C.S. Pacat
ZNIEWOLONYKSIĄŻĘ
Zniewolony książę
tom 1
Przełożyła Małgorzata Kaczarowska
PROLOG
– Słyszeliśmy, że wasz książę utrzymuje własny harem – powiedziała lady Jokasta. – Ci niewolnicy zadowolą każdego tradycjonalistę, jednakże poprosiłam Adrastusa, by przygotował ponadto coś specjalnego, osobisty prezent dla księcia od króla. Można by rzec – nieoszlifowany diament.
– Jego Wysokość okazał nam już niezwykłą szczodrobliwość – odparł konsul Guion, ambasador Vere.
Spacerowali wzdłuż galerii widokowej. Guion spożył już wyborny posiłek złożony z przyprawionego korzeniami i zawiniętego w liście winogron mięsa, podczas gdy usłużni niewolnicy odganiali wachlarzami południowy skwar od jego rozpartego na leżance ciała. Był teraz gotów przyznać wspaniałomyślnie, iż ten barbarzyński kraj nie jest pozbawiony uroku. Jedzenie było proste, ale niewolnicy bez zarzutu; nienagannie posłuszni i wyszkoleni, trzymali się w cieniu i odgadywali wszelkie życzenia. Całkowicie różnili się od rozpieszczonych nałożników na verańskim dworze.
W galerii zaprezentowano mu dwa tuziny niewolników, nagich lub ubranych jedynie w przejrzyste jedwabie. Na szyjach mieli złote obroże wysadzane rubinami i tanzanitami, zaś na nadgarstkach złote kajdany; jedne i drugie pełniły jednak funkcję czysto dekoracyjną. Niewolnicy klęczeli, by okazać dobrowolną uległość.
Mieli być podarunkiem – niezwykle szczodrym podarunkiem – od nowego króla Akielos dla regenta Vere. Samo złoto było warte fortunę, natomiast pałacowi niewolnicy bez wątpienia należeli do najlepszych w Akielos. Guion w duchu wybrał już jednego z nich do prywatnego użytku: skromnego chłopaka z cudownie smukłą talią i długimi rzęsami okalającymi ciemne oczy.
Gdy dotarli do końca galerii, Adrastus, nadzorca królewskich niewolników, skłonił się głęboko, łącząc obcasy sznurowanych butów z brązowej skóry.
– Jesteśmy na miejscu – oznajmiła z uśmiechem lady Jokasta.
Przeszli do przedsionka, gdzie Guion szeroko otworzył oczy.
Czekał tu spętany i pilnowany przez straż niewolnik, nieprzypominający żadnego z tych, których Guion widział do tej pory.
Potężnie umięśniony i o imponujących rozmiarach, nie miał na sobie kosztownych łańcuchów, jakie zdobiły pozostałych niewolników w galerii. Jego więzy były prawdziwe. Nadgarstki miał spętane za plecami, a nogi i pierś związane grubymi sznurami, lecz mimo to wydawało się, że siła drzemiąca w jego ciele jest ledwie powstrzymywana. Ciemne oczy bł...
szoolu