Z DUCHEM CZASU CZY Z DUCHEM ŚWIĘTYM.doc

(59 KB) Pobierz
Z DUCHEM CZASU CZY Z DUCHEM ŚWIĘTYM

Z DUCHEM CZASU CZY Z DUCHEM ŚWIĘTYM?

                                                             

                                                  „Czyżby wam Dusiołek  jakiś dusze przygniótł

                                                     i przydusił tak, że rzężą zaledwie?”

 

                  Ta Leśmianowska zmora zwana Dusiołkiem dopadła ostatnimi czasy tak wielu, że brakłoby kogoś, kto by to powyższe zdanie wygłosił, wykrzyczał czy wyśpiewał. Gdy bowiem większość ludzi nie mogła odetchnąć pełną piersią i do głębi duszy, to wszyscy zaczęli żyć w jakimś bezdechu płuc, umysłu, ale i ducha. Na ten bezdech złożyły się: lęki i strach; skurczenie wyobraźni i serc; separacja od świata, ludzi, ale i od Boga i Aniołów; przycupnięcie w odizolowanym kąciku z ekranem czy w wirtualnej bańce. I ta zmora rozrosła się i dopadła prawie ¾ ludzkości. A jej reżyserzy, sponsorzy i realizatorzy zapowiadają nową już epokę bezwolności, bezmyślności i bezduszności, czyli zduszenie tego, co jest w człowieku na podobieństwo Boże, a upodobnienie go do termita.

                    Czy można długo żyć w takim duchowym bezdechu? Niestety, wielu się z tym oswoiło, przywykło, a nawet w jakiś sposób się w tym urządziło (jak niegdyś homo sovieticus – cwany niewolnik – w komunistycznych anomaliach). Gorzej, bo ci właśnie szydzą z tych, co to biją w „spiskowe dzwony” zagrożeń. Widać tak można, „bo cóż zrobić – mówią oni - takie czasy.” Choćby wokół urządzano globalny obóz koncentracyjny.

                    Do tego stanu i sytuacji przygotowywano nas już dość długo poprzez tzw. chronolatrię, czyli swoisty kult „ducha czasów”. – Tłumaczenie i usprawiedliwianie wszystkiego „takimi czasami, a także uleganie czy chętne dostosowywanie się do nich. Bo czymże innym jest nadążanie za modą nie tylko w obraniu, w jedzeniu, w zdrowiu, w rozrywce, w urządzaniu mieszkań, ale i w stylu życia, w wychowaniu dzieci, w myśleniu (czy raczej bezmyśleniu), a nawet w nowych i modnych rodzajach „duchowości”. Bo czymże jest uprawianie jogi, wschodnich medytacji, astrologii, weganizmu etc.? Przecież jeśli coś nie było i nie jest nowoczesne, postępowe, przebojowe, „trendi”, to nie ma żadnej wartości, a nawet jest powodem do wstydu, zażenowania, czy wręcz do bycia napiętnowanym czy wykluczonym.

                     Współcześni globalni alchemicy dokonują swoistej transmutacji ludzkości właśnie poprzez kreowanie różnych mód i trendów, narzucając je nie tylko rozwydrzonym nastolatkom i konsumenckim masom, ale nawet takim tradycyjnym czy staroświeckim dotąd instytucjom, jak szkoły, uniwersytety, sądy czy kościoły. Dlatego tak łatwo było im wprowadzić globalny reżim sanitarny, piramidalnie sprzeczne obostrzenia, statystyczno-medyczny i policyjny zamordyzm, a przede wszystkim bezwzględne zduszenie ducha religijnego. Z dziwną koncentracją na kościele katolickim waśnie. A teraz lansują i ekspresowo wprowadzają Wielki Reset, Nowy Ład, globalną edukację, reżimy szczepienne, ekologiczne dyktaty – właściwie w każdej dziedzinie życia. I to bez większego sprzeciwu czy buntu większości ludzkości, czyli nas. No cóż – powie wielu – taki to mamy czas (y). Trzeba się jakoś z tym pogodzić, żyć, dostosować, posłusznie praktykować. A tej coraz większej i bezwzględnej dyktatury „ducha czasu” nikt jakby prawie nie widzi. Gorzej, bo jego kult się rozwija w kategoriach religijnych właśnie.

                     Thomas Merton, mnich trapista, w latach 60-tych raz jedyny obejrzał program telewizyjny.  Zobaczył na nim korowód  dzieci tańczących wokół wielkiej rolki papieru toaletowego, jak w jakimś kultycznym obrzędzie z okrzykami i wznoszeniem rąk. Ten obraz był dla T. Mertona kwintesencją współczesnego bałwochwalstwa konsumpcjonizmu i ducha czasów. Cóż, podczas otwarcia igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku miliardy ludzi też mogły oglądać i jakby uczestniczyć w spektaklu-obrzędzie tańca i pokłonów dziesiątek  jakby zahipnotyzowanych pielęgniarek i lekarzy - w maskach i przyłbicach - wśród setek łóżek i upostaciowionych czarno-zielonych…wirusów. No tak, obiekty i formy kultu się zmieniają, ale duch pozostaje ten sam.

                       A kto więc wobec tego pyta o zdanie Ducha Świętego – Parakleta. Ożywiciela, Wyzwoliciela i Pocieszyciela? Czy On ma coś wspólnego z owym duchem czasu, jak wielu może by chciało, usiłując przyzywać Go tu i ówdzie pośród pląsów podobnych do wyżej wspomnianych? Otóż, nie! Wobec trendu czy dyktatu niwelowania wszelkich różnic, upodobniania wszystkiego do siebie, relatywizowania – potrzeba nam zdecydowanego ODRÓŻNIENIA Ducha Bożego od tego bezbożnego, którego kreatorem jest diabeł – małpa Pana Boga. A że głównym sprawdzianem czegoś lub kogoś, są nie deklaracje, lecz owoce, to spójrzmy na skutki działania owego ducha czasów słowami poety:

„Spójrz Duchu Święty / na ludzi idących przed siebie / drogą nieskończonego postępu,
na mędrców, którzy ulepili golema / na własne podobieństwo i na własną zgubę.

Spójrz Duchu Święty  na rozpad atomu, na rozpad moralności,  na rozpad ładu, sztuki, 
na rozpad cywilizacji,  na rozpad słów, na rozpad prawa, na rozpad harmonii,  na rozpad rozsądku,  na rozpad logiki,  na rozpad wszelkich wartości.

Z głębokości wołamy do Ciebie Duchu Święty, albowiem jesteśmy bezwolnymi narzędziami w rękach naszych lekkomyślnych dzieł. Jesteśmy jak ci co nie wiedzą co czynią.

Krąż nad nami - Poskromicielu zamętu, nad pobojowiskiem naszych klęsk, nad rzeźnią tego świata, nad śmietnikami pełnymi niedonoszonych płodów, nad ziemią cuchnącą swądem spalonych ciał, nad górami atomowych odpadków,

i wybaw nas od głupoty udającej mądrość, /od kłamstwa udającego prawdę,/ od ślepoty udającej dalekowzroczność, /od chamstwa udającego obrażoną godność,
od fanatyzmu udającego wiarę, /od brudu udającego czystość, /od nienawiści udającej miłość, /od niewoli udającej wolność, /od obłudy udającej szczerość, /od pychy udającej pokorę, /od warcholstwa udającego odwagę, /od szatana, który mówi nie, a myśli tak, a mówiąc tak, myśli nie.

 

Tyle poeta Roman Brandstaetter, który ponazywał to, co jest bynajmniej nie z Ducha Świętego. Bo jeśli On jest dawcą ŻYCIA – naszego istnienia, życia duchowego, życia rozumnego, życia poświęconego, życia w Łasce Bożej i życia wiecznego, to duch czasu kusi, lansuje, narzuca:

SPOŻYCIE – nieopanowane kupowanie, zaspokajanie, konsumowanie na podobieństwo jamochłona nienasyconego, jakby człowiek był tylko ciałem, żołądkiem, spożywaniem-wydalaniem.

UŻYCIE – czyli wszystko jest przedmiotem, sprzętem, urządzeniem – także drugi człowiek – które coraz częściej trzeba zmieniać, wyrzucać, zastępować, słowem wszystko i wszystkich traktować instrumentalnie. Także relacje z ludźmi, miłość, religię… Siebie samego też.

WYŻYCIE – czyli wszystkiego trzeba tylko doznawać, najlepiej zmysłowo, popędowo, intensywnie - bez refleksji, wrażliwości i odpowiedzialności. Aż do swawoli, aż do perwersji, aż do igrania ze śmiercią… Z jednej strony lekceważąc życie, a z drugiej czepiając się go, usuwając śmierć i wieczność ze świadomości.

 

Bo jeśli darami Ducha Świętego Jego i owocami Życia z Nim są: mądrość, rozum, rada, męstwo, umiejętność, pobożność i bojaźń Boża, to duch czasów lansuje dokładną ich odwrotność:

Zamiast mądrości – dyktaturę głupoty, infantylizmu, zarozumiałego mędrkowania.

Zamiast rozumu – bezmyślność, lenistwo umysłowe, w tzw. myśleniu – brak pamięci, logiki i wyobraźni oraz coraz większą ignorancję religijną i nie tylko.

Zamiast rady – bierne i bezmyślne uleganie dezinformacji, obiegowym opiniom, stereotypom, modnym „poglądom”, a jednocześnie pogarda wobec osób krytycznych, refleksyjnych.

Zamiast męstwa – poddawanie się lękom, strachom (zwłaszcza zbiorowym), mantrze grozy; uniki, ucieczki, w tzw. bezpieczeństwo, w stadne zachowania; strach przed heroizmem, daniem świadectwa prawdzie, obroną wiary czy… bliźniego.

Zamiast umiejętności – moralną ignorancję i uleganie tzw. tolerancji wobec niemoralności własnej i cudzej; niechęć do stałych zasad (Dekalogu jako sposobu wartościowania i życia) i praktykowania cnót oraz troski o własne sumienie.

Zamiast bojaźni Bożej (pobożności) – brak respektu wobec tego, co święte lub poświęcone; obojętność religijną lub wręcz awersję zwłaszcza do duchownych; pochwałę „neutralności światopoglądowej” lub bezbożności czy postawy współczesnego profana.

 

Pytanie: ile w nas jest z tych różnych przejawów i tchnień ducha świata, a ile z natchnienia Ducha Świętego? Bo o człowieku, jego życiu, sensach, wartościach, postawach, postępowaniu ale i o wieczności stanowi jego duchowość, czyli jakiemu duchowi daje przestrzeń w swojej duszy, jaki duch kieruje jego życiem.

Czy stać nas na obojętność wobec tego, na nijakość lub bylejakość życia duchowego lub po prostu wspomnianą na początku bezduszność? Przecież od nieba albo piekła dzieli nas tylko życie – najkruchsza rzecz na świecie.

 

Pewien taki zabawowy człowiek, który zwykle zapewniał, że wszędzie i wszystkim się „świetnie bawi” (by nie powiedzieć, że się nudzi, a tylko rozpaczliwie tę nudę odpycha), po jakiejś większej pijatyce miał bardzo wyrazisty sen. Znalazł się w jakimś luksusowym apartamencie urządzonym dokładnie według jego gustu i oczekiwań. Kiedy już obejrzał go ze szczegółami, poczuł się trochę samotny. Wtedy zobaczył mały telefon z pulsującym napisem „Twoje potrzeby”. Podniósł ją i gdy usłyszał uprzejmy głos pytający, czego sobie życzy, zamówił świetny obiad z wszystkimi możliwymi dodatkami. Natychmiast zjawił się lokaj z tym wszystkim. Człowiek ów zjadł wszystko, wypił, zapadł w poobiednią drzemkę, a gdy obudził się zapragnął jakiejś rozrywki. Repertuar był spory, bo i ruletka, bilardy, kino domowe, gry komputerowe, kolekcja muzyki… Minęło trochę czasu zanim wszystkiego popróbował. Jednak zaczęło mu doskwierać osamotnienie. Zażądał kogoś do towarzystwa. Lokaj grzecznie oznajmił; „Ludzi w naszej ofercie nie ma”. – „W takim razie – powiedział ten człowiek – chciałbym otrzymać jakieś zajęcie, bo mimo tego wszystkiego, to ja  oszaleję tu z nudów.” A lokaj:„Jakiejkolwiek pracy tu dla ciebie też nie mamy. Oczekiwałeś bowiem samej zabawy.”- „A ja myślałem, że jestem w niebie! – krzyknął ów gość – W takim razie wolę do piekła!” Na to lokaj: „Do usług. Właśnie w nim jesteś.”

Ponoć jeśli ktoś chce urządzić komuś całkiem porządne piekło na ziemi, wystarczy, że pozwoli mu na wszystko, od niego nie wymagając niczego. Widać to po niektórych dzieciach… Nadmiar przyjemności, rozrywek, swawoli szybko prowadzi do utraty smaku tegoż i uczucia dojmującej czczości i ssącej pustki, a nawet wstrętu do wszystkiego. Jedno i drugie jest produktem piekła.

 

Jeśli czytający to, poczuł w sobie swoją duszę i pomyślał o jej losie, ale i może poczuł jej stan… może przyduszenia czy zaduszenia, znijaczenia czy zbylejaczenia, to może trzeba byłoby westchnąć do Ducha Świętego – Pana i Ożywiciela, Wyzwoliciela i Pocieszyciela o ożywcze tchnienie… Może słowami Kardynała Wyszyńskiego:

„Panie, ludzie, których pozbawiono radości religijnych, siedzą jak ptaki z podciętymi skrzydłami. Żal mi tych ludzi. (…) Daj odetchnąć, byśmy sobie zdołali przypomnieć , jak wygląda życie dzieci Bożych, ludzi wolnych. Uczyniłeś narody wolnymi, dałeś im pragnienie i potrzebę wolności, wszczepiłeś w duszę takie siły, które mogą się rozwiązać kuch chwale Twojej tylko wśród wolności. Nie pozwól, by zniszczono w nas tyle darów człowieczeństwa, byśmy żyli jak bydlęta.”

 

Zapytać więc trzeba uważniej o te dary, o te duchowe wyposażenie. Bo oprócz swoich umiejętności, talentów i możliwości  potrzeba nam Łaski, czyli „dyspozycji”, „energii”, „natchnień” i „oświeceń” - wprost od Ducha Świętego, bez którego dusza nie potrafi oddychać, pojmować, kochać i walczyć, gdy trzeba. Jeszcze raz wróćmy do owych siedmiorakich darów, które pewnie od bierzmowania niewielu pamięta, a jeszcze mniej o nie prosi i otrzymuje. Po co?

 

 

DAR ROZUMU – aby nie polegać tylko na swoich odczuciach i intuicjach, ale na tyle poznać i zrozumieć prawdy Boże o człowieku i świecie, żeby samemu sobie odpowiedzieć na trudne pytania i móc potem odpowiedzieć innym.

 

DAR MĄDROŚCI – tak usiłować poznać prawdę o Bogu i o sobie, jako Jego stworzeniu, aby ona przeniknęła sumienie, stała się „kompasem” decyzji, mądrością postępowania, „wiedzą” woli, prostotą widzenia w półcieniach i półmrokach.

 

DAR RADY – aby nie ulec zbyt łatwym odpowiedziom na nie wysłowione jeszcze pytania - tak pytać, tak oczekiwać na radę i światło, tak szukać odpowiedzi w ciszy i na kolanach, żeby wybrać...niekoniecznie po swojej myśli.

 

DAR MĘSTWA – żeby wyznać swoje winy, przyznać się do Boga; nie bać się „zabicia śmiechem”, a nawet wykluczenia, gdy trzeba bronić prawdy czy sprawiedliwości oraz bliźniego; gdy trzeba prosić o dzielność serca, umysłu i woli, i krok po kroku się w niej zaprawiać.

 

DAR UMIEJĘTNOŚCI – żeby chcieć żyć bardziej godnie niż wygodnie; z moralnych zasad i przykazań czynić życiową postawę; wybierać głębsze i trwalsze dobro nad płytką skuteczność – wciąż prosić o...praktyczność duchową i moralną na co dzień.

 

DAR POBOŻNOŚCI – aby wiary nie mieć odświętnej, czy „zdalnej” tylko, a w Bogu „okazjonalnego gościa” w życiu; wciąż próbować przeżywać zwyczajne sprawy po-Bożemu, czynić Boga „swojskim” we wszystkim, a także innych z Nim „oswajając”.

 

DAR BOJAŻNI BOŻEJ – żeby nie ulec lękowi przed złem świata, nie poddać się rozpaczy, bezsensowi – trzeba mieć w sobie taką piękną obawę, aby nie zdradzić , nie zranić, nie pomniejszyć Boga ani miłości w sobie.

 

 

Zakończę modlitwą poety Romana Brandstaettera:

Przybywaj Duchu Święty, który chwiejne umacniasz, stare odnawiasz, / martwe ożywiasz;

Ojcze Słowa Bożego, Wichrze wiejący z wnętrza wieczności! Daj nam słuch doskonały płynący wśród niezliczonych wezwań i nawoływań, które nas nawiedzają w wszelkim czasie i miejscu, abyśmy umieli rozpoznać Twój Głos.

Muzyko Mądrości zrodzona z Ojca i Syna, Trójdźwięczna !
Zdejm z nas kamień jak go zdejmują z grobów

Aniołowie.

Mocarzu, Burzo Niedocieczona odwalająca kamień, a potem
twórz nas otwartych, słyszących i słuchających,
twórz nas codziennie od nowa Strażniku naszych dusz,
abyśmy nieustannie odnawiani i odradzani, i tworzeni
stali się Twoimi głosicielami podobnymi do tych,
których pochylone czoła raczyłeś namaścić olejkiem Twojej Mądrości,
oświeć nas i prowadź z ziemi rozpaczy do Królestwa Bożego.”

 

 

                                                               Brat Tadeusz Ruciński FSC
 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin