Świat Młodych 1979-03-29 nr 038x.pdf

(2105 KB) Pobierz
:r
r
L
...
-~!f!
...........
-----. --·--
·-
ZOA U'fto
~
TO
1'4A
6._1 C\'
Z PllU\N11
ti'Arf lll\
W~łDMP
NA
MłUE.
OUB IW*C O
tOMY
~.
-'YA
I Ltn'f ,A
tiUl
Z.
~
~
FW-4 c,us- ll60-
BfLA~JNĄ
MĄPCX.EOI'CA,
C.dllt l
~UĄ
~<.ZE
!tA
PRAWDĄ
l
W
TO
~f,
O
,T'(M
A~
WSL'i 'STKIM OOWI EOLIE C.
1
S tVC.HAl,IE
,1110'
ro
WNE T
6ĘOZIEMY
MA
6lAA IC.Y
!
W AV5TlJJ
OOIUEJE
~IĘ
WMl A
tzy
NIE
Wl~
Z.
I<.IM
MASZ.
NIA
l.
WY!IOKO.SĆ
00
NA TO
Clll
HEJ
1
kUMIE
Pl~~-
C.Ol
ro
ZA
DLlWNE
RY60RY~
!
C..Z.Vl PAtJ
MAUNIE~
POZWÓLC.IE
PUVNAJMN
(f)
JfGO
WV50kOŚU
06tl. ftt
SIĘ
W
00/V\U.
~. f ZA~-:
'
'•
H
Ie W l OZ
t
~
1
ZE
Jf60
~~"'v''"
OTO
•.
ASZ
GU NA RS
CI RU LI S
Z ROS YJSK IEGO
HENRYKA BRO NIAT OWS KA
TŁUM
-
- -
.
.
.
.
.
.
'
.
c:zyzna.
ie.
Peter nie
będzie
mu
doradzał
Człowiek.
ktory lada chwila
możeznaleźć się
za kra
'kam
i, podp owie mu w naj
lepszy
m
razie
jakli$
podejrzaną kombin.'Cję.
który da wytch nienie
na
godzinę,
na
dzień
czy
tydzień.
Po ostatn iej bezse nnej
nocy
Alber t nie
tęsknił
już
do takiej kusej swob ody.
Pragn
ął
żyć
zwycz ajnie,
jak
jego
szkol ni
kołe<Uy. Zgadzał się
na rozma ite
ciężary
tego
życ:ia
:
odrab ianie
lekc:ji,
zajęci4
w rozma itych
kołkach, własne
nogi
jako
Śł'odek
lokom ocji
Tylko z lngrid y nie
c:hc:ial
zrezy gnow ac, nawe t wbre w jej woli lepieJ
ueszt4
teraz o tym nie
wspominać. Uznałabyto
pewn ie za malod usz·
n
ość,
c:hoc:laź
Alber t
zdawał
sobie
sprawę. że właśnie
teraz, chyba po
raz
pierw szy w
życiu, zdecydował
się postJ!pić
jak prawd ziwy
męż·
N
piekła
jest czas-
ot o spoiwo
przysłowiowego
bruku
na drodz e
wiodątej
do
• •
W~ele
szlac hetny ch zamia rów
nie zosta je urzec zywis tnion ych
za.
p-n e
dlate go,
ie
człowiek.
jak tylko posta nowi
się poprawić,
natyc hmia st odzys kuje
spoko j
surnie ma i zaraz znaJd uje
tys1ąc
;
jeden powo dow,
ze
by na razie nic
nie
robie
.
Ja
kos to
będz1e,
Jeszc ze
Alber t
także
nazaj utrz rano nie
pobiegł
do milic:ji pnyz nac
się
do
winy.
Doszedł
do
wnios
ku,
że
nie ma mora lnego
praw a
!:pózniać
się
na lekcje
,
chociaż
przed tem be.z
zadne j przyc zyny dwa dm nie
przychodził
d
o
szkoły
Po lekcja ch
pobiegł
na
plażę wykąpać się
uznał
veszt 4,
że łatwiej
mu
będzie
rozmawiać
z
podpułkownikiem
Kaszy sem w waru nkach domo wych
.
Zastanowił
się
też,
czy
nla
warto by
namo wie
lngńdy7
Byłoby
zupełnie
inacze j. gdyby poszl i we
dwójkę
...
Ten niewi elki komp romis
wystarczył, żeby c:ałkiem zagłuszyc:
ostatn ie
wyrz uty
sumie nia
Jedyn a kara, ja
fu!
sam sobie
wymierzył­
to
porządne
odrob ienie lekcji na
następny dzień.
Na
sc:hodac:h domu
oczekiwał
go Jaunk aln
-
Już straciłem
nadzieję
-
powiedział
wsuw aj4c:
gazetę
do
klesze -
ni.
- A
podpułkownik
polet li
bet
was nie
wracać.
Samo chód
czeka
za
rogie m.
-
Prakt ykant
wzillf Alber ta pod
rękę.
podkreślajlit
jakby
w ten sposó b.
że
wezw anie,
c:hociaż
bez zawia domi enia na
piśmie
czy
nakaz u aresz towan ia, jest oficja lna i
kateg orycz ne
.
Podc :us drogi do Ryg• nie pacHo ani jedno
słowo J.tunbłn
mat
;.t
najsu rowie j przyk azane nie strasz y c
cłlłopca.
tymcz asem
jego
upart e
milcz enie. unika nie wszel kiej
rozm owy
dopro wadz ilo
Albil U
do
rozpa i2Y
Chłopi~
uzntl .
ie
teraz
nie ma
już
żadnego
HNU
szcze re
przyz nanie
się
do
winy, nikt
mu i tak nie
uwierzy
lepie j
nie
IIIIHc
głowy
pod topór , dobro wolm e ani na
jotę
nie
IJStlłpt.
dopó ki
ułowie
kowi nie udow odnio no
winy,
jest
niewi nny,
pr.U ej
sobie
;.z~
odgry zie,
nii
zaczn ie
mOWie pierw uy.
Kaszy s
usadowił
Alber ta w
ąae
kanap y a
sam
wróc:il
do
biurU .,
Był
nie mniej
wzbu rzony
od
cłlłopca.
Wres zcie
jtodpu lllown ill
zapa li
l po chwil i waha nia
podsu~
p41czkę
.,K.asz
bekow " Alber toM.
-
Dziekuję.
nie
p41łę-
powiedział
ochry ple
Alber t.
-
Alkoh olu
nie
mogę
ci upro pono wat
-
tym niewy szuka nym
zarte m Knz'( 5
rozp~ poważ.n~ rozmowę. Wskazał
na
sta._c e
na
biurk u dwie
butelk i.
-
Jak widzi sz. sam
też
nie
tkn._ m
twojaeD
konia ku
.
A teraz dla
po~dku
powi edz
mi
jeszc ze raz.
gdp"e 6
go
kupił?
Dokończenie
na
str.
1
Zgłoś jeśli naruszono regulamin