[Złe uczynki].Lucinda.Berry.2021.eBook.pdf-shadow87.pdf

(3603 KB) Pobierz
SARAH
(WTEDY)
Wciskam zatyczki do uszu najgłębiej jak się da, aby nie słyszeć tych krzyków.
Nienawidzę płaczu, a one ciągle płaczą. Na początku starałam się je uciszać. Uspokajać je, ale
nigdy nic nie działało. Były tak samo przerażone mną, jak i nim. Rzucały się na mnie jak dzikie
zwierzęta, drapiąc mnie paznokciami po twarzy i po ramionach, kiedy próbowałam je
przytrzymać. Niektóre mnie biły. Jedna nawet mnie opluła, kiedy podawałam jej szklankę wody.
Już dawno odpuściłam próby uspokajania ich. Teraz po prostu pozwalam im płakać.
Najgorsze jest to, że nie wiadomo, kiedy to zawodzenie się skończy. Kiedyś usiłowałam
znaleźć sposób, aby przewidzieć, jak długo będą walczyć, zanim przejdą do fazy drugiej, ale
zawsze się myliłam. Te słabsze poddawały się w ciągu kilku godzin – albo były w szoku, albo
godziły się z losem, ale te bojowo nastawione mogły tak walczyć przez kilka dni. Ciężko
powiedzieć, czym one się od siebie różnią, ale w sumie mnie to nie obchodzi, byle tylko
skończyły płakać. Chcę wykrzyczeć im, żeby przestały wrzeszczeć – nikt was nie słyszy! Czasem
to robię, ale przez to wyją jeszcze bardziej.
Nienawidzę wojowniczek. Przez nie dzień jest dużo trudniejszy i wybija mnie to z rytmu.
Wszystko najlepiej się układa wtedy, kiedy działam zgodnie z moim planem. A one zabierają mi
słońce, którego tak potrzebuję.
Jestem pewna, że ta tutaj jest fajterką. Musiał jej podać środek uspokajający na czas jazdy
samochodem, co nigdy nie jest dobrym znakiem. Te słabe paraliżuje strach i milczą w aucie. Ale
nie te silne. A ta jest silna, mimo że jest mała.
Przed pójściem do łóżka Paige i ja obserwowałyśmy ją leżącą na pryczy, śpiącą mimo
protestów ze związanymi rękami i nogami, z ustami zaklejonymi taśmą. Nie tą szarą. On nigdy
nie używa szarej. Tym razem użył białej z czerwonymi paskami. Nawet w tym narkotycznym
śnie nie wyglądała spokojnie. Zmarszczka na jej czole ciągle sygnalizowała, że mała walczy.
Paige zadrżała, stojąc obok mnie, mimo że usiłowała to ukryć. W jej oczach czaiły się
pytania, na które nie mogłam jej odpowiedzieć.
– To nie fair – wyszeptała, kiedy zostawiłam ją leżącą na pryczy ustawionej obok łóżka
nowej dziewczyny i wycofałam się do mojej prywatnej przestrzeni za zasłoną.
Kilka lat temu zawiesiłam pod sufitem prześcieradło. Wolałabym, żeby to była
prawdziwa ściana, ale przynajmniej oddziela mnie od nich. Wyszłam, nie odwracając się za
siebie.
– W życiu nic nie jest fair – powiedziałam.
Narkotyki przestały działać niedługo po tym, jak się położyłam, i dziewczyna się
obudziła. Zaczęła krzyczeć – to był ten dźwięk pełen tortur, który wydaje się przez zaklejone
usta. Minęła już godzina, a ona ciągle nie przestawała. Założyłam słuchawki na zatyczki do uszu
i włączyłam odtwarzacz CD, który dostałam od niego na zeszłe święta. Nie przeszkadzało mi to,
że był przestarzały i że nikt już teraz nie słucha płyt CD. Byłam wdzięczna, że mogłam słuchać
muzyki. Ze wszystkich rzeczy z mojego starego życia muzyki brakowało mi najbardziej.
ELLA
(WTEDY)
Budzi mnie strach. Otwieram oczy. Między nogami mam mokro. Krzyk uwiązł mi
w gardle. Chcę zerwać knebel, ale nie mogę, bo mam związane ręce, a skóra na nich jest
poraniona od moich panicznych ruchów. Nogi mam skulone pod sobą, związane w kostkach.
Wszystko mnie boli. Mam sucho w gardle.
W jednej chwili wszystko do mnie wróciło. Mężczyzna. Jego czapka baseballowa.
Idealne białe zęby i olśniewający uśmiech. Błysk w oku, kiedy powiedziałam mu, jak mam na
imię. Nie powinnam była zdradzać mu swojego imienia. Sposób, w jaki obejmował moje ramię.
Okropny ból głowy. Wciąż pulsuje w tym samym miejscu.
Oczy nie mogą przyzwyczaić się do ciemności, a pod powiekami czuję tonę piasku. Chcę
je potrzeć, ale nie mogę, bo ręce mam związane w dziwacznej pozycji. Powoli się podnoszę
i kiedy siadam, opierając się o miękką ścianę, którą mam za plecami, w każdej kości czuję ból.
Przyciągam kolana do piersi i oplatam je ramionami, na ile to jest możliwe.
Gorączkowo przeczesuję wzrokiem otoczenie. Z mojego łóżka widzę cały pokój
pogrążony w mroku. Wszystko jest pokryte grubą gąbką. Ściany, sufit, nawet schody. Wygląda
na miękką, taką, że jak się na nią rzucisz, to się od niej odbijesz. Na podłodze leży gruby, szary
dywan. Tak gruby, że można go czesać. Nie ma okien. Żadnego źródła naturalnego światła. Po
mojej lewej jest coś w rodzaju ściany. Wąska klatka schodowa. Zarys toalety w prawym rogu.
Nie ma umywalki. Śmierdzi stęchlizną, jak brudne skarpetki.
– Hej, obudziłaś się. – Jakiś głos wydobywa się z ciemności i zaskakuje mnie. Zalewa
mnie fala paniki.
Odwracam głowę w bok i widzę zarys ciała leżącego na pryczy obok mojej.
– Mogę powiedzieć Sarah, żeby zdjęła ci taśmę z ust, ale nie możesz krzyczeć. Jeśli
będziesz krzyczeć, zaklei ci je z powrotem. – Jej głos brzmi miło.
Kim ona jest? Kim jest Sarah? Czego ode mnie chce? Dlaczego tu jestem? Czy ja ją
znam? Wysilam wzrok, ale jest zbyt ciemno, bym mogła dojrzeć jej twarz. Zamieram. Nie mogę
się ruszyć. Nie mogę mówić. Tylko się gapię. Serce wali mi w piersi. Pocę się.
– Chcesz, żebym ją zawołała?
Potrząsam głową. Nie chcę, żeby kogokolwiek wołała. Chcę do mamy. Gorące łzy
spływają mi po policzkach. Płyną po taśmie. Chce mi się pić. Nigdy nie byłam tak spragniona.
Jak długo tu jestem? Gdzie ja jestem?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin