Kyril Bonfiglioli - Bezwstydny Mortdecai 03 - A kysz, zjawo nieczysta.pdf

(1251 KB) Pobierz
Kyril Bonfiglioli
A kysz, zjawo nieczysta
1
Et amicorum
Ponieważ nie sądzę, abym za życia napisał jeszcze jedną powieść o Jersey, muszę
prosić następujące osoby o przyjęcie skromnych wyrazów wdzięczności za ich
uprzejmość i wyrozumiałość: Alana, Angelę, Barry ego, Betty, Bobbiego, Dicka,
Gordona, Heather, Hugh, Jeana, Joan, Johna, Mary, Nicka, Olive, Paula, Petera,
Rosemary, Stanleya, Terry ego, Toppera, Verę - i setki innych miłych mieszkańców
wyspy. Mam nadzieję, że się nie pogniewają, jeśli wymienię jeszcze wśród nich czarnego
labradora imieniem Pompey i kanarka imieniem Bert. Motta pochodzą z twórczości
Swinburne’a, oprócz jednego, ewidentnej podróbki.
Żaden z bohaterów tej książki nie jest wzorowany na postaci autentycznej:
prawdziwi ludzie są zbyt dziwaczni, żeby można było wykorzystać ich w powieści.
Z policji honorowej na Jersey tylko sobie zażartowałem: wszyscy jej
przedstawiciele, których miałem przyjemność poznać, są uczciwi, szlachetni, inteligentni
i obdarzeni poczuciem humoru.
Nie będę wymieniał z nazwiska wszystkich życzliwych mieszkańcom Jersey, którzy
udzielali mi odpowiedzi na niezliczone pytanie - byłaby to niedostateczna rekompensata
za ich cierpliwość.
Fikcyjny narrator to paskudny, złośliwy typ; proszę nie mylić go z autorem, dobrym
i łagodnym człowiekiem.
Motta pochodzą z twórczości Swinburne’a, oprócz jednego, sygnowanego w
szczególny sposób.
[Jeśli nie zaznaczono inaczej, fragmenty wierszy w przekładzie Magdaleny Słysz].
2
1
Aż wstanie morze leniwe, runie klif stromisty,
Aż wzgórze i łąkę wielka otchłań wchłonie,
Aż spokornieją fala i przypływ grzbiecisty,
Skała skuli się w sobie i skurczy się błonie,
Upojona tryumfem, że każda rzecz marna,
Wśród łupów usypanych ze swego nakazu,
Własną ręką zgładzona boginka ofiarna,
Leży Śmierć uśmiercona na swoim ołtarzu.
Opuszczony ogród
Wyspy
Siedem tysięcy lat temu - plus minus kilka miesięcy - Morze Północne opuściła, z
sobie tylko znanych powodów, spora masa wód, która następnie zalała niżej położone
rejony północno-zachodniej Europy, tworząc kanał La Manche i skutecznie oddzielając
Anglię od Francji, zresztą ku obopólnemu zadowoleniu obu zainteresowanych stron (bo
inaczej my, Anglicy, bylibyśmy cudzoziemcami, Francuzi zaś musieliby jeść sos
chlebowy
[1]
).
Niedługo później morze wycofało się z kilku bardziej urwistych odcinków
francuskiego wybrzeża i odgrodziło wyższe jego części od kontynentu. Powstałe w ten
sposób wyspy Anglicy nazywają Channel Isles, bo się nie znają; ich prawdziwa,
pierwotna nazwa brzmi
Les Iles Normandes,
Wyspy Normandzkie. Dowodzi się, że
należą nie do Zjednoczonego Królestwa, lecz do Francji, ponieważ stanowiły część
Księstwa Normandii, jeszcze zanim Wilhelm Zdobywca podbił Anglię - i są jedyną
istniejącą częścią tamtego państwa. Pozostają niezwykle lojalne w stosunku do Korony i
obowiązujący na nich toast brzmi: „Królowa - nasz książę”. Wyspy te mają własne,
odmienne, pradawne, nader dziwaczne prawa i instytucje, a także pewne specyficzne
zwyczaje. O czym później.
Wyspa
Nazywa się Jersey i powstała, jak wie każdy uczeń, z granitu, łupku ilastego, diorytu
oraz porfiru. Z powodu lekkiego nachylenia jest zwrócona na południe, co z pewnością
wpływa korzystnie na tamtejszą pogodę. (Nie mam w zwyczaju rozprawiać o pogodzie;
to dobre dla właścicieli kurortów, chłopstwa i pewnych szlachetnie urodzonych
3
maniaków, którzy wprowadzili się pod dach Admiralicji
[2]
). Linia brzegowa jest dzika i
niewiarygodnie piękna.
Wyroby tytoniowe i spirytusowe są tanie, a podatek dochodowy rozkosznie niski, ale
śmiem twierdzić, że te wszystkie cuda, ze szkołami prywatnymi włącznie, się skończą,
gdy tylko większość zdobędą socjaliści i dorwą się do władzy.
Mieszkańcy
Jest ich wiele warstw. Po pierwsze, urlopowicze, którzy nie wymagają dalszej
charakterystyki, Bóg z nimi. A imię ich Legion.
Po drugie, rolnicy, wszyscy starożytnej rasy dżersej, którzy po cichu, z krzywą miną,
ku swojej cichej satysfakcji rządzą na wyspie. Mają szpetne stare nazwiska, szpetne stare
fizjonomie i odrażające stare żony. Ich pracownicy są tacy sami, ale bardziej pijani.
Niektórzy z nich, napływowi, przyjeżdżają z Normandii, Bretanii, a nawet Walii, aby
wziąć udział w zbiorach żonkili, ziemniaków i pomidorów; są mali, przysadziści oraz
ponurzy, jak Włosi z Abruzji, i piją najwięcej ze wszystkich, ale kto by ich za to winił!
Po trzecie, najlepiej znani, zamożni imigranci, którzy przybyli tu, żeby korzystać z
dziwnych przywilejów podatkowych wyspy. Niskie podatki, jakie płacą, spływają do
miejscowych szkatuł, co rodowitym mieszkańcom Jersey nieodmiennie psuje krew.
Niektórzy imigranci to zagorzali abstynenci, co chyba pomaga się wzbogacić, jednak
większość z nich też sporo pije: whisky ma na Jersey mniej więcej taką samą cenę jak
tanie wino - i jest znacznie smaczniejsza.
Ci ludzie przywożą ze sobą tyle pieniędzy, że czasami się obawiam, iż pewnego dnia
wyspa zatonie pod ich ciężarem. Rozmowa z przyjezdnymi potrafi być błyskotliwa, jeśli
tylko trzymasz się tematu ich wielkich salonów - czy też bawialni, jak nazywają je w
miejscowym argocie.
Za nimi, niczym żarłoczne sępy ścierwojady, ściągnęły hordy bankierów i innych
pożyczkodawców o różnym stopniu skorumpowania, którzy bezwstydnie zdobywają
każdą lepszą nieruchomość w Saint Helier, gdy tylko się zwolni. To chyba niekorzystne.
Jest jeszcze kilka pomniejszych kategorii, jak szlachta i arystokracja, portugalscy
kelnerzy, hinduscy handlarze błyskotkami, przejezdne barmanki i zapijaczeni
powieściopisarze, ci jednak, choć generalnie mili, nie mają związku z naszą opowieścią.
Fauna
Filarem miejscowej gospodarki i jedynym większym od tutejszych kobiet ssakiem
jest krowa rasy dżersej. Ma oczy łani, jest naprawdę piękna i daje niezwykle tłuste
mleko. Przeważnie chodzi na łańcuchu, ponieważ pastwisko jest cenne, a ogrodzenie
kosztowne; zimą nosi plastikowy płaszcz przeciwdeszczowy, a latem - kapelusik od
słońca. Tak, naprawdę. Występują tu pewne świnie, bo chyba nie owce, z powodu
których na wyspie nigdy nie stacjonował pewien górski pułk. Liczne są także konie i
niemal o każdej porze dnia można zobaczyć paradującą ulicami podmiejską kawalerię.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin