Czarny_orzel_e_0f22.pdf

(287 KB) Pobierz
Aleksander Puszkin
Czarny orzeł
Wersja Demonstracyjna
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2017
Kup książkę
Aleksander Puszkin
„Czarny orzeł”
Copyright © by Aleksander Puszkin, 1926
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2017
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
Tłumacz: Antoni Lange
ZACHOWANO PISOWNIĘ
I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.
Skład: Kamil Skitek
Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
Druk: Zakł. Graf. E. i D-ra K. Koziańskich, Warszawa 1926
ISBN: 978-83-7900-776-9
Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/
e-mail:wydawnictwo@psychoskok.pl
facebook: https://www.facebook.com/WydawnictwoPsychoskok
Kup książkę
ROZDZIAŁ I.
 Niedawno
temu żył w jednej ze swoich posiadłości rosyjski ziemianin
starożytnego rodu, Cyryl Piotrowicz Trojekurow. Bogactwo, znakomite
pochodzenie i stosunki nadawały mu wielkiego znaczenia w guberni, gdzie
znajdowała się jego posiadłość. Zepsuty przez swe otoczenie, zwykł był on
pozwalać sobie na każdy poryw swego ognistego temperamentu i na wszystkie
chimery ograniczonego umysłu Sąsiedzi radzi dogadzali jego najmniejszym
zachciankom, zaś urzędnicy gubernialni drżeli na dźwięk jego imienia. Cyryl
Piotrowicz przyjmował wszelkie oznaki hołdu, jako należną sobie daninę. Dom
jego był stale pełen gości, gotowych zadowalać pańską fantazję przez
uczestnictwo w wspaniałych, a nieraz i szalonych zabawach. Nikt nie śmiał
odmówić jego zaprosinom, lub też w dni określone nie złożyć należnego
uszanowania we wsi Pokrowskoje. Cyryl Piotrowicz był wielkiem hulaką i, nie
bacząc na niezwykłą siłę fizyczną chorował dwa razy w tygodniu z obżarstwa, a co
wieczór zabawiał się miłością. (Mało której z dworskich dziewcząt udało się
uniknąć namiętnych zalecanek pięćdziesięcioletniego staruszka. W jednem ze
skrzydeł jego domu mieszkało szesnaście służących, które zajmowały się
rękodziełami, właściwemi swej płci. Okna tego skrzydła były zagrodzone
drewnianą kratą, drzwi były zamknięte, a klucze od zamków zostawały pod opieką
Cyryla Piotrowicza. Młode aresztantki w oznaczonych godzinach przechadzały się
po ogrodzie pod opieką dwu staruszek. Od czasu do czasu Cyryl Piotrowicz
wydawał niektóre z nich zamąż, a ich miejsce zajmowały nowe. Z chłopami
i czeladzią obchodził się surowo i samowolnie, a mimo to byli mu oddani: chełpili
się bogactwem i sławą swego pana i pozwalali sobie ze swej strony na wiele
w stosunku do sąsiadów polegając na jego potężnej opiece). Powszednie zajęcie
Trojekurowa polegało na objazdach ogromnych włości, na długotrwałych
biesiadach i na wymyślanych przy tem codzień figlach, których ofiarą bywał
zazwyczaj jakiś nowy znajomy, aczkolwiek nie udawało się ich uniknąć i dawnym
przyjaciołom, z wyjątkiem jednego, Andrzeja Gawryłowicza Dubrowskiego. Ów
Dubrowski, dymisjonowany porucznik gwardji, był najbliższym jego sąsiadem
i właścicielem siedemdziesięciu dusz. Trojekurow dumny w stosunkach z ludźmi,
nawet najdostojniejszymi, szanował
Kup książkę
Dubrowskiego, nie bacząc na jego mizerny
majątek. Niegdyś byli oni towarzyszemi w służbie a Trojekurow znał
z doświadczenia porywczość i stanowczość jego charakteru. Słynny rok 1762
rozłączył ich na długo. Trojekurow, krewny księżnej Daszkowej, poszedł w górę;
Dubrowski straciwszy majątek musiał wziąć dymisję i osiąść w ostatniej swej wsi.
Cyryl Piotrowicz dowiedziawszy się o tem, proponował mu swą protekcję, lecz
Dubrowski podziękował i został biedny i niezależny. Po kilku latach Trojekurow,
dymisjonowany generał en chef, przyjechał do swej posiadłości; spotkali się
i przywitali radośnie. Od tego czasu codzień przebywali razem i Cyryl Piotrowicz,
który nikogo nigdy nie zaszczycał swemi odwiedzinami, zajeżdżał poprostu do
domu swego starego towarzysza. Los ich był jednaki; obaj ożenili się z miłości,
obaj wkrótce owdowieli i obydwaj mieli po jednem dziecku. Syn Dubrowskiego
wychowywał się w Petersburgu, córka Cyryla Piotrowicza wzrastała pod okiem
ojcowskiem i Trojekurow mawiał często do Dubrowskiego: „Słuchajcie bracie
Andrzeju Gawryłowiczu, gdy na twego Wołodkę przyjdzie pora wydam za niego
Maszę, chociaż goły jak święty turecki“. Andrzej Gawryłowicz kiwał głową
i odpowiadał zazwyczaj: „Nie Cyrylu Piotrowiczu, mój Wołodka nie jest mężem dla
Marji Cyrylówny dla tak biednego szlachcica jak on lepiej będzie ożenić się
z ubogą szlachcianką i być głową w domu, nie zostać podwładnym zepsutej
kokietki“.
 Powszechnie
zazdroszczono harmonji, panującej między dumnym
Trojekurowym a biednym jego synowcem, i dziwiono się odwadze tego ostatniego,
gdy za stołem Cyryla Piotrowicza wypowiadał bez ogródek swe zdanie, nie dbając
czy nie było sprzeczne z poglądami gospodarza. Niektórzy próbowali go nawet
naśladować i wyjść poza granice należytego posłuszeństwa, ale Cyryl Piotrowicz
nastraszył ich tak, że raz na zawsze odebrał im ochotę do takich prób,
a Dubrowski pozostał jedynym wyjątkiem z powszechnego prawa. Nieznacznie
przypadek rozbił wszystko i zmienił.
 Pewnego razu, na początku jesieni, Cyryl Piotrowicz wybierał się na łowy. Dzień
przedtem wydano rozkaz psiarczykom i strzemiennym aby byli gotowi o piątej
rano. Namiot i kuchnię wyprawiono przedtem na miejsce, gdzie Cyryl Piotrowicz
miał jeść obiad. Gospodarz i goście poszli do psiarni, gdzie w wygodach i cieple
żyło więcej niż pięćset gończych i ogarów, sławiąc hojność Cyryla Piotrowicza
swoim psim językiem. Znajdował się tu i lazaret dla chorych psów pod nadzorem
sztabslekarza Tymoszki i ogrodzenie, gdzie suki szczeniły się i karmiły swe
szczenięta. Cyryl Piotrowicz pysznił się tem wspaniałem urządzeniem i nigdy nie
Kup książkę
pominął sposobności, by nie pochwalić się niem przed swymi gośćmi, z których
Zgłoś jeśli naruszono regulamin