Erle Stanley Gardner Sprawa małżonka bigamisty.pdf

(455 KB) Pobierz
Erle Stanley Gardner
Sprawa bigamisty
Przedmowa
Od wielu lat interesuje mnie informowanie opinii publicznej o znaczeniu medycyny
sądowej. Ostatnio zainteresowałem się niektórymi japońskimi lekarzami, którzy
specjalizują się w tej dziedzinie. Od czasu do czasu dedykowałem swoje książki liderom
dziedziny medycyny sądowej. Widziałem, jak prawdziwi eksperci w tej dziedzinie
wyplenili biegłego, który przed laty był zmorą tego zawodu i stworzyłem biegłego
sądowego, który jest oddany prawdzie, którego jedyną lojalnością jest ścisłość naukowa,
jedynym celem jest wspieranie wymiaru sprawiedliwości poprzez opracowywanie
prawdziwych faktów w dziedzinie badań naukowych. Niewiele osób zdaje sobie sprawę,
jak ważne jest to, co odkryto w dziedzinie krwi i grup krwi. Dzięki zaangażowanej pracy
hematologów jesteśmy teraz w stanie rzucić światło naukowej dokładności na wiele
przypadków spornego ojcostwa. Jesteśmy w stanie uratować wiele istnień ludzkich, które
w przeciwnym razie zostałyby utracone. Dr Yokoyama powiedział mi, że hematolodzy są
obecnie w stanie sklasyfikować około czterdziestu systemów grup krwi, siedemdziesiąt
czynników grup krwi i ponad 100 000 000 000 000 -000 teoretycznie możliwych
genotypów. Naukowcy ci nieustannie, dniem i nocą przesuwają granice wiedzy. Japoński
naukowiec jest szczególnie utalentowany w tej dziedzinie, ponieważ łączy cierpliwość
Orientu z wrodzoną zdolnością obserwacji, zamiłowaniem do szczegółów z gorliwym
poświęceniem oddanego naukowca. Niedawno skontaktowałem się z dr Mitsuo
Yokoyamą, który, będąc stosunkowo młodym człowiekiem, zdobył jednak
międzynarodowe uznanie za swoją pracę w dziedzinie hematologii. A ponieważ
chciałbym, aby moi czytelnicy zdali sobie sprawę z istotnego znaczenia medycyny
sądowej i docenili wielkie postępy, jakie poczyniły japońskie zawody medyczne w
dziedzinie badań naukowych, z całym szacunkiem dedykuję tę książkę mojemu
przyjacielowi MITSUO YOKOYAMA, MD, Ph.D.
Erle Stanley Gardner
Rozdział pierwszy
Della Street, zaufana sekretarka Perry'ego Masona, miała figlarny błysk w oczach.
Trzymając prawą rękę za plecami, powiedziała - Dzień dobry, panie Mason.
Prawnik podniósł głowę znad swojego biurka, dostrzegł błysk w jej oczach, odchylił się do
tyłu na swoim obrotowym krześle i powiedział - Co znowu?
- Chciałam uzyskać informacje.
- Strzelaj.
- Czy możesz - zapytała - powiedzieć mi, na jakiej zasadzie działa telefon i jak głos można
przekształcić w wibracje elektryczne przesyłane przewodem, a następnie te wibracje
ponownie zamienić w słyszalne dźwięki, tak, że wydaje się, że głos dochodzi ze
słuchawki?
- Oczywiście - odpowiedział Mason. - Po prostu wrzucasz dziesięć centów do automatu w
szczelinę przeznaczoną do tego celu.
- Powiesz mi, dlaczego w Nowym Jorku jest południe, kiedy w Los Angeles jest dopiero
dziewiąta?
- Oczywiście - odparł Mason. - Ludzie w Nowym Jorku wstają trzy godziny wcześniej.
- Spróbuj odpowiedzieć na to - powiedziała. - Dlaczego w upalny dzień na kalifornijskiej
pustyni można spojrzeć w górę na wysokie pasma górskie i zauważyć, że są one pokryte
śniegiem?
Na czole Masona pojawiły się ślady zmarszczki.
- Jesteś za duża, by dać klapsa – oznajmił - i zbyt cenna, by cię zastrzelić, ale jeśli mi
powiesz, jaka jest odpowiedź…
- Narzekałeś niedawno – powiedziała - Że praktykowanie prawa staje się rutyną; że tak
jak gazety opisują morderstwo, rabunek i gwałt, dzień po dniu, jedyną różnicą są
nazwiska osób, których to dotyczy, praktyka prawa ma tendencję do upowszechniania się
zgodnie ze wzorcem. Pomyślałam, że przekonam pana, panie Mason, że mamy tu coś
nowego.
- Jaki - pytał Mason - jest związek śniegu w górach Kalifornii z czymś nowym w branży
prawniczej?
Della Street wyciągnęła rękę zza pleców i odsłoniła misternie wydrukowaną broszurę.
- Na tej stronie - rzekła - jest trzydzieści siedem pytań, które może zadać twoje dziecko.
Czy znasz odpowiedzi? - Odwróciła stronę. - Oto piętnaście zjawisk fizycznych, które są
często niezrozumiałe, a tutaj na następnej stronie jest pięćdziesiąt interesujących faktów,
których niewiele osób rozumie.
- Rozumiem - powiedział Mason - że na ostatniej stronie jest umowa z miejscem na
podpis i pokwitowaniem wpłaty zadatku.
- To nie umowa - odparła - kupon, za pomocą, którego osoba, która go podpisze, może
otrzymać szczegółowe informacje o książeczce zatytułowanej: „Praktyczne
fakty dla
rodziców”,
a na niej nadrukowane nazwisko Gwynn Elston z adresem i numerem
telefonu, pod którym można się z nią skontaktować.
- I myślisz, że powinienem podpisać się - zapytał Mason poważnie - abym był
przygotowany, gdy zostanę ojcem?
- To nie będzie konieczne - oznajmiła Della Street - ponieważ Miss Elston siedzi cierpliwie
w recepcji. Dała mi tę małą broszurkę, ponieważ zawiera jej imię i nazwisko oraz adres.
Zapytałam ją, czy ma wizytówkę, ale to wszystko, co miała.
- Cóż - powiedział Mason - obawiam się, że będziesz musiała powiedzieć pannie Elston, że
mimo wszystko mnie to nie interesuje… Zobaczmy. - Mason wziął broszurę i przeszedł do
niektórych z interesujących pytań. - Powiedz jej, że nie obchodzi mnie, dlaczego tak się
dzieje, że wieloryby wypływają na powierzchnię. Nie obchodzi mnie, dlaczego niektóre
zwierzęta hibernują, ani nie interesuje mnie, dlaczego dni są dłuższe w lecie niż w zimie.
Czuję, że mogę sobie poradzić nie wiedząc, dlaczego woda przechowywana w porowatym
dzbanku jest chłodniejsza niż woda umieszczona obok niej w zwykłej szklanej butelce.
- To - powiedziała Della Street - nie o to chodzi. Panna Elston nie chce sprzedać ci książki,
chce zobaczyć, czy możesz przetłumaczyć dla niej pewne chińskie znaki i czy jej zmięty
kawałek chusteczki zawiera strychninę.
- To wszystko? - Zapytał Mason.
- Wydaje się, że wszystko w tej chwili - powiedziała Della Street - choć śmiem twierdzić,
że są jeszcze inne rzeczy, które mogą się pojawić. Wydaje się dość zdenerwowana i raczej
podekscytowana. Mimo deszczu wygląda sucho jak chipsy ziemniaczane. Musiała
zostawić płaszcz przeciwdeszczowy w samochodzie. A jakie ma nogi!
- Ile ma lat? - Zapytał Mason.
- W wieku dwudziestu lat - powiedziała Della Street. - A dla twojej prywatnej i poufnej
informacji, jest smacznym kąskiem! Rozumiesz, nic rażącego ani wulgarnego, ale dużo
tego i tego i mnóstwo tamtego; duże, wyraziste oczy i głos, który byłby uwodzicielski,
gdyby nie był trochę przestraszony.
- A to było zaledwie godzinę temu - stwierdził Mason. - Narzekałem, że nasza praktyka
prawnicza popada w rutynę. Jak najbardziej, Della, wprowadź pannę Elston. A co ze
zmiętą chusteczką?
- Ma ją w torebce.
- I chce wiedzieć, czy zawiera strychninę?
Della Street skinęła głową.
- Czemu?
- Ktoś próbował ją otruć.
- Może zirytowana żona?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin