Nowy25(1).txt

(17 KB) Pobierz
24

Flotylle nasze wcišż topniejš;
Wród diun, przylšdków ogień ginie:
I cała nasza dawna chwała 
Jak Niniwa i Tyr przeminie!
Sędzio Narodów, o łaskę prosimy,
Bo zapomnimy - bo zapomnimy!

Rudyard Kipling
Pień na wyjcie (1897)

Rabun Gap, Georgia, Stany Zjednoczone Ameryki, Sol III
12:49 czasu wschodnioamerykańskiego letniego, sobota, 26 wrzenia 2009
   
   Kiedy major Ryan zobaczył wyskakujšcego spod SheVy abramsa, bardzo spokojnie opucił lornetkę, rozejrzał się za najbliższym bunkrem i pobiegł, aby się w nim schować.
   Był zaskoczony, kiedy wpadł do rodka i nikogo tam nie zastał. Przez chwilę rozważał powrót do kwatery głównej i próbę przekonania dowódcy, że być może przebywanie na pierwszym piętrze budynku stojšcego na drodze fali uderzeniowej wybuchu atomowego nie jest najlepszym pomysłem.
   Widział już, jak wybuchajš SheVy. Był w Roanoke, kiedy SheVie Dwadziecia Pięć puciły osłony rdzenia. Ale w Roanoke SheVa siała na szczycie góry, w pewnym oddaleniu od głównych sił, a nie na samym niemal rodku trzeciej linii obrony Muru, naprzeciw głównej kwatery korpusu.
   Spojrzał na zegarek, zastanawiajšc się, ile to może potrwać. Być może Posleeni przerwš atak, zanim puszczš osłony. Jeli sš mšdrzy, powinni tak zrobić. Posleeni. Mšdrzy. Nie.
   Kiedy patrzył na zegarek i rozważał szanse przeżycia sprintu na parking, dołšczyła do niego specjalistka. Potknęła się o próg i potoczyła w przeciwległy kšt.
   - No - mruknęła, siadajšc - to dopiero było wejcie smoka. - Spojrzała na oficera i pokręciła głowš. - Może lepiej niech pan się schyli. Mylę, że za chwilę wybuchnie tu atomówka.
   Ryan znów spojrzał na zegarek, słyszšc słabe, z dala brzmišce niczym kapiszony, trzaski ładunków plazmy trafiajšcych w SheVę. Przebijały się przez huk wystrzałów artylerii i ciężkiej broni na pokładzie okrętów rozwalajšcych Mur. - Powinnimy mieć jakie trzy sekundy, żeby pochylić się i pocałować w dupę na do widzenia, kiedy już zganie wielka żarówka. - Umiechnšł się ponuro do kobiety. - Niech pani nie patrzy w stronę wiatła, ono nie jest pani przyjacielem.
*
   - Uda nam się - powiedział Edwards, pędzšc czołgiem korytem rzeki Little Tennessee. Po obu stronach spod gšsienic tryskały fontanny wody. - Pancerz jest chyba mocniejszy niż myleli.
   - Może - mruknšł major Porter. - Jeżeli...
   Ale Edwards już nigdy nie dowiedział się, jaki to był warunek, bo w tej samej chwili wiat eksplodował bielš.
   Magazyn amunicji dział SheVa był najpotężniejszym pancernym pojemnikiem, jaki kiedykolwiek zaprojektowano. Wewnętrzna warstwa zrobiona była ze stali, potem następowały cztery warstwy stali utwardzonej i pokrytej superstalš, niedawnym wynalazkiem niemal czterokrotnie zwiększajšcym jej wytrzymałoć. Następnie był dwuwarstwowy pancerz typu plaster miodu z wolframu i syntetycznego szafiru. Zewnętrzna powłoka składała się z licznych warstw pancerza aktywnego. Odkryto, że do pewnego stopnia rozprasza on trafienia z posleeńskich dział plazmowych.
   Oprócz tego magazyn był chroniony przez cztery sekcje zaprojektowane tak, by kontrolować wybuch i kierować siłę eksplozji na zewnštrz, gdyby w magazynie wybuchł pocisk. Zamontowano też wewnętrzne zabezpieczenia, majšce odcišgać siłę wybuchu od pozostałych pocisków.
   Posleeni ustalili, że większoć czołgów ma silniki zamontowane z przodu i z tyłu. Ponieważ dostali rozkaz strzelania dotšd, aż działo zatrzyma się i zapali, wpakowali w tylny przedział ponad czterysta wyładowań plazmy. Nawet najmocniejszy pancerz ma swoje granice wytrzymałoci.
   Ładunek, który ostatecznie przebił się, przez opancerzenie, stosunkowo łatwo spenetrował cienkš powłokš zubożonego uranu, otaczajšcš rdzeń antymaterii. Antymateria za zrobiła to, co robi zawsze, kiedy wchodzi w kontakt ze zwykłš materiš. Eksplodowała. I to bardzo widowiskowo.
   Przypadkowo wystrzelony pocisk był odpowiednikiem zaledwie dziesięciu kiloton, dlatego inżynierowie byli pewni, że pancerz magazynu wytłumi pojedynczš eksplozję. Co najwyżej mógłby wybić dziurš w poszyciu, a skutek tego byłby odczuwalny w promieniu, powiedzmy, półtora kilometra. Bolenie odczuwalny, ale jeli kto nie przebywał wtedy zbyt blisko, mógł przeżyć.
   W tym przypadku jednak pocisk dotarł do wewnętrznej warstwy pancerza, gdzie nie było płyt kompensujšcych. Poza tym ładunki plazmy wwiercajšce się we wnętrznoci działa strzaskały większoć przegród. Dlatego też kiedy pocisk wybuchł, odpalił wszystkie pozostałe pociski zebrane w magazynie.
   Działo wystrzeliło już dwa naboje, a jeden miało w komorze, dlatego wybuchło tylko pięć pocisków. Ale wybuchały tak szybko, że niemal jednoczenie, a sama natura pancerza i odniesione przezeń uszkodzenia sprawiły, że eksplozja była optymalna.
   Ognistš kulę widać było aż w Asheville, a fala uderzeniowa pochłonęła cały korpus zebrany w dolinie.
   Broń nuklearna razi na trzy podstawowe sposoby: falš uderzeniowš, temperaturš i promieniowaniem. Skutki fali sš analogiczne do tornada. Kiedy wysokie cinienie uderza w budynek, ten zapada się z powodu różnicy cinienia panujšcego wewnštrz i na zewnštrz. Okna wpadajš do rodka, tak samo jak drzwi, ciany i sufity. W pobliżu epicentrum wybuchu zniszczeniu ulega wszystko, co znajduje się na drodze takiej fali.
   Dragš głównš przyczynš zniszczeń jest efekt cieplny. Żar wybuchu atomowego, a w tym przypadku antymaterii, wyzwala olbrzymie iloci promieniowania podczerwonego. Każdy człowiek czy Posleen znajdujšcy się w niezbyt dużej odległoci od kuli ognia może spodziewać się oparzeń pierwszego, drugiego, a nawet trzeciego stopnia. Z powodu natury kuli ognia i chwilowego powstrzymania jej przez ciany magazynu szkody wywołane energiš cieplnš były minimalne.
   Jeli chodzi o promieniowanie, eksplozja antymaterii wywołała falę promieni gamma, które działały tylko na niewielkš odległoć. Podobnie jak w bombie neutronowej, konwersja wodoru na antywodór dawała dużo ciepła i mocy, ale bardzo mało trwałego promieniowania. Ten błysk gamma był jednak zupełnie niezwykły.
   I to włanie on przede wszystkim zgubił majora Portera i jego kierowcę. Zginęli, ponieważ ich ciała zostały spustoszone przez wysokoenergetyczne czšsteczki, które zakłócały funkcjonowanie układów organizmu. Zresztš i tak nie miało to znaczenia, bo czołg znalazł się w fali nadcinienia rzšdu dziesięciu psi, która porwała siedemdziesięciodwutonowy pojazd jak kartkę papieru i wyrzuciła go w powietrze.
   Major Porter nie był jednak jedynš żywš istotš w bezporednim zasięgu skutków wybuchu. Jeszcze bliżej znajdował się tenaral Pacalostala. Eksplozja rozdarła lekko opancerzone tenary, wysyłajšc wszystkie czterdzieci w niebyt, a potem w niecałš sekundę przeszła nad trzeciš liniš obrony i koszarami ludzi, niszczšc budynki, znoszšc z powierzchni ziemi bunkry i zasypujšc nieliczne wieżo wykopane okopy. Fala nadcinienia wcišż miała ponad pięć psi, kiedy trafiła w dawnš szkołę i niemal w sekundę rozniosła urocze ceglane budynki, rozrzucajšc cegły i drewno po całej dolinie.
   Parking na terenie bazy był w zasięgu najgorszych zniszczeń fali, ale największy impet wzięły na siebie budynki. Wiele humvee i ciężarówek straciło tylko szyby; nadcinienie pozostawiło je nie tknięte.
   Żar nie spowodował nigdzie pożarów, nie liczšc bezporedniej bliskoci SheVy, gdzie drzewa na okolicznych wzniesieniach padły jak zapałki, a te rosnšce dalej postradały licie.
   Na zachodzie eksplozja przeszła nad resztkami korpusu i dywizyjnej artylerii, detonujšc zapasy amunicji i zabijajšc większoć ocalałych artylerzystów. Dopadła też jednak większoć tenarali, ciskajšc nimi o ziemię.
   Ludzkie linie obrony w Rabun Gap zostały skutecznie zlikwidowane. Większoć sił albo odpierała szturm na Murze, albo zginęła w wybuchu SheVy Droga na północ była wolna.
   No, prawie wolna.
*
   Pogwizdujšc, Papa ONeal wracał do domu. Gwizdał albo nucił Moondance Vana Morrisona prawie od samego rana i Cally miała tego serdecznie doć.
   - Strasznie jeste dzisiaj zadowolony z siebie, dziadku - powiedziała. Kanonada, która zaczęła się pónym rankiem i od tamtej pory nie cichła, trochę jš zdenerwowała. Sšdzšc po natężeniu i długoci trwania ostrzału, artyleria musi odpierać większy szturm, chociaż działa na Murze dopiero niedawno się odezwały.
   - Mam po prostu dobry humor, młoda damo - odparł.
   - Powinnam się domylić - powiedziała ze złoliwym chichotem.
   - Co to ma znaczyć? - zapytał ostrożnie.
   Cally odłożyła nóż i wytarła ręce. Sięgnęła pod stół, wyjęła stamtšd kasetę wideo i pomachała niš dziadkowi przed nosem.
   - Pamiętasz chyba, że w całym domu sš kamery? - powiedziała, biegnšc do drzwi.
   - ODDAWAJ! - ryknšł, rzucajšc się za niš w pogoń.
   - Sporo masz sił jak na dziadka! - zawołała Cally, czmychajšc za drewutnię.
   - ODDAWAJ TO, TY PODSTĘPNA ŁASICO! JEŻELI PODGLĽDAŁA...
   - Gdzie, do licha, nauczyłe się tej pozycji z nogami w powietrzu? - odkrzyknęła.
   Nagle oboje stanęli jak wryci. Od strony Muru dobiegł głony trzask. Popołudnie było słoneczne, a mimo to dostrzegli błysk.
   - Co to było? - spytała Cally.
   - Nie wiem - odparł Papa ONeal. - Co się dzieje na Murze. Lepiej przygotujmy się do zamknięcia farmy.
   Od strony parku artylerii dobiegła seria ostrych trzasków, jakby kto odpalił jeden po drugim kilka silnych ładunków, potem za bardzo głony huk obwiecił kolejnš eksplozję. Papa ONeal dostrzegł, że u wlotu doliny mignęło co gładkiego, srebrzystego i bardzo szybko się poruszajšcego.
   - Co to było, do diabła?
   - Nie wiem, dziadku, ale zgadzam się z tobš, że pora się zwijać. - Cally rzuciła mu kasetę. - Do twojej kolekcji. Oby miał takich więcej.
* 
   Zapędzenie całej trzody pod dach i uzbrojenie pól minowych trwało zaledwie kilka minut, ale kiedy tylko skończyli zamykać ostatniš bramę, niebo rozbłysło j...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin