Zbuntowany_dziedzic_zbunto.pdf

(5081 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Rebel Heir: Book One (The Rush Series) (Volume 1)
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
ISBN: 978-83-283-5319-0
Copyright © 2018. Rebel Heir by Vi Keeland & Penelope Ward
Polish edition copyright © 2019 by Helion SA
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Niniejsza książka jest fikcją literacką. Wszystkie imiona, postacie, lokalizacje i zdarzenia
są dziełem wyobraźni autorek, a ich ewentualne podobieństwo do istniejących rzeczy bądź
osób – żyjących lub zmarłych, miejsc albo wydarzeń jest czysto przypadkowe.
Autor oraz Helion SA dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były
kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie,
ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz
Helion SA nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe
z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Rozdział 1.
Rozdział 1.
Gia
— Proszę cię. Nigdy nawet nie
próbowałam
seksu na plaży a co do-
piero go
zmieszać.
— Za barem będą jeszcze dwie inne osoby. Pomogą ci, jeśli cze-
goś nie będziesz wiedziała.
Błagam,
zgódź się. Mojej siostrze właśnie
odeszły wody. Jeśli wrócę do New Jersey dziś wieczorem, to uniknę
porannych korków. — Nawet przez telefon słyszałam, jak Riley robi
ten swój dzióbek.
— Ale zamierzałam wieczorem popisać.
— Zrezygnowałaś dziś z plaży,
żeby
pisać. To ile już masz tych
słów?
Spojrzałam na ekran laptopa.
Siedem. Napisałam dziś siedem
cholernych słów.
— Więcej niż wczoraj — odpowiedziałam, niestety zgodnie
z prawdą. — Ale jestem na dobrej drodze.
— Padam ci do stóp. To naprawdę sytuacja awaryjna. Inaczej
bym nie prosiła.
W końcu uległam:
— Okej.
Riley zapiszczała:
— Dzięki!!! Jesteś wielka!!! Aha: i załóż coś z dekoltem,
żeby
po-
kazać ten imponujący biust. Patrząc na niego, nikt nie zwróci uwagi
na to,
że
nie wiesz, jak mieszać drinki.
— Na razie, Riley.
Przejrzałam się w lustrze. Ciemne włosy zebrane w niedbały
kok na czubku głowy. Zero makijażu, a soczewki zdążyłam już zmienić
3
Kup książkę
Poleć książkę
Zbuntowany dziedzic
na okulary, zza których patrzyły na mnie zmęczone, niebieskie oczy.
Westchnęłam. Dobrze,
że
przynajmniej wzięłam prysznic.
Riley, moja współlokatorka, była barmanką w jednym z tych mod-
nych barów przy plaży, jakich tutaj w Hampton jest od groma. Miej-
sce, do którego ciągną nadęte, bogate japiszony w koszulkach polo
z wyhaftowanym na lewej piersi koniem i w mokasynach na bose sto-
py. Kobiety z kolei są obowiązkowo niemożliwie szczupłe i demon-
strują ogromne połacie idealnie opalonej skóry. Po tym, jak zaliczyłam
niezbyt miłą przygodę z jednym z gości stamtąd, zdecydowanie wola-
łam
nie zwracać na siebie uwagi. Musnęłam rzęsy maskarą, rozpu-
ściłam
włosy, a soczewki postanowiłam olać.
Tyle wystarczy.
Parking przed The Heights był pełen. Lokal miał bar na dachu
— stąd jego uwznioślona nazwa. Przed wejściem stali ludzie i palili,
a wewnątrz dudniła muzyka, od której drżały szyby. Z tego, co zapa-
miętałam z mojej jedynej wizyty w tym miejscu, to są tu trzy bary:
oprócz tego na dachu jest jeszcze jeden wewnątrz i jeden na tarasie
z widokiem na plażę. W lokalu mieściła się także restauracja, w której
wydawał się panować spory ruch, jeszcze zanim nie
ściągną
tu tłumy
spragnionych barowiczów. Nie byłam pewna, gdzie tego wieczora
pracowała Riley.
Gdy podeszłam do drzwi, barczysty mężczyzna otworzył je
przede mną, więc postanowiłam najpierw poszukać jej w
środku.
Riley od razu mnie dostrzegła. Zawołała mnie zza baru, w euforii wy-
rzucając w górę obie ręce. Potem zrobiła z dłoni trąbkę i krzyknęła:
— Chodź od tyłu. Zrobię ci krótkie wprowadzenie.
Przeszłam na koniec długiej lady i podniosłam fragment blatu
na zawiasach,
żeby
przejść za bar.
— To jest Carly. — Wskazała na rudą dziewczynę w kucykach
i obciętej pod biustem koszulce. Carly pomachała do mnie ręką.
— Pracuje dziś na tarasie razem z Michaelem. Wpadła tylko
ukraść trochę naszych szklanek, bo nie dość dobrze zadbała o zaopa-
trzenie własnego baru.
4
Kup książkę
Poleć książkę
Rozdział 1.
Carly, zanim podniosła pudełko, wzruszyła tylko ramionami
i przekrzykując muzykę, wyjaśniła:
— Zawsze się spóźniam.
Następnie Riley wskazała na niższą, jasnowłosą dziewczynę,
przy której Carly w swoim skąpym stroju wyglądała jak wiktoriańska
matrona. Przez chwilę pożałowałam,
że
jednak nie ubrałam się w coś
odrobinę przyjemniejszego dla oka albo choć trochę bardziej nie
wysiliłam się z makijażem.
— A to Tia. Pracuje po lewej stronie baru. Ja pracuję po prawej.
Tia również pomachała mi na przywitanie.
Riley postukała w pierwszy z ustawionych w szeregu kranów do
piwa.
— Okej. Mamy więc Buda, Stellę, Coronę, Heinekena, Amstela
i Lighthouse Ale’a, który jest z lokalnego browaru. Jeśli każą ci wy-
brać, nalewaj lokalne.
— Jasne. — Kiwnęłam głową.
Potem odwróciła się do regału z lustrzaną tylną
ścianą.
— Wszystko z najwyższej półki. To, co ludzie zamawiają najczę-
ściej,
czyli wódka: Jack Daniels, rum, Fireball, Tequila, jest zarówno
po lewej, jak i po prawej stronie baru,
żebyśmy
co chwila na siebie
nie wpadały. — Następnie wskazała na miejsce pod barem. —
Szklanki trzymamy na ociekaczach. Tu masz też zlew oraz wszystkie
syropy i lodówki z piwem butelkowym. Na czerwonej lodówce leży
zalaminowana książka. Znajdziesz w niej składniki każdego koktajlu,
którego nie będziesz umiała zrobić.
— Czerwona lodówka, zapamiętam.
Teraz Riley postukała się palcem po dolnej wardze.
— Co jeszcze…?
Aha.
Jeśli ktoś będzie ci robić problemy, tylko
zagwiżdż, a Oak się nim zajmie.
— Oak?
Głową wskazała drzwi frontowe i stojącego w nich olbrzyma,
którego minęłam, wchodząc tutaj.
5
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin