Grzegorz Braun - Układy i układanki.pdf

(3541 KB) Pobierz
Copyright © by Grzegorz Braun
Copyright to this edition © by Wydawnictwo Prohibita
ISBN: 978-83-65546-43-2
REDAKCJA I KOREKTA:
ANNA OLECHNO
PROJEKT OKŁADKI:
SZYMON PIPIEŃ
Wydawca:
Wydawnictwo PROHIBITA
Paweł Toboła-Pertkiewicz
www.prohibita.pl
wydawnictwo@prohibita.pl
Tel: 22 425 66 68
facebook.com/WydawnictwoProhibita
Wszystkie książki naszego Wydawnictwa polecamy
nabywać w internecie:
lub w naszej księgarni stacjonarnej:
Księgarnia Multibook.pl
Dymińska 4, 01-519 Warszawa
facebook.com/Multibookpl
OD AUTORA
roku 2018 to dobry moment na podsumowanie pewnego etapu –
  bo oto właśnie w  polskim życiu publicznym osiągnęliśmy kolejny
„moment prawdy”. To określenie zapożyczam nie z  jakiejś grafomańskiej
poezji, ale z  fachowego języka służb –  konkretnie: sowieckiego Smiersza
(Smiert’
szpionam!)
–  gdzie „momentem prawdy” nazywa się kulminację
gry operacyjnej niejako wymuszającej ujawnienie; chwilę, w której nie da
się już dłużej uprawiać gry pozorów i przeciwnik zmuszony jest wykonać
ruch odsłaniający bez cienia wątpliwości tożsamość i rzeczywiste zamiary.
„Moment prawdy” to ostateczna konfrontacja, w  której opadają maski
i wreszcie jasnym staje się, kto jest kim.
P
OŁOWA
Ostatnie miesiące na polskiej scenie politycznej doprowadziły do takiej
właśnie, skądinąd zbawiennej deziluzji i  konieczności wyraźniejszego
określenia się – zwłaszcza wobec antypolskiej nagonki prowadzonej przez
agendy i agenturę państwa i diaspory żydowskiej. Szczęśliwie moment ten
nie zastał mnie akurat w ambarasującej pozycji, w której zmuszony byłbym
gwałtownie wyciągać głowę z  piasku, by pilnie nadrabiać wcześniejsze
nabieranie wody w  usta lub odwracanie kota ogonem. To duży komfort –
 nie musieć niczego odszczekiwać ani dopisywać, w ramach pospiesznego
łatania dysonansu poznawczego, o jaki wielu przyprawia tak nagła zmiana
„mądrości etapu”.
Nota bene:
im bardziej część zawartych w tym tomie uwag zdać się dziś
może komuś truizmem –  bo lekko poluzowane w  ostatnich miesiącach
kanony poprawności politycznej ulgowo dopuszczają jako „oczywistą
oczywistość” np. konstatowanie żydowskiego antypolonizmu –  tym
bardziej warto zaznaczyć bodaj na marginesie, że to między innymi za tak
wyrażane poglądy i  tak formułowane opinie lądowało się jeszcze do
wczoraj poza najdalszym marginesem „zdrowego dyskursu” i  „poważnej
publicystyki” –  na wieczne potępienie w  piekle „antysemitów” i  „ruskich
agentów”.
Cóż zatem najważniejszego z politycznej bieżączki ostatnich lat zdarzyło
mi się w  porę zauważyć, a  co zignorować –  żeby narazić się na „fatwę”
rzucaną już nie wyłącznie przez sieroty po PRL i IIIRP, ale i przez liderów
i  akolitów „Dobrej zmiany”? Na ile zdołałem fakty choć odrobinę
uprzedzać, a  w czym rzeczywistość przerosła moje najśmielsze
przewidywania? Oto stosowne
dossier
–  nie całkiem kompletne (bo
przecież moje spostrzeżenia i  rozumowania prezentuję nie wyłącznie
w piśmie), ale na pewno dostatecznie obszerne, by na tej podstawie osądzać
moje kwalifikacje jako stałego obserwatora i  incydentalnego uczestnika
politycznej gry.
Niniejszym zapraszam Sz. Czytelnika do wydania takiego osądu –
 z prośbą o tę jedną uprzejmość, by pamiętał, że ma do czynienia tylko i aż
z  tzw. publicystyką prasową, która by sprostać wymogowi aktualności
ryzykuje popadnięcie w  doraźność. Obronić ją przed tym może jedynie
oryginalny, własny punkt widzenia i rzetelna a niebanalna faktografia – i tu
nieskromnie zapewniam Sz. Czytelnika, że na tych kilkuset stronach nie
zabraknie wiadomości i  opinii nowych dlań –  bo przecież kompletnie
nieobecnych w głównym nurcie (czy może raczej ścieku):
„Na bezrybiu i  rak ryba” –  ludowa mądrość, jakże trafnie opisująca
konsekwencje przewagi popytu nad podażą, doskonale oddaje również
aktualną specyfikę naszego rynku prasowego. Jakże łatwo tu przejawiać
oryginalność i  pryncypialność –  skoro mamy do czynienia z  kartelem
dezinformacyjnym tak szerokim, że co do priorytetów propagandowych
jednoczącym pozorne przeciwieństwa. Od „Gazety Wyborczej” do „Gazety
Polskiej”, [...] zażarte spory dotyczą wyłącznie kwestii kadrowych, ale
nigdy ustrojowych –  idea redystrybucji dóbr tryumfuje, sporne pozostaje
tylko kto, komu i  ile ma wypłacić z  budżetu. Podobnie w  geostrategii –
  różnice dotyczyć mogą co najwyżej wyboru obcej stolicy, której należy
złożyć hołd lenny, ale sama zasada klientelizmu nie jest przecież
kwestionowana”. [„Rak na bezrybiu”]
Co w gruncie rzeczy bardzo ułatwia sprawę – rzec można zawstydzająco
obniża poprzeczkę oryginalności:
„Na tle tak zjednoczonego frontu zakłamania i przemilczenia doprawdy
nie trudno błysnąć oryginalnym spostrzeżeniem czy ekskluzywnym
Zgłoś jeśli naruszono regulamin