Val McDermid - Anatomia zbrodni. Sekrety kryminalistyki.pdf

(7014 KB) Pobierz
Val McDermid
ANATOMIA ZBRODNI
Sekrety kryminalistyki
Przełożyli Piotr Grzegorzewski i Marcin Wróbel
Tytuł oryginału:
Forensic. The Anatomy of Crime
Copyright © Val McDermid 2014, 2015
Copyright © for the Polish edition by Grupa Wydawnicza Foksal, MMXV
Copyright © for the Polish translation by Piotr Grzegorzewski, Marcin Wróbel, MMXV
Wydanie I
Warszawa MMXV
Cameronowi, z wyrazami miłości.
Bez nauki nie byłoby Ciebie; z kolei bez Ciebie przyszłość miałaby o wiele mniej do
zaoferowania. Dobra robota, nauko.
Przedmowa
Oblicze sprawiedliwości nie zawsze było tak rozumne, jak się wydaje dzisiaj.
Idea, że prawo karne winno opierać się na dowodach, jest względnie nowa.
Przez wieki oskarżano i skazywano ludzi ze względu na ich status materialny
albo kolor skóry. Podstawą oskarżenia mogło być niewłaściwe pochodzenie lub
współżycie z nieodpowiednią osobą, a do więzień trafiali ci, których żony lub
matki zbyt dobrze znały się na ziołach, albo ci, którzy znaleźli się w
niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Skazywano ludzi też ot tak – po
prostu.
Zmiana nastąpiła dopiero wtedy, gdy zrozumiano, że miejsce zbrodni może
dostarczyć wielu użytecznych informacji. To odkrycie zaowocowało
narodzinami nowych gałęzi nauki, skupionych na badaniu zbrodni i
prezentowaniu wyników przed sądem.
Osiemnastowieczny strumyczek odkryć naukowych przekształcił się w
kolejnym stuleciu – i w następnych – w rwącą rzekę nowych informacji i
wynalazków znajdujących praktyczne zastosowanie poza laboratoriami
badawczymi. Pojawiła się idea przeprowadzania prawidłowego dochodzenia, a
pierwsi detektywi gorliwie rozglądali się za dowodami, które poparłyby ich
teorie na temat danego śledztwa.
W ten oto sposób narodziła się kryminalistyka – nauka służąca dostarczaniu
dowodów. Bardzo szybko stało się jasne, że wiele innych dyscyplin może oddać
pewne przysługi tej nowej dziedzinie.
Jednym z najwcześniejszych jej zastosowań było połączenie medycyny
sądowej i tego, co dziś określamy mianem kryminalistycznej analizy
dokumentów. W 1794 roku od postrzału w głowę zginął Edward Culshaw. W
tamtych czasach pistolety ładowano od przodu, przez lufę, a kulę i proch
zabezpieczano papierową przybitką. Lekarz badający zwłoki Culshawa odkrył
w ranie strzępki takiego właśnie papieru. Kiedy je wydobył, okazało się, że
morderca wykorzystał róg kartki, na której zapisano treść pewnej ballady.
Gdy przeszukano głównego podejrzanego w tej sprawie, Johna Tomsa,
znaleziono w jego kieszeni naderwaną kartkę z balladą. Papier wydobyty z
rany pasował do niej idealnie. Sąd w Lancaster skazał Tomsa za zabójstwo.
Mogę sobie jedynie wyobrażać przyjemność płynącą z przekształcania
odkryć naukowych w instrument sprawiedliwości. Aby pomóc sądom,
naukowcy zaczęli zamieniać podejrzenia w pewniki. Spójrzmy na przykład na
trucizny. Przez setki lat były one najpopularniejszym narzędziem zbrodni,
właściwie niewykrywalnym, brakowało bowiem odpowiednich testów
toksykologicznych. To jednak miało się zmienić.
Niestety, od samego początku dowody naukowe często były kwestionowane.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin