczna, skoro czuję się jak
wieloryb wyrzucony na plażę, więc
śmieję
się cicho, po czym siadam
na ziemi, podpieram się z tyłu rękami i wyciągam nogi przed siebie.
— Dziękuję, ale nie sądzę,
żeby
wielki brzuch i napuchnięte jak
kiełbaski palce u stóp kwalifikowały mnie do bycia
prześliczną.
— Cóż, w takim wypadku możliwe,
że
jesteś tylko piękna — rzuca
żartobliwie,
uśmiecha się szeroko i wchodzi do pokoju. Rozgląda się,
bierze do rąk kołderkę ze wzorem flagi w szachownicę i unosi brwi
ze zdziwienia, po czym rusza dalej w moją stronę.
— Hm — mruczę, bo „piękna” także nie wydaje mi się trafnym
określeniem. Ale gdy spoglądam mu w oczy, widzę w nich właśnie to:
że
dla niego jestem piękna. Przyjmuję to więc, bo jeśli mężczyzna
widzi cię w najgorszym stanie i uważa,
że
jesteś w najlepszym stanie,
to nie powinno się z tym dyskutować.
— Za dużo pracujesz, Ry — mówi, siadając przede mną. Tłumię
westchnienie, bo słyszę to nie po raz pierwszy. Od kilku tygodni sprze-
czamy się o to,
że
według Coltona powinnam już zacząć urlop macie-
rzyński. — Nie możesz się tak przemęczać. Pozwól, by inni ci pomogli.
Spoglądam na kocyk, który trzymam w dłoniach. Nie podoba mi
się,
że
Colton ma rację i
że
widzi mój problem z oddawaniem kontroli.
— Wiem, ale przed narodzinami dziecka trzeba jeszcze zrobić tak
wiele rzeczy, którymi tylko ja mogę się zająć. Rozpoczęcie nowego
projektu, problemy Auggiego w Domu i… — milknę, a moje myśli
opanowuje nowy chłopiec w naszej gromadzie, potrzebujący sporo
29
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin