Panstwo_panstw.pdf

(5258 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Πολιτεία
Przełożył, wstępem i komentarzami opatrzył Władysław Witwicki
Korekta wydania 2018: Zbigniew Kadłubek, Jarosław Kacorzyk
Projekt okładki: Jan Paluch
Materiały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą Shutterstock Images LLC.
ISBN: 978-83-283-2271-4
© 2018 by Helion S.A.
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://onepress.pl/user/opinie/panstw
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
onepress@onepress.pl
WWW:
http://onepress.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
KSI GA PIERWSZA ................................... 17
KSI GA DRUGA ......................................... 67
KSI GA TRZECIA .................................... 109
KSI GA CZWARTA .................................. 157
KSI GA PI TA .......................................... 201
KSI GA SZÓSTA ...................................... 253
KSI GA SIÓDMA ..................................... 297
KSI GA ÓSMA .......................................... 339
KSI GA DZIEWI TA ............................... 381
KSI GA DZIESI TA ................................. 419
Kup książkę
Poleć książkę
KSI GA PIERWSZA
Sokrates. Chodzi em wczoraj na dó , do Pireusu, z Glaukonem, synem Aristona, 327
eby si pomodli do bogini, a równocze nie chcia em zobaczy uroczysto —
jak j b d urz dzali, bo j teraz po raz pierwszy obchodz .
Wi c wyda a mi si adna i procesja miejscowa, ale niemniej przyzwoicie wygl -
da a i ta, któr Trakowie przys ali. Otó pomodlili my si i napatrzyli, i wracali
do miasta. A tu nas zobaczy z daleka Polemarch, syn Kefalosa, e si ku domowi B
mamy, wi c kaza ch opakowi, eby pobieg i poprosi nas, aby my na niego pocze-
kali. Otó mnie z ty u ch opak chwyta za p aszcz i powiada: „Polemarch prosi
was, eby cie zaczekali”. Ja si obróci em i zapyta em, gdzie by on by . „Oto on —
powiada — z ty u nadchodzi, wi c poczekajcie”.
— No, wi c poczekajmy — mówi Glaukon.
I nied ugo potem nadszed Polemarch i Adejmantos, brat Glaukona, i Nike- C
ratos, syn Nikiasza, i innych kilku — widocznie od procesji.
Otó Polemarch powiada: — Sokratesie, zdaje mi si , e si macie ku miastu;
niby chcecie wraca .
— Nie le si domy lasz — powiedzia em.
— A ty widzisz — powiada — ilu nas jest?
— Jak eby nie?
— No, to musicie — powiada — albo tych tutaj pokona , albo zostaniecie na
miejscu.
— Noo — mówi — jeszcze jedna mo liwo
namy, e trzeba nas pu ci do domu.
zostaje; mo e my was przeko-
— A czy by cie potrafili przekona takich, co nie s uchaj ?
Kup książkę
Poleć książkę
18
P
A
STWO
327 C
— adn miar — mówi Glaukon.
— Wi c, e my nie b dziemy s uchali, tego b d cie pewni.
328 I Adejmant mówi: — To wy naprawd nie wiecie, e pochodnie b d wieczo-
rem, i to z koni, na cze bogini?
— Z koni? — powiadam. — To jednak nowa rzecz! Pochodnie b d mieli
w r ku i b d je sobie z r k do r k podawali, cigaj c si na koniach? Czy jak
mówisz?
— Tak jest — mówi Polemarch. — A do tego jeszcze urz dz nocne nabo e -
stwo, które warto zobaczy . Wstaniemy po kolacji i b dziemy ogl dali t uroczy-
sto ; spotkamy tam wielu m odych ludzi i b d rozmowy.
B Zosta cie koniecznie; nie mo ecie zrobi inaczej!
1
Wi c Glaukon powiada: — Zdaje si , e trzeba zosta .
Ja mówi : — Je eli si tak zdaje, to i trzeba tak zrobi .
II Wi c poszli my do domu, do Polemarcha, i Lizjasza my tam zastali, i Eutydema —
to bracia Polemarcha; no i Trazymacha z Chalkedonu, i Charmantidesa z Pajanii,
i Klejtofonta, syna Aristonima. A by w domu i ojciec Polemarcha, Kefalos.
C Wyda mi si bardzo stary. Bo ja go te i d ugi czas nie widzia em. Siedzia
z wie cem na g owie w fotelu, z jak poduszk pod g ow . W a nie z o y by
ofiar w podwórzu. Wi c usiedli my sobie ko o niego. Bo tam jakie krzes a
sta y naoko o
2
.
Zaczyna dialog uroczy szkic z natury. Sokrates gaw dzi w sposób bardzo natural-
ny i prosty, a pami ta znakomicie szczegó y. Przytacza figlarne, pe ne serdeczno ci zapro-
szenie Polemarcha. Zapowiedzianych wy cigów z pochodniami nie zobaczymy wcale,
za to uczestnicy rozmowy b d sobie my li o cz owieku sprawiedliwym i o sprawiedli-
wo ci podawali z ust do ust w pierwszej cz ci dialogu; w drugiej Sokrates urz dzi nocne
nabo e stwo. I zgodnie z tre ci ostatniego zdania tego rozdzia u Platon b dzie czytel-
ników zach ca , eby post powanie dostosowali do tego, co im si wyda s uszne w rozwa-
aniach, cho by zrazu byli chcieli inaczej.
2
Charmantides i Klejtofon to nieznani bli ej uczniowie Trazymacha. Nie bior
prawie udzia u w dialogu. Na gadatliwe serdeczne przywitanie Kefalosa Sokrates
reaguje przyja nie. Jego prostota wydaje si wedle dzisiejszych poczu troch twarda.
Nie przypominamy ludziom starym bliskiej mierci, raczej podtrzymujemy w nich z udze-
nie, e mier wcale si do nich nie zbli a. Sokrates otwarcie wspomina wobec Kefa-
losa o „progu staro ci” za 486 wierszem XXIV ksi gi
Iliady:
1
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin