Penny Jordan Żona dla szejka PROLOG - A więc negocjacje poszły po naszej myśli? - upewnił się Vere. Drax się zasępił. Wprawdzie brat bliźniak, z którym wspólnie sprawowali rządy w jednym z arabskich emiratów, powitał go ze zwykłą serdecznością, ale najwyraźniej coś go trapiło. - Owszem - potwierdził Drax. - Rozmowy w Londynie udały się doskonale. Drax i jego starszy o kilka minut brat Vere już niemal dziesięć lat wspólnie rządzili w Dhurahnie. Mieli po dwadzieścia pięć lat, gdy ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym podczas którejś z oficjalnych wizyt. Mimo że bracia byli sobie bardzo bliscy, nigdy nie rozmawiali o tamtym wypadku, nie wspominali utraty mądrego, wyprzedzającego swój czas ojca ani pięknej matki Irlandki. Nie musieli rozmawiać. Byli bliźniakami, więc rozumieli się bez słów, obaj odczuwali dokładnie to samo. Fizycznie byli nie do odróżnienia, za to psychicznie... Drax często myślał sobie, że są jak dwie połówki jednej istoty. Drax przyszedł do brata wprost z lotniska, toteż miał na sobie europejski garnitur, podczas gdy Vere 6 PENNY JORDAN był ubrany w tradycyjną błękitną szatę zdobną złotym haftem. Obaj byli postawni, o szarych oczach i ostrych, drapieżnych rysach. Geny Berberów pomieszane z francuską, a potem irlandzką krwią zaowocowały wizerunkiem odzwierciedlającym wielką moc, groźną potęgę, która mogłaby przerazić, gdyby miało się do czynienia z pojedynczym człowiekiem, a w podwójnej dawce dosłownie porażała. - Wprawdzie nie jesteśmy jedynymi przedstawicielami krajów arabskich, które chciałyby stworzyć u siebie silne centrum finansowe o międzynarodowym zasięgu, ale po rozmowach w Londynie odnoszę wrażenie, że właśnie my mamy największe szanse - opowiadał Drax. - Tak jak uzgodniliśmy, poinformowałem moich rozmówców, że Dhurahn gotów jest wydzielić obszar wielkości stu akrów, na którym znajdą miejsce obiekty międzynarodowej bankowości, oraz że gotowi jesteśmy oprzeć nasz system na brytyjskim prawie handlowym. Powiedziałem także, że mamy nadzieję stworzyć w naszym centrum takie same warunki, jakie mogą zaproponować ośrodki finansowe w Nowym Jorku, Hongkongu czy Londynie. Chcemy także stosować taki sam system regulacyjny, któremu zarówno inwestorzy, jak i finansiści mogliby w pełni zaufać. Ale dość o moich sukcesach w Londynie. Mów, co się stało. Widzę, że coś ci leży na wątrobie. - Rzeczywiście - przyznał Vere, którego wcale nie zdziwiła przenikliwość brata - mamy problem. ŻONA DLA SZEJKA 7 - Jaki? - chciał wiedzieć Drax. - Kiedy ty byłeś w Londynie, skontaktowali się ze mną król Zuranu i emir Khulua, obaj w tym samym czasie. Drax czekał na dalszy ciąg. Nie było nic nadzwyczajnego w tym, że dwóch najbliższych sąsiadów zechciało porozmawiać z władcą Dhurahnu. Dhurahn nie miał dużych złóż ropy ani płynących z tego tytułu dochodów, jakimi mogli się cieszyć sąsiedzi. Miał za to rzekę, dzięki której ziemia była żyzna, a kraj bogaty. To właśnie Dhurahn zaopatrywał sąsiadów w świeże owoce i warzywa, co było istotne zwłaszcza dla Zuranu, w którym gwałtownie rozwijała się turystyka. Dawno minęły czasy, gdy wojownicze plemiona toczyły zacięte boje o skrawki pustyni. Teraz ludność Dhurahnu i obu sąsiadujących z nim państw żyła dostatnio i w pokoju. Mimo to wciąż obowiązywały plemienne zasady umacniania pokojowego współżycia. - Jak zwykłe w takich razach - kontynuował Vere - do obu sąsiadów dotarły plotki o naszych planach. Jak wiesz, pustynny wiatr bywa czasem bardzo kapryśny - Vere uśmiechnął się krzywo. - Oczywiście nie powiedzieli mi tego wprost, ale dla mnie to jasne, czemu właśnie teraz obaj zapałali tak wielką chęcią utrwalenia od dawien dawna przyjaznych stosunków między naszymi krajami. - Utrzymywanie dobrych stosunków z sąsiadami to nic zdrożnego. Musi być coś, o czym nie 8 PENNY JORDAN powiedziałeś, skoro tak bardzo cię te ich plany niepokoją, - Owszem. Zarówno król, jak i emir chcą z nami omówić sprawę naszych małżeństw. - Naszych małżeństw? - powtórzył zdumiony Drax. Obaj z bratem mieli po trzydzieści cztery lata. Oczywiście zamierzali się kiedyś ożenić, ale w tej chwili mieli na głowie znacznie ważniejsze sprawy niż zakładanie rodziny. Przede wszystkim trzeba było sprawić, by Dhurahn stał się najsilniejszym ośrodkiem finansowym w regionie i w ten sposób zabezpieczyć przyszłość kraju na długie lata. - No właśnie - skrzywił się Vere. - Padła propozycja, byś ty poślubił najstarszą córkę emira, a ja najmłodszą siostrę króla. Bracia popatrzyli po sobie. - Te małżeństwa wzmocniłyby nasze związki z obydwoma sąsiadami, ale jednocześnie dałyby im możliwość uczestniczenia w naszych interesach - podsumował Drax. - Wprawdzie z obydwoma krajami mamy bardzo dobre stosunki, ale w niektórych sprawach całkiem odmienne zdanie. A skoro nasza ziemia leży pomiędzy nimi, to właśnie my zapewniamy stabilizację w regionie, co daje nam bardzo mocną pozycję. Jeśli przyjmiemy ich propozycje i poślubimy ich kobiety, będą sobie rościli prawo do żądania od nas lojalności i wsparcia, a w końcu zaczną kontrolować nas i nasze poczynania. W żadnym wypadku nie ŻONA DLA SZEJKA 9 możemy się na to zgodzić. Przecież może się zdarzyć, że nasza lojalność wobec siebie i naszego kraju stanie w sprzeczności z tym, czego będą się od nas domagały nasze żony oraz ich rodziny. Ale odrzucenie tych dwu propozycji narazi nas na obrazę obu sąsiadów, a na to nie możemy sobie pozwolić. Mogłoby to zagrozić naszym planom przekształcenia Dhurahnu w finansową stolicę regionu. - No właśnie - zgodził się Vere. - Nie można dać sobą tak ordynarnie manipulować - sierdził się Drax, chodząc tam i z powrotem po wielkiej sali tronowej. - Ani ty, ani ja nie życzymy sobie wiązać się z naszymi sąsiadami poprzez małżeństwo - stwierdził ponuro Vere. - Dhurahn musi dbać o własne dobro, a naszym obowiązkiem jest zapewnić, żeby tak było zawsze. - Jednak, jak sam powiedziałeś, odrzucając te propozycje ryzykujemy obrażenie dwóch potężnych władców - myślał głośno Drax. - Chyba że nasza odmowa będzie spowodowana już poczynionymi planami małżeńskimi. W ten sposób sąsiedzi przestaną nas naciskać i nie stracą twarzy. - A co będzie, kiedy się zorientują, że nie zamierzamy się żenić? - Nie muszą się dowiedzieć. Zarówno król, jak i emir wiedzą, że w naszym kraju panuje zasada posiadania tylko jednej żony i że obowiązuje ona nie tylko naszych poddanych, ale także nas. Na 10 PENNY JORDAN pewno uda nam się znaleźć odpowiednie kobiety, z którymi będzie się można ożenić. - Odpowiednie, czyli jakie? - No wiesz... - Drax wzruszył ramionami. - Takie, które będzie można potem oddalić. Jednorazowe, że się tak wyrażę. Na tyle uczciwe, żeby nasi poddani je zaakceptowali, i dość naiwne, by można się było z nimi rozwieść przy minimalnym nakładzie sił i środków. - Naiwne dziewice gotowe zakochać się w szejku, które z wdzięczności pozwolą się porzucić i nie wezmą ani grosza odprawy? - Vere skrzywił się komicznie. - Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Moim zdaniem takie kobiety w ogóle nie istnieją. No ale gdybyś jakimś cudem zdołał każdemu z nas znaleźć taką pannę, to ja bardzo chętnie ożenię się ze swoją. Niestety, obaj dobrze wiemy, że kobieta, która zgodziłaby się zostać żoną na jakiś czas, na pewno nie będzie naiwną dziewicą, jaką by zaakceptowali nasi poddani. Zapewne byłaby łow-czynią przygód, zażądałaby niezłej sumki za odgrywanie roli żony, a potem opowiedziałaby o wszystkim prasie i zainkasowała za to kolejne duże pieniądze. Taka historia podana do publicznej wiadomości zniszczyłaby naszą reputację. Stracilibyśmy szacunek i opinię ludzi kierujących się zasadami etycznymi. Najpewniej też musielibyśmy się pożegnać z naszymi dalekosiężnymi planami. Nie, Drax - Vere pokręcił głową. - Masz doskonały pomysł, ale, niestety, niewykonalny. Obawiam się, ŻONA DLA SZEJKA 11 że nie uda się znaleźć nawet jednej kobiety odpowiadającej naszym potrzebom, a o dwóch to w ogóle nie ma co marzyć. A najważniejsze, że trzeba by to zrobić szybko, żeby nasi sąsiedzi przestali nas namawiać do wżenienia się w ich prze świetne rodziny. - Czy to ma być wyzwanie? - spytał Drax, a oczy mu zalśniły jak u drapieżnika. - Za dobrze cię znam, żeby ci rzucać wyzwania, bracie - Vere się roześmiał. - Ale gdyby chciało ci się poszukać odpowiedniej kobiety... - Dwóch kobiet - poprawił go Drax. - Obiecuję ci, że znajdę, a pierwszą z nich ty dostaniesz. - No cóż... - Vere nie wydawał się przekonany. - Niech ci będzie. W międzyczasie jednak trzeba będzie nadal negocjować z sąsiadami, unikając przy tym podejmowania jakichkolwiek konkretnych zobowiązań. Król nas zaprasza do złożenia nieoficjalnej wizyty w Zuranie. Uważam, że w tej sytuacji - ciągnął Vere - lepiej będzie, jeśli to ty tam pojedziesz. - Oczywiście - zgodził się Drax. - Król życzy sobie wydać swoją siostrę za ciebie, więc ja mam zagrać na zwłokę. Czemu nie? Zresztą i tak w Londynie chcieli z tobą porozmawia...
zielony10121