Jenika Snow & Sam Crescent - Unwrapped PL.pdf

(1010 KB) Pobierz
UNWRAPPED
SAM CRESCENT
JENIKA SNOW
Bez rodziny, która pomogłaby świętować sezon świąteczny, Delaney rzuciła się do
pracy, wiedząc, że pozostanie w tyle nie zrobi nic poza daniem przewagi mężczyźnie,
którego nienawidzi.
I pożąda.
Ivan był bogaty, arogancki, urodził się ze srebrną łyżeczką wciśniętą w ... usta.
Delaney była przeciwieństwem.
Musiała pracować na wszystko, co osiągnęła w życiu. Tak więc było prawie
śmiesznie, że oboje byli rozważani na ten sam awans.
Mogłaby gardzić Ivanem i wszystkim, za czym się opowiadał, ale też go pragnęła, a
to kazało jej nienawidzić go jeszcze bardziej.
Kiedy całonocna burza śnieżna uwięziła ich w biurze, Delaney starała się jak
najlepiej zachować dystans i powstrzymać się od rzucenia ostrożności na wiatr i
oddania się Ivanowi w każdy sposób, który się liczył.
Był biznesmenem, który sprowadzał znaczenie zarozumiałego na zupełnie inny
poziom.
I uznawała to za równie frustrujące co podniecające.
Gdy w całym mieście nastąpiła awaria elektryczności, był tylko jeden sposób na
ogrzanie się, który obejmował przekroczenie polityki nie bratania się i zrzucenie tych
warstw.
Ale było jasne, że Ivan nie pozwoli jej na tylko jedną noc.
On chciał jednego.
Delaney jako swojej.
Tłumaczenie nieoficjalne: C&F
ROZDZIAŁ 1
Kap. Kap. Kap.
Ten spokojny dźwięk, który mógł uśpić Delaney, była tak zmęczona.
Kap. Kap. Kap.
Dźwięk ostatniej deski ratunku.
Oparła się o ścianę i patrzyła, jak kawa kapie w ceramiczny kubek. Był
wyszczerbiony i stary, trochę głupkowaty i z pewnością nie pasował do jej
biznesowej osobowości, ale zbytnio go kochała, by obchodziło ją to, co myślą inni.
Ekspres do kawy w pomieszczeniu socjalnym miał małe światełko nad kubkiem.
Nie przejmowała się włączaniem światła, więc jedyne oświecenie pochodziło z
tego światła ekspresu do kawy i blasku dochodzącego z korytarza za nią.
Oto ona, pracowała do późna, ponieważ jakiś dupek próbował wystąpić
przeciwko niej w związku z awansem, na który słusznie zasłużyła.
Uniosła dłoń i potarła oczy, z uczuciem wyczerpania. Był to kolejny
szesnastogodzinny dzień, czwarty z rzędu, i choć nie musiała tak długo pracować,
ciężko pracować, nie zamierzała pozwolić by awans trafił do Ivana Redkena.
Zmrużyła oczy na ekspres do kawy, jakby to był jedyny powód, dla którego
była wkurzona. Ale samo myślenie o imieniu tego mężczyzny, atmosferze
arogancji, które go otaczała, fakcie że była dla niego konkurencją, wkurzyło ją.
Może gdyby był przyzwoitym facetem, niezbyt bystrym, niezbyt zimnym, Delaney
nie obchodziłby ten awans.
Nie, to było kłamstwo. Nie dbała o to, by awansować w firmie, a fakt, że Ivan
wystąpił przeciwko niej w tej promocji, podwyższył stawkę.
Ivan. Pierdolony. Redken.
Chociaż nienawidziła tego imienia, nienawidziła samego mężczyzny, nie mogła
też zaprzeczyć, jak jej serce zaczynało bić mocniej, albo faktowi, że czuła, jak jej
sutki sztywnieją pod jedwabną bluzką. Myślenie o nim dawało jej podwójne
doznania, gniew, ale pobudzenie, nienawiść, ale przyjemność. Jak mężczyzna,
którego tak bardzo nienawidziła, miał tak dużo kontroli nad jej ciałem i
pragnieniami?
Odepchnęła się od ściany i podniosła filiżankę. Ciepło czuło się przez ceramikę,
zapach kawy, jak ambrozja w tym momencie. Była ósma wieczorem, trzy godziny
po tym, jak wszyscy pozostali wyszli.
Delaney wróciła do swojego biura, większośćświateł w budynku zgasła. Można
było
sporadycznie
zobaczyćświąteczne
dekoracje,
czerwienie
i
zielenie,
świecidełka i ostrokrzew zwisający ze ścian i drzwi. W Boże Narodzenie tuż za
rogiem wszyscy byli w świątecznym nastroju - wszyscy oprócz niej.
Jej biuro znajdowało się na jedenastym piętrze budynku Howard Estes w
centrum miasta. Z sześcioma biurami na piętrze, garstką boksów, salą
konferencyjną, pokojem wypoczynkowym i dwiema oddzielnymi łazienkami było
jednym z większych pomieszczeń biurowych w budynku.
Była to także jedna z najbardziej prestiżowych firm marketingowych
w
mieście. A Delaney była tu od trzech lat, wypracowała sobie drogę z dołu i
zasłużyła na ten pieprzony awans bardziej niż Ivan Redken.
Ale on miał powiązania, pochodził z bogaczy. Był wspaniały i inteligentny,
ambitny i zdeterminowany. I był też mężczyzną. Seksistowska jak mogła być,
Delaney wiedziała, że miała dobry strzał na ten awans. I miała zamiar zatyraćtyłek,
pokazując firmie i jej pracodawcom, że zasłużyła na to tak samo jak Iwan, może
nawet więcej.
Kiedy znalazła się w swoim biurze, usiadła za biurkiem i otworzyła aplikację,
która nadawała jej lokalne radio. Słuchanie wiadomości pomagało jej się skupić,
tak szalone, jak mogłoby się wydawać.
To naprawdę nadciąga, ludzie. Prognoza przewiduje dziesięć centymetrów
śniegu przed dziesiątą
wieczorem. Raporty pokazują, że
autostrady i drogi
dojazdowe są już pokryte, a śnieg w najbliższym czasie nie osłabnie. Bądźcie
ostrożni, ponieważ jest niebezpiecznie ślisko, z gołoledzią i zgłoszonymi
wypadkami. Bądźcie bezpieczni.
Odwróciła się na krześle i wyjrzała przez okno za biurkiem, a płatki śniegu
spadały tak mocno, jakby padał deszcz. Wstała i oparła się o szybę, patrząc na
miasto poniżej. Ruch był zderzak do zderzaka, nie niezwykły na centrum, ale już
widziała samochody policyjne i karetki pogotowia z powodu wypadków.
To było tak, jakby ludzie nie wiedzieli, jak jechać w tę pogodę, tak jakby to nie
zdarzało się każdego roku.
I chociaż miała dość do myślenia, by się martwić, to w jej umyśle była jedna
rzecz. Jedna osoba.
Ivan Redken.
WCIĄŻ TU BYŁA, zapracowując się, by uzyskać awans, tak samo jak Ivan.
I Boże, wiedza, ze była tak zdeterminowana podkręcała go.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin