Na_bruku_e_0x0n.pdf

(913 KB) Pobierz
Klemens Junosza
Na bruku
Wersja Demonstracyjna
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2018
Kup książkę
Klemens Junosza
„Na bruku”
Copyright © by Klemens Junosza, 1897
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2018
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
ZACHOWANO PISOWNIĘ
I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.
Skład: Adam Brychcy
Projekt okładki: Adam Brychcy
Druk: Drukarnia i Introligatornia P. Laskauera & W.
Babickiego
Wydawnictwo: Księgarnia i skład nut Stanisława Sadowskiego
Warszawa, 1897
ISBN: 978-83-8119-343-6
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
Kup książkę
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/
http://wydawnictwo.psychoskok.pl/
e-mail:wydawnictwo@psychoskok.pl
Kup książkę
I.
 Między ulicą Ś-to Krzyzką, a placem Grzybowskim w Warszawie ciągnie się
uliczka, siedmio- czy ośmiorzędna, zwana Bagno. Błotnista, ale handlowa,
ciasna i nie pachnąca, lecz pełna ożywienia i ruchu.
 Przejeżdżający tamtędy dorożkarze zrywają płuca, wrzeszczą «na bok»,
woźnica tramwajowy rozbija dzwonek, ale co to pomoże! Handel jest zbyt
hardy, aby miał ustępować komunikacyi, która jest tylko jego pomocnicą i
służebną, więc też i dorożki i tramwaje, wobec przemagającej siły pieszej,
spuszczają z tonu i jadą wolno, noga za nogą, wrzeszcząc i dzwoniąc, więcej z
przyzwyczajenia, niż z przekonania, że krzyk i dzwonienie mogą rozpędzić i
skłonić do ustąpienia handlującą rzeszę. Nie sposób!
 Na Bagnie jest dużo sklepów, a w sklepach bywa zwykle ciasno, właściciele
więc i ich rodziny wylegają na trotuary, tam przyjmują interesantów, familię,
gości, a że mają interesa rozległe, familie liczne, i że są przytem gościnni, więc,
co się na trotuarze nie pomieści, wylega na ulicę. Przytem jak z Lubartowa,
dajmy na to, trzeba jechać do Kocka koniecznie przez Firlej, tak z Grzybowa na
Pańską, Święto-Krzyzką, Marszałkowską, Złotą, droga przez Bagno prowadzi.
 Tłum ludzi płynie, przelewa się jak wezbrana fala, a każda tego tłumu
cząsteczka, niby kropla w rzece, pcha się naprzód, prześciga z drugiemi, usiłuje
być pierwszą.
 Miliony interesów ludzie w tamtych stronach mają. Grzybów to targowica
ogromna, rynek ruchliwy, na którym trwa jarmark nieustanny; fur się tam
zjeżdża tysiące. Na nim to, na tym placu, wieś wizytuje miasto i pożywienie dla
niego składa, na nim dostanie wszystkiego, co tylko w życiu codziennem
potrzebnem być może.
 Ruch zawsze wielki w tem ogromnem drobnego handlu ognisku, więc i na
przyległych, prowadzących doń ulicach, narodu ciągle jak nabił.
 Jeżeli pragniemy z Grzybowa na Marszałkowską, na wielki elegancki świat się
dostać, radzi nie radzi, musimy przejść przez Bagno i będziemy mieli po prawej
stronie piękne sklepy ze skórami, piwem, starem żelaztwem, tanią galanteryą,
fajn towarem łokciowym, koszerne restauracye, z lewej zaś... o tej lewej właśnie
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin