Nowy21(1).txt

(22 KB) Pobierz
20

Rabun Gap, Georgia, Stany Zjednoczone Ameryki, Sol III
20: 47 czasu wschodnioamerykańskiego letniego, pištek, 25 wrzenia 2009 

   - Cally - powiedział Mueller, rozpierajšc się wygodnie za stołem i szeroko umiechajšc - którego dnia zostaniesz wietnš żonš. 
   - Ja wcale nie lubię gotować. - Cally wzruszyła ramionami. - No, przynajmniej nie za bardzo. Ale jeli chce się tutaj jeć, trzeba wszystko przygotować sobie samemu.
   Obiad był wielkim sukcesem. Papa ONeal wycišł ze wini około pięciu kilogramów wilgotnego, aromatycznego mięsa, sšdzšc, że to wystarczy, resztš za zamierzał zamrozić na póniej. Jak się okazało, musiał dwa razy wracać po dokładki. Oprócz gotowanych kolb kukurydzy i kukurydzianego chleba Cally przygotowała też żytni chleb, zapiekankę z zielonej fasoli i młode ziemniaki. Na deser był placek z orzechami pekan.
   Dzieci, najedzone po uszy, odesłano w końcu do łóżek, przy stole za zostali tylko doroli. Cally najwyraniej także należała do tej grupy. Wszyscy siedzieli i skubali resztki jedzenia, a w tle grała muzyka z płyty.
   - Wiem, o co ci chodzi - zamiała się Shari. - W Podmieciach sš stołówki, ale dajš tam okropne jedzenie. Sš takie dni, że zabiłabym, żeby tylko móc zadzwonić po pizzę.
   - Chyba je pamiętam - powiedziała Cally, wzruszajšc ramionami. - Ostami raz jadłam co z fast foodu niedługo przed atakiem na Fredericksburg. Pojechalimy na wakacje do Keys i w Miami był jeszcze otwarty McDonalds. Czasami pieczemy sobie pizzę, ale robimy jš z czego się da.
   - Dzieci nawet nie pamiętajš fast foodów - powiedziała Wendy, odkrawajšc kawałek mięsa z przyniesionego przez Papę ONeala uda wini. - No, Billy i Shannon trochę pamiętajš. Ale lepiej pamiętajš plac zabaw i dodawane do zestawów zabawki.
   - Wszystko tak szybko się skończyło - powiedziała cicho Shari.
   - To fakt - przytaknšł Mosovich. - Na wojnie zawsze tak jest. Zapytajcie Niemców w pewnym wieku o to, jak wszystko się zmieniło podczas wojny, albo poczytajcie wspomnienia południowców z wojny secesyjnej. Przeminęło z wiatrem to dobry przykład; budzisz się pewnego dnia i okazuje się, że cały twój wiat zniknšł. Niektórzy dostosowujš się do tego, a nawet lepiej sobie radzš, ale inni po prostu zwijajš się w kłębek i umierajš, albo naprawdę, albo w duszy.
   - W Podmieciach jest dużo takich ludzi - powiedziała Wendy. - Ludzi, którzy się poddali. Siedzš całymi dniami i nic nie robiš albo opowiadajš, jak to będzie, kiedy wrócš dobre czasy.
   - Nie będzie już tak jak dawniej - powiedział Mosovich. - To na pewno. Za dużo jest zniszczeń. Nawet miasta-fortece" właciwie zostały zmiecione. Miasto to co więcej niż ile tam budynków. Richmond, Newport, Nowy Jork, San Francisco to w tej chwili tylko puste skorupy. Żeby znów zrobić z nich miasta... Nie wiem, czy do tego dojdzie.
   - Podziemne miasta to teraz nic specjalnego - zauważył Mueller. - Bylimy kilka miesięcy temu w Louisville, w dowództwie frontu wschodniego. Większoć ludzi starała się dostać do Podmieć. Podmiecia przynajmniej przystosowano do poruszania się po nich pieszo. Przy braku paliwa życie w miecie stało się bardzo trudne. Zwykłe wyjcie do sklepu to z reguły dłuższa wyprawa.
   - Zwłaszcza, kiedy pogoda jest tak podła jak była ostatnio - powiedziała Shari.
   - Jaka pogoda? - spytał Papa ONeal.
   - Tam, na dole, dostajemy raporty. Przez całš zimę padały rekordy mrozu. Już mówi się o nowej epoce lodowcowej przez tę całš broń atomowš. 
   - Hehehe - zamiał się ONeal. - Nic mi o tym nie wiadomo. Gdyby zbliżała się epoka lodowcowa, farmerzy pierwsi by o tym wiedzieli. Kanadyjskie zbiory były do dupy, to fakt, najprawdopodobniej przez chińskie atomówki, ale nawet one wróciły do normy.
   - Do Chińczyków też trudno mieć pretensje - powiedział Mueller. - Może tylko za to, że myleli, iż uda im się pokonać Posleenów na równinach. Kiedy stracili już większoć armii, zasypanie Jangcy żużlem było jedynym sposobem, żeby zatrzymać Posleenów.
   - Jasne - prychnšł Papa ONeal. - Ostatecznie zasypali chińskich maruderów, przez co Posleeni zatrzymali się tylko najedzenie. A to ich wcale nie spowolniło, w miesišc doszli do Tybetu. Cholera, skoro mamy tyle antymaterii i atomówek, lepiej, żebymy sami nie znaleli się w takiej sytuacji; zeszklilibymy całe wschodnie Stany, a pożytku byłoby z tego pewnie tyle samo. Wracajšc do pogody, jestemy w długotrwałym agresywnym cyklu pogodowym, który wywołał ciepły pršd w Atlantyku. Przewidziano to już przed inwazjš. Poza tym pogoda jest w porzšdku. W tym roku była nawet wietna. Deszcze w samš porę. Mogłoby jeszcze trochę popadać, ale pewnie wtedy wolałbym, żeby mniej padało.
   - Bez przerwy dochodzš do nas z powierzchni straszne raporty pogodowe - powiedziała Wendy. - Rekordowy mróz, nieg w kwietniu i tego typu rzeczy.
   - Cóż, mieszkam tu od... No, od dawna - powiedział ONeal, zerkajšc z ukosa na Shari. - Ten rok wcale nie był gorszy niż inne. Tak, w kwietniu padał nieg. Ale to się zdarza. To było siedemdziesišt dwa dni po atomówkach.
   - Czy ten człowiek rzeczywicie powiedział to, co usłyszałam? - spytała Elgars.
   - Kto? - obejrzał się Papa ONeal.
   - Ten na płycie - odparła, wskazujšc w kierunku salonu. - Włanie powiedział co o rozsmarowywaniu pieczeni na piersi.
   - No tak - umiechnšł się Papa ONeal. - To Warren Zevon.
   - Warren kto? - spytała Wendy. Elgars coraz lepiej radziła sobie w towarzystwie. Wendy zastanawiała się nawet, czy kapitan włanie umylnie nie zmieniła tematu. Jeli tak, to bardzo dobrze.
   - Zevon - powiedział Mosovich. - Balladzista najemników. wietny facet. Raz go spotkałem. Ale przelotnie. 
   - Gdzie? - spytała Shari. - Nazwisko brzmi znajomo, ale nie mogę przypomnieć sobie piosenki i... - Wysłuchała kilku wersów i zbladła. - Czy on włanie zapiewał to, co mi się wydawało? 
   - Aha - skrzywił się Papa ONeal. - To Excitable boy. Jeden z jego... ostrzejszych kawałków.
   - No, nie wiem - zachichotała złoliwie Cally. - Może zapiewaj jej kilka linijek Roland the headless thompson gunner.
   - To chyba nie będzie konieczne - umiechnęła się Shari. - Poza tym wierzcie albo nic, mam poczucie humoru.
   - Tak? - spytała Cally z umiechem. - To po co Posleen przeszedł przez ulicę?
   - Poddaję się - powiedział Mueller. - No, po co Posleen przeszedł przez ulicę?
   - Żeby dostać się na drugš stronę.
   - Do kitu - powiedział Mosovich. - A czym różni się prawnik od Posleena?
   - Nie wiem - odparła Shari.. - Temu pierwszemu płacš za pożarcie człowieka żywcem?
   - Nie, ale to też niezłe - stwierdził Mosovich. - Jeden jest strasznym, nieludzkim ludożerczym potworem, a drugi obcym.
   Cally rozglšdała się przez chwilę, a potem umiechnęła się bezczelnie.
   Skšd wiadomo, że Posleeni sš biseksualistami? Bo biorš do buzi zarówno mężczyzn, jak i kobiety!
   - Nie wierzę, że to powiedziała! - zachłysnšł się Papa ONeal, a pozostali rozemiali się. 
   - Chryste, pozwalasz mi słuchać Black Sabbath i Ozzyego Osbournea, dziadku! - zawołała Cally. - A czepiasz się głupiego dowcipu?
   - Co jest nie tak z Black Sabbath? - zaprotestował. - Dobry zespół. wietne teksty.
   - No, nie wiem - odparła z przekšsem Cally. - Może nazwa?
   - Chrzecijańska!
   - Katolicka, bardzo dziękuję. Po co Himmit przeszedł przez ulicę?
   - Nie wiem - odpowiedziała Elgars.
   - Nie przeszedł, tylko siedzi na cianie za tobš - rozemiała się Cally.
   Elgars popatrzyła na niš spokojnie.
   - To ma być dowcip? Nie rozumiem. Co to jest Himmit?
   - To jedna z ras Galaksjan - odparła Cally. - Przypominajš duże żaby. Potrafiš wtapiać się tak dobrze w tło, że robiš się niewidoczni.
   - A znacie ten kawał - spytała Wendy - o Himmicie w barze? Podchodzi klient do pianisty i mówi: Na cianie za tobš wisi wielka niewidzialna żaba i pije piwo". A pianista: Zanuć kawałek, to podłapię". Albo ten o bezczelnym Indowy? Kiedy z tobš rozmawia, patrzy na twoje buty, zamiast na swoje.
   - Okropny! - zawołała Cally.
   - Straszny - zgodziła się Shari. - Prawie tak samo kiepski jak ten: jaka jest najlepsza maskotka dla piechoty mobilnej? Homar, bo jest dobry w smaku, ale ma twardš skorupę.
   - Mój tata do tego pasuje! - powiedziała Cally. - Jak się nazywa Krab na cukrze? Flubber. Skacze i skacze...
   - Jak się wita dwóch głodnych Posleenów? - spytał Papa ONeal, nie dajšc za wygranš. - Oczywicie solš i pieprzem.
   - Dlaczego Posleeni zostawili honorowš buławę w McDonaldzie? - spytała Cally. - Bo zobaczyli napis 6 miliardów obsłużonych".
   - Ledwie pamiętasz McDonalda - powiedział podejrzliwie Papa ONeal. - Kto ci to opowiedział?
   - A, taki jeden. - W oczach Cally zamigotały iskierki.
   - O, cholera - mruknšł Mueller. - Jak autobus pełen prawników przedostał się przez posleeńskie linie? Swój pozna swego.
   - Co za jeden? - dopytywał się Papa ONeal.
   - Co powiedzieli Posleeni, kiedy zajęli Owięcim? - powiedziała Cally, ignorujšc jego pytanie. - Wolimy sushi."
   - Co za jeden, Cally? - powtórzył ONeal.
   - Zwykły żołnierz - odparła. - W Piggly Wiggly. Opowiedział dowcip, ja też, a potem wyszłam. To nic takiego...
   - Jak się nazywa Posleen na otwartej przestrzeni i wybuch bomby paliwowo-powietrznej? - Mueller rozpaczliwie próbował zmienić temat. - Big mac z frytkami. 
   - Co to znaczy nic takiego"? - zapytał gronie Papa ONeal. - Nie chcę, żeby zaczęli piewać Cally poszła raz do miasta. 
   - Michaelu ONeal, spójrz na mnie - westchnęła Shari.
   - Tak? - mruknšł.
   - Jak Posleeni nazywajš Carla Lewisa?
   - Nie wiem. - ONeal pokręcił głowš. - Nie dacie mi dokończyć tego tematu, co? 
   - Nie. Fast food.
   Prychnšl.
   - Dobrze.
   - Co powiedział Posleen na widok Etiopczyka?
   - Nie wiem - umiechnšł się ONeal. - Co?
   - Znów nouvelle cuisine? Mam ich milion. Jak Posleen ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin