Tom Clancy - Centrum 05 - Równowaga sił.pdf

(1256 KB) Pobierz
Tom Clancy
Jeff Rovin i inni
Równowaga
Tłumaczenie: Jerzy Barmal
Tytuł oryginału: Balance of Power
Cykl: Centrum - Tom 5
Podziękowania
Chcielibyśmy serdecznie podziękować Jeffowi Rovinowi za jego inspirujące
pomysły i znaczący wkład w powstanie rękopisu. Podziękowania za współpracę
należą się także Martinowi H. Greenbergowi, Larryemu Segriffowi, panu
Robertowi Yondelmanowi oraz wspaniałemu zespołowi wydawnictwa Putnam
Berkeley Group, w skład którego wchodzili Phyllis Grann, David Shanks i
Elizabeth Beier. Jak zwykle dziękujemy naszemu agentowi i przyjacielowi,
Robertowi Gottliebowi z agencji Williama Morrisa, bez którego ta powieść
zapewne nigdy by nie powstała. Osądźcie, drodzy Czytelnicy, na ile ten nasz
wspólny wysiłek zakończył się sukcesem.
Tom Clancy i Steve Pieczenik
1. Poniedziałek, 17.40 - Madryt
– Złamałaś wszystkie reguły - oznajmiła Martha Mackall. Nie ulegało
wątpliwości, że jest wściekła na stojącą obok dziewczynę i potrzeba było chwili,
żeby się uspokoiła.
Nachyliła się do ucha Aideen i szepnęła tak, żeby nie mogli usłyszeć inni
pasażerowie:
– Na dodatek zupełnie bezmyślnie. Wiesz, o jaką stawkę toczy się gra. Taki
wybryk jest niewybaczalny.
Dumnie wyprostowana Martha i jej smukła asystentka Aideen Marley
trzymały się barierki w pobliżu wyjściowych drzwi autobusu. Zaokrąglone
policzki Aideen barwą przypominały teraz jej rude włosy; machinalnie darła
mokrą chusteczkę higieniczną, którą trzymała w prawej dłoni.
– Nie zgadzasz się ze mną? - spytała Martha.
– Nie.
– Jak to?
– Powiedziałam ”nie” - powtórzyła Aideen. - Nie nie zgadzam, czyli
zgadzam. Popełniłam błąd. Fatalny i głupi.
Rzeczywiście tak uważała. Zachowała się impulsywnie w sytuacji, którą
powinna była zignorować, ale w równym stopniu przesadna była też nagana,
która ją przed chwilą spotkała.
Nie minęły jeszcze dwa miesiące od czasu, gdy zatrudniono ją w sekcji
polityczno-ekonomicznej Centrum, a już kilka razy trójka pozostałych kolegów
ostrzegała ją, żeby czasem nie podpadła szefowej.
Teraz już wiedziała czemu.
– Nie interesuje mnie, co chciałaś w ten sposób udowodnić - ciągnęła
Martha, nadal z ustami przy uchu Aideen, a w jej szepcie wyczuwało się
niekłamaną złość. - To nie może się nigdy powtórzyć. W każdym razie wtedy,
kiedy pracujemy razem. Zrozumiałaś?
– Tak - mruknęła potulnie Aideen, a w duchu dodała: - Dosyć, starczy już
tego.
W pamięci mignęło jej seminarium poświęcone praniu mózgu, które odbyło
się w ambasadzie USA w Mexico City. Jeńców należy nękać w momencie
depresji, a poczucie winy jest szczególnie skutecznym narzędziem. Ciekawe czy
Martha musiała się uczyć tej techniki, czy też przychodziło to jej samo z siebie.
Ale już w następnej chwili Aideen zastanowiła się, czy na pewno jest
sprawiedliwa wobec swej przełożonej. W końcu była to ich pierwsza wspólna
misja w Centrum. A na dodatek bardzo ważna.
Martha Mackall oderwała wzrok od Aideen, ale tylko na krótką chwilę.
– Nie rozumiem, jak do tego mogło dojść - kontynuowała reprymendę,
głosem tak ustawionym, aby nie zagłuszył go hałas silnika. - Powiedz coś,
wytłumacz się. Nie przyszło ci do głowy, że mogła nas zatrzymać policja? I co
byśmy wtedy powiedziały Wujowi Miguelowi?
„Wuj Miguel” był pseudonimem mężczyzny, z którym przyjechały się
zobaczyć, posła Isidoro Serradora. Tak miały go określać do chwili spotkania w
budynku Congreso de los Diputados, Kongresu Deputowanych.
– Za co mieliby nas zatrzymać? - spytała Aideen. - Mówiąc szczerze, nie, nie
przyszło mi to do głowy. Przecież chodziło o samoobronę.
– Samoobronę? - powtórzyła ironicznie Martha.
Aideen spojrzała na nią ze zdziwieniem.
– Tak.
– A przed kim to?
– Jak to przed kim? Przecież tych trzech...
– Trzech hiszpańskich samców! - nie dała jej skończyć Martha, ciągle nad
nią nachylona. - My przedstawiłyśmy swoją wersję, a oni swoją. Dwie
Amerykanki skarżące się na napastowanie seksualne policjantom, którzy jako
samce na nic innego nie mieliby ochoty. Tylko by nas wyśmiali.
– Nie - pokręciła głową Aideen. - Nie uwierzę, że mogłoby dojść do czegoś
takiego.
– Rozumiem. Jesteś pewna, że tak by się nie stało. Możesz to nawet
zagwarantować.
– Oczywiście, że nie - broniła się Aideen. - Ale nawet gdyby sprawy tak się
ułożyły...
– To co? - znowu wpadła jej w słowa Martha. - Co byś zrobiła, gdyby nas
aresztowali?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin