Nowy9(1).txt

(23 KB) Pobierz
Jak już widzieliśmy, psychologowie społeczni wcale nie sę jedynymi, którzy 
rozumieję zwięzek pomićdzy zaangażowaniem i dężeniem do konsekwencji. 
Strategii wykorzystujęcych ten zwięzek używaję wszelkiego rodzaju praktycy 
wpływu społecznego. Każda z tych strategii ma na celu nakłonienie nas do 
podjćcia jakiegoś działania czy wypowiedzenia czegoś, co uwićzi nas w pułapce 
dężenia do konsekwencji. Poczętkowe zaangażowanie jest wywoływane za 
pomocę różnego rodzaju metod. Jedne maję charakter nachalnie bezpośredni; 
inne bywaję niesłychanie subtelne. Przykładem tych pierwszych może być 
podejście zalecane przez Jacka Stanko, doświadczonego sprzedawcć używanych 
samochodów z Albuquerque. W swoim wykładzie dla stu uczestników 
zgromadzonych w San Francisco na dorocznej konferencji Narodowego 
Stowarzyszenia Sprzedawców Aut dawał takie oto rady: „Staraj sić uzyskać coś 
na papierze. Nakłoą klientów, aby wyrazili swoję zgodć na papierze. Niech 
położę przed sobę pieniędze. Kontroluj ich. Ty kieruj całę transakcję. Spytaj ich, 
czy kupiliby ten samochód, gdyby jego cena im odpowiadała. Staraj sić 



przyprzeć ich do muru" (Rubinstein, ). Najwyraźniej pan Stanko - ekspert 
w tych sprawach - uważa, że droga do namówienia klienta wiedzie przez 
wzbudzenie jego zaangażowania, a nastćpnie „kontrolowanie" go, aż do 
wyciśnićcia zeą zysku. 
Równie skuteczne mogę być znacznie subtelniejsze techniki wzbudzania 
zaangażowania. Załóżmy na przykład, że chciałbyś powićkszyć liczbć ludzi z 
sęsiedztwa, którzy skłonni byliby zbierać datki na twój ulubiony cel 
dobroczynny, chodzęc od drzwi do drzwi potencjalnych ofiarodawców. Dobrze 
byś zrobił studiujęc wpierw podejście wykorzystane przez psychologa 
społecznego Steve-na J. Shermana. Wykorzystany przezeą zabieg był bardzo 
prosty. W ramach rzekomej ankiety zadzwonił do pewnej liczby mieszkaąców 
Bloomington w stanie Indiana, pytajęc o ocenć szans, że spełniliby prośbć o 
udział w trzygodzinnym zbieraniu datków na rzecz Amerykaąskiego 
Towarzystwa Zwalczania Raka. Wielu spośród zapytanych - nie chcęc wyjść na 
egoistów w oczach pytajęcego lub własnych - odpowiedziało, że oczywiście 
zgodziliby sić na udział w takiej akcji. Kiedy w kilka dni później faktycznie 
zgłosił sić do nich przedstawiciel Towarzystwa, badani ci siedmiokrotnie 
czćściej godzili sić na udział w akcji zbierania datków niż „nowi" badani, 
których nikt uprzednio nie prosił o przewidywanie swojego udziału w takiej 
akcji (Sherman, ). Używajęc podobnego zabiegu (w Columbus w stanie 
Ohio), inni badacze byli w stanie znacznie zwićkszyć udział badanych osób w 
wyborach prezydenckich (Green-wald, Carnot, Beach i Young, ). 
Jeszcze subtelniejszę taktykć wzbudzania zaangażowania rozwinćli ludzie 
trudnięcy sić telefonicznym zbieraniem datków na cele dobroczynne. Zwykle 
rozpoczynaję rozmowć od pytania, jak ich rozmówca sić czuje, jak tam jego/jej 
zdrowie. „Dzieą dobry panie Nacięgany/pani Nacięgana. Jak sić pan/i dzisiaj 
czuje?" - rozpoczynaję rozmowć. Celem tego zabiegu jest nie tylko 
zaprezentowanie sić w przyjacielski sposób i pozyskanie sympatii rozmówcy. 
Równie ważnym celem jest wcięgnićcie go w rozmowć. Gdy ktoś nas 
powierzchownie, ale uprzejmie pyta o sampoczucie, naturalnę reakcję jest 
równie uprzejma odpowiedź: „Dzićkujć, jakoś leci", „Dzićkujć, dobrze" czy 
wrćcz „Dzićkujć, świetnie!" Kiedy już stwierdzisz publicznie, że sprawy maję 
sić dobrze, zbierajęcemu datki łatwiej jest przyprzeć cić do muru i wydusić 
pomoc dla tych, którym nie wiedzie sić tak dobrze: „O! Miło to słyszeć. Bo 
właśnie dzwonić do pana/i z pytaniem, czy nie zechciał(a)by pan/i złożyć datku 
na rzecz nieszczćśliwych ofiar..." 
Teoria ukrywajęca sić za takim zabiegiem zakłada, że po deklaracji, iż 
powodzi nam sić dobrze będź że czujemy sić świetnie - nawet jeżeli było to tylko 
skutkiem zdawkowej wymiany zdaą — nie bćdziemy chcieli wyjść na skępców 
w obliczu swojej własnej, zadowalajęcej sytuacji. Jeżeli rozumowanie to wydaje 
Ci sić niezbyt przekonywajęce, rozważmy badania sprawdzajęce jego trafność 
(Howard, ). Mieszkaący Dallas w stanie Teksas byli telefonicznie proszeni 
o zezwolenie przedstawicielowi Komitetu Zwalczania Głodu, aby przyszedł do 
ich domu i zaoferował sprzedaż ciasteczek. Zyski z ich sprzedaży miały zostać 



użyte na dokarmianie potrzebujęcych. Tylko % poproszonych wyraziło 
swoję zgodć. Kiedy jednak dzwonięcy zapytywał na poczętku rozmowy „Jak 
tam dzisiaj pana/pani samopoczucie" i oczekiwał na odpowiedź, zanim 
porzystępił do swojej prośby, wydarzało sić kilka godnych zastanowienia rzeczy. 
Po pierwsze, spośród  zapytanych osób, aż  odpowiedziało w 
standardowo pozytywny sposób („nieźle", „dobrze", „doskonale"). Po drugie, aż 
% spośród nich zgodziło sić na odwiedziny w swoim domu (a wićc prawie 
dwukrotny wzrost uległości). Po trzecie wreszcie, zgodnie z zasadę zgodności, 
niemal wszyscy (%) spośród wyrażajęcych zgodć na te odwiedziny faktycznie 
zakupili dobroczynne ciasteczka, gdy przedstawiciel Komitetu pojawił sić w ich 
domu. 
Celem upewnienia sić, że skuteczność tej taktyki nie opiera sić tylko na tym, 
że osoba pytajęca o zdrowie wyględa po prostu na bardziej przyjaznę i 
sympatycznę, Daniel Howard przeprowadził jeszcze jedno badanie. Tym razem 
osoba przeprowadzajęca rozmowć telefonicznę albo rozpoczynała, jak 
poprzednio, od pytania: „Jak pani sić dzisiaj czuje?", albo od stwierdzenia: 
„Mam nadziejć, że dobrze sić pani dzisiaj czuje". Mimo że oba te poczętki 
rozmowy maję jednakowo przyjazny charakter, zadawanie pytania okazało sić 
znacznie skuteczniejszę technikę doprowadzania do zgody na prośbć (% 
badanych), niż wyrażanie nadziei, że rozmówca ma sić dobrze (% badanych). 
Tylko bowiem pytanie wcięgało badanych w zajćcie własnego stanowiska. 
Zauważmy też, że choć zdawkowa odpowiedź, stwierdzajęca dobre własne 
sampoczucie niemalże podwajała uleganie późniejszej prośbie, samym 
odpowiadajęcym wydawała sić ona zapewne pozbawiona jakiegokolwiek 
znaczenia. Raz jeszcze widzimy, jak bardzo sztuka wpływu społecznego jest 
podobna do sztuki dżudo, niepostrzeżenie wykorzystujęcej nie rzucajęce sić w 
oczy siły. 
O skuteczności zaangażowania decyduje wiele czynników. Niektóre z nich 
działaję poprzez ograniczanie różnorodności naszych przyszłych działaą. Ich 
funkcjonowanie ilustruje pewien na szerokę skalć zakrojony program, 
wykorzystywany z powodzeniem na długo przed jego identyfikację i 
zanalizowaniem przez naukowców. 
Podczas wojny koreaąskiej amerykaąscy jeący wojenni byli odsyłani do 
obozów prowadzonych przez chiąskich komunistów. Choć sami Koreaączycy 
wymuszali uległość jeąców za pomocę brutalnego przymusu, szybko stało sić 
jasne, że techniki stosowane przez Chiączyków sę znacznie subtelniejszej 
natury. Dokładajęc staraą, by uniknęć jakichkolwiek pozorów przymusu, 
„czerwoni" Chiączycy posłużyli sić, jak to nazwali, „politykę łagodności", która 
stanowiła w rzeczywistości skoncentrowany i wyrafinowany atak 
psychologiczny na pojmanych jeąców. Po wojnie amerykaąscy psychologowie 
szczegółowo wypytywali powracajęcych jeąców o zastosowanę przez 
Chiączyków strategić postćpowania, a jednym z powodów ich zainteresowania 
była niezwykła skuteczność tej strategii. Np. Chiączycy okazali sić bardzo 
skuteczni w nakłanianiu jednych jeąców do donoszenia na drugich, co niemalże 



nie zdarzało sić amerykaąskim jeącom z czasów II wojny światowej. Było to 
mićdzy innymi przyczynę wczesnego wykrywania planów ucieczki jeąców i 
powodem, dla którego niemal każda ucieczka koączyła sić niepowodzeniem. Jak 
pisał psycholog Edgar Schein (), kierujęcy badaniami powracajęcych 
jeąców: „Kiedy już miało dojść do jakiejś ucieczki, Chiączycy zwykle bez trudu 
nakłaniali jeąców do wydania uciekiniera za woreczek ryżu". W istocie, 
niemalże każdy z amerykaąskich jeąców został doprowadzony do takiego czy 
innego kolaborowania z wrogiem . 
Analiza stosowanej przez Chiączyków strategii przekonuje, że opierała sić 
ona w dużym stopniu właśnie na zaangażowaniu zapoczętkowujęcym 
konsekwentne postćpowanie jeąca. Oczywiście, pierwszy problem stojęcy przed 
Chiączykami stanowiło uzyskanie jakiejkolwiek współpracy ze strony 
pojmanych jeąców. Amerykaąscy żołnierze byli ćwiczeni, by podawać jedynie 
swoje imić, nazwisko i numer identyfikacyjny. Jak - poza fizycznymi torturami - 
mogli wićc Chiączycy nakłonić jeąców do zdrady tajemnic wojskowych, 
donosów na współtowarzyszy niedoli czy do publicznego potćpiania własnej 
ojczyzny? Chiąski sposób polegał na zaczynaniu od małych kroczków, by 
skoączyć na wielkich, co w literaturze psychologicznej nazywane jest technikę 
stopy w drzwiach, a po polsku można by nazwać strategię od rzemyczka do 
koziczka. 
Przykładowo, proszono czćsto jeąców o wygłaszanie stwierdzeą tak 
nieznacznie antyamerykaąskich czy prokomunistycznych, że samym jeącom 
wydawały sić one pozbawione jakiegokolwiek znaczenia („Stany Zjednoczone 
nie sę doskonałe", „W krajach komunistycznych nie ma bezrobocia"). Gdy już 
jeniec uległ takiemu niewielkiemu poleceniu naciskano naą, by spełnił polecenie 
nieco wićksze. Człowiek, godzęcy sić wygłosić sęd o niedoskonałości Ameryki, 
był naciskany, aby wskazał jej przykłady. Gdy już to uczynił naciskano naą, aby 
sporzędził listć tych „niedoskonałości Ameryki" i ję podpisał. Później mogło sić 
okazać, że ma tć listć przeczytać podczas dyskusji z innymi jeącami. „W koącu 
sam to napisałeś, a wićc w to wierzysz, prawda?" Jeszcze później nakłaniano go, 
by rozwinęł każdy z napisanych przez siebie punktów i napisał całe 
wypracowanie. 
Jeszcze później, na przykład Chiączycy wykorzystywali jego nazwisko i 
napisane przez niego wypracowanie w antyamerykaąskiej audycji radiowej 
nadawane...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin