Antykatolicka religia II SW: recenzja nowej książki "II SW ZDEMASKOWANY JAKO FAŁSZYWY KATOLICYZM"
Autorzy tego opasłego liczącego 809 stron tomu – księża Francisco i Dominic Radecki, CMRI, 2019, St. Joseph’s Media
The Anti-Catholic Religion of the Second Vatican Council: A Book Review of “Vatican II Exposed”
27.05.2019
Przedstawiamy recenzję książki przez chcącego pozostać anonimowym czytelnika naszego bloga, która składa się z 2 części: 1 – Przegląd i 2 – Krytyczna analiza i podsumowanie z perspektywy prostego świeckiego człowieka, który nie ma formalnych kwalifikacji z dziedziny teologii, historii ani dziennikarstwa. Opinie wyrażone w tej recenzji są recenzenta, i niekoniecznie portalu Novus Ordo Watch.
************************************************************************
CZĘŚĆ 1: Przegląd
Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, był rozmiar tej książki. Jest to ogromna księga z 757 stronami tekstu lub 809 stron wliczając Bibliografię. Każda strona mierzy około 8 i pół cala na 11 cali [21 x 27 cm]. Użyta czcionka ma średnią wielkość, a odstęp między wierszami jest duży, co czyni tę książkę łatwą do czytania pod względem komfortu wzrokowego. Jest bardzo pięknie prezentowana twarda oprawa z obwolutą dopasowaną do samej okładki, ale w przeciwieństwie do wielu książek, nie ukrywa się, ani nie rekompensuje, pod spodem zwykłej ani gorszej okładki. Grafika jest naprawdę godna pochwały, będąc jednocześnie mądrym w symbolice i eleganckim wyglądzie. Bardzo mało okładek książek jest tak uderzających ze względu na ich estetyczną jakość; wprowadzenie bardzo gustownej kolorystyki, w tym akcentów metalicznej czerwieni i metalicznego srebra, z wytłoczonymi 3-wymiarowymi obrazami i tekstem.
Po otwarciu książki, we Wprowadzeniu, dowiadujemy się:
Dlaczego napisano tę książkę
II SW zdemaskowany jako fałszywy katolicyzm mówi nie tylko co wydarzyło się na II SW, ale kto, kiedy, gdzie, dlaczego i jak. Kierujący z ukrycia, przewodzeni przez szatana, przygotowali drogę dla utworzenia Nowoczesnego, Fałszywego Kościoła.
Zadanie jakiego podjęli się autorzy musiało być zniechęcające, biorąc pod uwagę charakter materiału jaki wybrali by spróbować to jakoś wysortować. Lista przypisów to prawdopodobnie najszersze spektrum jakie napotkałem w jednej książce; autorów na pewno nie można oskarżyć o zbyt selektywne źródła opinii, poglądów czy relacji. Twierdzenia ludzi ze wszystkich dziedzin życia, że tak powiem, zostały przedstawione w tym tomie, począwszy od najbardziej autorytatywnych źródeł, takich jak papieże poprzez encykliki papieskie, po wiarygodne współczesne duchowieństwo, które jest znane z prawości teologicznej, np. bp Donald Sanborn (Catholic Restoration), ks. Noel Barbara, ks. Anthony Cekada i ks. Francesco Ricossa (których artykuły publikowane w szanowanym czasopiśmie dla duchownych, Sacerdotium, rozsławiły go w anglojęzycznym tradycyjnym katolickim środowisku), przez takie nieoczekiwane źródła jak portale np. wikipedia.com, washingtonpost.com, businessinsider.com, strangehistory.net i psywarrior.com. Nawet enigmatycznemu Malachi Martin dano miejsce i zacytowano go co najmniej dwukrotnie. Nikt nie odważy się wskazać palcem na "dyskryminację".
Biorąc pod uwagę artykuły na portalach zawierające znaczną część Bibliografii (czy nadal można to nazwać "Bibliografią", jeśli lista przypisów zawiera głównie nie-książki?), Ta książka oczywiście nie jest uważana za ciężką pracę naukową - ani autorzy nie wysuwają takiego roszczenia. Powstrzymując się od pretensjonalnego języka i obszernej teologii, zamiast tego używają potocznej mowy przedstawionej w stylu, który byłby wygodny dla przeciętnego współczesnego umysłu. Dlatego osoby których zniechęcają ciężkie traktaty teologiczne, nie powinny się bać poważnego fizycznego rozmiaru tej książki, gdyż ogólnie podejście jest bardzo swobodne; a styl w wielu częściach jest nawet konwersacyjny.
W związku z tym, jeśli nie jesteś prawnikiem kanonicznym, ani nie jesteś skłonny wziąć Summa Theologica do czytania przed snem, nie bój się, ponieważ to nie jest twarda scholastyka. Wydaje się być skierowana do zwykłego laika, który nie jest przyzwyczajony do intensywnej nauki, ani do sztywnych i żmudnych badań. Czytelnik znajdzie na tych stronach raczej zbiór opowiadań o oszustwie, intrygach, podejrzeniach i zarzutach dotyczących morderstwa, rozległych masońskich spisków i intrygujących, szokujących przykładów obrzydliwej niemoralności modernistów nawet jeszcze przed II SW - a co najgorsze, niewypowiedzianej tragedii powszechnej utraty wiary niezliczonych duchownych, wszystkich stopni, aż do najwyższych stanowisk w Kościele, co doprowadziło do bezprecedensowej katastrofy niemal powszechnej utraty Wiary, która czyni XX wiek nie tylko rzekomo "najkrwawszym z wieków", ale z pewnością najbardziej nagannym.
W ramach próby zorganizowania tego, co wydaje się wielu osobom przytłaczającą ilością informacji, sformułowano liczne listy i tabele, w tym m. in. te z następującymi tytułami:
· Europejskie ośrodki szkolenia modernistów
· Francuscy moderniści
· Niemieccy moderniści
· Amerykańscy moderniści na II SW
· Belgijscy moderniści na II SW
· Holenderscy moderniści na II W
· Włoscy moderniści na II W
· Moderniści z byłych komunistycznych krajów na II SW
· Komisje kierowane przez modernistycznych kardynałów
· Różne przemówienia papieża Piusa XII
· Spotkania Jana XXIII z przedstawicielami innych religii
· Członkowie Międzynarodowej Komisji Teologicznej
Duża część książki poświęcona jest dokumentom II SW. Choć to ogranicza się tylko do 5 rozdziałów z 31, Rozdz. 18-22, są na s. 283-514. Każdy z 6 ostatnich antypapieży od Roncalli / Jana XXIII do Bergoglio / Franciszka ma rozdział poświęcony tylko jemu, jak i papież Pius XII, i są rozdziały omawiające nieważną Novus Ordo Mszę i nieważne sakramenty, jak i ważną Mszę Trydencką.
Kiedy czyta się niektóre opowieści o postaciach w wydarzeniach wokół całej katastrofy II SW i jego następstw, do głowy przychodzi "Dobry, zły i brzydki" / The Good, the Bad and the Ugly, nie sam film, którego nigdy nie widziałem, i dlatego nie polecałbym go, a jedynie jego tytuł. Smutno, "dobrych" jest żałośnie niewielu (tylko 18 na liście na s. 127 "kardynałów i biskupów przeciwnych modernizmowi"), i tych nielicznych przytłaczająco przewyższają "źli", którzy są też "brzydcy" ze względu na ich brzydkie przekonania i działania, co do których pozornie pozostali nieskruszeni (około 193 ludzi wymienionych na liście modernistów z różnych krajów, na s. 54-126).
CZĘŚĆ 2: Krytyczna analiza i podsumowanie
Kilka znaczących plusów
1. Obszerne listy nazw modernistów ("źli" i "brzydcy"), którzy aktywnie atakowali Kościół w czasie II SW, mogą okazać się przydatne do odwoływania się do pamięci lub do zapamiętania, jeśli mamy zdolność zapamiętania prawie 200, podczas czytania jakiegokolwiek materiału o charakterze religijnym, opublikowanego między końcem XIX wieku i do lat 1960. Niestety, nawet pisma niosące Imprimatur nie dają gwarancji ortodoksji ani nieszkodliwości, zwłaszcza w świetle podstępnego i zwodniczego sposobu działania modernistów. Stąd np. jeśli ktoś ma książkę z Imprimatur z, powiedzmy, z 1950, która jest napisana przez, czy nawet oparta na pomysłach któregokolwiek z tych modernistów, powinno się wiedzieć by uważać.
2. W Rozdz. 24 – "Przygotowanie gruntu dla Nowej Mszy", czytelnikowi przedstawia się wystarczające informacje by doszedł do wniosku, że Novus Ordo Missae nie spadła nagle jak bomba. Konspirujący moderniści wykorzystali zasadę stopniowości, w połączeniu z wytrwałą przebiegłością, w celu desakralizacji liturgii, wprowadzając heretyckie i niebezpieczne elementy już w latach 1920; a nawet wcześniejsze balony próbne występowały już lokalnie.
3. Solidność modernistów i ich sposób działania sprytnie spreparowanymi technikami oszustwa, w połączeniu z taktyką tyranizowania w razie potrzeby, jest naprawdę staranowana w całej tej książce. Jesteśmy zaalarmowani, by zawsze być ostrożnym, gdyż pomimo pomysłowej frazeologii w próbach zamaskowania tego co naprawdę znaczą, wszystko co mówią powinno się uważać za przeznaczone do działania na rzecz ich złych planów.
4. Informacje przedstawione w rozdziałach konkretnie o II SW, traktowane jako całość, są wystarczające, aby czytelnik doszedł do wniosku, że zaangażowani główni bohaterowie i ich modernistyczne błędy ("źli" i "brzydcy") formalnie powołały do istnienia zupełnie inną religię niż Wiara Katolicka. Co więcej, taki niewątpliwie był ich zamiar, jak wynika z ich własnych słów.
Pewne zastrzeżenia
1. Początkowe zarysy masonerii i modernizmu wydają się nieco mgliste. Gdyby czytelnik nie posiadał wcześniejszej wiedzy na temat ich natury i historii, to tło przedstawione w tej książce, samo w sobie, nie zapewniłoby dostatecznie dokładnego fundamentu, ani bardzo jasnego zrozumienia, które byłoby wymagane do właściwego uchwycenia pełnego znaczenia tego, co zostanie później przedstawione na temat działalności masonów i modernistów w Kościele, państwie i społeczeństwie w ogóle. Przed przekazaniem tej książki komuś nowemu w kwestii sedewakantyzmu, wskazane byłoby, aby przeczytali encykliki na ten temat, np. Pascendi Dominici Gregis i Humanum Genus i książki jak np. ks. Denisa Fahey'a Królestwo Chrystusa i zorganizowany naturalizm / The Kingship of Christ and Organized Naturalism żeby zdobyć bardziej solidne podstawy. Po koniec książki autorzy zalecają i odnoszą się do Pascendi Dominici Gregis, ale czytanie tej encykliki przed czytaniem książki prawdopodobnie byłoby korzystne dla każdego.
2. Przegląd dotyczący zmian liturgicznych Wielkiego Tygodnia Bugniniego z 1955, głównie na s. 169–171, wystarczająco wyjaśnia punkt widzenia duchownych, którzy uważają, że dobrze jest korzystać z tych zmian. Jednak stanowisko zajmowane przez duchowieństwo sedewakantystów, którzy odrzucają stosowanie tej tymczasowej formy liturgicznej, zostało przedstawione w sposób, który prawdopodobnie doprowadziłby czytelnika do niedokładnego zrozumienia problemu. Wydaje się, że autorzy nie natknęli się na wiele artykułów / articles dostępnych na traditionalmass.org wyjaśniających ich myślenie (i dla lubiących video zamieszczone niedawno przez ks. Anthony'ego Cekada / presentation na ten temat) powinny wystarczyć do rozwiania wszelkich fałszywych pojęć. Należy zauważyć, że autorzy wyraźnie szanują wiedzę ks. Cekada, jak potwierdził w broszurze "Sedewakantyzm: szybkie wyjaśnienie / “Sedevacantism, A Quick Primer” cytowanej obszernie na s. 236 – w dodatku do 2 książek i 1 artykułu tego samego autora też odnoszącego się doń przychylnie.
3. Liczni moderniści są ujawnieni z nazwisk, a jeszcze kiedy się ich cytuje, czasem wydaje się, że ich słowa należy uznać za wiarygodne, pomimo iż to jest wyraźne o modernistach jak wymienione w Pro #3 (powyżej). Przez większość czasu cytowane czy powiedziane przez modernistów wypowiedzi są oczywiście uwzględnione w książce by pokazać ich przebiegłe intrygi i heretyckie poglądy; ale są miejsca gdzie czytelnik mógłby odnieść wrażenie, że ich słowa używa się jako sprawdzian. Jak np. w zgodzie z tematem Caveat #2 (powyżej): ks. Antonelli jest cytowany na s. 169 jako krytykujący liturgię Wielkiego Tygodnia przed 1955 (cały akapit z niego jest na tej stronie) i autorzy destylują jego cytat jako uwagę "w jaki sposób wyrażenia 'splendor nocy', 'błogosławiona noc' są nieodpowiednie, gdy ceremonie odbywają się w poranek Wielkiej Soboty". A na. S. 557 ks. Antonelli (który jest na pewno tą samą osobą jak cytowany wcześniej ks. Antonelli, jak widać z tej książki / this book, która odnosi się do tego samego źródła) pojawia się jako wyraźnie wątpliwe źródło – którego opinię powinno się postrzegać jako popierającą program modernistów – przez to stwierdzenie: "Ks. Fernando [sic] Antonelli, który czcił pisma Beauduina i Casela, był bliskim przyjacielem Botte, Jungmanna i Martimorta". Podobnie abp. Bugnini iest wymieniony na liście na s. 108 jako "mason", który "pomógł pisać Nową Mszę", i jest szczegółowo zdemaskowany w książce jako spiskujący modernista jakim był, w tym na s. 109: "Jako główny architekt Nowej Mszy, Bugnini pracował wcześniej z komitetami liturgicznymi, w czasie i po II SW. Jeśli napotykał na sprzeciw, powiedziałby: 'Papież tak chce', i kontynuował". Na s. 557 czytamy: "Bugnini, siła napędowa stojąca za zmianą liturgiczną, śmiało zadeklarował – 'Ja jestem reformą liturgiczną!'. Jego metody były tak chaotyczne i pospieszne, że Paweł VI kazał mu zwolnić. Kiedy weźmie się pod uwagę niekompetentnych ludzi tworzących Nową Mszę i Nowe Sakramenty, nie dziwi to, że okazały się tak słabe". Cała ta słuszna krytyka Bugniniego i jego dewastacja liturgiczna wydaje się niezgodna z ogólnym poczuciem pochwał wygłaszanych przez autorów za jego liturgię z 1955. Inny przykład jak mogłoby wyniknąć zamieszanie z tego co może się wydawać przekazem pomieszanym, jest Msza Dialogowa. Przedstawiona jest tak, że można by pomyśleć, że nie ma żadnych wiążących się z nią problemów, np. w rozdziale opisującym Mszę Trydencką vs. Nową Mszę, w dziele zatytułowanym "Aktywny udział w Liturgii", czytamy: "Wiernych zachęca się do dołączenia do chóru w śpiewaniu różnych części Mszy czy pieśni podczas Mszy Śpiewanej (Missa Cantata), albo łacińskich odpowiedzi księdza na Mszy Dialogowej". Niektórzy czytelnicy mogą nie mieć świadomości, że większość prac naukowych po II SW, które zajmują się Mszą Dialogową wykorzystały ją jako odskocznię do Novus Ordo Missae, zachęcanej przez modernistów. To doprowadziło do koncepcji niezdolności odprawiania Mszy kiedy nie ma kongregacji, co wtedy doprowadziło do bzdurnej koncelebry Novus Ordo; więc z pewnością można kwestionować jej ostrożność.
...
OlaGordon